OKRES ADAPTACYJNY W ŻŁOBKU
Moderator: LuxTeam
OKRES ADAPTACYJNY W ŻŁOBKU
Okes adaptacyjny w żłobku to bardzo trudne momenty dla maluszków, jak i dla ich rodziców. Mam pytanie - jak wygląda(ł) okres adaptacyjny Waszych pociech w żłobku (przedszkolu)? Czy mogliście przebywać kilka dni w placówce wraz z dzieckiem? Czy też stanowczo Wam tego odmówiono? Tak było w naszym przypadku- opiekunki twierdziły, że nie należy pozostawać w żłobku (poza jedną godzinką pierwszego dnia) bo dziecko nie powinno kojarzyć tego miejsca z obecnością rodziców...Nie tak to sobie wyobrażałam... Proszę podzielcie się swoimi doświadczeniami związanymi z tym okresem.
Pozdrawiam.
A.
Pozdrawiam.
A.
dolce Agnese
adaptacja w zlobku
Wiem jak to jest z ta adaptacja z wlasnego doswiadczenia (mam dwojke dzieci).Wlasnie z pierwsza corka popelnilam blad zostajac z nia przez kilka dni w zlobku! i niestety byla tragedia,corka plakala juz na widok budynku zlobka:-(Z droga bylam juz madrzejsza, zostalam z nia pierwszy raz przez jakies pol godzinki (oczywiscie plakala jak wychodzilam) ale szybko przestala i wiedziala juz nastepnego razu, ze mama ja tam zaprowadza,zegnamy sie-jest czas zabawy i pozniej po nia przyjade.Rozumiem,ze ciezko zostawic dziecko jak placze i trzyma sie mamy kurczowo,ale trzeba wziasc sie w garsc ,zakomunikowac,ze mama wychodzi (nie wolno sie wymykac "po kryjomu"bo dziecko poczuje sie oszukane!)Sama jestem przedszkolanka,niestety wowczas(podczas adaptacjii w zlobku wlasnych dzieci)nie mialam jeszcze praktyki i kierowalam sie wylacznie instynktem macierzynskim.Teraz patrzac na to z pryzmatu kilku lat doswiadczenia zawodowego ( i prywatnego!)widze, ze rodzice utrudniaja dziecia adaptacje przeciagajac czasem moment porzegnania w nieeeeeeskonczonosc!
Taka jest moja opinia,ktora naprawde sprawdza sie w praktyce.Zycze powodzenia i mocnych nerwow <mrgreen>
Taka jest moja opinia,ktora naprawde sprawdza sie w praktyce.Zycze powodzenia i mocnych nerwow <mrgreen>
Zauwazylam, ze kazdy zlobek ma inne zwyczaje. Nasz syn jest w zlobku luksemburskim, ktory stosuje niemiecki system pedagogiczny. W naszym zlobku wychodza z zalozenia, ze ma to byc miejsce, ktore dziecko bedzie lubilo. Okres adaptacyjny trwa...3 tygodnie. Przez pierwszy tydzien rodzic MUSI byc caly czas z dzieckiem, wyznaczony opiekun poswieca caly ten czas wylacznie nowemu dziecku i sie jedynie przyglada i UCZY od rodzica, co jego dziecko lubi najbardziej. Co je, jak i kiedy lubi spac. W drugim tygodniu pozwolono nam siedziec w korytarzu,a nie w sali z dzieckiem, ale musielismy byc "pod reka", gdyby Maly zaczal plakac, w 3 tygodniu dziecko zostawalo samo na 2-3 godziny, a okres adaptacyjny zakonczyl sie w naszym przypadku po 2,5 tygodniu, gdy nasze dziecko czulo sie juz zupelnie zadomowione i zupelnie na nas nie zwracalo uwagi.
W zlobku okres adaptacyjny trwal niecale 2 tygodnie. Pierwszego dnia bylam z dzieckiem w salce 1 godzine. Nastepnego dnia dziecko bylo juz samo 1-2 godz, potem po pol dnia, az wreszcie caly dzien.
