Rowery górskie
Rowery górskie
Elo!
Szukam chętnych na wypady na rowerach górskich. Mieszkam w Bridel, śmigam po okolicznych pagórach. Wracam ubłocony, średnio po 2-3 glebach na wyjście i jest fajnie.
W tym roku w Luxie odbędzie się 20 imprez MTB począwszy od marca. Niby maratony, ale z tego co zrozumialem bez rywalizacji o miejsca. Wpis rzędu 7 Euro a w cenie posiłki, prysznic i możliwość umycia roweru po trasie. Dystanse od 35 do 50km.
Piszcie kto zainteresowany weekendowym śmiganiem.
Szukam chętnych na wypady na rowerach górskich. Mieszkam w Bridel, śmigam po okolicznych pagórach. Wracam ubłocony, średnio po 2-3 glebach na wyjście i jest fajnie.
W tym roku w Luxie odbędzie się 20 imprez MTB począwszy od marca. Niby maratony, ale z tego co zrozumialem bez rywalizacji o miejsca. Wpis rzędu 7 Euro a w cenie posiłki, prysznic i możliwość umycia roweru po trasie. Dystanse od 35 do 50km.
Piszcie kto zainteresowany weekendowym śmiganiem.
Tenis, 40D, MTB & MBA
Elo!
No już myślałem, że nie ma tu miłośników ostrego glebowania i taplania się w błocie Mi zdarzało się jeszcze wracać pokrwawiony. Strumyczki krwi z kolan lub z łokci rzeźbiące sobie ścieżki przez warstwę błota - trzeba było widzieć minę Narzeczonej )
Ja też śmigałem od czasu do czasu po pagórach między Luxem - Bridel a Capellen. Można wykecić 30 - 40 km po lesie tam i z powrotem. W moim pierwszym sezonie tutaj zrobiłem też wszystkie trasy MTB w Księstwie opisane we fioletowym przewodniku (do kupienia w każdej księgarni). To jest też fajny pomysł na jedniodniowy wypad w weekend - rower do samochodu, udajemy się na północ kraju, robimy pętlę i wracamy zmęczeni i szczęśliwi. W tzw "randonnee" nie brałem nigdy udziału. Ale wiem, że jest ich cała masa w każdy weekend np. w niedalekiej Belgii.
Czyli krótko mówiąc weekendowe śmiganie jak najbardziej, gdyż w dwie - trzy osoby zawsze weselej. Jednak co najmniej do końca marca głowę i czas zajmuje mi snowboard. Chociaż jakiś weekend da się może wykroić...
No już myślałem, że nie ma tu miłośników ostrego glebowania i taplania się w błocie Mi zdarzało się jeszcze wracać pokrwawiony. Strumyczki krwi z kolan lub z łokci rzeźbiące sobie ścieżki przez warstwę błota - trzeba było widzieć minę Narzeczonej )
Ja też śmigałem od czasu do czasu po pagórach między Luxem - Bridel a Capellen. Można wykecić 30 - 40 km po lesie tam i z powrotem. W moim pierwszym sezonie tutaj zrobiłem też wszystkie trasy MTB w Księstwie opisane we fioletowym przewodniku (do kupienia w każdej księgarni). To jest też fajny pomysł na jedniodniowy wypad w weekend - rower do samochodu, udajemy się na północ kraju, robimy pętlę i wracamy zmęczeni i szczęśliwi. W tzw "randonnee" nie brałem nigdy udziału. Ale wiem, że jest ich cała masa w każdy weekend np. w niedalekiej Belgii.
Czyli krótko mówiąc weekendowe śmiganie jak najbardziej, gdyż w dwie - trzy osoby zawsze weselej. Jednak co najmniej do końca marca głowę i czas zajmuje mi snowboard. Chociaż jakiś weekend da się może wykroić...
Poezja! Panowie – obiecajcie wrzucic na forum jakies zdjatko po takiej eskapadzie! Toz to lepsze niz "Tajemnica naglej smierci w Dolinie Wezy"!LouT pisze:Mi zdarzało się jeszcze wracać pokrwawiony. Strumyczki krwi z kolan lub z łokci rzeźbiące sobie ścieżki przez warstwę błota - trzeba było widzieć minę Narzeczonej
Potwierdzam! Polnoc jest spoko dla wyczynowcow. To nie tak jak Bridel – jedna gora i Bambesz. To po prostu full pagorow – wyzwanie dla prawdziwego Don Kichota – zaliczasz jeden i juz widzisz trzy nastepne do pokonania! No i te widoki... Mysle ze warte nie tylko pierwszej ale i ostatniej krwi! <mrgreen>LouT pisze:To jest też fajny pomysł na jedniodniowy wypad w weekend - rower do samochodu, udajemy się na północ kraju, robimy pętlę i wracamy zmęczeni i szczęśliwi
Oj, coś mi się wydaje, że w wypowiedzi uczestników forum wkrada się jakby ironia. Jakby troszeczkę się naśmiewają, podśmiechują? A może by tak samemu spróbować się ubłocić? Może wtedy uda się odkryć uroki i piękno sportu zapewniającego bliski kontakt z naturą ? A nie tak tylko rakietką albo nogą w piłeczkę, żeby się ręką nie dotknąć... ech...
a powiedz mi tak szczerze, bo ironia była i owszem, ale może ja czegoś nie rozumiem...
czy rzeczywiście te trasy specjalnie się błotem traktuje? No bo ja choćbym się bardzo starała i jeździła po lasach, to nie mam możliwości się tak wypaskudzić. I czy jak zawodnik przyjedzie czysty na metę to go dykwalifikują?
czy rzeczywiście te trasy specjalnie się błotem traktuje? No bo ja choćbym się bardzo starała i jeździła po lasach, to nie mam możliwości się tak wypaskudzić. I czy jak zawodnik przyjedzie czysty na metę to go dykwalifikują?
