kinia2008 pisze:Właśnie to mnie dziwi, że sąsiedzi nie reagują, a z tego co się orientuje to oprócz jednej włoskiej rodziny reszta to luksemburczycy
To jeszcze wtrace jedna uwage dla "kurazu". Ja tez bylem zdziwiony, ze przez rok naszego zamieszkania pod tamtym adresem nikt z sasiadow nie reagowal (sasiada bezposrenio mielismy tylko jednego, oczywiscie oprocz sprawczyni halasow, ale owe halasy bylo slychac nierzadko po nocach na calej ulicy!). No, wiec jak po kilku miesiacach zaczalem sie bardziej interesowac sprawa, to sie dowiedzialem, ze sasiad (Luksemburczyk, jak najbardziej), od siedmiu lat walczy o zalatwienie tej sprawy – z policja, wlascicielem, rodzina halasujacej pani. Bezskutecznie (przyklad jest aczkolwiek bardzo nieadekwatny do podawanego przez ciebie, bo tu nie chodzilo o zdrowa na ciele i umysle ekipe remontowa, ale o osobe chora psychicznie, o czym zreszta dowiedzielismy sie dopiero po jakims czasie...).
Nie jest tak, wiec ze ludzie nie reaguja. Czesto sprawa niestety musi poczekac (vide upierdliwosc, na ktora powolywal sie jespere), a czasem rzeczywiscie nie jest prosta. Co nie oznacza, ze trzeba sie od razu zniechecac lub nie robic nic.