O zasiłkach i państwie socjalnym dyskusja wydzielona
Moderator: LuxTeam
Niestety nie wiem nic dokładnie, ale tu był poruszany podobny temat:
http://www.polska.lu/viewtopic.php?t=66 ... mieszkania
Do jespere: bez obrazy, ale może warto się trochę dokształcić;), proponuję na tych stronach:
http://www.kasakobiet.oai.pl/index.php? ... d=4&pid=92
http://www.polska.lu/viewtopic.php?t=66 ... mieszkania
Do jespere: bez obrazy, ale może warto się trochę dokształcić;), proponuję na tych stronach:
http://www.kasakobiet.oai.pl/index.php? ... d=4&pid=92
Na zielonej trawce, raz dwa trzy; pasły się pratchawce, raz dwa trzy; mówił jeden do drugiego: nie mam cewki Malpighiego.
Borys Vian, Jesień w Pekinie
Borys Vian, Jesień w Pekinie
Bez obrazy, ale tekst cytowanego Martina wydaje mi się głupawy. Autor skarży się, że go młoda matka "legalnie okrada" poprzez becikowe... Na tej samej zasadzie trzeba przyjąć, że autor wcześniej legalnie okradał jej rodziców, którzy poprzez podatki łożyli na jego edukację. A za jakiś czas będzie okradał jej dziecko w postaci emerytury. Reasumując, powiedziałbym, że są kwita.
(Żona podpowiada mi, że na tym właśnie polega społeczeństwo. Racja.)
Pozdrawiam serdecznie wszystkie orlice domowe,
Wojtek
(Żona podpowiada mi, że na tym właśnie polega społeczeństwo. Racja.)
Pozdrawiam serdecznie wszystkie orlice domowe,
Wojtek
Troche off-topicowo, ale skoro sie zrobila dyskusja spoleczna:
Skad to dziwaczne przekonanie, ze czyjes dzieci beda mi placic za moja emeryture???? Ja od 18 lat place b. wysokie skladki na ubezpieczenie emetyuralne, z wyciagow, jakie dostaje z ubezpieczalni, wynika, ze na moim koncie jest ponad 150 tys. euro. Zanim przejde na emeryture bedzie tych pieniedzy przynajniej pol miliona. Wiec zadne cudze dziecko mi nie bedzie niczego "fundowac", bo ja place skladki, oprocz horendalnych podatkow, ktore juz dawno zwrocily koszty mojej educkacji.
Jako singiel nie trawie tego modnego wsrod wspolczesnych rodzicow nastawienia, ktorzy kreuja sie na "bohaterow spolecznych", bo sprawili sobie dziecko. Otoz dziecko moi drodzy macie dlatego, ze sami tego chcieliscie, a nie z poczucia obowiazku spolecznego. Please bez takich fanfaronow.
Ja place w moich podatkow na wasze zlobki i przedszkola, ktorych nie potrzebuje. Wiec nie licytujmy sie tutaj.
Skad to dziwaczne przekonanie, ze czyjes dzieci beda mi placic za moja emeryture???? Ja od 18 lat place b. wysokie skladki na ubezpieczenie emetyuralne, z wyciagow, jakie dostaje z ubezpieczalni, wynika, ze na moim koncie jest ponad 150 tys. euro. Zanim przejde na emeryture bedzie tych pieniedzy przynajniej pol miliona. Wiec zadne cudze dziecko mi nie bedzie niczego "fundowac", bo ja place skladki, oprocz horendalnych podatkow, ktore juz dawno zwrocily koszty mojej educkacji.
Jako singiel nie trawie tego modnego wsrod wspolczesnych rodzicow nastawienia, ktorzy kreuja sie na "bohaterow spolecznych", bo sprawili sobie dziecko. Otoz dziecko moi drodzy macie dlatego, ze sami tego chcieliscie, a nie z poczucia obowiazku spolecznego. Please bez takich fanfaronow.
Ja place w moich podatkow na wasze zlobki i przedszkola, ktorych nie potrzebuje. Wiec nie licytujmy sie tutaj.
