Federer -genialny mistrz

Dla fanatyków tenisa
albano1947
Posty: 722
Rejestracja: 28-09-2006, 15:26
Lokalizacja: Luxemburg/Zielona Gora

Federer -genialny mistrz

Post autor: albano1947 »


Federer -genialny mistrz
Przeciwnicy polskiej pary w finale debla




Roger Federer czwarty rok z rzędu awansował do finału Turnieju Mistrzów! W spotkaniu półfinałowym hegemon męskiego tenisa pokonał drugiego zawodnika globu, Rafaela Nadala. Ostatnim rywalem Szwajcara będzie James Blake, który zachwycił gromiąc Davida Nalbandiana.

Roger Federer to główny kandydat do triumfu w Masters Cup, rozgrywanym na przekroju tego tygodnia w Szanghaju. Szwajcar wygrywał prestiżowe zawody w 2003 i 2004 roku, natomiast w ubiegłym sezonie przegrał z ... kontuzją i miejsce na tronie zajął David Nalbandian. Do powtórki sprzed roku w finale nie dojdzie, bowiem Argentyńczyk poległ w półfinale w spotkaniu z Jamesem Blake'm.

Ten ostatni bryluje pod Wielkim Murem. Amerykanim, zdaje się, że nieco niespodziewanie wygrał swoją grupę, mimo, że rywalami byli choćby Nikołaj Dawidienko, Tommy Robredo i wicelider światowego rankingu, Rafael Nadal. Blake udowodnił, że tegoroczny sezon może uznać za najlepszy w karierze. Reprezentanta USA stać już na walkę z najlepszymi.

Czy powalczy z Federerem? Amerykanin niczym maszyna przebrnął przez grupę, by w półfinale rozprawić się z jedynym zawodnikiem, który daje mu w kość, wspomnianym już Nadalem. Wygrał bez większego trudu, a droga do sukcesu zabrała mu niespełna dwie godziny. Bilans spotkań Federera i Blake'a przemawia oczywiście za Szwajcarem - wygrał wszystkie pięć bezpośrednich konfrontacji, w tym trzykrotnie w tym sezonie.

Czyżby zanosiło się na kolejny triumf Federera? Poczekajmy, wiadomo już, że pogromca rekordów wygrał swój 91 mecz w sezonie (przegrał tylko pięć), tym samym osiągając czwarty z rzędu finał Turnieju Mistrzów. W latach 1980-1988 Ivan Lendl osiągnął dziewięć finałów z rzędu. Zdaje się, że Federer ma nowy cel do pobicia...

Tymczasem w finale debla zmierzą się reprezentant Wysp Bahama Mark Knowles z Kanadyjczykiem Danielem Nestorem oraz Szwed Jonas Bjorkman i Białorusin Max Mirnyj. Co ciekawe, obydwie pary wywodzą się z tej samej grupy co Polacy Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, co pokazuje poziom trudności, któremu sprostać musieli biało-czerwoni.

Wynik półfinałów:

Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Rafael Nadal (Hiszpania, 2) 6:4, 7:5

James Blake (USA, 8) - David Nalbandian (Argentyna, 7) 6:4, 6:1
Mistrz Niemiec z druzyna DSD 2012
Wielokrotny Mistrz Polski Belgii Włoch i Luxemburga
Dziesiąty w Rankingu światowym ITF Senior




Trenujemy w klubie tenisowym Bettemburg
albano1947
Posty: 722
Rejestracja: 28-09-2006, 15:26
Lokalizacja: Luxemburg/Zielona Gora

Post autor: albano1947 »

Data: 19.11.06
Turniej Mistrzów, czy Turniej Mistrza?

Szwajcar Roger Federer kolejny raz udowodnił, że w światku tenisowym nie ma mu równych. Lider obydwu rankingów ATP pokonał w wielkim finale prestiżowego Turnieju Mistrzów w Szanghaju Jamesa Blake'a. Impreza pokazała, że Federera i resztę stawki dzieli chiński mur.

