Jednej nocy, z 30 na 31 stycznia 1945 r., wiele luksemburskich rodzin straciło swoich bliskich. Zamordowało ich w ciężkim więzieniu w Sonnenburgu specjalne komando esesmanów z Frankfurtu nad Odrą. Wśród luksemburskich więźniów zginęli wszyscy oprócz jednego. W pięć miesięcy później wojna się skończyła. Rodziny i znajomi pomordowanych nie zapomnieli ani o ofiarach, ani o miejscu kaźni swoich bliskich. Od dziesiątek lat starają się, by pamięć po ich śmierci nie zginęła. Do dziś regularnie spotykają się tam i odwiedzają groby.
„Wymienię pamięć na pieniądze…”
Już w latach 70. Luksemburczycy zlecili wykonanie tablicy poświęconej śmierci swoich rodaków. Zamocowano ją na zachodniej ścianie Muzeum Martyrologii Sonnenburg-Słońsk. Była z mosiądzu. Liczne próby kradzieży zmusiły kustosza Błażeja Kaczmarka do przeniesienia jej i zainstalowania w środku budynku. – Kradzież metalu w Słońsku to prawdziwa plaga – informuje z rezygnacją wójt gminy Słońsk, Janusz Krzyśków. Rozkłada ręce, bo jego zdaniem musiałaby się zmienić mentalność „tych” ludzi. Trudno powiedzieć, czy nie czują czy nie rozumieją krzywdy, jaką wyrządzają innym. Własnym rodakom też.
[center]
Ludzie o „tej” mentalności nie zrezygnowali z kontrowersyjnego zarobku. Kolejną próbą była kradzież piety poświęconej luksemburskim ofiarom na byłym cmentarzu więziennym, zakończona na szczęście fiaskiem. Złodziej wpadł. Jak na ironię zauważyły go dzieci, które poinformowały policję. Jak na ironię, bo to przecież starszy powinien dawać przykład poszanowania tradycji.
Cmentarz więzienny w Słońsku jest niezwykle ważny dla Luksemburczyków. Świadczy o tym wizyta Wielkiego Księcia, który 29 kwietnia 1993 roku specjalnie odwiedził to miejsce.
Symboliczna brama
Po wizycie Wielkiego Księcia postanowiono, iż masakrę w Słońsku powinno upamiętniać coś okazalszego, a jednocześnie dużo bardziej znaczącego w swojej wymowie. – Długo myśleliśmy, co to ma być i jakiego rodzaju. Brama wjazdowa na cmentarz wydała nam się najciekawszym a zarazem najtrafniejszym pomysłem. Kryje w sobie elementy symboliczne i metaforyczne. Jest uniwersalna – twierdzi potomek jednego z zamordowanych, André Hohengarten. Po około dwóch latach przygotowań, 30 kwietnia 1995 r., wstawiono ją ku czci ofiar masakry.*
[center]
W uroczystej inauguracji bramy wzięły udział 153 osoby ze strony luksemburskiej, z polskiej zaś władze wojewódzkie i gminne, a także delegacja wojskowa. Była wielka, piękna i o mosiężnym ciężarze. Jej kształt i wzór nie były przypadkowe. Miała symbolizować więź ofiar z ojczyzną. Dlatego znalazły się tam dwa medaliony, godło luksemburskie i wizerunek Matki Boskiej, reprezentujące władze świeckie i duchowne Wielkiego Księstwa. Na środku bramy widniał globus z wygrawerowanym słowem PAX. – Chcieliśmy, żeby jednocześnie był to apel o pokój na całym świecie – uzupełnia André Hohengarten.
Dla złodziei był to tylko większej wartości „łup”.
Millenium
Nadszedł rok 2000. Złodzieje nawet nie czynili pozorów poszanowania miejsca pamięci. Wyraźnie mieli to za nic. Najpierw odcięli elementy bramy. Potem przerżnęli zawiasy. Bramę załadowali na traktor i ten spory ciężar wywieźli do Owni. Tam ją pocięli i próbowali sprzedać w Świebodzinie. Szczęśliwie policji udało się schwytać przestępców, jak też i odzyskać skradzioną bramę. Mimo iż została zniszczona przez barbarzyńców, udało się odzyskać ok. 90 proc. części. Dopiero jednak po skończonym procesie można było odrestaurować bramę. Koszty wzięła na siebie gmina Słońsk. Był już rok 2003 r.