OK, faktycznie zastosowałem skrót myślowy. Będziesz miał swoje pół miliona euro niezależnie od cudzych dzieci, tzn. dokładniej pół miliona euro w ubezpieczeniu emerytalnym, czyli jeszcze dokładniej w aktywach w jakich ubezpieczalnia Twoje składki ulokowała. Jeżeli w tym czasie w społeczeństwie będzie mało ludzi czynnych zawodowo (bo wcześniej rodziło się mało dzieci), to stan gospodarki będzie cienki, a co za tym idzie realna wartość w/w aktywów niska.
Pół miliona to tylko nominał - może okazać się, że możesz sobie nim tylko... no, powiedzmy wytapetować swoje M1. Zawsze to trochę weselej niż grzyb na ścianach i linoleum. ;-)
Pozdrawiam, W.
Pół miliona to tylko nominał - może okazać się, że możesz sobie nim tylko... no, powiedzmy wytapetować swoje M1. Zawsze to trochę weselej niż grzyb na ścianach i linoleum. ;-)
Pozdrawiam, W.
tak zdaje sobie z tego sprawe, ale rownie dobrze moze nastapic globalny crash finansowy i polowa tych dzieci bedzie bezrobotna, czy beda mi wtedy placic moja emeryture? Raczej tez nie, wrecz przeciwnie, zgromadzone przeze mnie aktywa i wplacone wczesniej podatki beda przeznaczane na zasilki dla bezrobotnych mlodych..... Juz teraz np. we Francji jest tak, ze stopa bezrobocia wsrod ponizej 25-latkow jest zatrwazajaco wysoka, z czego oni zyja jako bezrobotni? Tak mi sie glupio zdaje, ze z moich obecnych podatkow
Die Jugendarbeitslosigkeit in Europa sei mit rund 18 Prozent zweimal so hoch wie die allgemeine Arbeitslosenquote.
Stopa bezrobocia wsrod mlodziezy w Europie wynosi 18% i jest tym samym dwa razy wyzsza niz ogolna stopa bezrobocia wsrod calej populacji
We Francji bezrobocie wsrod mlodziezy wynosi 20%, czyli ca piate dziecko, ktore ma placic na moja rente, jest utrzymywane z moich podatkow
Die Jugendarbeitslosigkeit in Europa sei mit rund 18 Prozent zweimal so hoch wie die allgemeine Arbeitslosenquote.
Stopa bezrobocia wsrod mlodziezy w Europie wynosi 18% i jest tym samym dwa razy wyzsza niz ogolna stopa bezrobocia wsrod calej populacji
We Francji bezrobocie wsrod mlodziezy wynosi 20%, czyli ca piate dziecko, ktore ma placic na moja rente, jest utrzymywane z moich podatkow
Nie czesto, Byly, piszesz cos z sensem, ale tym razem brawo
Dodam tylko ze tak rozpuszczonej mlodziezy jak w Europie to jeszcze nie widzialem. Lenie ostatnie, patentowane. Wszystko podawane na srebrnym talerzyku, to po co ma pracowac? Po co ma sie dorabiac? Wywalic wszystkich do RPA na 12 miesiecy z dziesiecioma euro to sie raczej szybko naucza. Wiem ze tak jest bo rodzice chca jak najlepiej i aby zapewnic mlodziezy przyszlosc, ale to nie dziala.
Moze w PL jest inaczej, ale tutaj to nie pracuja w sumie z lenistwa do nauki i do pracy.
Dodam tylko ze tak rozpuszczonej mlodziezy jak w Europie to jeszcze nie widzialem. Lenie ostatnie, patentowane. Wszystko podawane na srebrnym talerzyku, to po co ma pracowac? Po co ma sie dorabiac? Wywalic wszystkich do RPA na 12 miesiecy z dziesiecioma euro to sie raczej szybko naucza. Wiem ze tak jest bo rodzice chca jak najlepiej i aby zapewnic mlodziezy przyszlosc, ale to nie dziala.