Od kilku lat tenisiści całego globu rywalizują we własnym gronie. A gdzieś z Olimpu spogląda na nich Roger Federer. Z uśmiechem (czy można to tak nazwać) pobłażania i zabójczą pewnością siebie rozbija kolejnych rywali, którzy odważą zapukać się do jego drzwi.

Szwajcarowi zdarzają się wpadki, przegrał w końcu pięć spotkań w tym sezonie, ale nie w meczach o wielką stawkę, jaką jest triumf w prestiżowym Turnieju Mistrzów. W finale imprezy Federer rozprawił się bez problemów z Jamesem Blake'm, z którym w żadnym z wcześniejszych pięciu spotkań nie przegrywał.

Szwajcar i tym razem wygrał 6:0, 6:3, 6:4 z taką łatwością, jakby podpisywał czek na 1,5 miliona dolarów. Podpisał, tyle że pieniądze trafiły na jego konto. Blake, choć próbował wszystkiego, wytrzymał na korcie 96 minut. Dla niego i tak wielkim sukcesem był awans do finału Turnieju Mistrzów, imprezy, która kończy sezon tenisistów.
Mistrz Niemiec z druzyna DSD 2012
Wielokrotny Mistrz Polski Belgii Włoch i Luxemburga
Dziesiąty w Rankingu światowym ITF Senior




Trenujemy w klubie tenisowym Bettemburg
albano1947
Posty: 722
Rejestracja: 28-09-2006, 15:26
Lokalizacja: Luxemburg/Zielona Gora

Podsumujemy sezon tenisowy 2006

Post autor: albano1947 »

Data: 21.11.06

Alfabet tenisowy sezonu 2006


Za nami rok 2006. Minął sezon wzlotów o upadków. Wśród mężczyzn dominował Roger Federer, wśród pań od początku swoje tempo narzuciła Amelie Mauresmo, ale na koniec okazało się, że nie wolno zapominać o Justine Henin Hardenne. Zachwycała też Agnieszka Radwańska, a awans do Masters Cup wywalczyli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Spójrzmy jeszcze raz na miniony sezon!

A jak Agassi Andre:
Rok 2006 to pożegnanie człowieka – legendy, osoby- instytucji, kogoś, kto już dawno temu zapewnił sobie miejsce w leksykonie historii tenisa. 35 – letni Amerykanin zakończył swą wielką karierę na US Open, doszedł do trzeciej rundy, grając ostatkiem sił ( ATP zezwoliło mu nawet na wstrzyknięcie środku uśmierzającego ból ) lecz wciąż czarując swą wspaniałą techniką i zaangażowaniem. Teraz odkładając na dobre rakietę zwycięzca 8 turniejów wielkoszlemowych będzie mógł solidnie odpocząć i dzielić czas w rodzinnym gronie - żony Steffi Graf i synka.
Trzy lata temu odszedł Pete Sampras, teraz przyszedł czas na Andre...Z pewnością nie raz z tęsknotą i rozrzewnieniem wspomnimy kultowe pojedynki dwóch tenisowych gigantów.

B jak Baghdatis Marcos:
21 – letni Cypryjczyk dokonał w ciągu mijającego roku znacznego awansu w światowym rankingu singlistów. Szczególnie pierwsze półrocze było w jego wykonaniu wręcz oszałamiające. Bijąc Roddicka, Ljubicicia i Nalbandiana dotarł do finału Australian Open, gdzie godnie stawiał opór Rogerowi Federerowi. Wimbledon zakończył zaś o jeden szczebel niżej w turniejowej drabince. Te dwa świetne występy w Wielkim Szlemie oraz premierowe zwycięstwo w Pekinie nie wystarczyło jednak by dostąpić zaszczytu gry w turnieju Masters, choć długowłosy Marcos jest na najlepszej drodze by dokonać tego w roku następnym.

