Polska.lu dzieciom :)
Ja tez bylam ze swoim dzieckiem na tym przedstawieniu
i musze powiedziec , ze bylam zdziwiona zachowaniem dzieci , rodzicowi swoim chyba tez
no lekkie przegiecie rodzice plotkujacy sobie w najlepsze i wcale nie cicho - i tutaj musze sie przyznac <oops> i te dzieci wchodzace na scene
moja corka tez podchodzila do sceny , ale nie na scene ... dzieci rozumiem ze chcialy byc blisko bo z miejsc nie bylo widac .. ale fakt wstydu sobie my Polacy narobilismy
Ja jestem tu od niedawna i po troszku myslalam ze tu sa takie obyczaje , ale gdy uslyszalam jak pani ze sceny prosi zeby dzieci zeszly , bo nic nie slychac a rodzice nic to mnie troszke zaskoczylo .
Pozostaje podziekowac calej reszcie ktora chciala i umiala sie zachowac i pomyslala o kwiatach .My chcielismy zostac po pzredsytawieniu zeby dotknac lalek , itp ale od tego halasu rozbolala Nas glowa <roll>
pozdrawiam
i musze powiedziec , ze bylam zdziwiona zachowaniem dzieci , rodzicowi swoim chyba tez
no lekkie przegiecie rodzice plotkujacy sobie w najlepsze i wcale nie cicho - i tutaj musze sie przyznac <oops> i te dzieci wchodzace na scene
moja corka tez podchodzila do sceny , ale nie na scene ... dzieci rozumiem ze chcialy byc blisko bo z miejsc nie bylo widac .. ale fakt wstydu sobie my Polacy narobilismy
Ja jestem tu od niedawna i po troszku myslalam ze tu sa takie obyczaje , ale gdy uslyszalam jak pani ze sceny prosi zeby dzieci zeszly , bo nic nie slychac a rodzice nic to mnie troszke zaskoczylo .
Pozostaje podziekowac calej reszcie ktora chciala i umiala sie zachowac i pomyslala o kwiatach .My chcielismy zostac po pzredsytawieniu zeby dotknac lalek , itp ale od tego halasu rozbolala Nas glowa <roll>
pozdrawiam
mru pisze:- skoro rodzice nie pilnują swoich pociech to warto aby to organizatorzy, a nie inni widzowie, czuwali nad tym, aby dzieci nie wchodziły na scenę/nie hałasowały zbytnio. Nieznajomy dorosły często zrobi na dziecku większe wrażenie niż rodzic;
No właśnie, bo:mru pisze:Na przedstawieniu nie byłam
Organizatorzy czuwali, i owszem, ale nie są jednak od pilnowania cudzych dzieci czy od biegania za nimi po scenie, bez przesady. Skoro rodzice nie pilnują swoich pociech, to przepraszam, ale niech po prostu do teatru nie przychodzą. To nie jest przechowalnia dla dzieci, ani tym bardziej miejsce na plotki dla dorosłych (bo mają wreszcie z głowy swoje pociechy), a organizatorzy nie są darmowymi opiekunami.
Była określona (dla dzieci od lat 3 do 10), wystarczy przeczytać informację.mru pisze:- no i koniecznie określić grupę wiekową dla jakiej przeznaczone jest przedstawienie.
Ze strony rodziców jest to po prostu elementarny brak kultury i szacunku dla aktorów, organizatorów, a także innych widzów, którzy chcieliby w spokoju zobaczyć przedstawienie.
Re: Polska.lu dzieciom :)
Jesli isc za Twoja wskazowka to przeczytac jednak mozna :anwi pisze:Była określona (dla dzieci od lat 3 do 10), wystarczy przeczytać informację.mru pisze: - no i koniecznie określić grupę wiekową dla jakiej przeznaczone jest przedstawienie.
Ze strony rodziców jest to po prostu elementarny brak kultury i szacunku dla aktorów, organizatorów, a także innych widzów, którzy chcieliby w spokoju zobaczyć przedstawienie.
A to juz nie to samo stanowisko ktore powtorzylas Ty.Redakcja pisze:Przedstawienie przewidziane jest dla dzieci w wieku od lat 3 do 10, z pewnością jednak i dzieci młodsze, i starsze będą się na nim dobrze bawić.
