wspomnienia kursanta

Dokąd na zakupy, kupno auta, komunikacja publiczna, lekarze, edukacja, banki, ubezpieczenia, telekomunikacja...
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

hihihi...dobre pytanie :)....
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

za kazdym razem. to wlasnie dlatego poszedlem na kurs :)
Załączniki
code-de-la-route.jpg
code-de-la-route.jpg (69.26 KiB) Przejrzano 1696 razy
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

Uff. Troche zaniedbalem moja relacje. No trudno, będzie trzeba nadrobic. Najpierw po egzaminie teoretycznym nastapila przerwa w jazdach, po to aby za szybko nie wyjezdzic wszystkich godzin. Więc czekanie...
W koncu jest list! Ups – egzamin za dwa tygodnie. Telefon do Miguela – szybko ustalamy kalendarz spotkan. Sporo tego. Nie mam czasu pisac...
Jazdy to teraz glownie placyk. Nie jest latwo, ale powoli nabieram optymizmu. W czwartek zrobilem caly placyk bez bledu. Następny już zchrzanilem. Do egzaminu kilka dni. Jeszcze jazda w sobote, a w poniedzialek tylko godzina przed egzaminem...
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

Sobota. Dzisiaj czeka mnie 4 godziny jazdy. Spotkanie w samo poludnie. Jedziemy na Findel. Robie dwie-trzy rundki po placu. Wychodzi po japonsku – jako-tako. Skrecanie na ograniczonej przestrzeni – w lewo wychodzi, a w prawo za nic w swiecie. Powtarzam 10 razy. Już lepiej.
Jedziemy. Jedziemy na polnoc, do Szwajcarii Luksemburskiej. Czasami prowadzi Miguel, czasami puszcza mnie do przodu i radio trzeszczy mi w uszach od ciaglych uwag. Nauka zakretow. Przed zakretem strona zewnetrzna, w zakrecie ciagle na zewnatrz, nie za blisko wnetza (brzegu lub srodka drogi), przy koncu lekko przyspieszamy i prostujemy.
Jest gdzie cwiczyc. Piekne okolice. Co chwila mijamy grupy motocyklistow, po 6, po 10 i po 15. Pozdrawiamy się uniesieniem dloni. Fajnie.
Po 2 godzinach przerwa na kawke na tarasie hotelu. Troche gadamy, poznajemy się. W droge. Znowu zakrety, zakrety, zakrety. Bosko!
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

