Felo – chce to wyraznie tu napisac – jestem pod wrazeniem wytrwalosci, z jaka probujesz przekonac tych innowiercow do tez skadinand oczywistych! Sekunduje ci w tej walce i choc wiem, ze jest z gory skazana na niepowodzenie, to bede ci kibicowal do ostatniej chwili. Sam tez przez jakies 2000 postow probowalem ludzi przekonac do tego, ze Luksemburg ani taki straszny, ani taki nudny, jak go maluja, ale coz... wyroslem z tego. Po prostu ktoregos dnia mi przeszlo i nic na to nie poradze. Czasem sie temu nawet dziwie; staje przed lustrem, szukam siwych wlosow, zmarszczek i mowie sobie - "eee, to chyba nie to...". Moze po prostu w swoim egoizmie wole sam sie delektowac nektarami tu plynacymi? Moze sam chce grzac sie w ciepelku tego, jak to mowia, "zascianka"? A co mi tam - jak innym tu za ciasno, za zimno albo w ogole za, to juz ich sprawa.
Przy okazji poruszyl sie tu pewien bardzo istotny watek, ktory jest na tyle niepopularny wsrod krytykow zycia na luksemburskiej ziemi, ze konsekwetnie staraja sie go z dyskusji wyeliminowac.
No, to ja, z wrodzonej zlosliwosci pozwole sobie go raz jeszcze nadmienic. Ba, nie tylko nadmienic, ale wrecz przyszpilic boldem do sciany <czytaj> . I niech sobie tu wisi. A czy ktos bedzie laskaw to przeczytac i sie nad tym chwile zastanowic? A moze wrecz pojsc po rozum do glowy? To z kolei mnie wisi i wisiec bedzie. Snietym sledziem <mrgreen>
A oto wspomniana teza, ktora niniejszym przybijam:
TEZA: Tak sobie tu narzekacie, ze wam nudno, ze was tu zycie nie dopieszcza i ze nie ma co tu robic. Porownujecie Luksemburg a to z Mszana, a to z Krakowem, a to z Katowicami a to z Warszawa. A to blad w zalozeniu. Bo z waszego konkretnego punktu obserwacji, takie porownanie jest niewykonalne. Innymi slowy "Wy w Luksemburgu" i "Wy GDZIEKOLWIEK w Polsce", to dwa rozne swiaty, dwie galaktyki.
UZASADNIENIE: Dlaczego bo? Ano bo dlatego, ze wy w Polsce jestescie w samym centrum waszego kulturowo-jezykowego konktekstu. Jak ryba w wodzie, jak ogorek w sloju, jak sledz w zalewie. Obojetnie, czy jest to w Mszanie czy w Warszawie. Tymczasem wy w Luksemburgu - jestescie kompletnie wyjeci z nawiasu. Bariera jezykowa to jedno, ale nie wylacznie. Bariera kulturowa, mentalna, spoleczna. Niby ta sama Europa, ale jakze inne oczekiwania wobec zycia! I niby dlaczego Luksemburczycy mieliby zmieniac swoje oczekiwania wobec zycia? Zeby sie wam przypodobac? Zeby Wam nie bylo tu nudno? Wierzcie mi - oni sie tu swietnie bawia. Wiedza gdzie chodzic, jak organizowac sobie czas. I jest im z tym dobrze. Tak dobrze, jak zle by im bylo, gdyby nagle musieli (bo chyba nie - "chcieli"!) wyemigrowac do Mszany czy nawet do Krakowa.
No i teraz pytanie natury egzystencjalnej: kto z was, bioracych udzial w tej dyskusji jest tu z wyboru, a kto - jak bamaza - na zsylce?
Pytanie bardzo wazne, bo tym na zsylce bede zaraz wspolczuc (czy raczej wspolczuwac
). A tym z wyboru, co na swoj wybor teraz narzekaja, mam tylko jedno do powiedzenia - widac czas ten swoj wczesniejszy wybor zweryfikowac i przyznac sie do bledu (tak, tak!) albo dokonac nowego (wyboru, nie bledu, oczywiscie) – Ojczyzna czeka!