Czuje sie po czesci tematem tej dyskusji bo sam jestem rodzicem ( jednego przynajmniej ) z dzieci biegajacych po scenie. Nie uwazam jednak by tak mnie jak i mojej zonie brakowalo kultury. Bardzo chcialem byc na tym przedstawieniu wraz z rodzina, nie moglem bo bylem w pracy. Moja zona mimo wszystko stwierdzila ze pojdzie na przedstawienie sama z dwojka urwisow i jak sie okazalo zywiolu nie dalo sie opanowac w pojedynke, niestety.
Powtarzajac za kolega - wina lezala po stronie organizatorow oraz rodzicow, zapewne z przewaga rodzicow. A jak maja po takich akcjach byc takie przepychanki ( istnie polskie ) i my rodzice mamy sluchac jak to brak nam elementarnej kultury czy np jestesmy wychowywani w sposob bezstresowy ( czy jak to sie tam nazywa ) to chyba sobie lepiej odpuscic takie akcje w przyszlosci niz sie nawzajem oskarzac ?
Ura Bura Szef Podwóra
...a nie lepiej wziac sobie do serca te uwagi, nie obrazajac sie, i nastepnym razem po pierwsze przygotowac dzieci na to, w czym maja uczestniczyc, potraktowac takie wyjscie jako okazje do edukacji, nie tylko swobodnej, nieograniczonej zabawy?....Choc mnie tam nie bylo, jestem przekonana, ze nie wszystkie dzieci baraszkowaly po scenie....a wiec mozna bylo?...
Po prostu jak sie idzie z dzieckiem na przedstawienie dla dzieci, to dzieci powinny byc w centrum naszej uwagi, a nie spotkanie towarzyskie doroslych (skadinand rowniez cenne...)
Tak mi sie przynajmniej wydaje... Moje dziecko nie zawsze mialo 16 lat, bylo dzieckiem bardzo zywym, ale jakos udawalo mi sie "ogarniac" na ogol tak, zeby innym nie przeszkadzalo - czy to na przedstawieniu w teatrze, czy na mszy w kosciele...owszem, nie bez wysilku...
Po prostu jak sie idzie z dzieckiem na przedstawienie dla dzieci, to dzieci powinny byc w centrum naszej uwagi, a nie spotkanie towarzyskie doroslych (skadinand rowniez cenne...)
Tak mi sie przynajmniej wydaje... Moje dziecko nie zawsze mialo 16 lat, bylo dzieckiem bardzo zywym, ale jakos udawalo mi sie "ogarniac" na ogol tak, zeby innym nie przeszkadzalo - czy to na przedstawieniu w teatrze, czy na mszy w kosciele...owszem, nie bez wysilku...
Zastanawiam sie, czy czesci winy za cala sytuacje nie ponosi tez wyjatkowosc widowni. Mam na mysli to, ze wiekszosc zarowno dzieci jak i ich rodzicow doskonale sie znala, co niestety ulatwialo rozmowy w czasie spektaktu. Taka sytuacja nieczesto sie zdaza w polskich teatrach, wiec i latwiej o dyscypline.
Tez w sumie podoba mi sie ta koncepcja - nie byc, ale miec cala mase dobrych rad. Bo dobre rady zawsze w cenie! Ale do rzeczy:mru pisze:Na przedstawieniu nie byłam, ale jeżeli mogę zasugerować kilka prostych pomysłów na przyszłość to:
Organizator sie zwrocil. Wiem, bo to bylem ja osobiscie. Bije sie w piersi, ze nie powiedzialem, zeby dzieci nie wchodzily na scene. Jestem jednakowoz rownoczesnie niezmiernie szczesliwy, ze choc zapomnialem takze napomknac, ze nie powinny pluc na aktorow, bic i ciagnac za wlosy kolezanek, nie bawic sie nierozwaznie zapalkami, wzglednie nie gryzc i nie kopac, nikt na przedstawieniu nie zostal ani opluty, ani skopany ani podpalony. To chyba jednak mozna uznac za sukces? Prosilem natomiast przed przedstawieniem – tak dzieci jak i doroslych – zeby obejrzeli spektakl w ciszy i skupieniu, bo warto. Niestety nie poskutkowalo, wiec albo bylem zbyt malo przekonywujacy, albo moze nie bylo warto?...mru pisze:- przed przedstawieniem ktoś z organizatorów może zwrócić się do dzieci i w kilku słowach powiedzieć co w teatrze robić można, a czego nie i dlaczego;
W sumie fajna koncepcja; organizator to w takich sytuacjach dosyc typowy "chlopiec do bicia". Jesli ktos-komus-cos, to zawsze mozna powiedziec, ze wina jest tego, czyje boisko bylo. Ja mam na to taka przypowiesc:mru pisze:- skoro rodzice nie pilnują swoich pociech to warto aby to organizatorzy, a nie inni widzowie, czuwali nad tym, aby dzieci nie wchodziły na scenę/nie hałasowały zbytnio.