W przedszkolu (3-latek) byl pierwszy tydzien tylko rano.
Mysle, ze wiekszy problem z zostawieniem dziecka mamy MY matki, niz same dzieci. NIe jest to latwe, sama przez to przeszlam i wiem, ze latwo mowic, ale trzeba troche wyluzowac...
W koncu to zlobek/przedszkole a nie oboz koncentracyjny. A jak zobaczysz cos, co Ci nie pasuje, to spytaj opiekunki, zwroc im uwage. I juz.
I nie zegnaj sie z dzieckiem w nieskonczonosc. Powiedz, ze wrocisz po podwieczorku, daj buzi i juz. Czasem dzieci probuja w nas wywolac poczucie winy i bycia najgorsza matka na swiecie - przy nas placza, a minute po naszym wyjsciu bawia sie w najlepsze.
Glowa do gory! Przyzwyczaisz sie, a dziecku bedzie fajniej z innymi dzieciakami!
W przedszkolu (3-latek) byl pierwszy tydzien tylko rano.
Mysle, ze wiekszy problem z zostawieniem dziecka mamy MY matki, niz same dzieci. NIe jest to latwe, sama przez to przeszlam i wiem, ze latwo mowic, ale trzeba troche wyluzowac...
W koncu to zlobek/przedszkole a nie oboz koncentracyjny. A jak zobaczysz cos, co Ci nie pasuje, to spytaj opiekunki, zwroc im uwage. I juz.
I nie zegnaj sie z dzieckiem w nieskonczonosc. Powiedz, ze wrocisz po podwieczorku, daj buzi i juz. Czasem dzieci probuja w nas wywolac poczucie winy i bycia najgorsza matka na swiecie - przy nas placza, a minute po naszym wyjsciu bawia sie w najlepsze.
Glowa do gory! Przyzwyczaisz sie, a dziecku bedzie fajniej z innymi dzieciakami!
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 15-05-2011, 20:58
- Lokalizacja: Strassen
Dołaczam sie do opinii, ze nam mamom trudniej zostawiac dziecko...
Wiec tak, pierwszego dnia bylam z mala pol dnia razem, troche bardziej dlatego ze chcialam zobaczyc w szczegolach jak to wyglada od srodka, potem 1 godzinke spedzilam na innym pietrze nasluchujac czy mie placze, nie plakala
Drugiego dnia zostala ze swoja 2 lata starsza siostra, 3 latka i swietniecsie bawily
Trzeciego zrobilysmy z siostrzczka papa. I bez łez nieco tylko zdziwona zostala
Czwartego wyciagala juz raczki do opiekunki i robila mi papa
Mysle ze zalezy to od dojrzalosci dziecka do rozstania i tego czy wczesniej zostawalo z kims innym niz tylko mama
Ale tez od opiekunki, jak dziecko zareaguje na nia, te pierwsze wrazenie dziecka, mysle ze jest bezcenne i tym powinnismy sie kierowac w wyborze zlobka
Przynajmniej ja tak zrobilam i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona, mala lubi zlobek, rano pierwsza stoi pod drzwiami z butami
A jestem psychiatra wiec na emocje dziecka jestem dosc wyczulona, zeby nie powiedziec przeczulona
Wiec tak, pierwszego dnia bylam z mala pol dnia razem, troche bardziej dlatego ze chcialam zobaczyc w szczegolach jak to wyglada od srodka, potem 1 godzinke spedzilam na innym pietrze nasluchujac czy mie placze, nie plakala
Drugiego dnia zostala ze swoja 2 lata starsza siostra, 3 latka i swietniecsie bawily
Trzeciego zrobilysmy z siostrzczka papa. I bez łez nieco tylko zdziwona zostala
Czwartego wyciagala juz raczki do opiekunki i robila mi papa
Mysle ze zalezy to od dojrzalosci dziecka do rozstania i tego czy wczesniej zostawalo z kims innym niz tylko mama
Ale tez od opiekunki, jak dziecko zareaguje na nia, te pierwsze wrazenie dziecka, mysle ze jest bezcenne i tym powinnismy sie kierowac w wyborze zlobka
Przynajmniej ja tak zrobilam i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona, mala lubi zlobek, rano pierwsza stoi pod drzwiami z butami
A jestem psychiatra wiec na emocje dziecka jestem dosc wyczulona, zeby nie powiedziec przeczulona
U mnie w zlobku (prywatny zlobek luksemburski) okres adaptacyjny trwal tez 2 tygodnie i wygladal podobnie jak u Agaty, pierwszego dnia bylam z dzieckiem godzine, a potem juz panie prosily, zebym zostawiala je samo na godzine, potem dwie itd. Dziecko chodzilo do zlobka tylko na pol dnia i wlasciwie radzilo sobie calkiem niezle, ale tez byl wtedy bardzo malutki, bo mial dopiero 5 miesiecy. Mysle, ze ze starszym dzieckiem jest pewnie duzo trudniej.
