Malzenstwa mieszane
Moderator: LuxTeam
Malzenstwa mieszane
Ciekawi mnie bardzo, ilu forumowiczow / forumowiczek tworzy malzenstwa mieszane ? Jesli zbierze sie mal grupa zainteresowanych, to mozna by otworzyc jakies pod-forum, poswiecone specyficznym acz delikatnym problemom tychze malzenstw ?
Na przyklad, jak wytumaczyc zonie nie-polce. ze zupa ogorkowa jest super, ze w wigile tradycyjnie nie je sie miesa (no chyba ze tradycyjna golonke w piwie à la Rozmowy Kontrolowane...), ze dzien po wyplacie ma sie czerwone oczy, ze wyjcie po papierosy zajmuje niekiedy trzy dni, itp, itd
Na przyklad, jak wytumaczyc zonie nie-polce. ze zupa ogorkowa jest super, ze w wigile tradycyjnie nie je sie miesa (no chyba ze tradycyjna golonke w piwie à la Rozmowy Kontrolowane...), ze dzien po wyplacie ma sie czerwone oczy, ze wyjcie po papierosy zajmuje niekiedy trzy dni, itp, itd
Moja zona jest chinka. Nigdy o tym nie myslalem, ale po ostatniej dyskusji o dzieciakach i jezykach ("czy my tez tak mowimy") doszlem do tego ze gdyby kiedys urodzil nam sie dzieciak to biedak bedzie musial uczyc sie chinskiego po mamie, polskiego po ojcu, angielskiego bo tak ma byc, no i francuskiego, niemieckiego i luksemburskiego aby tutaj miec spokoj. Nie zazdroszcze takiemu. Dla nas to w sumie bylo latwo.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
My jestesmy para mieszana - ale poniewaz ja wychowalam sie w Luksemburgu w obecnosci wielu kultur a moj partner wiele podrozowal, nie mamy zadnych problemow z tym zwiazanych. Jest to nawet wzbogacajace dla obojga.
Co do dzieci i nauki jezykow, moj synek ma 6 lat i juz umie porozumiec sie w 3 jezykach (nawet prawie 4). W tym wypadku to ja mu zazdroszcze poniewaz dzieci bardzo szybko (i bezbolesnie) ucza sie jezykow... czyli o to raczej bym sie nie martwila! Wrecz przeciwnie, im wczesniej tym lepiej i latwiej
Co do dzieci i nauki jezykow, moj synek ma 6 lat i juz umie porozumiec sie w 3 jezykach (nawet prawie 4). W tym wypadku to ja mu zazdroszcze poniewaz dzieci bardzo szybko (i bezbolesnie) ucza sie jezykow... czyli o to raczej bym sie nie martwila! Wrecz przeciwnie, im wczesniej tym lepiej i latwiej
Jestem w podobnej sytuacji co ty, droga Smavil - moj najstarszy syn ma 6 lat i tez jest wielojezyczny. Ciekaw jestem, jaki jezyk jest u was jezykiem "rodzinnym", lub jak wolisz, obiegowym (zakladam przy tym , ze twoj partner nie jest polakiem).
Czy twoj syn ma juz jakas "identité nationale" i czy jest ona homogenna (na przyklad czuje sie wylacznie luksemburczykiem) czy tez heterogenna ?
W koncu, jak czesto (IF) zawozisz swojego syna do Polski i czy ma jakis czesty kontakt z dziecmi mowiacymi po polsku ?
serdeczne pozdrowienia dla ciebie i dla kolegi diligante.
..... who next ?
Czy twoj syn ma juz jakas "identité nationale" i czy jest ona homogenna (na przyklad czuje sie wylacznie luksemburczykiem) czy tez heterogenna ?
W koncu, jak czesto (IF) zawozisz swojego syna do Polski i czy ma jakis czesty kontakt z dziecmi mowiacymi po polsku ?
serdeczne pozdrowienia dla ciebie i dla kolegi diligante.
..... who next ?
Ja?? Melduje sie wywolana do tablicy;)xtheo7 pisze:..... who next ?
