Dziękuję bardzo wszystkim za pomoc Nie wiem po co straciłam czas czytając różne informacje na stronie ambasady, zamiast od razu tu napisać.
Ogrodniczko, twoja relacja z wyjazdu skłoniła mnie, żeby naciskać męża na wyprawę do Las Vegas i dalej samochodem, przez góry, pustynie i kaniony do Seattle. No tym razem nie wyszło, ale jak już musimy wyrobić tę wizę, to mój szanowny małżonek (który czyta to pewnie i rozliczy mnie w domu <cry> ) może będzie chciał tych paskudnych kapitalistów jeszcze odwiedzić, aby się wydatek na wizach zwrócił.
Mnie rozwiała fakt ze ludzie nadal sie upieraja ze maja wizę a de facto jej nie maja. To co macie w paszportach jest jedynie POZWOLENIEM na odbycie podróży samolotem do port of entry w USA. Tam dopiero pan/pani z homeland security wbija wizę na pobyt. Nawet z ta promesa mogą was niewposcic, mogą nawet unieważnić ta promese.
Inna sprawa. Od lat nie jest zalecane wlatywanie do USA przez porty typu jfk. Cały świat sie tam zwala to i oficerowie są nie mili. Ja polecam via Kanada, gdzie lot z Kanady do USA jest jak prawie wewnętrzny. Kolejki prawie wcale bo i na innych terminalach sie wysiada/wsiada
Patrz Danka, tez będziemy w Kanadzie, ale na wschodzie
Tutaj bym polemizowal. Bylem wielokrotnie w Stanach, w tym kilka razy ladowalem na JFK i nigdy nie mialem ani tam ani na zadnym innym lotnisku amerykanskim problemow z immigration. Moja najdluzsza rozmowa z oficerem imigracyjnym nie trwala dluzej niz 2minuty.
Najszybciej i najmilej odprawiaja moim zdaniem na Florydzie (Miami i Fort Lauderdale)
Bylem tez jakies 3 razy w Kanadzie i za kazdym razem musialem prowadzic durnowate dyskusje z kanadyjskimi urzednikami imigracyjnymi, ktorzy byli wybitnie opryskliwi. Najgorzej bylo w Toronto, gdzie kobita z immigration chyba przez 15 minut ze mna filozofowala, ze "sightseeing" to nie jest wystarczajaco konkretny cel podrozy
ogrodniczka pisze:I niech ktoś mi powie , że nie warto...
Nie mówię, że nie warto zobaczyć. Zastanawiam się tylko, czy "koszty" (czyli wszystkie problemy związane z uzyskaniem pozwolenia, wizy czy whatever) są tego warte. Myślę, że jest dużo innych, równie albo nawet i bardziej atrakcyjnych miejsc na świecie, do których łatwiej jest się dostać. Nie uważam, żeby USA to był jakiś taki "the ultimate point of destination", że trzeba go zobaczyć, a potem już można umrzeć. Nie słyszałem, żeby zdobycie wizy turystycznej do Nowej Zelandii czy Meksyku było równie trudne (chociaż mogę się mylić), tam też jest czym się zachwycać. No chyba że zwiedziałaś już wszystkie te miejsca, gdzie o wizę jest łatwiej i zostały Ci do zobaczenia tylko te "trudniejsze", to wtedy rozumiem.
zzz pisze:Nie słyszałem, żeby zdobycie wizy turystycznej do Nowej Zelandii czy Meksyku było równie trudne (chociaż mogę się mylić), tam też jest czym się zachwycać.
Nie slyszales bo do Nowej Zelandii oraz do Meksyku Polacy wiz nie potrzebuja
zzz pisze:Nie słyszałem, żeby zdobycie wizy turystycznej do Nowej Zelandii czy Meksyku było równie trudne (chociaż mogę się mylić), tam też jest czym się zachwycać.