wyobrazmy sobie pewna relatywnie typowa sytuacje (przynajmniej w niektorych szerokosciach geograficznych): lezy sobie w ciemnej ulicy nieboszczyk z nozem w plecach. Kto jest winny?
Pewnie myslicie, ze nozownik? Ale dlaczego nie producent nozy? W koncu gdyby nie wyprodukowal narzedzia zbrodni, nie byloby go w chwili obecnej w plecach nieszczesnika. Ale moze tez sklep z nozami. Nie powinni przeciez sprzedawac nozy ludziom, ktorzy sprawiaja wrazenie, jak by mieli ich zamiar uzyc w celu niecnym. Albo powinni przynajmniej pouczac kazdego, kto kupuje noz, ze nie nalezy go wkladac w plecy, przynajmniej bez zgody wlasciciela plecow (mozna tez ewentualnie dolaczac instrukcje na pismie do kazdego noza). Mozna tez przeciez winic administracje rejonu, do ktorego nalezy ciemna ulica, ze nie zadbalo, by owa ulica byla dostatecznie oswietlona, wzglednie moze nawet pilnie strzezona. Mozna winic zaklad energetyczny, ze nie dostarczyl dosc pradu gdzie trzeba. Dalej mozna pojsc po rodzinie wladajacego nozem (np. matke, ze nie umiala wpoic dziecku ogolnie akceptowanych spolecznie zasad poslugiwania sie nozem) albo – a rebour – rodzine posiadacza potraktowanych nozem plecow (ze mu nie wytlumaczyli, zeby sie nie szlajal po ciemnych zaulkach). Itd. itp... jednym slowem – cala dluga kolejka do skazania za grzechy. Przy tym wszystkim nasz – Bogu ducha winien – nozownik to – jak to sie mowi – maly pikus!
Dobra, dosc tych przydlugich dygresji. Mnie zaciekawil szczegolnie jeden niuans powyzszej wypowiedzi: skoro rodzice nie pilnują swoich pociech to warto aby to organizatorzy, a nie inni widzowie. Nie do konca rozumiem... to rodzice tych dzieci nie byli jednoczesnie widzami tego przedstawienia? Gdzie zatem oni sie znajdowali i czym zajmowali? Moze byli akurat tzw. innymi rodzicami, skoro ich dzieci musialy byc dyscyplinowane przez tzw. innych widzow?
Przedstawienie nie trwalo wiele dluzej niz 40' Zaczelismy z opoznieniem, bo o 16.00 jeszcze caly czas przybywalo sporo osob. Mysle, ze byla jakas 16.10. O 17.10 zaczely sie juz warsztaty. Robienie przerwy po 40 minutach, zeby dograc potem jeszcze 15 minut chyba nie ma sensu. Zreszta przerwa zabija atmosfere na widowni i dramaturgie na scenie. Ma sens jesli przedstawienie trwa 2 godziny, ale nie jesli nie wiecej niz godzine.mru pisze:z moich obserwacji wynika, że dzieci są w stanie zachować względny spokój przez max. 40', jeżeli przedstawienie jest dłuższe warto zrobić przerwę;
grupa wiekowa byla okreslona. 3-10 lat to szeroki margines, pewnie dla niektorych zbyt szeorki. Jednak prawda jest taka, ze w Luksemburgu polskich dzieci jest chyba nadal jeszcze troche za malo (nieustajaco apelujemy, by ten stan poprawic; szczesliwie – idzie ku dobremu! ), zeby moc zawezac oferte dla grup wiekowych typu 3-4 lat czy 5-7 lat. Polska.lu nie stac poki co na organizowanie imprez dla grupy docelowej o wielkosci 30-40 osob, nawet gdyby takie przedstawienie bylo biletowane. Zreszta ten akurat argument uwazam za – przepraszam bardzo – nieco wydumany. Jest to po prostu "etykieta zastepcza", ktora probuje sie zalepic wysuniety tu juz przez co najmniej kilka osob postulat – ze bez wzgledu na wiek dziecka, odpowiedzialnosc za nie lezy w gestii rodzicow.mru pisze:no i koniecznie określić grupę wiekową dla jakiej przeznaczone jest przedstawienie.
