O relacjach Lux-DE-PL krótka rozprawa między...
Moderator: LuxTeam
Misio, ja znam niemiecki tak jak polski, wiec potrafie ocenic, kto mowi z jakim akcentem, a szczegolnie odroznic obcokrajowca typu Francuz czy Belg od Luksemburczyka.misio pisze:Jeszcze jedna mala sprawa. A kto ci powiedzial, ze ci o ktorych piszesz ze byli w Trier byli wlasnie Luksemburczykami??? Rowinie dobrze mogli byc Belgami, Francuzami a nawet sami Niemcami.
Nie wysilaja sie na zaden standard jezykowy? Nie bardzo rozumiem, co to znaczy, mimo ze jestem Polish native <mrgreen>. Ale moze to ma znaczyc, ze daleko im do Pana Goethe? Ale moze oni w domu rodzinnym rozmawiali tylko po luksembursku czy francusku? A obowiazkowy jezyk niemiecki w szkole 'odhaczali' i jakos tam szlo? Tak jak my to robilismy z chemia czy fizyka?byly pisze: Ja mam najwieksza stycznosc z koleja luksemurska i to wlasnie konduktorzy i ludzie "z okienka" na dworcu kompletnie sie nie wysilaja. Ne sa nieuprzejmi, nie moge tego powiedziec, ale nie chce im sie wysilac na zaden standard jezykowy. A nie sa to Portugalczycy czy imigranci (z wygladu przynajmniej)
Ja sie z 'panem z okienka' komunikuje po niemiecku. I wiesz, zawsze dostaje dobry bilet, no i daje tyle pieniazkow, ile pan powiedzial. Czyli wszyscy sa w stanie sie dogadac.
Jaki z tego moral? Jak chcesz uslyszec dobry niemiecki w Luxemburgu, to moze po prostu idz do teatru?
Agata
Agata, typowa wypowiedz manipulacyjna.
Uzylem pojecia "standard" jako przeciwienstwo dialektu.
Osobie z Polski troche trudno wytlumaczyc sytuacje jezykowa w obszarze niemieckojezycznym, bo w Polsce oprocz goralskiego i gornoslaskiego w zasadzie nie ma dialektow. W Niemczech natomaist w kazdym regionie sa i w niektorych jest przyjete mowienie wlasnie tylko w dialekcie miedzy soba.
Po polsku jezyk standardowy nazywa sie "literackim", co brzmi bardzo dumnie. Dlatego celowo nie chcialem uzywac tego pojecia, bo mi nie zalezy na tym, by konduktor przemiawial do mnie jezykiem Goethego. Po niemiecku istnieje pojecie "Hochdeutsch" jako okreslenie wlasnie jezyka standardowego, ktorym moga sie dogadac ludzie ze wszystkich regionow, bez wzgledu na dialekt, ktorym sie normalnie posluguja.
I wracajac do kolei: akurat cyfry itd. sa wymiawanie dosyc inaczej po luksembursku, wiec jesli sie pytam o jakies polaczenie w Hochdeutschu, a facet mi odpowiada w Letzebuergisch ze o godzi. takiej i takiej z peronu takiego i takiego, to dla niewprawionego ucha jest to dokladnie tak samo trudne do zrozumienia, jak wypowiedz gorala z Zaklopanego dla ´np. Poznaniaka , ktory jest pierwszy raz w gorach.
I tylko o to mi chodzi. Ze wysilek dla takiego konduktora czy faceta z okienka bylby minimalny, bo oni sie tego Hochdeutscha ucza od 1 klasy w szkole, ale najwidoczniej im sie nie chce. I to mi sie nie podoba.
Uzylem pojecia "standard" jako przeciwienstwo dialektu.
Osobie z Polski troche trudno wytlumaczyc sytuacje jezykowa w obszarze niemieckojezycznym, bo w Polsce oprocz goralskiego i gornoslaskiego w zasadzie nie ma dialektow. W Niemczech natomaist w kazdym regionie sa i w niektorych jest przyjete mowienie wlasnie tylko w dialekcie miedzy soba.
Po polsku jezyk standardowy nazywa sie "literackim", co brzmi bardzo dumnie. Dlatego celowo nie chcialem uzywac tego pojecia, bo mi nie zalezy na tym, by konduktor przemiawial do mnie jezykiem Goethego. Po niemiecku istnieje pojecie "Hochdeutsch" jako okreslenie wlasnie jezyka standardowego, ktorym moga sie dogadac ludzie ze wszystkich regionow, bez wzgledu na dialekt, ktorym sie normalnie posluguja.
I wracajac do kolei: akurat cyfry itd. sa wymiawanie dosyc inaczej po luksembursku, wiec jesli sie pytam o jakies polaczenie w Hochdeutschu, a facet mi odpowiada w Letzebuergisch ze o godzi. takiej i takiej z peronu takiego i takiego, to dla niewprawionego ucha jest to dokladnie tak samo trudne do zrozumienia, jak wypowiedz gorala z Zaklopanego dla ´np. Poznaniaka , ktory jest pierwszy raz w gorach.
I tylko o to mi chodzi. Ze wysilek dla takiego konduktora czy faceta z okienka bylby minimalny, bo oni sie tego Hochdeutscha ucza od 1 klasy w szkole, ale najwidoczniej im sie nie chce. I to mi sie nie podoba.
No co Ty - zartujesz?... SA!!! - ja moge wymienic jeszcze conajmniej kaszubski - bardzo silny i podtrzymywany przy zyciu dialekt (zreszta z kilkoma chyba odmianami...) polnocnej Polski, no a mazurski - nie istnieje cos takiego?...byly pisze:bo w Polsce oprocz goralskiego i gornoslaskiego w zasadzie nie ma dialektow.
byly pisze: bo w Polsce oprocz goralskiego i gornoslaskiego w zasadzie nie ma dialektow.
Oj Byly!! jak ty juz cos napiszesz!! <shock>
Bamaza
Istnieja jeszcze: malopolski, wielkopolski i mazowiecki. Co do mazurskiego- istnieje pojecie "mazurzenia" i bardziej chodzi o sposob wymowy jak o odrebny dialekt.Ciekawostka moze byc, ze wcale nie wystepuje na pn.wschodzie ( jakby nalezalo przypuszczac

Ostatnio zmieniony 19-11-2007, 11:12 przez bisia, łącznie zmieniany 1 raz.
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
a łużycki?
a poza tym sam góraslki dzieli się na kilka poddialektów, w zależności czy żeś z Podhala czy tylko z podbeskidzia
a poza tym sam góraslki dzieli się na kilka poddialektów, w zależności czy żeś z Podhala czy tylko z podbeskidzia
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Hmmm, nie bardzo jakos moge znalezc miejsce w moim poscie, ktore bym nazwala 'manipulacyjnym'. A Ty tylko nazywasz rzeczy, bez przedstawienia argumentow. Szkoda.byly pisze:Agata, typowa wypowiedz manipulacyjna.
Nie znam Ciebie i moze moje spostrzezenie jest niesluszne, ale mam wrazenie, ze uwazasz, ze tylko TY jestes ekspertem od spraw niemieckich. Wyobraz sobie, ze oprocz Ciebie jest na swiecie - czy nie szukajac daleko: na tym forum, pare osob, ktore mieszkaly w Niemczech - znowu nie szukajac daleko: np ja, i ktore tez maja pojecie o tym kraju.
Mieszkajac niedlugo w Luxemburgu, wiem, ze nie z kazdym sie porozumiem po niemiecku, nie z kazdym po francusku, i nie z kazdym po luksembursku. Co robie? Probuje po niemiecku, po angielsku, ucze sie francuskiego. Kiedys zaczne nauke luksemburskiego.
Sama ciagle robie bledy jezykowe, ale daje i innym prawo do robienia bledow, nie krytykujac na lewo i prawo.
Spojrz na niektore nasze posty, ile tam jest bledow... Nie tylko ortograficznych, ale i stylistycznych. I wyobraz sobie teraz jakiegos cudzoziemca, ktory uczy sie polskiego...
Mozna ciagle krytykowac, albo zaakceptowac ograniczenia lingwistyczne innych.
Pozdrawiam
Agata
jest manipulacyjne, bo zarzucasz mi cos, czego w ogole nie napisalem.
Mnie jest wszystko jedno, ile bledow gramatycznych zrobi ktos w okienku na dworcu
czyli porownujac z j. polskikm:
czy ktos powie "ja zem pojechal" zamiast "pojechalem", to mi rybka, bo ja na dworcu nie prowadze kowersacji literackich
Chodzi dokladnie o to, jak w moim przykladzie z goralem. Powiedz mi szczerze, czy zrozumialabys prawdziwego gorala, ktory na dworcu PKP udzielaby Ci troche bardziej skomplikowanej informacji , jak dojechac z Zakopanego do Poznania? A, zapomnialem, biedny goral uczyl sie na sile standardowego polskiego w szkole, dawno go juz zapomnial i dlatego nie mozna od niego wymagac, zeby sie w tym jezyku odezwal.
To jest twoj tok argumentacji.
Ja mam swoje doswiadczenia, na razie sa takie, jakie sa, jak zdobede inne, to skoryguje.
Mnie jest wszystko jedno, ile bledow gramatycznych zrobi ktos w okienku na dworcu
czyli porownujac z j. polskikm:
czy ktos powie "ja zem pojechal" zamiast "pojechalem", to mi rybka, bo ja na dworcu nie prowadze kowersacji literackich
Chodzi dokladnie o to, jak w moim przykladzie z goralem. Powiedz mi szczerze, czy zrozumialabys prawdziwego gorala, ktory na dworcu PKP udzielaby Ci troche bardziej skomplikowanej informacji , jak dojechac z Zakopanego do Poznania? A, zapomnialem, biedny goral uczyl sie na sile standardowego polskiego w szkole, dawno go juz zapomnial i dlatego nie mozna od niego wymagac, zeby sie w tym jezyku odezwal.