C jak czek:
Obok niematerialnych aspektów, takich jak duma, poczucie spełnienia czy chęć sprawiania radości sobie i innym, to właśnie pieniądze są tym powodem, dla którego zawodowcy wychodzą na kort. Najlepsi z nich w ciągu sezonu zbierają czeki dające w sumie liczbę siedmiocyfrową.
Wśród kobiet w 2006 najwięcej zarobiły: Justine Henin – 4,2 mln $ , Maria Szarapowa – 3,8 mln $ i Amelie Mauresmo – 3,5 mln $. Polki z pul nagród wyjmowały znacznie mniej, choć w tym rankingu Marta Domachowska ( 184 742 $ ) o dziwo wyprzedza Agnieszkę Radwańską ( 151 891 $ ). W męskim gronie prym wiedzie Roger Federer z rekordowymi 8,3 mln $, drugi na liście Rafael Nadal wzbogacił się o 3,7 mln $. Łukasz Kubot ze swoimi 172 137 $ plasuje się i za Marcinem Matkowskim (221 630 $) i za Mariuszem Fyrstenbergiem (218 580 $)

D jak deblowa rewolucja:
Rok 2006 przyniósł istotne zmiany w grze podwójnej mężczyzn. ATP mając na celu uatrakcyjnienie tych rozgrywek i doprowadzenie do ich opłacalności rozpoczęło szeroko zakrojoną kampanię „ Doubles Revolution”. Rewizji poddany został nie tylko regulamin gry ( super – tiebreak zamiast trzeciego seta, brak przewag w gemie ) lecz także zasady obsady drabinek deblowych, mające na celu zachęcenie do gry także singlistów. Zmiany te, od samego początku uznawane za kontrowersyjne jak na razie nie do końca osiągnęły zamierzony cel – gwiazdy gry pojedynczej wciąż nie kwapią się by grać debla, zaś nowe zasady punktowania tylko przysporzyły kłopotów zdezorientowanym kibicom. Może jednak z czasem okaże się, że ATP miało chociaż w części rację – sezon 2007 da nam na to nowe odpowiedzi.


E jak eliminacje:
Dla polskich sympatyków tenisa sobota i niedziela każdego tygodnia to czas wzmożonego zaangażowania w sprawdzanie wyników wojujących na kortach całego świata rodaków. Niestety zwykle nie jest to obserwowanie półfinałów i finałów głównych imprez, lecz śledzenie rozgrywanych wówczas eliminacji. Na ich starcie zawsze staje liczna grupa naszych reprezentantów, jednakże przez ich sito przechodzą z sukcesem nieliczni. Pozytywnymi wyjątkiem w tym sezonie była szczególnie Agnieszka Radwańska, która kilkakrotnie awansując z nich, potrafiła odnosić dalsze zwycięstwa także w turnieju głównym.

F jak Federer Roger:
Niekwestionowany król tenisa, Best Of The Best w sezonie 2006, przedstawiać go nie trzeba nikomu.12 wygranych turniejów w tym roku, w tym te największe i najważniejsze. Pięć razy przyszło mu zasmakować goryczy porażki, z czego 4 razy w finałach serwował mu ją Rafael Nadal. I choć ta dominacja co niektórych już nudzi, a kolejne zwycięstwa z charakterystyczną, niewzruszoną miną przysparzają Szwajcarowi tyleż samo fanów co i wrogów, to nic nie zapowiada, aby w nowym sezonie ktoś był w stanie odebrać tenisowy tron i berło Federerowi.

G jak „Grzybcia”:
W roku 2002 Magdalena Grzybowska dołączyła do grona sportowców, których kontuzje zmusiły do rozbratu z profesjonalnym sportem. W roku 2006 popularna „Grzybcia” dołączyła do grona byłych sportowców, których doświadczenie i wiedza są wykorzystywane do rozwoju i popularyzacji danej dyscypliny. Od lipca pełni ona funkcję menedżera PZT Prokom Team. Ścieżki, którymi kiedyś sama kroczyła w tenisowym świecie i doskonale poznała, teraz przybliża siostrom Radwańskim. W drodze na tenisowy szczyt, pomaga krajankom omijać ślepe uliczki.
Uczestnicząc również w programach PZT: Tenisowe Asy BZ WBK i Akademia Tenisowa Kaczora Donalda, Magda Grzybowska promuje tenis wśród najmłodszych adeptów tenisa. Działania takie, powszechne na zachodzie od dawna, wreszcie i w Polsce są realizowane, a to oznacza, że idzie dobre.