Noworoczna niespodzianka
Kolejna kradzież miała miejsce dokładnie w 60-tą rocznicę masakry z 30 na 31 stycznia 2005 r. Sprawcy działali podobnie jak poprzednio. Jeszcze wieczorem, po uroczystych obchodach z udziałem Luksemburczyków i władz gminy brama stała. Rano już jej nie było. – To było jak koszmar. Zanosiło się na skandal. Byli obecni attaché i przedstawiciele ambasady Wielkiego Księstwa. Najbardziej się bałem, jak im o tym powiedzieć. – przypomina sobie Janusz Krzyśków.
Dzięki dochodzeniu wiemy, że ślad po złodziejach zginął w Czarnowie. W tym wypadku gmina wyznaczyła nawet nagrodę. Ostatnia kwota wynosiła 10 tys. zł. Niestety bramy nie ma do dziś.
[center]
Za to jest rozwiązanie!
Plaga kradzieży zmusiła władze Słońska do podjęcia kontrowersyjnej decyzji. Zostanie odlana nowa brama cmentarna. Oczywiście z mosiądzu. Nie zostanie jednak osadzona na cmentarzu więziennym, lecz w Muzeum Martyrologii. Powstanie też duplikat z masy plastycznej. I właśnie on zawiśnie na zawiasach cmentarnego ogrodzenia.
Luksemburczykom w głowie się nie mieści, że można niszczyć i kraść tego rodzaju pamiątki. Choć ostatecznie przyjęte rozwiązanie wydaje się skutecznie zażegnywać problem permanentnych kradzieży, nikt nie ma wątpliwości, że substytut pomnika na cmentarzu w Słońsku stanowić będzie także symbol bezradności wobec bezdusznego procederu, wzbudzając tak w Polakach jak i w Luksemburczykach zażenowanie. Od jednego z nich usłyszałem niedawno uwagę graniczącą z rezygnacją, wręcz rozpaczą: – Ta brama na cmentarzu ma być łudząco podobna do tej prawdziwej. Oprócz wagi...”.
[center]
Władze Słońska zapewniają, że są po rozmowach z wojewodą lubuskim: – W tej sytuacji gmina razem z wojewodą wykonają bramę na własny koszt w kształcie istniejącego ogrodzenia do końca przyszłego roku. (wypowiedź z końca ub. roku).
Zamiast pointy
– Myślałem że Polacy, po tym co przeszli w czasie drugiej wojny światowej, szanują cudze pomniki. Jednak znaleźli się tacy, którzy swoim czynem zbrukali pamięć o pomordowanych Luksemburczykach – powiedział André Hohengarten. Z całą pewnością ten straszny proceder dotyczy niewielkiego marginesu Polaków. Jednak wypada się zastanowić jak zareagowałaby polska opinia publiczna, a nawet przeciętny, pojedynczy Polak, na wieść o zniszczeniu lub zbezczeszczeniu pomnika Powstańca w Warszawie, cmentarza na Monte Cassino czy mogiły w Katyniu?
[center]
Tu cisną się na myśl słowa kustosza Muzeum Martyrologii w Sonnenburg-Słońsku, Błażeja Kaczmarka: – Dla nich ta śmierć to taki symbol, jak dla nas Katyń. I odpowiedź luksemburskiego historyka, André Hohengartena, któremu zabito tam stryja i który poświęcił dziewięć lat, by „odkopać” prawdę: – Nie jestem pewien czy aż tak, ale to bardzo bolesne… Trzeba pamiętać, że jesteśmy znacznie mniej licznym narodem niż Polacy. Z pewnością jednak to była największa masakra naszego narodu podczas II wojny światowej.
I jeszcze na koniec: wartość bramy, łącznie z projektem wynosi w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze ok. 15 tys. €. Niestety nikt nie potrafił mi powiedzieć, jaka jest waga ukradzionej bramy, ale cena złomu mosiądzu waha się teraz w Polsce między 11 a 11,90 zł za 1 kg. Przypuszczam, że złodzieje nie zarobili więcej niż 2-3 tys. zł. Tyle kosztowała pamięć po zamordowanych.
Artur Borucki
_________________
* Budowę nowego pomnika zainicjowała Fédéreration des Victimes du Nazisme Enrôlées de Force (Federacja ofiar nazizmu przymusowo wcielonych do Wehrmachtu). Pieniądze pochodziły z dobrowolnych datków mieszkańców Wielkiego Księstwa).
** Więcej zdjęć dotyczących tego tematu można obejrzeć w naszym Albumie