Przyznam szczerze, ze ten okres adaptacyjny byl chyba bardziej dla mnie... Przez pierwsze dni dziecko i tak glownie spalo, a to ja siedzialam pod drzwiami sali i plakalam, ze jestem niedobra matka ))) Ale kierowniczka zlobka pocieszala mnie, ze jest przyzwyczajona do takich widokow
Niezaleznie od wczesnego rozpoczecia kariery zlobkowej okolo 2-go roku zycia syn i tak przechodzil okres buntu i nagle nie chcial zostawac w zlobku, codziennie rano wisial na mnie i plakal. Na szczescie ta faza szybko minela, bo poszedl do starszej grupy 2-3 latkow i widocznie uznal, ze tam ma wiecej rozrywek Teraz chodzi chetnie, choc rano z przyzwyczajenia protestuje, ze nie chce
Przyznam szczerze, ze ten okres adaptacyjny byl chyba bardziej dla mnie... Przez pierwsze dni dziecko i tak glownie spalo, a to ja siedzialam pod drzwiami sali i plakalam, ze jestem niedobra matka ))) Ale kierowniczka zlobka pocieszala mnie, ze jest przyzwyczajona do takich widokow
Niezaleznie od wczesnego rozpoczecia kariery zlobkowej okolo 2-go roku zycia syn i tak przechodzil okres buntu i nagle nie chcial zostawac w zlobku, codziennie rano wisial na mnie i plakal. Na szczescie ta faza szybko minela, bo poszedl do starszej grupy 2-3 latkow i widocznie uznal, ze tam ma wiecej rozrywek Teraz chodzi chetnie, choc rano z przyzwyczajenia protestuje, ze nie chce
Serdecznie dziękuje wszystkim mamom za odpowiedzi. Podniosłyście mnie dziewczyny na duchu. Wcześniej rozmawiałam na ten temat z koleżanką, która przyzwyczajając swego synka do przebywania w żłobku, mieszkała w Niemczech. Wyraziła ona wielkie ździwienie, że w Luksemburgu tak podchodzą do sprawy. Podobnie jak Fram opowiadała mi o tym jak to wręcz NALEŻY przez pierwszy tydzień przebywać w żłobku wraz z dzieckiem. Ponoć w Niemczech jeśli rodzic tego nie robi jest to spostrzegane jako jakieś zaniedbanie, wręcz skandal! Dlatego też myślałam, że i tu w Luksemburgu można powoli przyzwyczajać tak i dziecko, jak i siebie ;-) do tej nowej sytuacji..Z tego co mówicie rozumiem, że ten okres jest trudny dla wszystkich, a kto wie może najtrudniejszy dla nas, rodziców..Bardzo przydała mi się Wasza rada nieprzeciągania pożegnania w nieskończoność, no i jakoś tak lżej robi się na sercu, że nie tylko ja w ten sposób to przechodzę...