Co mialo się stac, to się stalo. Nadszedl poniedzialek, trzynastego. Rano przez droge przebiegl mi kot. Usmiechnalem się – będzie dobrze.
Spotykamy się godzine przed egzaminem. Mam jeszcze jedna jazde. Jest goraco i duszno. Zanosi się na burze. Byle nie spadlo przed egzaminem...
Jedziemy na placyk. Robie z szesc razy. Ostatnie korekty, male uwagi Miguela. Mysle, ze będzie dobrze. Zatrzymuje się, zdejmuje kask – jest caly mokry w srodku. Kombinezon to samo. Niby stroj letni, ale powiedzmy idealny na 15 stopni w czasie jazdy, a nie na 30 i gimnastyke. Stroj to buty, spodnie i kurtka z ochraniaczami, kask, rekawice. Wszystko wodoszczelne. Dziś to dla mnie po prostu sauna.
Trudno. Naciagam jeszcze raz kask i robie kilka rundek. Przyjedza drugi kolega – zdajemy we dwoch. Po chwili pojawia się egzaminator. Zaprasza pojedynczo do biura. Zaczyna mój kolega. Podczas gdy on robi placyk, ja czekam w baraku i powoli naciagam mokre od potu ciuchy.
Moja kolej. Wdech, wydech. Będzie dobrze. Chwile szarpie się z blokada i kluczykiem. Puscilo. Zamykam kask, odpalam na luzie, sprawdzam lampe, wrzucam jedynke. Obowiazkowe spojrzenie w prawo i w lewo, jade. Na linie startu. Obejrzec się za siebie, ruszam w wolny korytarz. 1... 2... 3... licze powoli, jest ok, zawracam między slupkami, gaz ,dwojka i szybki slalom 1,2,3,..7 slupkow, hamulec, redukcja, kolo 540 stopni, patrze na uciekajace slupki jak na karuzeli, wyjazd w kola, gaz do dechy, dwojka, gaz – slupki, hamowanie awaryjne. Jest dobrze. Zdejmuje bieg, ogladam się w prawo i w lewo i jade na moje 'ulubione' skrecanie na ograniczonej przestrzeni. Najpierw w lewo – to latwiejsze. Potem w prawo – jakos wyszlo – nie skosilem slupkow. Jade na parking. Zatrzymanie, nozka, ustawienie. Schodze. Podnosze motocykl i przeparkowuje (przepycham tylem po luku) na inne miejsce. Nozka, bieg, oparcie, blokada i wyjac kluczyk. Koniec placu.
Egzaminator nic nie mowi, oprócz tego, ze jade pierwszy na druga część egzaminu (miasto i droga) Wyjezdzamy kolo lotniska. Sciema. Na skrzyzowaniu zatrzymalem się za gleboko, już na drodze. Fakt, ze droga jest zasypana zwirem z sasiedniej budowy i nie widac linii. Nic nie mowia. Więc spokoj, jade dalej.
Za mna jedzie Miguel, tyle, ze tym razem nie na motocyklu. Obok niego siedzi egzaminator, a z tylu drugi kolega. To Miguel dyktuje mi droge, więc czuje się jak na zwyklej jezdzie.
Rondo. W sluchawkach skrzeczy 'troisième sortie, troisième sortie', Zagapilem się i przejechalem. Slysze: ' Tu a raté' (mysle to koniec) la sortie. Ce n'est pas grave. Czyli ok. Mam objechac rondo w kolko i zjechac gdzie trzeba. Pot splywajacy mi po calym ciele laskocze. Ale jest lepiej, jedziemy, jest przewiew. Seningenberg. Hostert. Potem jakas wiocha z ograniczeniem do 30. Potem dluzsza prosta, jade 90, zakrety, zakrety, wiocha. Już się tak nie denerwuje. Znowu wiocha, mam skrecic, znowu i znowu. Jaks dziwna droga, waska, wiejska. Mysle o rowerach i traktorach, jade powoli. Nagle koniec drogi. Szlaban i krowy :).
Mam się zatrzymac, zmiana.
Z ulga sciagam kask i kurtke. Koszulka mokra na wylot. Wsiadam na miejsce pasazera. Egzaminator nic nie mowi. Jest mi już wszystko jedno. Co moglem zrobic, to zrobilem, teraz już nic nie zmienie. Ale w glowie mysli szaleja. Czy bylo dobrze???
Dojezdzamy z powrotem na Findel. Po chwili egzaminator zaprasza kolege, ja czekam. Cos podpisuje i po chwili wychodzi z nowiutkim prawkiem. Wchodze do biura. Na stole lezy prawko z moim zdjeciem! Podpis tu i tam: Szerokosci i uscisk dloni egzaminatora.
JEEEEST!!!!
Miguel się spieszy zostawia mi motocykl. Mam sam wrocic do miasta. 'Teraz już mozesz, wola i odjezdza'.
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

jespere pisze:Znowu zakrety, zakrety, zakrety. Bosko!
to juz teraz rozumiem, dlaczego tyle tych ryczacych rumakow (sory - ale nienawidze ich - tych rumakow....) spotyka sie w Vianden i po drodze do Vianden....
Awatar użytkownika
jespere
Posty: 1503
Rejestracja: 26-09-2006, 14:33
Lokalizacja: z melmac

Post autor: jespere »

No to znowu wybralas zly watek.
ODPOWIEDZ