Co mnie wkurza?
Moderator: LuxTeam
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
Droga Ogrodniczko, w pierwszym odruchu chcialam Ci napisac, to co z reguly mowie osobom w podobnej sytuacji "czas isc do pracy"...
Ale po chwili rozmyslania nad wlasnym zyciem stwierdzam, ze wlasciwie nie, bo tak naprawde w luksemburskiej rzeczywistosci niewiele to dla Ciebie zmieni.
Teraz bedzie na temat moich wlasnych luksemburskich frustracji zyciowych
Zyje w tutejszym balaganie od prawie 7 lat, caly czas pracuje zawodowo (z mala przerwa na urodzenie dziecka), oboje z mezem pracujemy w sektorze prywatnym, a mimo to czesto mam poczucie, ze nawet majac wlasne konto, dochody, carte de sejour itp. jakos nie jestem w tym systemie jednostka samodzielna.
Wszedzie gdzie nie pojde zawsze predzej czy pozniej pojawia sie pytanie "a co robi maz" Takie pytanie pojawia sie nie tylko w zwiazku w kwestiami administracyjnymi, gdzie mogloby byc jeszcze czasami uzasadnione, ale rowniez w okolicznosciach typu wynajem mieszkania, rozmowa o prace czy jak ostatnio, uwaga, przy skladaniu w banku wniosku o sluzbowa karte VISA )) Dodam tak dla porzadku, ze wiekszosc moich dokumentow jest rowniez wystawiana wlasnie wg wzoru Kowalska-Wisniewska.
Natomiast zawsze wzrusza mnie luksemburska logika dotyczaca finansow zwiazanych z dzieckiem. Zasilek na dziecko wplywa co miesiac na moje konto (mimo, ze na wniosku podalismy specjalnie numer konta meza, ale tutaj wlasciwy urzad wykazal sie pewna inicjatywa i znalazl sobie moj numer konta ale za to jak ide z dzieckiem do lekarza to faktura jest wystawiana zawsze na mojego meza (przynajmniej u Bohlera tak to wyglada). I wlasciwie jak sie dobrze zastanowic to jest to odpowiednia kolej rzeczy
Pozdrawiam cieplo i zycze wszystkim Wesolych Swiat!
Ale po chwili rozmyslania nad wlasnym zyciem stwierdzam, ze wlasciwie nie, bo tak naprawde w luksemburskiej rzeczywistosci niewiele to dla Ciebie zmieni.
Teraz bedzie na temat moich wlasnych luksemburskich frustracji zyciowych
Zyje w tutejszym balaganie od prawie 7 lat, caly czas pracuje zawodowo (z mala przerwa na urodzenie dziecka), oboje z mezem pracujemy w sektorze prywatnym, a mimo to czesto mam poczucie, ze nawet majac wlasne konto, dochody, carte de sejour itp. jakos nie jestem w tym systemie jednostka samodzielna.
Wszedzie gdzie nie pojde zawsze predzej czy pozniej pojawia sie pytanie "a co robi maz" Takie pytanie pojawia sie nie tylko w zwiazku w kwestiami administracyjnymi, gdzie mogloby byc jeszcze czasami uzasadnione, ale rowniez w okolicznosciach typu wynajem mieszkania, rozmowa o prace czy jak ostatnio, uwaga, przy skladaniu w banku wniosku o sluzbowa karte VISA )) Dodam tak dla porzadku, ze wiekszosc moich dokumentow jest rowniez wystawiana wlasnie wg wzoru Kowalska-Wisniewska.
Natomiast zawsze wzrusza mnie luksemburska logika dotyczaca finansow zwiazanych z dzieckiem. Zasilek na dziecko wplywa co miesiac na moje konto (mimo, ze na wniosku podalismy specjalnie numer konta meza, ale tutaj wlasciwy urzad wykazal sie pewna inicjatywa i znalazl sobie moj numer konta ale za to jak ide z dzieckiem do lekarza to faktura jest wystawiana zawsze na mojego meza (przynajmniej u Bohlera tak to wyglada). I wlasciwie jak sie dobrze zastanowic to jest to odpowiednia kolej rzeczy
Pozdrawiam cieplo i zycze wszystkim Wesolych Swiat!