H jak Henin Justine:
Henin trzyma się mocno. Ani nękające ją raz po raz kontuzje ani rosnący napór innych tenisistek nie zrzuciły jej z tenisowego tronu. We wszystkich tegorocznych turniejach trzymała równy, sięgający szczytu formy, poziom. Obecność w finałach wszystkich imprez wielkoszlemowych ( zwycięstwo na Roland Garros ) i triumf w Turnieju Mistrzyń nie tylko to potwierdza, lecz sygnalizuje też, że przyszły rok także powinien upłynąć pod znakiem Belgijki.

I jak „ Isia”:
Zdrobnienie to wielokrotnie było wymawiane tak przez komentatorów sportowych jak i przez kibiców znad Wisły. Zawsze z podziwem, niedowierzaniem, zaskoczeniem czy wzruszeniem. Właśnie takich emocji dostarczyła nam w tym roku Agnieszka Radwańska, stając się symbolem tego co w naszym tenisie najlepsze, tego co wyprowadza tą dyscyplinę ze światowego zaścianka, w którym od wielu lat tkwimy. Należy wierzyć, że cytując Magdalenę Grzybowską: „ to jest dopiero koniec początku” i w przyszłym roku krakowianka dostarczy nam jeszcze więcej powodów do radości.

J jak J&S Cup:
Tegoroczna edycja imprezy na kortach „ Warszawianki” była pod wieloma względami wyjątkowa. Choć już od 2003 roku kibice nie mają co narzekać na brak gwiazd, to poziom tegorocznej obsady był bezprecedensowy. Do znanych kibicom z poprzednich lat Kim Clijsters, Swietłany Kuzniecowej czy Venus Williams dołączyły legendy żeńskiego tenisa – dwie Martiny: Navratilova i Hingis. Otoczenia tych wielkich pań nie przestraszyła się Agnieszka Radwańska, która awansując do ćwierćfinału była największą niespodzianką zawodów. Jedno tylko się nie zmieniło, mianowicie szpetna infrastruktura - w pośpiechu montowane trybuny, rozpadający się domek klubowy. I gwiazdy i przychodzący oglądać je kibice zasługują na obiekt tenisowy z prawdziwego zdarzenia!

K jak kontuzje:
Są one nieodłącznym elementem wielu dyscyplin sportowych. W tenisie przerażającym jest fakt, że z każdym rokiem mają one coraz większy wpływ na kolejność graczy w rankingu. Im bliżej końca rozgrywek tym częściej słyszymy o wycofaniach z turniejowych drabinek, co w efekcie skutkuje tym, że niekoniecznie umiejętności a bardziej stopień zmęczenia decyduje o końcowym wyniku. Problem ten uznały za niezwykle istotny także władze ATP i WTA, zastanawiając się teraz nad pewnymi zmianami w rozgrywkach ( min. skrócenie kalendarza rozgrywek ), które miałyby ukrócić to niekorzystne zjawisko.

L jak liczby:
Matematyka - królową nauk. Bez liczb żadna dziedzina życia się nie obejdzie. Nie inaczej jest w tenisie. Punkty, gemy, sety, rankingi, zarobki, ilość zwycięstw i porażek – wszystko liczby. Oto kilka z nich wychwyconych podczas kończącego się sezonu:
1 – tyle setów ugrali Matkowski z Fyrstenbergiem podczas Masters Cup w Szanghaju;
3 – tyle tytułów wielkoszlemowych zdobył w tym sezonie Roger Federer;
7 – tyle podejść do eliminacji turnieju wielkoszlemowego potrzebował Łukasz Kubot, aby się wreszcie przebić przez nie;
11 – tylu tenisistów po raz pierwszy w swej karierze wygrało turniej ATP;
26 – tyle razy w tegorocznych rozgrywkach, Marta Domachowska schodziła z kortu pokonana
324 – o tyle miejsc w skali roku, poprawiła swoją pozycję w rankingu Agnieszka Radwańska;
9999 – taką pozycję deblową, jak podaje WTA, zajmuje Tamira Paszek;