Odbiegając od tematu...zdaje mi się, że jakiś już czas temu, chyba któraś z młodych mam Polek :-) zaproponowała spotkanie w gronie innych mam Polek ;-) Czy udało się Wam je zorganizować? Jeśli tak, chętnie się do Was dołącze :-))
Odbiegając od tematu...zdaje mi się, że jakiś już czas temu, chyba któraś z młodych mam Polek :-) zaproponowała spotkanie w gronie innych mam Polek ;-) Czy udało się Wam je zorganizować? Jeśli tak, chętnie się do Was dołącze :-))
dolce Agnese
Podbijam temat bo wlasnie przechodzimy okres adaptacyjny. Maluch ma 3 i pol miesiaca i bardzo mi go szkoda. Adaptacja trwa 4 dni, bedzie chodzil do zlobka na 4 godz. dziennie. Na razie bylismy zobaczyc zlobek, jutro ma tam zostac sam na ok, 40 min.
On nie ma problemu z nowymi osobami i mysle, ze te 40 min wytrzyma raczej OK. Ale martwi mnie, co bedzie jesli bedzie chcial spac. Oni te dzieci tak po prostu odkladaja do lozeczka, a on w domu niezbyt czesto zasypia sam. Boje sie, ze bedzie tam plakal zamiast spac... Na pocieszenie pani w zlobku mi powiedziala, ze oni nie pozwola mu plakac bez konca i wejda do niego po 10 min (SIC!) jesli bedzie dalej plakal... Nie wiem co mam zrobic, tak mi go szkoda. Ale nie mam opiekunki a musze wracac do pracy w przyszlym tygodniu...
Czy ktos mial podobna sytuacje? Jak sobie dziecko poradzilo? Chodzi mi glownie o tak male dzieci, gdy mama wraca do pracy po urlopie macierzynskim.
On nie ma problemu z nowymi osobami i mysle, ze te 40 min wytrzyma raczej OK. Ale martwi mnie, co bedzie jesli bedzie chcial spac. Oni te dzieci tak po prostu odkladaja do lozeczka, a on w domu niezbyt czesto zasypia sam. Boje sie, ze bedzie tam plakal zamiast spac... Na pocieszenie pani w zlobku mi powiedziala, ze oni nie pozwola mu plakac bez konca i wejda do niego po 10 min (SIC!) jesli bedzie dalej plakal... Nie wiem co mam zrobic, tak mi go szkoda. Ale nie mam opiekunki a musze wracac do pracy w przyszlym tygodniu...
Czy ktos mial podobna sytuacje? Jak sobie dziecko poradzilo? Chodzi mi glownie o tak male dzieci, gdy mama wraca do pracy po urlopie macierzynskim.
Annika, wcale sie nie dziwie Twoim reakcjom. Jestes mama i kieruja Toba uczucia macierzynskie. Kazdej mamie kraja sie serducho na mysl ze ich wlasne rodzone dziecko bedzie plakalo, ze jakies obce baby beda go nianczyc itd.annika pisze:Podbijam temat bo wlasnie przechodzimy okres adaptacyjny. Maluch ma 3 i pol miesiaca i bardzo mi go szkoda. Adaptacja trwa 4 dni, bedzie chodzil do zlobka na 4 godz. dziennie. Na razie bylismy zobaczyc zlobek, jutro ma tam zostac sam na ok, 40 min.
On nie ma problemu z nowymi osobami i mysle, ze te 40 min wytrzyma raczej OK. Ale martwi mnie, co bedzie jesli bedzie chcial spac. Oni te dzieci tak po prostu odkladaja do lozeczka, a on w domu niezbyt czesto zasypia sam. Boje sie, ze bedzie tam plakal zamiast spac... Na pocieszenie pani w zlobku mi powiedziala, ze oni nie pozwola mu plakac bez konca i wejda do niego po 10 min (SIC!) jesli bedzie dalej plakal... Nie wiem co mam zrobic, tak mi go szkoda. Ale nie mam opiekunki a musze wracac do pracy w przyszlym tygodniu...
Czy ktos mial podobna sytuacje? Jak sobie dziecko poradzilo? Chodzi mi glownie o tak male dzieci, gdy mama wraca do pracy po urlopie macierzynskim.