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
Ba_siu, milo mi się czytało Twój wpis. Bez bata, bez szufladkowania i posądzania o melancholie i zielony badylek. Zgadzam się z Tobą i z Misiem nawet, że trzeba brać sprawy w swoje ręce i za rogi z życiem.
Niemniej nie zwalnia nas to od refleksji, od zastanowienia się nad ograniczeniami i "ścianą" przed którą czasami stoimy.
Byłoby fajnie poczytać na forum o spojrzeniu innych osób na niektóre codzienne sprawy. "Wersalkę sprzedam " już mi się przejadło.
Biała - cudny tytuł programu! Widać nie jestem odosobniona.
Niemniej nie zwalnia nas to od refleksji, od zastanowienia się nad ograniczeniami i "ścianą" przed którą czasami stoimy.
Byłoby fajnie poczytać na forum o spojrzeniu innych osób na niektóre codzienne sprawy. "Wersalkę sprzedam " już mi się przejadło.
Biała - cudny tytuł programu! Widać nie jestem odosobniona.
Ja mam inne podejscie. Glupote, niekompetencje i amerykanizm (tz. reklamy, itd) trzeba przewidywac, oczekiwac, i przygotowywac sie na to.
- Mamy telewizor ale nie jest podlaczony do anteny lub satelity - reklam i generalnej tv-glupoty juz nie widzialem od prawie 25 lat. Jak juz cos ogladam, to to co ja chce - a nie to co ktos inny wybral.
- Po slubie nie zmienialismy zadnych nazwisk - ja mam swoje, zona swoje. Niech sie tradycjonalisci spinaja, ale nigdy nie mielismy problemu z zadnym dokumentem, poczta, itd. A po drugie fakt ze kobieta ma zmieniac nazwisko po slubie jest obrzydliwym i seksistowskim szczatkiem prymitywnej kultury. A z tym Kowalskim i Kowalska to w sumie sami robicie sobie problem - w RPA i USA generalnie jest Mr and Mrs Kowalski (lub Mr and Mrs Kowalska ) i koniec problemu - niestety jest to maly koszt mieszkania w rejonach gdzie koncowki sie nie zmieniaja.
- Zadnych facebook, twitter, iphone, ipad, icrap, i innych smieci ktorych cel jest tylko i wylacznie pokazywac Ci reklamy i szperac w Twoich prywatnych danych.
- A z bankami i "proof of address"... troche Ci to czasu zajmie ale jak juz zrobisz to bedziesz miala do konca zycia zorganizowane. Otworz sobie konto w jakims offshore banku - te z UK sa jako takie (n.p. Lloyds lub Barclays). Jest to czasochlonne i cala gore papierow im wyslesz, ale jak juz konto bedzie i bedziesz miala dostep przez internet, to mozesz zmienic sobie adres tak o, tez przez internet, i nikt Cie nie spyta o zaden papier. Mozesz zmienic na adres firmy meza, gdzie chcesz. Wplacasz tam regularna sume kilkuset lub kilku tysiecy miesiecznie, i rachunki z banku stanowia wtedy super proof of address - kazdy inny bank to akceptuje i ich dalej nie obchodzi, i masz to niezaleznie gdzie na swiecie Cie wiatr poniosl. Przyznam tez ze nie slyszalem aby bank, do zrobienia jakiegos przelewu, chcial payslip - to raczej narusza prywatnosc, i komunikat z jakiegokolwiek innego banku na poprawny adres zawsze dzialal.
- Mamy telewizor ale nie jest podlaczony do anteny lub satelity - reklam i generalnej tv-glupoty juz nie widzialem od prawie 25 lat. Jak juz cos ogladam, to to co ja chce - a nie to co ktos inny wybral.
