Agnieszko,
Dorzucę i swoje dwa grosze.
Przeprowadziłam się do Lux bardzo niechętnie 1,5 roku temu. Lubię dramatyzować mówiąc, że cały wszechświat zmówił się przeciwko mnie i zmusił do przyjazdu tutaj :P, choć miałam głęboką, cichą nadzieję na - z czasem - przekonanie się do tego "krajomiasta". Zachęcił mnie wysoki standard warunków mieszkalnych jakie taka przeprowadzka nam oferowała, oraz egzaltacja mojego partnera swoją nową pracą i nowymi zarobkami
Przekonanie się do tego miejsca nie wyszło. Udało mi się natomiast namówić mojego partnera na wyprowadzkę (kierunek : Szwajcaria). Im bliżej wyjazdu, tym bardziej Luksemburg doceniam i mam do niego pewien sentyment, ale wiem na pewno, że nie mogłabym tu mieszkać na stałe. Niektóre jednostki Agnieszko po prostu do życia w Lux się nie nadają i kropka. To, co dla jednych jest zjawiskowym pięknem, skarbem, zaletą - na mnie działa depresyjnie. Mowa chociażby o tych wymarłych ulicach, ciszy i spokoju, zielonych pastwiskach, równo przystrzyżonych trawnikach i te de...
Jak zauważył Gabriel, ludzie tutaj żyją głównie w weekendy, a i tylko kilka miesięcy w roku (grillowanie, barbecue, pikniki). Poza tym okresem zaszywają się w domach, PRACUJĄ (po to się do Luxa przyjeżdża, czyż nie?), po pracy wsiadają w samochód, anonimowo, jak najszybciej, i grzecznie barykadują się w swoich czterech ścianach. W okresie jesienno-zimowym życie towarzyskie praktycznie zamiera. Spędzanie wolnego czasu "po luksembursku" po prostu zupełnie mi nie odpowiada, mimo, że udało mi się stworzyć całkiem pokażne grono fantastycznych znajomych, za którymi będę tęsknić <mrgreen>
Co do pracy : nie ma żadnego sensu, żebyś wybierała się do ADEMu. Najsensowniejsze natomiast jest przejście się jak najszybciej do którejś z agencji intermin (polecam Randstad),
która bez większego problemu znajdzie ci pracę, bez znajomości francuskiego. Poznałam tu wiele takich przypadków, serio. Jak najszybciej drukuj CV i uderzaj do agencji. Zahacz też o Manpower. Tempo Team już nie istnieje, połączyli się z silnym i wielkim Randstadem, który naprawdę wiele potrafi.
Na kurs języka możesz zapisać się do taniej jak barszcz na wpół finansowanej przez kraj szkoły INL. Oczywiście wszystko zależy od nauczycieli (oraz od twojego wkładu własnego), ale ja jestem najlepszym przykładem, że warto spróbować! Miałam i dużo szczęścia (fantastyczne nauczycielki!) i samozaparcia, i koleżankę z biura do intensywnej praktyki - dzięki czemu w ciągu dwóch semestrów nauczyłam się niemieckiego na poziomie podstawowym. Gdyby nie fakt, że zaszłam w ciążę, ciągnęłabym swoją dojcz-przygodę w strony zaawansowane
Powodzenia w oswajaniu się!
Jowi