Tez mam 6-latka i tez wielojezycznego. Zdecydowanie jego najlepszymi jezykami sa niemiecki i luxemburski (pewnie ze wzgledu na szkole oraz codzienne kontakty z miejscowymi dziecmi), potem - na podobnym poziomie - francuski i polski.
Zgadzam sie bardzo ze smavil, ze dzieci bardzo szybko (i bezbolesnie) ucza sie jezykow, a nawet uwazym, ze dla dzieci, ktore sie tu urodzily lub wychowuja od bardzo malego – jest to wrecz naturalne i wydaje im sie, ze taka wielojezycznosc to normalka, i ze tak jest w kazdej rodzinie.
Nasz syn, czesto zadawal nam pytania, wrecz z pretensjami: "dlaczego ja nie mowie po angielsku, a Max (jakis tam kolega) mowi”?! I argumenty typu, ze Max owszem mowi po ang, ale za to po polsku nie potrafi, do niego w ogole nie przemawialy...
On tez tak chce i juz!
Za to nasz trzylatek, na obecna chwile (pewnie sie to zmieni bo ze starszym bylo dokladnie tak samo, zanim nie ruszyl do przedszkola) najlepiej mowi po polsku i po francusku. I co ciekawego: mimo iz polski i francuski sa tymi "gorszymi" jezykami starszego syna, to i tak prawie wylacznie tylko tych jezykow uzywa w kontaktach z bratem.
Straszne to dla mnie zabawne i nielogiczne(!) wrecz, ale dzieci maja wlasna logike i on to tlumaczy w ten sposob, ze przeciez jego brat najlepiej potrafi po pl i fr, wiec tak trzeba z nim rozmawiac (mimo, iz on sam nie ma odpowiedniego zasobu slow i mimo, ze tak szybko i poprawnie nie potrafi sie wyrazac).
A jak ja mu tlumacze, ze ja najlepiej mowie po polsku i chcialabym zeby w tym jezyku do mnie sie zwracal, to mnie zbywa textem: ale ty wszystko rozumiesz po niemiecku, a Filip nie! Ooo, i dyskutuj tu z madrzejszym!
Co mnie absolutnie zdumiewa u dzieci w malzenstwach mieszanych, to ich naturalna plynnosc w natychmiastowej zmianie jezykow. Na przyklad, w trakcie wspolnej zabawy , moi chlopcy (6 lat i 4 lata) przeskakuja, w miare potrzeb, z luksemburskiego na francuski. Jedno zdanie po francusku, jedno po luksembursku ale w obu przypadkach, powiedziane czysto (na tyle na ile pozwala im slownictwo) i bez "zasmiecania" slowami tego drugiego jezyka. I tak, gadka-szmatka w trakcie wspolnej zabawy LEGO , odbywa sie po luksembursku (jezyk mamy), natomiast, jak sie naradzaja w sprawach technicznych dotyczacych budowy, to na ogol po francusku, czyli we wspolnym jezykiem z tata, tudziez rodzinnym jezykiem "obiegowym".asiunia pisze:xtheo7 pisze:..... who next ?
Tez mam 6-latka i tez wielojezycznego.
A nabardziej mnie smieszy ich pewien manieryzm jezykowy: sa swiecie przekonani, ze zdecydowana wiekszosc dzieci w ich wieku lub starszych, mowi co najmniej trzema jezykami.....
Jakis rok temu, oglosilem moim chlopcom, ze za pewien czas, przyjedzie do nas z Polski para naszych przjaciol wraz z dwoma synami. Im blizszy termin wizyty, tym wieksze bylo zainteresowanie mojego starszego syna i codzinnie mialem prawo do "pytania uzupelniajacego".
I tak, okolo tydzien przed ich przyjazdem pytanie Filipa :
- Tato, a ile oni maja lat ?
- 11 i 8 lat (tu iskierki zaintersowania w oczach obu chlopcow)
Dzien pozniej:
- A jak sie nazywaja ?
- Lukasz i Jasio
....................
- A czy bawia sie w chowanego ?
- Niewiem, chyba tak !
- A czy bawia sie LEGO ?
- Napewno tak!
Tu, zainteresowanie moich synow siegnelo zenitu, alisci starszy syn,zawsze wyprzedzajacy wszelkie problemy i wydarzenia sie mnie pyta :
- A czy oni mowia po luksembursku ?