- Po slubie nie zmienialismy zadnych nazwisk - ja mam swoje, zona swoje. Niech sie tradycjonalisci spinaja, ale nigdy nie mielismy problemu z zadnym dokumentem, poczta, itd. A po drugie fakt ze kobieta ma zmieniac nazwisko po slubie jest obrzydliwym i seksistowskim szczatkiem prymitywnej kultury. A z tym Kowalskim i Kowalska to w sumie sami robicie sobie problem - w RPA i USA generalnie jest Mr and Mrs Kowalski (lub Mr and Mrs Kowalska ) i koniec problemu - niestety jest to maly koszt mieszkania w rejonach gdzie koncowki sie nie zmieniaja.
- Zadnych facebook, twitter, iphone, ipad, icrap, i innych smieci ktorych cel jest tylko i wylacznie pokazywac Ci reklamy i szperac w Twoich prywatnych danych.
- A z bankami i "proof of address"... troche Ci to czasu zajmie ale jak juz zrobisz to bedziesz miala do konca zycia zorganizowane. Otworz sobie konto w jakims offshore banku - te z UK sa jako takie (n.p. Lloyds lub Barclays). Jest to czasochlonne i cala gore papierow im wyslesz, ale jak juz konto bedzie i bedziesz miala dostep przez internet, to mozesz zmienic sobie adres tak o, tez przez internet, i nikt Cie nie spyta o zaden papier. Mozesz zmienic na adres firmy meza, gdzie chcesz. Wplacasz tam regularna sume kilkuset lub kilku tysiecy miesiecznie, i rachunki z banku stanowia wtedy super proof of address - kazdy inny bank to akceptuje i ich dalej nie obchodzi, i masz to niezaleznie gdzie na swiecie Cie wiatr poniosl. Przyznam tez ze nie slyszalem aby bank, do zrobienia jakiegos przelewu, chcial payslip - to raczej narusza prywatnosc, i komunikat z jakiegokolwiek innego banku na poprawny adres zawsze dzialal.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
-
- Posty: 722
- Rejestracja: 28-09-2006, 15:26
- Lokalizacja: Luxemburg/Zielona Gora
Digi przepraszam, ale głupoty wypisujesz. W Polsce sam decydujesz, jakie nazwisko chcesz nosić po ślubie. Żona może nosić nazwisko męża, swoje własne albo i podwójne, jej sprawa. Podobnie mąż, może przyjąć nazwisko żony, nosić własne czy podwójne. Też jego sprawa. Co do dzieci, to decydują wspólnie. I gdzie tu seksizm?digilante pisze:A po drugie fakt ze kobieta ma zmieniac nazwisko po slubie jest obrzydliwym i seksistowskim szczatkiem prymitywnej kultury.
A co do końcówek fleksyjnych - dla zarażonych anglosaskim prymitywizmem językowym to może i wszystko jedno, ale u nas na szczęście wciąż łatwo (najczęściej) odróżnić mężczyznę od kobiety <mrgreen>
Pozdrowienia na koniec świata i jeszcze dalej
A w takiej sytuacji, jakie nazwisko poiwnny nosić dzieci tych dwojga z niezmienionymi nazwiskami? Wybierać nazwisko ojca albo matki jako nazwisko dziecka byłoby też seksistowskie, niezależnie od tego w którym kierunku (damskim czy męskim). Nadanie dziecku podwójnego nazwiska wydaje się być rozwiązaniem neutralnym (tak się robi zwyczajowo w niektórych krajach, ale też tak było swego czasu na wschodnim wybrzeżu USA). Ale co potem, jak się trafi na taki problem jak bamaza, że za długie? Albo dziecko dorośnie i będą marudzić, że nie zmieści się na karcie kredytowej, więc koniec końców trzeba wybierać, więc znowu burdel w papierach.digilante pisze:Po slubie nie zmienialismy zadnych nazwisk - ja mam swoje, zona swoje. [...] A po drugie fakt ze kobieta ma zmieniac nazwisko po slubie jest obrzydliwym i seksistowskim szczatkiem prymitywnej kultury.
Jak już tutaj trochę pomieszkam (czyli min. 7 lat) i zacznę się interesować na poważnie kwestią obywatelstwa, to prawdopodobnie administracyjnie zamienię sobie pierwsze imię z drugim (bo moje pierwsze jest tak typowo słowiańskie, że nie dość, że nie ma obcojęzycznego odpowiednika, to jeszcze z wymową jest problem).