Nie slyszales bo do Nowej Zelandii oraz do Meksyku Polacy wiz nie potrzebuja
Ale Borys - przecież zzz nie napisał, że Polacy potrzebują wizy turystycznej do NZ czy MEX, tylko że jej zdobycie nie jest tak trudne jak zdobycie wizy do US, co jest prawdą - zdobycie zdobycie wizy turystycznej do NZ/MEX wcale nie jest trudne, żeby ją zdobyć nie trzeba nic robić
"It is better to keep your mouth shut and appear stupid than to open it and remove all doubt." Mark Twain
wilqs72 pisze:zdobycie zdobycie wizy turystycznej do NZ/MEX wcale nie jest trudne, żeby ją zdobyć nie trzeba nic robić
Wilq, obawiam sie, ze mozesz nie miec racji. Skoro Polacy wizy do MZ/MEX nie potrzebuja, to moze sie okazac, ze zdobycie tej wizy jest dla Polaka zwyczajnie... niemozliwe. Sprobuj na ten przyklad zdobyc, jako Polak, pozwolenie na prace w Luksemburgu. Mysle, ze urzad luksemburski zwyczajnie odmowi ci wydania takiego swistka, bo Polacy w Luksemburgu pozwolenia na prace nie potrzebuja. Tak na chlopski rozum przynajmniej...
wilqs72 pisze:zdobycie zdobycie wizy turystycznej do NZ/MEX wcale nie jest trudne, żeby ją zdobyć nie trzeba nic robić
Wilq, obawiam sie, ze mozesz nie miec racji. Skoro Polacy wizy do MZ/MEX nie potrzebuja, to moze sie okazac, ze zdobycie tej wizy jest dla Polaka zwyczajnie... niemozliwe. Sprobuj na ten przyklad zdobyc, jako Polak, pozwolenie na prace w Luksemburgu. Mysle, ze urzad luksemburski zwyczajnie odmowi ci wydania takiego swistka, bo Polacy w Luksemburgu pozwolenia na prace nie potrzebuja. Tak na chlopski rozum przynajmniej...
Dzieki MaWi za pomoc, ja bym zapewne niestety nie potrafil sie wybronic przed Wilkusem uzywajac intelektu i znow musialoby dosjc do rekoczynow.
Danka, jak juz musicie jechac, to z tym Las Vegas dobry pomysl. USA objechalem left to right, top to bottom, i powiem to (choc moze czasy sie zmienily):
- Najtansze loty sa normalnie do Las Vegas, bo sa czesto "sponsorowane" w jakis tam sposob aby Ciebie i Twoja karte kretydowa tam sprowadzic. W Las Vegas zobaczyc Bellagio (i fontanny) i Caesar's Palace. Kasyna sa projektowane tak abys sie w nich zgubila (psychologiczne, milej lektury na ten temat), wiec pamietac dobrze jak sie weszlo. Ja nie znosze grania, wiec jeden dzien w Las Vegas wystarczylo.
- Jezeli lubisz widoki i nature, to polecam cos takiego (sprawdzone, i do tej chwili, 10 lat pozniej, jestem pod wrazeniem):
-- Las Vegas
-- Hoover Dam
-- Grand Canyon
-- Petrified Forest National Park
-- Canyon de Chelly
-- Lake Powell
-- Grand Staircase Park
-- Bryce Canyon Park (to byl highlight, w zimie jest najlepiej - bialy snieg, zielen, i czerwone skaly)
-- Zion National Park
-- i spowrotem do Las Vegas przez route 15 (jezeli za mlodosci w latach 80tych kiedys graliscie gry komputerowe typu "wyscigi aut" to wiele bylo zrobionych na podstawie autostrady z Hurricane do Mesquite)
To kolo mozna zrobic w 10 dni bez wiekszego spieszenia sie. Na poludniu jesc duzo Mexican - dobre i tanie.
Gdybys chciala zobaczyc zdjecia czy cos sie popyac to zapraszam na starosiweczny wieczor slajdow.