Moze w PL jest inaczej, ale tutaj to nie pracuja w sumie z lenistwa do nauki i do pracy.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
Po pierwsze, nie rentę, tylko emeryturę (bardzo często spotykany "false friend").byly pisze:rente
A po drugie, ja już wolę "socjalistyczną" Europę z systemem ubezpieczeń wzajemnych, niż liberalną Amerykę, w której jak upadniesz, to nikt Cię nie podniesie, bo każdy się boi, że mu każą za karetkę zapłacić, bo może nie masz ubezpieczenia, a jak padnie firma, w której ulokowałeś swoją emeryturę, to na starość będziesz z głodu przymierać albo do śmierci pracować, o ile ktoś Cię do pracy przyjmie. Cóż, nie ma systemów idealnych.
I ja dodam pare uwag od siebie, zanim jakis gorliwy admin zamknie ten watek albo przynajmniej oddzieli ziarno od plew (czyli pytanie od licznych komentarzy, zgola nie na temat). Otoz:
1) piosenka niejakiego Martina wzbudza we mnie wiele glebokich refleksji, z ktorych najuporczywsza to taka, jak mozna "zarobic" w Polsce bedac homoseksualista? Czy sa jakies specjalne fundusze dla "kochajacych inaczej"? Mozna dostac na to jakis zasilek? Rente? Zapomoge? Cos mi sie nie wydaje... Wydaje mi sie natomiast, ze kolega probuje przy okazji jednej fobii przemycic kilka jeszcze innych. Lub tez – pozyskac sobie przychylnosc przeroznych srodowisk i reprezentantow wielu frakcji, nazwijmy to... radykalnych, niezaleznie od tego, czy w ich swiatopogladzie jest wprost zapisana krytyka systemu socjalnego czy jedynie i wylacznie niechec do mniejszosci seksualnych. Taka malutka domorosla socjotechnika na potrzeby partykularnej demagogii...
2) nie zycze tego w zadnym przypadku autorowi, ale nie moge tez uwolnic sie od pokusy przekonania sie, czy kolega rownie chetnie zaspiewa te sama piesn, kiedy to zupelnie przypadkiem za lat kilka(nascie) stalby sie (jeszcze raz odpukujac!) ofiara wypadku, a co za tym idzie dozywotnim kaleka i rencista? Wzglednie, niekoniecznie dozywszy starosci, zapadlby na zupelnie przez siebie niezawinona (wszakze!) chorobe na zawsze uzalezniajaca go od systemu ubezpieczen spolecznych (cywilizacja dala ich nam przeciez tyle – Alzheimer, Parkinson, etc...)? Jest ow autor, jak dedukuje, zadeklarowanym singlem, tak wiec istnieje dosyc powazna obawa, iz w sytuacji, gdyby zupelnie przypadkiem, jego stan zdrowia uzaleznil go trwale od kogos, kto poda mu "przyslowiowa szklanke wody", te szklanke wody otrzymywac bedzie wszak wylacznie z rak osob oplacanych przez fundusz ubezpieczen spolecznych... Choc raz jeszcze podkreslam, nie zycze tego nikomu w zadnym razie, korci mnie do przeprowadzenia eksperymentu spolecznego, polegajacego na odtworzeniu takiej piesni jej (kiedys, w przyszlosci, hipotetycznie) zaleznemu od spoleczenstwa autorowi po czym uprzejme poproszenie go o komentarz...
Powiedzmy jednak, ze tak sie nie stanie nigdy....
3) mam wiec inne zgola pytanie. Czy kolega ow przyszedl na swiat w czasach feudalnych? Lub innych jeszcze... nazwijmy to, przedbismarckowskich? Wydaje mi sie, ze nie... Jakim wiec prawem uwaza, ze niczego nie dostal "od spoleczenstwa"? A darmowa edukacja? A sluzba zdrowia? A zasilki i inne formy pomocy, ktore otrzymywali jego rodzice po to by on mogl... hm... chocby uczyc sie beztrosko gry na gitarze, by nam tak pieknie teraz wszystko to wyspiewac (miast np. pasac krowy dziecieciem bedac lubo tez pracowac ciezko w fabryce u jakiegos kapitalisty)? Czyli co – polityka grubej kreski? Prawo Kalego? To co spoleczenstwo wylozylo na jego edukacje, zdrowie, wychowanie etc. to jego swiete prawo, a to ze teraz on placi na cudze bachory to juz jest rozboj w bialy dzien??? Jakos mi sie to nie klei w logiczna calosc...
4) ja jestem daleki od uwazania, iz "urodzic dziecko to bohaterstwo". Patrzenie jednak na caly uklad spoleczny w kategoriach "jeden do jednego" (tzn. "ja place na zlobek jakies baby, co jej sie bachorow zachcialo") jest przykladem wyjatkowej krotkowzrocznosci i dowodem kompletnego braku swiadomosci mechanizmow, ktore rzadza (lub rzadzic powinny) kazdym ukladem spolecznym (a przynajmniej tym, ktory kaze nazywac sie cywilizowanym). Dlaczego? Tego dowodzic nie mam zamiaru. Gorliwym polecam oskarzyc mnie o demagogie. Bardzo to lubie <mrgreen>
1) piosenka niejakiego Martina wzbudza we mnie wiele glebokich refleksji, z ktorych najuporczywsza to taka, jak mozna "zarobic" w Polsce bedac homoseksualista? Czy sa jakies specjalne fundusze dla "kochajacych inaczej"? Mozna dostac na to jakis zasilek? Rente? Zapomoge? Cos mi sie nie wydaje... Wydaje mi sie natomiast, ze kolega probuje przy okazji jednej fobii przemycic kilka jeszcze innych. Lub tez – pozyskac sobie przychylnosc przeroznych srodowisk i reprezentantow wielu frakcji, nazwijmy to... radykalnych, niezaleznie od tego, czy w ich swiatopogladzie jest wprost zapisana krytyka systemu socjalnego czy jedynie i wylacznie niechec do mniejszosci seksualnych. Taka malutka domorosla socjotechnika na potrzeby partykularnej demagogii...
2) nie zycze tego w zadnym przypadku autorowi, ale nie moge tez uwolnic sie od pokusy przekonania sie, czy kolega rownie chetnie zaspiewa te sama piesn, kiedy to zupelnie przypadkiem za lat kilka(nascie) stalby sie (jeszcze raz odpukujac!) ofiara wypadku, a co za tym idzie dozywotnim kaleka i rencista? Wzglednie, niekoniecznie dozywszy starosci, zapadlby na zupelnie przez siebie niezawinona (wszakze!) chorobe na zawsze uzalezniajaca go od systemu ubezpieczen spolecznych (cywilizacja dala ich nam przeciez tyle – Alzheimer, Parkinson, etc...)? Jest ow autor, jak dedukuje, zadeklarowanym singlem, tak wiec istnieje dosyc powazna obawa, iz w sytuacji, gdyby zupelnie przypadkiem, jego stan zdrowia uzaleznil go trwale od kogos, kto poda mu "przyslowiowa szklanke wody", te szklanke wody otrzymywac bedzie wszak wylacznie z rak osob oplacanych przez fundusz ubezpieczen spolecznych... Choc raz jeszcze podkreslam, nie zycze tego nikomu w zadnym razie, korci mnie do przeprowadzenia eksperymentu spolecznego, polegajacego na odtworzeniu takiej piesni jej (kiedys, w przyszlosci, hipotetycznie) zaleznemu od spoleczenstwa autorowi po czym uprzejme poproszenie go o komentarz...
Powiedzmy jednak, ze tak sie nie stanie nigdy....
3) mam wiec inne zgola pytanie. Czy kolega ow przyszedl na swiat w czasach feudalnych? Lub innych jeszcze... nazwijmy to, przedbismarckowskich? Wydaje mi sie, ze nie... Jakim wiec prawem uwaza, ze niczego nie dostal "od spoleczenstwa"? A darmowa edukacja? A sluzba zdrowia? A zasilki i inne formy pomocy, ktore otrzymywali jego rodzice po to by on mogl... hm... chocby uczyc sie beztrosko gry na gitarze, by nam tak pieknie teraz wszystko to wyspiewac (miast np. pasac krowy dziecieciem bedac lubo tez pracowac ciezko w fabryce u jakiegos kapitalisty)? Czyli co – polityka grubej kreski? Prawo Kalego? To co spoleczenstwo wylozylo na jego edukacje, zdrowie, wychowanie etc. to jego swiete prawo, a to ze teraz on placi na cudze bachory to juz jest rozboj w bialy dzien??? Jakos mi sie to nie klei w logiczna calosc...