A wracając do tematu przewodniego - może wszyscy powinni sobie dwa razy obejrzeć "Fight Club". Tak dla refleksji.
digilante, sorry, ale nie znajduje ani jednego powodu, dla ktorego kultura krajow, ktore wymieniasz mialaby byc dla mnie jakimkolwiek wzorcem do nasladowania. Znalezc moge natomiast i wymienic z pamieci i na kazde zyczenie jakies 100 powodow, dla ktorych, to jak sie zyje i jak traktuje obywatela w tych krajach nie powinno byc wzorcem do nasladowania nigdzie i dla nikogo.digilante pisze:w RPA i USA generalnie jest Mr and Mrs Kowalski (lub Mr and Mrs Kowalska ) i koniec problemu
No, ale kazdy ma takie wzorce, jakie chce miec i jakie chce nasladowac. Tego nikomu zabronic nie moge. Ba, nawet odradzac nie bede. Niech sobie kazdy Kowal(sky) wlasny los kuje
Sa tylko trzy naprawde nieseksistowskie i demokratyczne sposoby na rozwiazanie tego karygodnego anachronizmu z czasow feudalizmu i patriarchatu:zzz pisze:A w takiej sytuacji, jakie nazwisko poiwnny nosić dzieci tych dwojga z niezmienionymi nazwiskami?
1) nazwisko kazdego nowonarodzonego powinno byc wybierane w demokratycznych wyborach, wzglednie – w glosowaniu audiotele
2) nazwisko powinien losowac komputer w postaci przypadkowego szeregu znakow alfabetu niekrotszego niz 6 znakow i niedluzszego niz ilosc kratek w formularzu rozdawanym przez immigration office przy wjezdzie do USA. Znaki diakrytyczne wszystkich mozliwych jezykow powinny byc wylaczone z zestawu znakow do losowania i generalnie rzecz biorac - zabronione.
3) wariant najbardziej radykalny i chyba w XXI-wieku juz nie do konca "political correct", bo przeciez czasy nieskrepowanej wolnosci obywatelskiej bezpowrotnie ustapily czasom demokracji w stylu walca drogowego (czyli "przyjdzie walec i wyrowna"), ale czemu nie pofantazjowac Zatem: do wieku lat 18 (w niektorych krajach do wieku 21 lat) kazdy czlowiek nosic bedzie zamiast nazwiska numer identyfikacyjny (PESEL czy inna podobna cholere). W dniu osiagniecia pelnoletniosci musi udac sie do urzedu w ciagu max. 3 dni roboczych (zaniechanie tej czynnosci powinno byc zagrozone wysoka grzywna) i na odpowiednim formularzu zlozyc wlasna, niczym nieskrepowana (no, dobra – ograniczona wyborem znakow alfabetu jez. angielskiego oraz oczywiscie iloscia kratek w formularzu immigration office USA ) propozycje nazwiska, jakie chcialby nosic. I takie ma potem nosic i juz!
I w ten sposob problem seksizmu i wielu innych izmow zniknie na zawsze z powierzchni Ziemi. No, chyba, ze przyjdzie koniec swiata. Ale to juz zupelnie inna bajka...
O, to juz wiem, dlaczego digi nie planuje dzieci ...zeby uniknac takich dylematow i seksistowskich zachowan?zzz pisze:digilante napisał/a
Po slubie nie zmienialismy zadnych nazwisk - ja mam swoje, zona swoje. [...] A po drugie fakt ze kobieta ma zmieniac nazwisko po slubie jest obrzydliwym i seksistowskim szczatkiem prymitywnej kultury.
A w takiej sytuacji, jakie nazwisko poiwnny nosić dzieci tych dwojga z niezmienionymi nazwiskami? Wybierać nazwisko ojca albo matki jako nazwisko dziecka byłoby też seksistowskie, niezależnie od tego w którym kierunku (damskim czy męskim).
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel