Kiszone ogórki
Marzenie! Oni tutaj nie jadaja "zgnilych warzyw"wilqs72 pisze:a małosolnych to pewnie już wogóle nie uświadczysz
No, coz -- jak sobie sam nie ukisisz, to za przeproszeniem "dupa blada"... Ja na ten przyklad zawsze nadrabiam zaleglosci ogorkowe jak przyjezdzam do Polski. Ide od razu do warzywniaka i prosze od razu o caly wor malosolnych.
Sorki, ale instytucji "pana Piotrusia" do ogorkowego rynku nie wliczam. Mialem na mysli malosolne stacjonarne i ogolnodostepne. Takich tu niestety nie ma. A sama powinnas najlepiej wiedziec, ze ochota na ogorki nie zawsze przychodzi wtedy, kiedy akurat pan Piotrus ma kaprys, zeby je przywiezcbamaza42 pisze:rzeczony pan Piotrus sprzedawal wlasnego (z zona) kiszenia...
Problem z małosolnymi polega niestety na tym, że jest to produkt wybitnie sezonowy - jak wiadomo małosolne są małosolnymi przez krótki czas, potem stają się już regularnymi kiszeniakami i nie da się (chyba?) tego procesu zatrzymać.
Wypada więc grzecznie poczekać na sezon ogórkowy, czego sobie i państwu życzę
Wypada więc grzecznie poczekać na sezon ogórkowy, czego sobie i państwu życzę
"It is better to keep your mouth shut and appear stupid than to open it and remove all doubt."
Mark Twain
Mark Twain
Tez tak myslalem. Tymczasem, kiedy bylem w PL ostatnio (czyli ok. 20 listopada), to w moim warzywniaku ogorki byly i to jak najbardziej malosolne. Nie mam pojecia, skad je facet bierze (z koncentratu? z odzysku? z puszki? ze szklarni?), ale smakowaly jak malosolne, a to chyba najwazniejsze. Jak teraz pojade to sprawdze czy w srodku zimy tez ma i jakby co, to sie pochwale. (a co – niech Wam slinka cieknie )wilqs72 pisze:Problem z małosolnymi polega niestety na tym, że jest to produkt wybitnie sezonowy
wilqs72 pisze:Problem z małosolnymi polega niestety na tym, że jest to produkt wybitnie sezonowy - jak wiadomo małosolne są małosolnymi przez krótki czas, potem stają się już regularnymi kiszeniakami i nie da się (chyba?) tego procesu zatrzymać.
Wypada więc grzecznie poczekać na sezon ogórkowy, czego sobie i państwu życzę
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się że poprzez pasteryzację można przerwać proces fermentacji. Czyli zaczynasz kisić a jak osiągają stan odpowiedniej "małosolności" wkładasz do słoików i pasteryzujesz... ale to takie moje swobodne przemyślenia, nigdy nieskonfrontowane z rzeczywistością
dag
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się że poprzez pasteryzację można przerwać proces fermentacji. Czyli zaczynasz kisić a jak osiągają stan odpowiedniej "małosolności" wkładasz do słoików i pasteryzujesz... ale to takie moje swobodne przemyślenia, nigdy nieskonfrontowane z rzeczywistością
dag[/quote]
Chyba masz racje, tak to sie jakos robi...bo takie normalne malosolne, to tylko w sezonie ogorkowym...
Zreszta niektorzy tak robia tez z ogorkami kiszonymi.....kisza do momentu, kiedy uznaja, ze juz maja dosc, a potem pasteryzuja zeby wlasnie przerwac proces fermentacji....ale ja jakos nigdy nie mialam odwagi tak zrobic....bo jak moga smakowac kiszeniaki ugotowane?...gotowa ogorkowa?...
dag[/quote]
Chyba masz racje, tak to sie jakos robi...bo takie normalne malosolne, to tylko w sezonie ogorkowym...
Zreszta niektorzy tak robia tez z ogorkami kiszonymi.....kisza do momentu, kiedy uznaja, ze juz maja dosc, a potem pasteryzuja zeby wlasnie przerwac proces fermentacji....ale ja jakos nigdy nie mialam odwagi tak zrobic....bo jak moga smakowac kiszeniaki ugotowane?...gotowa ogorkowa?...