4) ja jestem daleki od uwazania, iz "urodzic dziecko to bohaterstwo". Patrzenie jednak na caly uklad spoleczny w kategoriach "jeden do jednego" (tzn. "ja place na zlobek jakies baby, co jej sie bachorow zachcialo") jest przykladem wyjatkowej krotkowzrocznosci i dowodem kompletnego braku swiadomosci mechanizmow, ktore rzadza (lub rzadzic powinny) kazdym ukladem spolecznym (a przynajmniej tym, ktory kaze nazywac sie cywilizowanym). Dlaczego? Tego dowodzic nie mam zamiaru. Gorliwym polecam oskarzyc mnie o demagogie. Bardzo to lubie <mrgreen>
Mnie zastanawia jedno.. skad w nas Polakach tyle jadu i zlosliwosci w stosunku do rodakow! Cale to forum to chyba powstalo po to by sobie jakos na tej obcej ziemi pomagac, a tu jesli ktos sie pyta doklanie o jakas rzecz zostaje zmieszany z blotem, oceniony negatywnie a nigdy odpowiedzi na pytanie nie dostanie... az zal czytac ale i nie mozna przejsc kolo tego obojetnie... wiec moze opamietajcie sie troche i pomóżcie a jak nie to swoje madre komentarze zostawcie dla siebie!!!
Do Anianna: te "madre komentarze" odnosza sie do trendow we wszystkich spoleczenstwach europejskich i nie maja nic wspolnego z byciem Polakiem!
@AnWi: Oczywiscie pojecie "renta" zamiast "emerytura" bylo bledem, ale prosze zauwazyc, ze wczesniej konsekwentnie uzywalem prawidlowego pojecia "emerytura.
Co do reszty, nie odsluchalem jeszcze piesni Martina, ale moge zapewnic wszystkich, ze jestem goracym zwolennikiem panstwa socjalnego, bowiem za mlodu mialem okazje studiowac przez semestr w USA, w Nowym Jorku i juz w pierwszych dniach bylem zaszokowany masa bezdomnych nokupujacych kazde wieksze skrzyzowanie i kazda stacje metra, wiec szybko zrozumialem banal, jednakze w wydaniu amerykanskim jakze wyrazisty, ze tam trzeba byc "zdrowym, pieknym i mlodym", zeby w tym okresie zarobic jak najwiecej pieniedzy wystarczajacych na cale zycie, jesli natomiast podwinie ci sie noga, to twoj problem i nikogo nie bedzie interesowac, jak bedziesz wegetowac. Dlatego nigdy nie moglem zrozumiec pedow niektorych kregow spoleczenstwa polskiego do emigracji do tego kraju, chociaz byly lepsze alternatywy typu Kanada i Australia z "europejskim" systemem opieki zdrowotnej i socjalnej. Ale to inny temat.
Wiec kiedy sam zaczalem pracowac, nigdy nie kwestionowalem koniecznosci placenia podatkow, ktore w przypadku singla sa w Niemczech szczegolnie wysokie. Ale gdy skonczyly sie czasy prosperity gospodarczej i coraz bardziej widoczny stal sie problem demograficzny, w mediach i w polityce zaczelo sie pojawiac coraz wiecej oszolomiastych mlodych rodzicow wysuwajacych coraz bardziej wysrubowane zadania, uzywajac przy tym czesto gesto demagogicznych argumentow wzgl. "argumentow", ktore w obecnej rzeczywistosci gospodarczej, gdzie coraz mniejsza grupa osob aktywnych zawodowo jest w stanie wygenerowac taki sam poziom produkcji dobr i uslug i gdzie praccy, z ktorej placi sie podatki i skladki socjalnej, nie wystarcza dla wszystkich, sa malo wiarygodne. A wiec po prostu stawiam pod znakiem zapytania rownanie:
moje dzieci = twoja przyszlosc na starosc
bo rownie dobrze moze byc
twoje dzieci = moj problem nie tylko ze staroscia, ale z twoimi bezrobotnymi dziecmi.
i dlatego MaWi - poslugujac sie twoim przykladem - nigdy nie wypominalem zadnej matce, ze musze placic z moich podatkow na zlobki "jej bachorow", ale z drugiej strony oczekuje, zeby ta bohaterska matka nie wymagala ode mnie wdziecznosci za jej heroiczny czyn powicia dzieciecia
@AnWi: Oczywiscie pojecie "renta" zamiast "emerytura" bylo bledem, ale prosze zauwazyc, ze wczesniej konsekwentnie uzywalem prawidlowego pojecia "emerytura.