M jak Mauresmo Amelie:
To był przełomowy rok dla francuskiej gwiazdy tenisa, moment na który od dawien dawna z niecierpliwością czekała. Po kilku latach nerwowych oczekiwań wreszcie zwyciężyła w Wielkim Szlemie i to do tego dwukrotnie ( Australian Open i Wimbledon). Od tej pory przestało nękać ją miano niespełnionej i wątłej psychicznie zawodniczki, która nie potrafi wykorzystać w pełni drzemiących w sobie możliwości. Teraz, po odblokowaniu się, Amelie będzie znacznie łatwiej powiększyć dorobek wielkoszlemowych tytułów.

N jak Navratilova Martina:
Tak jak tenis męski stracił Andre Agassiego, tak kobiecy pożegnał się ze swą legendą.
Amerykanka o czeskich korzeniach ostatni akord swej kariery rozegrała w świątyni tenisa – Wimbledonie, gdzie dziewięciokrotnie zdobywała tytuł w rywalizacji singlistek. Kilka ostatnich lat poświeciła wyłącznie na grę w debla i miksta i mimo zbliżających się 50 urodzin wciąż wiodła prym w tych rozgrywkach. Wielu kibiców zastanawiało się czy Martina w ogóle kiedyś odstawi rakietę, ale okazało się, że nawet w jej przypadku wszystko ma swój początek i koniec.

O jak Orange Prokom Open:
Perła polskiego wybrzeża – Sopot po raz kolejny gościł specjalistów od gry na nawierzchni ziemnej. Czołowymi gwiazdami byli zaś Ci, którzy kilka lat temu właśnie w Polsce stawiali swe pierwsze odważne kroki w zawodowym tenisie – Nikołaj Dawidienko i Tommy Robredo. Z pucharem wyjechał ten pierwszy, zaś jego finałowy pojedynek przeciwko Florianowi Mayerowi był jak do tej pory jednym z najbardziej zaciętych i emocjonujących meczów w historii imprezy. Jednakże nie wszystko w tegorocznej edycji wypaliło – zamiast kąpieli słonecznych, kibice częściej musieli szukać schronienia przed siąpiącym deszczem. Rozczarowujące ( poza występem Michała Przysiężnego ) były też dokonania Polaków, szczególnie premierowa porażka debla Fyrstenberg/ Matkowski, na których wszyscy zgromadzeni na trybunach SKT najbardziej liczyli.

P jak powroty:
Rok 2006 zaowocował nie tylko w pożegnania, ale też w jeden spektakularny powrót. Martina Hingis po prawie czteroletniej przerwie znów wróciła na kort, ba, uczyniła to
w naprawdę wielkim stylu. Solidnie przygotowana mentalnie i fizycznie od początku potrafiła stawić czoła nawet najlepszym rywalkom, efektem czego było uzyskanie ósmej lokaty w rankingu i udział w Turnieju Mistrzyń. Znacznie mniejszym echem odbił się powrót Brendy Schultz – McCarthy, kiedyś dziewiątej rakiety świata. Ćwierćfinał w Hertogenbosch to wszystko na co było ją stać, najczęściej zaś występy swoje kończyła już na etapie eliminacji.