Niech to bedzie konkluzja i jednoczesnie uzupelnieniem odpowiedzi w kwestii, ze dziecmi powinni sie zajac organizatorzy. Tez tak mi sie przez chwile zdawalo i nawet (co na pewno zostalo zauwazone) wszedlem w pewnym momencie na scene, zeby grzecznie przeprosic z niej dzieci. No, niestety nie do konca sprawdzila sie powyzsza teza, ze zacytuje:
Jedno, no moze dwoje dzieci, niechetnie, acz mnie posluchalo. Inne jednakowoz totalnie mnie zignorowaly, a dalsze moje interwencje wobec "uparciuchow" skutkowaly jedynie eskalacja napiecia pomiedzy mna a obcym dzieckiem. Nie zdecydowalem sie w takiej sytuacji uzyc zadnej z form, nawet najdelikatniejszej, przemocy (chocby np. wziac za reke i sciagnac ze sceny opierajacego sie malucha). Za cos takiego pewnie moglbym nawet stanac przed sadem za przemoc wobec nieletnich, bo cos nie wydaje mi sie, ze rodzic takiego dziecka przyznalby mi racje, gdyby tylko owo dziecko zakrzyknelo ze sceny – "puszczaj! mamo, ten pan mnie scisnal za reke!" itp....mru pisze:Nieznajomy dorosły często zrobi na dziecku większe wrażenie niż rodzic;
Na koncercie Kultu bylo znacznie prosciej – kogos, kto wchodzil na scene, ochrona wynosila z klubu. Moze wiec nalezalo wynajac na przedstawienie dla dzieci profesjonalna ochrone? <mrgreen> Tylko czy o taka konkluzje nam tu chodzilo?...
Ja tylko króciutko... Moim skromnym zdaniem to brawa, podziękowania i kwiaty jeśli takowe ktoś zorganizował powinny być po zakończonym spektaklu, a tu w ramach chaosu ich nie było, ale też warsztaty rozpoczęły się od razu więc nie było takowej szansy, choć nie którzy próbowali w pojedynkę.
Ciężko też wytłumaczyć prawie 3 latkowi, że przez cały spektakl nie można wchodzić na scenę a później dzieci jednak są na tej scenie ale tylko niektóre:( Warsztaty powinny być zorganizowane dla starszych dzieci. Więc myślę, że i dlatego też część rodziców zakończyła wieczór wcześniej.
Co do hałasu i wchodzenia dzieci na scenę to poszło lawinowo... Zaczęło się od stania pod sceną, a normalne jest to, bo to są tylko dzieci, że chciały być coraz bliżej i bliżej by lepiej widzieć. Jeśli pierwszy rodzić upomniałby swoje dziecko, a potem następny na pewno można by uniknąć chociażby wchodzenia na scenę. Bo niestety uciszanie tak wielkiej ilości dzieci nie przynosiło efektu!
Nie mniej jednak super inicjatywa! Myślę, że dla wielu będzię doskonałą lekcją
Ciężko też wytłumaczyć prawie 3 latkowi, że przez cały spektakl nie można wchodzić na scenę a później dzieci jednak są na tej scenie ale tylko niektóre:( Warsztaty powinny być zorganizowane dla starszych dzieci. Więc myślę, że i dlatego też część rodziców zakończyła wieczór wcześniej.