Co do reszty, nie odsluchalem jeszcze piesni Martina, ale moge zapewnic wszystkich, ze jestem goracym zwolennikiem panstwa socjalnego, bowiem za mlodu mialem okazje studiowac przez semestr w USA, w Nowym Jorku i juz w pierwszych dniach bylem zaszokowany masa bezdomnych nokupujacych kazde wieksze skrzyzowanie i kazda stacje metra, wiec szybko zrozumialem banal, jednakze w wydaniu amerykanskim jakze wyrazisty, ze tam trzeba byc "zdrowym, pieknym i mlodym", zeby w tym okresie zarobic jak najwiecej pieniedzy wystarczajacych na cale zycie, jesli natomiast podwinie ci sie noga, to twoj problem i nikogo nie bedzie interesowac, jak bedziesz wegetowac. Dlatego nigdy nie moglem zrozumiec pedow niektorych kregow spoleczenstwa polskiego do emigracji do tego kraju, chociaz byly lepsze alternatywy typu Kanada i Australia z "europejskim" systemem opieki zdrowotnej i socjalnej. Ale to inny temat.
Wiec kiedy sam zaczalem pracowac, nigdy nie kwestionowalem koniecznosci placenia podatkow, ktore w przypadku singla sa w Niemczech szczegolnie wysokie. Ale gdy skonczyly sie czasy prosperity gospodarczej i coraz bardziej widoczny stal sie problem demograficzny, w mediach i w polityce zaczelo sie pojawiac coraz wiecej oszolomiastych mlodych rodzicow wysuwajacych coraz bardziej wysrubowane zadania, uzywajac przy tym czesto gesto demagogicznych argumentow wzgl. "argumentow", ktore w obecnej rzeczywistosci gospodarczej, gdzie coraz mniejsza grupa osob aktywnych zawodowo jest w stanie wygenerowac taki sam poziom produkcji dobr i uslug i gdzie praccy, z ktorej placi sie podatki i skladki socjalnej, nie wystarcza dla wszystkich, sa malo wiarygodne. A wiec po prostu stawiam pod znakiem zapytania rownanie:
moje dzieci = twoja przyszlosc na starosc
bo rownie dobrze moze byc
twoje dzieci = moj problem nie tylko ze staroscia, ale z twoimi bezrobotnymi dziecmi.
i dlatego MaWi - poslugujac sie twoim przykladem - nigdy nie wypominalem zadnej matce, ze musze placic z moich podatkow na zlobki "jej bachorow", ale z drugiej strony oczekuje, zeby ta bohaterska matka nie wymagala ode mnie wdziecznosci za jej heroiczny czyn powicia dzieciecia
Do byly:
" ...bohaterska matka nie wymagala ode mnie wdziecznosci za jej heroiczny czyn powicia dzieciecia." Gdyby nie jakas kobieta nie byloby tez Ciebie.
Mysle tez ze zadna tu kobieta tego od Ciebie nie wymaga bo ma swojego meza, partnera, ktory dokladnie rozumie jej heroiczny czyn urodzenia dziecka,czesto jej w tym towarzyszy a Ty poki tego nie przezyjesz chlopie to nigdy nie zrozumiesz, koniec i kropka!
A zycze Ci zebys przezyl i za pare lat przecztal co wypisywales i jaka glupota to bylo!
" ...bohaterska matka nie wymagala ode mnie wdziecznosci za jej heroiczny czyn powicia dzieciecia." Gdyby nie jakas kobieta nie byloby tez Ciebie.
Mysle tez ze zadna tu kobieta tego od Ciebie nie wymaga bo ma swojego meza, partnera, ktory dokladnie rozumie jej heroiczny czyn urodzenia dziecka,czesto jej w tym towarzyszy a Ty poki tego nie przezyjesz chlopie to nigdy nie zrozumiesz, koniec i kropka!
