Poinformowalam o naszej decyzji obecne nauczycielki, jak i nauczycielki ze swietlicy i w czasie rozmow z kilkoma rodzicami rowniez potwierdzialm, ze opuszczamy szkole i reakcje sa mniej wiecej takie:
<wow> <wow> <wow>

<bezradny>
Nikt nie potrafi zrozumiec dlaczego zdecydowalismy sie opuscic szkole, szczegolnia biorac pod uwage, ze chetnych jest duzo, a miejsca bardzo ograniczone i jest trudno sie do niej dostac.
Ich glowne zarzuty w strone systemu luksemburskiego szkol publicznych to:
-"system, ktory wykancza dzieci, szczegolnie te wrazliwe, psychicznie",
-"system, ktory nie potrafi niczego nauczyc, oprocz wykuwania na pamiec",
-"system, ktory jedynie wytyka braki, a nigdy nie chwali osciagniec"
-"dzieci uczeszczajace do szkol publicznych w kazdej wolnej chwili przesiaduja przed TV, tabletami, xboxami itd itp. i wokol tego rowniez tocza sie ich rozmowy"
Mam dziecko wrazliwe, ale wydaje mi sie, ze calkiem normalne, bardzo kreatywne, latwo nawiazujace kontakty z rowiesnikami i lubiane przez inne dzieci. Dziecko, ktore nie moze sie doczekac, kiedy pojdzie do 1 klasy by oficjalnie zaczac sie uczyc i odrabiac zadania domowe.
Dziecko, ktore woli isc na rower, rolki, albo pobiegac po lesie niz siedziec w domu.
No i szczerze mowiac jestesmy teraz nieco zaniepokojeni, bowiem niemal wszyscy, ktorzy nas przed publiczna szkola ostrzegaja, to ludzie, ktorzy sami przez ten system przechodzili i ich doswiadczenia sa na tyle negatywne, ze zdecydowali, ze wlasnych dzieci tam nie wysla.
A zdecydowalismy sie odejsc z roznych powodow:
1. Wiekszosc nauczycieli w szkole to Niemcy i Francuzi, wychowawca (do tej pory nie wiadomo kto nia/nim bedzie) najprawdopodobniej nie bedzie wladal j. luksemburskim. Poniewaz jestesmy w Lux. dopiero kilka miesiecy obawiam sie, ze dziecko nigdy sie tego luksemburskiego nie nauczy, mimo, ze przyjezdzajac w wieku 5 lat mialo taka szanse.
2. Szkola ma wlasne plany nauczania bardzo odbiegajacego od planow nauczania w szkolach publicznych, zmiana szkoly w pozniejszych klasach jest przez to bardzo utrudniona.
3. Wiekszosc dzieci uczeszczajacych do szkoly dojezdza z poza miasta, praktycznie nie bedzie nikogo z kim by mozna sie na pobliskim placu zabaw spotkac.
4. Szkola nie ma mozliwosci, by "opiekowac" sie dziecmi odbiegajacymi od normy, w obojetne ktora strone, tzn. tak jak i nie jest w stanie dziecku zapewnic douczania np. w j. luksemburskim tak samo nie oferuje zajec dodatkowych dla dzieci, ktore w matematyce wyprzedzaja rowiesnikow o np. rok.
Za szkola, ktora opuszczamy przemawialo by na przyklad to, ze:
1. Syn lubi dzieci i jest przez nie lubiany.
2. Nie ma wykuwania na pamiec
3. Dzieci wychowywane sa podobnie do naszych i ich rodzice maja podobne pogladay do naszych.
4. Nie ma problemu ze swietlica, zawsze jest miejsce.
5. Nauczyciele wygladaja na zaangazowanych
6. Co roku ciekawe wycieczki klasowe
No i co teraz robic? Dlugo o tym rozmawialismy, ale nie doszlismy do niczego. Malz ostatecznie zmienil zdanie, teraz twierdzi, ze moze lepiej, zeby syn zostal w prywatnej. Ja dalej chcialabym chociaz sprobowac jak to bedzie w publicznej.
Trudno mi uwierzyc, ze na prawde wszystkie szkoly publiczne sa tak straszne.
W innym watku ktos napisal, ze podstawowka w Limpertsbergu jest calkiem przyzwoita, mam nadzieje, ze na prawde tak jest.
Czy dzieciaki w tym wieku na prawde wszystkie wolne chwile spaedzaja przed TV/kompem itp? Ograniczamy zabawki elektroniczne i nie zamierzam dziecku postawiac xboxa pod nos tylko po to, zeby mial o czym z innymi dzieciakami rozmawiac, ale z drugiej strony oczywiscie nie chce, by byl outsiderem.
W sumie najbardziej mnie niepokoi to, ze nie znajdzie wspolnego jezyka z rowiesnikami i to go jakos przygnebi.
<cry>