To jest twoj tok argumentacji.
Ja mam swoje doswiadczenia, na razie sa takie, jakie sa, jak zdobede inne, to skoryguje.
Tak, oczywiscie istnieja, i sa tak wybitnie rozpowszechnione, za na kazdym dworcu na Mazurach mowia tylko i wylacznie po mazursku, mazowiecku itd.bisia pisze:byly pisze: bo w Polsce oprocz goralskiego i gornoslaskiego w zasadzie nie ma dialektow.
Oj Byly!! jak ty juz cos napiszesz!! <shock>
Bamaza
Istnieja jeszcze: malopolski, wielkopolski i mazowiecki. Co do mazurskiego- istnieje pojecie "mazurzenia" i bardziej chodzi o sposob wymowy jak o odrebny dialekt.Ciekawostka moze byc, ze wcale nie wystepuje na pn.wschodzie ( jakby nalezalo przypuszczactylko dokladnie po drugiej stronie czyli na pn. zachodzie.
Ty nie codzi o to, ze ktos zamiast sz, cz itd. mowi s, c to jest zabarwienie dialektalne nie komplikujace zrozumienia
Kaszubski jest osobnym jezykiem, ale ile osob nim mowi, szczegolnie na dworcach, w sklepach itd.
Znowu porownywanie gruszek z jakblkami
hmm, forum sie rozgrzewa...
Gratuluje ozywionej dyskusji, mimo ze czesto nie prowadzacej donikad.
Ze swojej strony chcialem jedynie zaznaczyc, ze w przeciwienstwie do tego co zostalo powiedziane powyzej, kaszubski nie jest zadnym dialektem.
Kaszubski jest pelnoprawnym jezykiem.
http://odroda.zk-p.pl/
Ze swojej strony chcialem jedynie zaznaczyc, ze w przeciwienstwie do tego co zostalo powiedziane powyzej, kaszubski nie jest zadnym dialektem.
Kaszubski jest pelnoprawnym jezykiem.
http://odroda.zk-p.pl/
Jest manipulacyjne, bo ja cos Tobie zarzucam? Oj, to przeczytaj moj post raz jeszcze, bo ja czytam, czytam i jakos nie widze, zebym cokolwiek Tobie zarzucala. Jedyne zdanie skierowane bezposrednio do Ciebie, to propozycja pojscia do teatru i tyle.byly pisze:jest manipulacyjne, bo zarzucasz mi cos, czego w ogole nie napisalem.
Mnie jest wszystko jedno, ile bledow gramatycznych zrobi ktos w okienku na dworcu.
Wiec to Ty nie zarzucaj mi niczego, czego nie napisalam.
Skoro Tobie jest wszystko jedno, jak poprawnie mowi pani z okienka, to dlaczego czepiasz sie (nie)standardow jezykowych luksemburskich kolejarzy? jakos brak mi tu logiki...
Hmmm, to teraz moja kolej na uzycie slowa manipulacja. Chyba troche sie zagalopowales. I pomyliles MOJ tok argumentacji, z tym, co TY uwazasz za sluszne.byly pisze:
Chodzi dokladnie o to, jak w moim przykladzie z goralem. Powiedz mi szczerze, czy zrozumialabys prawdziwego gorala, ktory na dworcu PKP udzielaby Ci troche bardziej skomplikowanej informacji , jak dojechac z Zakopanego do Poznania? A, zapomnialem, biedny goral uczyl sie na sile standardowego polskiego w szkole, dawno go juz zapomnial i dlatego nie mozna od niego wymagac, zeby sie w tym jezyku odezwal.
To jest twoj tok argumentacji.
Mamy obowiazek uczenia sie jezyka urzedowego. My w Polsce uczymy sie jezyka polskiego. Tylko ze taki goral uczy sie jezyka polskiego przez 5 godzin dziennie w szkole, a potem idzie na hale i rozmawia z owieczkami po goralsku, spotyka po drodze Jozka i mowi z nim po goralsku, idzie do domu - rozmawia po goralsku.
I dlatego, jak sie jedzie na wakacje do Zakopanego, to sie nie oczekuje od niego, ze bedzie mowil po polsku (o wymaganiu w ogole nie wspomne, bo to glupota), tylko nikogo nie dziwi, ze goral mowi po goralsku. I tyle. I nkit z tym nie walczy. I jesli sie gorala nie zrozumie to sie mowi, ze sie nie zrozumialo, i wtedy biedny zmuszany do polskiego goral, przypomni sobie, jak to wszystko powiedziec ladnie po polsku, zeby panocek go wreszcie zrozumial.
Agata