R jak rekordy:
Mijający rok dostarczył tego, co zawsze robi największe wrażenie, mianowicie pobicia dotychczasowych rekordów. Najbardziej spektakularnym z nich był wyczyn Rafaela Nadala, który do 62 przedłużył passę kolejnych zwycięstw na nawierzchni ziemnej, bijąc wcześniejszy rekord Guilliermo Villasa. Godne podkreślenia są też dokonania Rogera Federera: 92 zwycięskie mecze w sezonie ( lepszy wynik miał tylko Ivan Lendl ) , dochodząc do finału US Open został pierwszym tenisistą w erze open, który brał udział w sześciu kolejnych finałach wielkoszlemowych. Powracająca zaś do gry po siedmioletniej przerwie Brenda Schultz – McCarthy zaserwowała z prędkością 130 mil na godzinę, pozbawiając prymatu w tej kategorii Venus Williams.

S jak Szanghaj:
Ostatni tydzień rozgrywek męskich w sezonie to rywalizacja w turnieju Masters. Specjalnie wybudowany na tą imprezę w chińskiej metropolii obiekt, gościł najlepszych singlistów i deblistów, w tym, ku uciesze Polaków, parę Mariusz Fyrstenberg / Marcin Matkowski. Eksportowy debel podobnie jak 2 lata temu z Igrzysk Olimpijskich tak i teraz powrócił na tarczy. Trzy porażki w Szanghaju nie mogą jednak przesłonić obrazu bardzo udanego sezonu w wykonaniu naszej pary.

T jak Tamira Paszek:
Wielka nadzieja austriackiego tenisa, w trzecim swym występie w turnieju WTA, zapisała się w kronikach tenisowych jednocześnie pod kilkoma hasłami. Odbierając puchar za zwycięstwo w Portorożu miała dokładnie 15 lat, 9 miesięcy i 8 dni. Została tym samym najmłodszą tryumfatorką w sezonie 2006. Była również najniżej klasyfikowaną w rankingu zawodniczką (259 WTA), której się ta sztuka udała. Jak by tego było mało, pierwszą w sezonie, która nie znalazła pogromczyni od eliminacji do finału. Sezon zakończyła na końcu drugiej setki, na pierwszą ma jeszcze czas.

U jak upadki:
Tenisowa rzeczywistość jest zgodna prostymi kanonami rywalizacji – na jednego zwycięzcę musi przypaść jeden przegrany. Wśród kobiet wyraźnie poniżej oczekiwań grały siostry Williams i Nathalie Dechy. Niestety do grona tego trzeba też dodać Martę Domachowską, która przegrywała w zasadzie z każdym i wszędzie, lądując w efekcie na końcu pierwszej „ 100” rankingu. U mężczyzn szczególnie przykro było oglądać występy Guilliermo Corii, który gdzieś porzucił całą wirtuozerię swej gry i wychodząc na kort był cieniem samego siebie.

W jak wzloty:
Z drugiej strony, patrząc na niektórych graczy nie sposób było nie przecierać oczu z wrażenia. U mężczyzn spore postępy zrobili młodzi gniewni – Novak Djokovic i Andy Murray (jedyny obok Nadala, który zdołał pokonać Federera), ale też „stary”, bo 29 – letni Marc Gicquel, który ni stąd ni zowąd zaczął wyróżniać się w rozgrywkach. W żeńskim tenisie poziom swej gry wyraźnie podniosły Anna Czakvetadze i Marion Bartoli, które dzięki bardzo udanym występom w drugiej części sezonu wdarły się do „ 20” najlepszych zawodniczek na świecie.

Z jak za rok...
Co przyniesie rok 2007 ? Za wcześnie by zadawać sobie takie pytanie. Teraz dla wszystkich, tak zawodników jak i sympatyków tenisa zasłużony odpoczynek od rozgrywek. Jedno jest wiadome - wiele pozycji z tego alfabetu zdezaktualizuje się
u końca następnego sezonu...Do zobaczenia w styczniu!
Mistrz Niemiec z druzyna DSD 2012
Wielokrotny Mistrz Polski Belgii Włoch i Luxemburga
Dziesiąty w Rankingu światowym ITF Senior




Trenujemy w klubie tenisowym Bettemburg
ODPOWIEDZ