Co do hałasu i wchodzenia dzieci na scenę to poszło lawinowo... Zaczęło się od stania pod sceną, a normalne jest to, bo to są tylko dzieci, że chciały być coraz bliżej i bliżej by lepiej widzieć. Jeśli pierwszy rodzić upomniałby swoje dziecko, a potem następny na pewno można by uniknąć chociażby wchodzenia na scenę. Bo niestety uciszanie tak wielkiej ilości dzieci nie przynosiło efektu!
Nie mniej jednak super inicjatywa! Myślę, że dla wielu będzię doskonałą lekcją
Ja mam jeszcze jeden wniosek oraz wynikającą z niego propozycję na przyszłość. Myślę, że dużym problemem, który dał początek następnym było to, że duża część rodziców zgromadzonych w sali "na wszelki wypadek" zapewne, dość szybko straciła zainteresowanie spektaklem i zaczęła rozmawiać. Cicho bo cicho, ale jednak zrobił się konkretny szum. Na to dzieci przesunęły się pod scenę, żeby słyszeć aktorów, a nie szum rodziców. Potem wszystko się potoczyło jeszcze bardziej pod nogi aktorów. Zatem gdyby niezainteresowani rodzice nie byli w sali, a oddali się towarzyskim pogawędkom na zewnątrz (jak to zresztą zrobiła nieliczna głównie męska garstka osób), to w sali nikt nikomu by nie przeszkadzał.
Propozycje na przyszłość:
1. przedstawienie jest określone wiekowo szczególnie od strony minimum, czyli prosimy aby nie przyprowadzać dzieci poniżej np. 2, 3 czy 4 lat, które nie mogą bez rodziców zostać w sali,
2. rodziców zapraszamy do barku na pogawędki, a dzieci zostają w sali - w końcu w przedszkolu tez rodziców nie ma.
3. organizatorzy i wolontariusze dbają o to, żeby w trakcie spektaklu wszystko przebiegło w kulturze i spokoju. Problematyczne "przypadki" wyprowadzane są na zewnątrz do rodziców. Sytuację ułatwia fakt, że znamy się nawzajem i także znamy większość dzieci, które przychodzą na spektakl.
Propozycje na przyszłość:
1. przedstawienie jest określone wiekowo szczególnie od strony minimum, czyli prosimy aby nie przyprowadzać dzieci poniżej np. 2, 3 czy 4 lat, które nie mogą bez rodziców zostać w sali,
2. rodziców zapraszamy do barku na pogawędki, a dzieci zostają w sali - w końcu w przedszkolu tez rodziców nie ma.
3. organizatorzy i wolontariusze dbają o to, żeby w trakcie spektaklu wszystko przebiegło w kulturze i spokoju. Problematyczne "przypadki" wyprowadzane są na zewnątrz do rodziców. Sytuację ułatwia fakt, że znamy się nawzajem i także znamy większość dzieci, które przychodzą na spektakl.
No, tu jednak ja bede protestowal. Ja przynajmniej nie decyduje sie na to, zeby wyprowadzac jakiekolwiek dziecko za reke z sali narazajac sie na:szymbi pisze:Problematyczne "przypadki" wyprowadzane są na zewnątrz do rodziców
1) ze to dziecko bedzie stawialo opor co mnie osobiscie postawi w klopotliwej sytuacji tak wobec dziecka, jak i wobec reszty osob na sali
2) ze cale zajscie uznane zostanie przez rodzicow tego dziecka za znecanie sie nad ich niepelnoletnia pociecha i sprawa zakonczy sie co najmniej awantura (jesli nie gorzej).