- NIE!
- A czy oni mowia po francusku ???
- Tez NIE!
- No to na pewno mowia po niemiecku !
- Tez NIE, oni mowia wylacznie po polsku !
W tym momencie, zupelne zdumienie o <shock> dmalowalo sie na buzi mojego starszego syna, a w jego nieco zdegustowanym wyrazie twarzy oraz w oczach wyczytalem pytanie typu " a skad tys tych prymitywow wytrzasnal ? Moze z dzungli <evil> ?????.........
Ciekawa jestem co bylo dalej, po tym jak zinterpretowales reakcje swojego syna. Wytlumaczyles mu, ze w normalnym kraju wystarczy jeden jezyk do porozumienia sie z otoczeniem czy uznales, ze wszystko jest w porzadku?xtheo7 pisze:
W tym momencie, zupelne zdumienie o <shock> dmalowalo sie na buzi mojego starszego syna, a w jego nieco zdegustowanym wyrazie twarzy oraz w oczach wyczytalem pytanie typu " a skad tys tych prymitywow wytrzasnal ? Moze z dzungli <evil> ?????.........
Rozumiem ze Twoje dzieci nie znaja polskiego.
Czy należy interpretować to tak, że mama rozmawia z dziećmi o głupotach (gadka-szmatka) a tylko rozmowy taty są o poważnych - bo technicznych - sprawach?xtheo7 pisze: I tak, gadka-szmatka w trakcie wspolnej zabawy LEGO , odbywa sie po luksembursku (jezyk mamy), natomiast, jak sie naradzaja w sprawach technicznych dotyczacych budowy, to na ogol po francusku, czyli we wspolnym jezykiem z tata, tudziez rodzinnym jezykiem "obiegowym".
A tak na poważnie - skoro sam rozpocząłeś taki temat - czy nie żałujesz trochę, że od początku nie mówiłeś do dzieci po polsku? Jak pokazuje przykład Asiuni dzieciaki i tak podświadomie uczą się nie tylko języków, w których się do nich zwracają rodzice, ale i tego trzeciego, w którym ze sobą rozmawiają. Czy była to Wasza wspólna z żoną decyzja, czy raczej Twoja osobista? Oczywiście nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz, bo pytanie w oczywisty sposób wkracza w sferę prywatną. Odpowiedź dobrze dopełniałaby jednak tę niezwykle ciekawą dyskusję.
Sam bedac ojcem powinnes wiedziec, ze na ogol wiedze przyrodniczo-fizyczno-techniczna, dziecko moze tylko wyssac z mlekiem Ojca ! Tak wiec to wlasnie ojcowska piers jest krynica prawdziwej wiedzy, natomiast mamusia nauczy, ze sie raczej nie wsadza czerwonej koszuli do zielonych spodni ..... czyli gadka-szmatka ...... bez obrazy dla mamus licznych na tym forum.szymbi pisze: Czy należy interpretować to tak, że mama rozmawia z dziećmi o głupotach (gadka-szmatka) a tylko rozmowy taty są o poważnych - bo technicznych - sprawach?
Co do twojego drugiego pytania, to korzystam z przywileju karty Joker......
Myślę jednak, że liczne mamusie obraziłyby się za przypisanie im tak ograniczonej roli. Krynica prawdziwej wiedzy może również wypływać z matczynej piersi (oprócz mleka). Wiele kobiet może Was tatusiów "zagiąć" w dziedzinie domowych napraw, wiedzy przyrodniczej, informatycznej,motoryzacyjnej. Ja osobiście znam wiele takich mamusiek, których wiedza nie kończy się na nastawianiu prania, ja też do nich bez wątpienia należęxtheo7 pisze:rzyrodniczo-fizyczno-techniczna, dziecko moze tylko wyssac z mlekiem Ojca ! Tak wiec to wlasnie ojcowska piers jest krynica prawdziwej wiedzy, natomiast mamusia nauczy, ze sie raczej nie wsadza czerwonej koszuli do zielonych spodni ..... czyli gadka-szmatka ...... bez obrazy dla mamus licznych na tym forum.
Ola