Danka
okolice Larochette - to jedna wielka trasa dla rowerowych wariatów,
jest ok. 50 km tras rowerowych o rożnych stopniach trudności, można się upaskudzić porządnie i spocić, a widoki super, tylko co mnie najbardziej wkurza, to holenderskie piechury pałetające się wszędzie, ale tak poza tym bomba
jest ok. 50 km tras rowerowych o rożnych stopniach trudności, można się upaskudzić porządnie i spocić, a widoki super, tylko co mnie najbardziej wkurza, to holenderskie piechury pałetające się wszędzie, ale tak poza tym bomba
Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się hiszpańska inkwizycja!!!
Tych tras nie znam. Czy są one oznaczone w terenie? Nie wiesz, czy jest jakaś mapka?czeczu pisze:okolice Larochette - to jedna wielka trasa dla rowerowych wariatów,
jest ok. 50 km tras rowerowych o rożnych stopniach trudności, można się upaskudzić porządnie i spocić, a widoki super, tylko co mnie najbardziej wkurza, to holenderskie piechury pałetające się wszędzie, ale tak poza tym bomba
To trzeba się wybrać po solidnym deszczu. Aha! I z asfaltu trzeba zjechać! Z asfaltu!danka44 pisze:a powiedz mi tak szczerze, bo ironia była i owszem, ale może ja czegoś nie rozumiem...
czy rzeczywiście te trasy specjalnie się błotem traktuje? No bo ja choćbym się bardzo starała i jeździła po lasach, to nie mam możliwości się tak wypaskudzić. I czy jak zawodnik przyjedzie czysty na metę to go dykwalifikują?
A moze raczej siodelko.... bo jak to pieknie ujal niezyjacy juz od lat komentator sportowy, Jan Ciszewski po zwyciestwie polskiego cyklisty w jakze prestizowym Wyscigu Pokoju:wilqs72 pisze: Trzeba błotniki pozdejmować
"Oto na mete wpada nasz wielki kolarz Stanislaw Szozda, cudowne dziecko dwoch pedalow"
Wszystkie trasy są super oznaczone, wraz z kategoriami trudności, ja map nie używam, bo mieszkam tam, więc zwiedzam okolice, ale w informacji turystycznej w Larochette wszystko jest podane na tacy...
A na jazdę bez siodełka to trzeba faktycznie wcześniejszego treningu
A na jazdę bez siodełka to trzeba faktycznie wcześniejszego treningu
Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się hiszpańska inkwizycja!!!
Xtheo.
Powinieneś uściślić, czy masz na myśli zdjęcie siodełka tylko czy siodełka ze sztycą? Obecnie karbonowe sztyce mają taki przekrój wielgaśny i nieforemny, że ja dziękuję za przejażdżkę.
A tak serio - mam nowe marzenie od wczoraj. Może ktoś już tam był i wie więcej na temat Portes du Soleil? Czy jest możliwość zbunkrowania rodziny gdzieś w okolicy i samotnego ściagania się po górach? Może jakiś chętny na wyjazd letni?
Powinieneś uściślić, czy masz na myśli zdjęcie siodełka tylko czy siodełka ze sztycą? Obecnie karbonowe sztyce mają taki przekrój wielgaśny i nieforemny, że ja dziękuję za przejażdżkę.
A tak serio - mam nowe marzenie od wczoraj. Może ktoś już tam był i wie więcej na temat Portes du Soleil? Czy jest możliwość zbunkrowania rodziny gdzieś w okolicy i samotnego ściagania się po górach? Może jakiś chętny na wyjazd letni?
Tenis, 40D, MTB & MBA
Chodzi raczej o toexxtreme pisze:Xtheo.
Powinieneś uściślić, czy masz na myśli zdjęcie siodełka tylko czy siodełka ze sztycą? Obecnie karbonowe sztyce mają taki przekrój wielgaśny i nieforemny, że ja dziękuję za przejażdżkę.
A tak serio - mam nowe marzenie od wczoraj. Może ktoś już tam był i wie więcej na temat Portes du Soleil? Czy jest możliwość zbunkrowania rodziny gdzieś w okolicy i samotnego ściagania się po górach? Może jakiś chętny na wyjazd letni?
http://www.passportesdusoleil.com/
Jeśli chodzi o zakwaterowanie rodziny, to byłem tam w zimie i mieszkałem w szwajcarskiej miejscowości Champery (z której wyjeżdża kolejka linowa). Miejscowość przepiękna , cała w tradycyjnej drewnianej architekturze, nawet nowe budynki utrzymane w tym samym stylu. Mieliśmy wynajęty apartament w jednym z kliku (licznych?) hotelo-pensjonatów,nb prowadzonym przez anglików. Jeśli jesteś zainteresowany to mogę poszukać kontaktu.