A zycze Ci zebys przezyl i za pare lat przecztal co wypisywales i jaka glupota to bylo!
anianna: wydaje mi sie, ze kompletnie nie zrozmialas, o co chodzi w tej - przyznaje - off-topicowej dyskusji
Wiec krotko: malzenstwa decyduja sie z osobistych pobudek na dziecko, bo to jest ich model na zycie, z ktorego czerpia radosc i satysfkacje. I jak najbardziej maja do tego prawo, nikt tego nie kwestionuje
Single decydujac sie na swoje zycie tez z osobistych pobudek, bo - nazwijmy to - maja takie widzimisie. Mi jako singlowi nigdy w zyciu nie przyszloby do glowy narzucac moj model zycia malzenstwom, ale tego samego oczekuje od nich wobec mnie. Nie mniej i nie wiecej.
Ja place podatki na te zlobki i przedszkola, chociaz z nich nie korzystam, i dobra, place podatki na rozne inne rzeczy, ktorych tez nie potrzebuje. NIe zastanawiam sie nad tym.
Mam nad soba sasiadow z dwojka mlodych dzieci, ktore rankiem i wieczorem sie najwidoczniej ganiaja od pokoju do pokoju i slysze godzinami ich tupanie, wyobraz sobie, nigdy sie na poskarzylem na to ich rodzicom, bo wiadomo, dziecko musi sie troche wyszalec, a poza tym najpozniej od 20.00 jest cisza, wiec mi to nie przeszkadza.
Ale to wcale nie znaczy, ze ja musze byc wdzieczny mojej sasiadce z gory, ze ona byla laskawa urodzic dwojke dzieci. To jej sprawa, i jej meza.
Rozumiesz, teraz?
Wiec krotko: malzenstwa decyduja sie z osobistych pobudek na dziecko, bo to jest ich model na zycie, z ktorego czerpia radosc i satysfkacje. I jak najbardziej maja do tego prawo, nikt tego nie kwestionuje
Single decydujac sie na swoje zycie tez z osobistych pobudek, bo - nazwijmy to - maja takie widzimisie. Mi jako singlowi nigdy w zyciu nie przyszloby do glowy narzucac moj model zycia malzenstwom, ale tego samego oczekuje od nich wobec mnie. Nie mniej i nie wiecej.
Ja place podatki na te zlobki i przedszkola, chociaz z nich nie korzystam, i dobra, place podatki na rozne inne rzeczy, ktorych tez nie potrzebuje. NIe zastanawiam sie nad tym.
Mam nad soba sasiadow z dwojka mlodych dzieci, ktore rankiem i wieczorem sie najwidoczniej ganiaja od pokoju do pokoju i slysze godzinami ich tupanie, wyobraz sobie, nigdy sie na poskarzylem na to ich rodzicom, bo wiadomo, dziecko musi sie troche wyszalec, a poza tym najpozniej od 20.00 jest cisza, wiec mi to nie przeszkadza.
Ale to wcale nie znaczy, ze ja musze byc wdzieczny mojej sasiadce z gory, ze ona byla laskawa urodzic dwojke dzieci. To jej sprawa, i jej meza.
Rozumiesz, teraz?
Oczywiscie ze kazdy kieruje sie swoimi pobudkami, ale ja nie uwazam iz posiadajac dziecko okradam Ciebie czy kogos innego - singla, zwlaszcza ze jest milion kobiet ktore do pracy wracaja a autorka postu jak widac chce posiedziec z dziecmi w domu do 3 roku zycia i pyta czy jest jeszcze jakas pomoc od panstwa - z ktorej korzystaja wszysycy luksemburczycy, portugalczycy i my polacy i inni a pracujacy maz autorki tez sie na to wszytko doklada wiec ja pytam czy to zbrodnia? Skoro np inni madrzy tu sie wypowiadajacy maja dzieci, wzieli wszytkie zasilki, zadnego nie przepuscili a teraz komentuja temat w taki sposob! Maskara poprostu, mozliwa tylko u Polakow!