Uwierz mi, musisz to przejsc jak kazda inna mama we wspolczesnym swiecie i niewazne jak bedzie Cie to bolalo to wiedz ze im bardziej bedziesz ( chocby udawac ) twardzielka tym lepiej dla Ciebie no i oczywiscie dla malucha.
Panie w zlobku dobrze mowia ze nie dzadza mu plakac w nieskonczonosc i po 10 minutach do niego wejda zeby mu pokazac ze nie zostal calkiem sam. Te 10 minut to wlasnie taka metoda, jak sam sobie nie wyjasni to panie wejda zagadaja do niego, powiedza mu ze wcale nie jest sam, ze one sa tuz za sciana i wyjda ( wiem ze powiesz ze takie male dziecie nie bedzie rozumialo bo niedosc ze samo jeszcze nie mowi to one nie beda do niego mowily po polsku tak jak Ty ale uwierz mi ze na tym etapie nie licza sie same slowa i jezyk ile intonacja i chec przekazania tego co faktycznie te panie beda chcialy dziecu przekazac). Jesli bedzie trzeba to beda powtarzac proceder do skutku. Ponoc najwytrwalsi potrafia tak plakac do dwoch godzin ale tylko pierwszym razem. Pozniej juz beda wiedzieli ze to jest moment spania i finito, nie ma co z tym walczyc.
Byc moze ze wcale nawet nie bedzie plakal tych 10 minut tylko zasnie od razu albo nie zasnie ale wcale nie bedzie plakal.
Wiem jakie uczucia Toba kieruja i domyslam sie ze zadne moje slowa Cie nie pociesza ale powiem Ci ze musisz byc twarda i przez to przejsc. Ten okres tak naprawde to najtrudniejszy jest dla mam a nie dla dzieci.
Zyjemy w swiecie w jakim zyjemy i z pewnymi niedogodnosciami sie musimy pogodzic.
Tak wiec zaciskaj mocno zeby i do przodu Matko Polko !
Ura Bura Szef Podwóra
Mnie tez najbardziej przerazalo to zasypianie. Okazalo sie, ze w naszym zlobku dla najmlodszych maluszkow sa hamaki przyczepione do sufitu, popychane od czasu do czasu przez opiekunow i dzieci zasypiaja bez placzu. Jak nasz Maly skonczyl rok, mial zaczac spac ze"starszakami" w lozeczkach. Znowu sie balam. Okazalo sie, ze niepotrzebne, bo to co w domu jest nie do przyjecia, w zlobku przychodzi dzieciom bez problemu.
Znajomy do swojego zlobka zaniosl synkowi wielgachna poduche-lozko, bo tak zasypial w domu i tak najlatwiej niemowlakowi sie zasypialo rowniez w zlobku i nikt nie mial tego za zle. Moze w waszym zlobku tez pozwola na takie indywidualne podejcie? Generalnie mysle, ze 3,5-miesieczne niemowle zaaklimatyzuje sie blyskawicznie, o wiele trudniej jest ze starszymi dziecmi.
Znajomy do swojego zlobka zaniosl synkowi wielgachna poduche-lozko, bo tak zasypial w domu i tak najlatwiej niemowlakowi sie zasypialo rowniez w zlobku i nikt nie mial tego za zle. Moze w waszym zlobku tez pozwola na takie indywidualne podejcie? Generalnie mysle, ze 3,5-miesieczne niemowle zaaklimatyzuje sie blyskawicznie, o wiele trudniej jest ze starszymi dziecmi.
Borys, zazdroszcze twojej zonie! ....powaznie! Co za zrozumienie uczuc macierzynskich
Zgadzam sie, oczywiscie, ze to jest duzo trudniejsze dla nas, matek, niz dla dzieci...a ich placz (zwlaszcza tych nieco starszych) czesto jest "wyrachowany", wlasnie, zeby nasze uczucia poruszyc...cwane bestie
A swoja droga, to macierzynski jest tak krotki w Lux?...tylko 3 i pol miesiaca?!....To jest okrutne - i dla matki i dla dziecka...toz to jeszcze prawie noworodek!... Chyba jedyny plus jest taki, ze taki maly czlowiek jeszcze niewiele "kuma", glownie spi, czasem je...wiec nie powinno byc problemow... Uszy do gory! Bedzie dobrze!