Wroce jednak do postawionej tu kilkakrotnie przez innych uczestnikow dyskusji tezy, ze do dyscyplinowania dzieci predestynowani sa przede wszystkim ich rodzice. Taki mamy uklad spoleczny w naszym obszarze kulturowym i tego sie trzymajmy. Wiem, ze – tak jak napisales – w przedszkolu rodzicow nie ma i jakos wychowawcy daja rade. Ale pamietaj, ze po pierwsze wychowawca jest prawnie i spolecznie upowazniony do dyscyplinowania dziecka podczas nieobecnosci rodzica (a ja, jako organizator przedstawienia teatralnego juz niekoniecznie!), po drugie - sytuacja przedszkolna jest znacznie latwiejsza w opanowaniu niz teatralna (np. w przedszkolu wychowawca moze podjac natychmiast kroki adekwatne do zachowania sie dziecka; w teatrze nie wyobrazam sobie, zeby bez zaklocania przebiegu spektaklu – oczywiscie w sytuacjach ekstremalnych, ktore jednakowoz mialy tym razem miejsce - dalo sie zrobic to samo...) po ostatnie w koncu – w przedszkolu dziecko nie moze odwolac sie do rodzica, jesli nie podoba mu sie reakcja wychowawcy, totez z reguly latwiej daje sie je "spacyfikowac"; innymi slowy - w przedszkolu to wychowawca jest jedynym autorytetem dla dziecka, podczas gdy w teatrze - organizator raczej niekoniecznie. Tu sytuacja jest zgola inna i obawiam sie, ze jesli nie moglismy liczyc na spontaniczna reakcje rodzicow na zachowanie ich dzieci, to takze nie bardzo mozna bedzie liczyc na ich wspolprace, jesli zajdzie koniecznosc interwencji organizatorow w przypadku niestosownego zachowania ich dzieci. W ogole rodzic ma wpojony taki mechanizm obronny, ze jesli ktos kwestionuje naganne zachowanie jego dziecka, to w pierwszej kolejnosci rodzic broni swojego dziecka a dopiero gdzies tam na koncu zaczyna sie zastanawiac, czy jednak osoba zwracajac uwage nie miala przypadkiem racji... Tak juz jest, tymczasem w sali teatralnej podczas spektaklu na tego typu "negocjacje" czy dyskursy miejsca nie bedzie. Moze wiec lepiej, ze dyskusja na ten jakze wazny temat rozgorzala wlasnie teraz i tutaj. Mam nadzieje, ze wszystkim zainteresowanym przyniesie ona wnioski, z ktorych wszyscy skorzystamy przy nastepnej okazji.
Skoro jednak odpowiedzialnosc mimo wszystko musi spoczac na organizatorach, to ja mam inna propozycje: chetnie podejme sie dyscyplinowania rodzicow w kwestii podejmowania skutecznej reakcji na zachowania ich dzieci
Borysie, jeśli Twoja żona poczuła się obrażona, to przepraszam. Zupełnie nie miałam takiej intencji. Napisałam o rodzicach, którzy w głębokim poważaniu mieli to, że ich dzieci wchodzą na scenę i przeszkadzają aktorom, i siedzieli sobie spokojnie i plotkowali, a nie o takich, którym nie do końca udało się opanować swoje pociechy, choć próbowali. To jednak jest różnica.Borys pisze:Moja zona mimo wszystko stwierdzila ze pojdzie na przedstawienie sama z dwojka urwisow i jak sie okazalo zywiolu nie dalo sie opanowac w pojedynke, niestety.
A co do wieku odbiorców. No cóż, ostatecznie to do nas rodziców należy ocenienie, czy nasze dziecko jest już gotowe do obejrzenia spektaklu, czy jest jeszcze „za małe”, bo to my, rodzice, znamy swoje dzieci najlepiej. A że czasem się pomylimy, to już zupełnie inna historia
Moim skromnym zdaniem przedstawienie bylo udane, pomimo nieteatralnej widowni ( rodzice zaslaniali dzieciom scene i dodatkowo przeszkadzali pogaduszkami).
Moje dzieci zadowolone wrocily do domu. Bylo to ich pierwsze spotkanie z teatrem i scena w doslownym tego slowa znaczeniu.
Gratuluje aktorom elastycznosci i dobrego kontaktu z dziecmi.
Dla pomyslodawcow i organizatorow wielkie brawa.
Mam nadzieje ze dzieci beda mialy szanse spotkac sie z teatrem ponownie
Moje dzieci zadowolone wrocily do domu. Bylo to ich pierwsze spotkanie z teatrem i scena w doslownym tego slowa znaczeniu.
Gratuluje aktorom elastycznosci i dobrego kontaktu z dziecmi.
Dla pomyslodawcow i organizatorow wielkie brawa.
Mam nadzieje ze dzieci beda mialy szanse spotkac sie z teatrem ponownie