Pierwszy raz w życiu będę spędzać dzień Wszystkich Świętych poza Polską. Odkąd sięgam pamięcią spędzałam ten dzień przy grobie bliskich, pradziadków, dziadków, rodziców, braci... Ze strachem sobie uświadamiam, że liczba grobów z roku, na rok się powiększa. Kiedy i ja do nich dołączę?
Stoją ludzie nad grobami w zadumie, rozmawiając, wymieniając plotki. Dzieci zapalają kolejne znicze, biegają dookoła grobów strofowane przez dorosłych. Każdy z nas inaczej przeżywa te swięta. Dla jednych jest to tylko doroczny obowiązek. Kupują w pośpiechu na przycmentarnym straganie kilka wielkich zniczy i jak największe bukiety chryzantem, aby zagłuszyć swoje sumienie. Po zastawieniu całego grobu szybko zmykają, bo boja się wspomnień. Boją się, że do ich pamięci wróci obraz zaniedbanej matki, ojca, którego nie było czasu odwiedzić... Inni przychodzą z małą świeczką, bo przecież ON wie, że jestem tu codziennie. Nie muszę pokazywać innym, że mój ból jest nadal wielki. ON wie.
W Luksemburgu postanowiłam odwiedzić groby nieznane, odetchnąć atmosferą wspomnień, ciszy, skupienia. To nie to samo, ale wierzę, że nie jest ważne miejsce, ale myśli które nas łączą z naszymi zmarłymi.
Czy ten podmuch wiatru to jakiś znak... że są, czuwają nade mna i czekają...?
danka
Z pamiętnika emigranta: Wszystkich Świętych, Luksemburg 2006
Z pamiętnika emigranta: Wszystkich Świętych, Luksemburg 2006
Ostatnio zmieniony 01-01-1970, 01:00 przez Redakcja, łącznie zmieniany 1 raz.
~–~–~–~–~
Redakcja
Redakcja