Zgadzam sie, oczywiscie, ze to jest duzo trudniejsze dla nas, matek, niz dla dzieci...a ich placz (zwlaszcza tych nieco starszych) czesto jest "wyrachowany", wlasnie, zeby nasze uczucia poruszyc...cwane bestie
A swoja droga, to macierzynski jest tak krotki w Lux?...tylko 3 i pol miesiaca?!....To jest okrutne - i dla matki i dla dziecka...toz to jeszcze prawie noworodek!... Chyba jedyny plus jest taki, ze taki maly czlowiek jeszcze niewiele "kuma", glownie spi, czasem je...wiec nie powinno byc problemow... Uszy do gory! Bedzie dobrze!
Dzieki wszystkim za odpowiedzi! Postaram sie jakos przez to przebrnac.
@bamaza macierzynski to w sumie tylko 16 tygodni (8 przed porodem i 8 po). Czyli w teorii maluch idzie do zlobka jak nawet nie ma 2 miesiecy! (i znam takie przypadki). Jesli mama karmi piersia, to jest to przedluzone o 4 tygodnie, co wychodzi troche ponizej 3 mies. Potem mozna jeszcze wykorzystac urlop wypoczynkowy i koniec. Mozna tez wziac conge parental przez 6 miesiecy (i nie mozna sobie wybrac, ze np. sie chce 3 miesiace zamiast 6), albo racowac na pol etatu przez 12 mies jesli sie firma zgodzi, albo zupelnie nic - wracasz do pracy na pelen etat.
Czyli sam macierzynski po urodzeniu dziecka jest bardzo krotki, i albo trzeba potem siedziec jeszcze pol roku w domu, albo do roboty. Nie jest to moim zdaniem zbyt dobrze pomyslane...
@bamaza macierzynski to w sumie tylko 16 tygodni (8 przed porodem i 8 po). Czyli w teorii maluch idzie do zlobka jak nawet nie ma 2 miesiecy! (i znam takie przypadki). Jesli mama karmi piersia, to jest to przedluzone o 4 tygodnie, co wychodzi troche ponizej 3 mies. Potem mozna jeszcze wykorzystac urlop wypoczynkowy i koniec. Mozna tez wziac conge parental przez 6 miesiecy (i nie mozna sobie wybrac, ze np. sie chce 3 miesiace zamiast 6), albo racowac na pol etatu przez 12 mies jesli sie firma zgodzi, albo zupelnie nic - wracasz do pracy na pelen etat.
Czyli sam macierzynski po urodzeniu dziecka jest bardzo krotki, i albo trzeba potem siedziec jeszcze pol roku w domu, albo do roboty. Nie jest to moim zdaniem zbyt dobrze pomyslane...
No nie jest....zwlaszcza te 8 tygodni "przed"...jest to obowiazkowe?....Rozumiem, ze czasem moze byc potrzebne, bo z ciaza pod koniec roznie bywa, a poza tym - zalezy co sie robi w pracy-ok, czasem moze byc to niezbedne...ale zeby tak wszystkich wysylac na urolop przed porodem?...To jakas strata czasu, ktory moznaby poswiecic malenstwu!
W instytucjach bodaj jest przepis, ze 6 tyg przed porodem zaczyna sie macierzynski, ale nie robia problemow, jesli (za zgoda i poswiadczeniem lekarza prowadzacego ciaze) kobieta chce pracowac, nawet do rozwiazania....No i tych tygodni macierzynskiego jest chyba troche wiecej w sumie?...chyba...
W instytucjach bodaj jest przepis, ze 6 tyg przed porodem zaczyna sie macierzynski, ale nie robia problemow, jesli (za zgoda i poswiadczeniem lekarza prowadzacego ciaze) kobieta chce pracowac, nawet do rozwiazania....No i tych tygodni macierzynskiego jest chyba troche wiecej w sumie?...chyba...