Szukam Kota
- aleksandra12b
- Posty: 112
- Rejestracja: 27-12-2007, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
Bamaza, jak wiesz kazdy kot to wielka indywidualnosc... W przypadku moich dwoch kocich panow hotel bylby prawdzimy problemem - w takich przypadkach jeden z nich od razu toczy piane z pyska.. drugi, jak tylko ktos obcy wchodzi do domu (i w to wliczaja sie nawet osoby czesto u nas bywajace) od razu znika z domu na kilka ladnych godzin. Nie wiem czemu takie wyrosly - ale sa straszne dzikusy. Ale kocham je takie jakie sa i juz. Masz szczescie, ze twoj kot ma troche wiecej rozumu i jakos sobie radzi.. Ja mysle, ze te moje by po prostu zeszly na zawal po godzinie w hotelu, dlatego mam z tym troche problemu.
Ale, tak jak bylo wspomniane, bede sie rozgladac i moze znajdzie sie ktos, kto zostaje na swieta i pomoze...
Ale, tak jak bylo wspomniane, bede sie rozgladac i moze znajdzie sie ktos, kto zostaje na swieta i pomoze...
Jeśli są takie dzikusy, to czy nie obawiasz się, że Twoja nieobecność spowoduje, że jeden kot zacznie toczyć pianę albo wbijać zęby w Bogu ducha winnego zastępczego opiekuna, a drugi z kolei skutecznie zniknie z domu i nie wróci? Pytanie jest całkiem poważne, bo sam mam kota i szczerze mówiąc bałbym się przyjąć Twoje dzikusy pod swój dach, nie wiedząc jak się mogą zachować i jak zaradzić w razie czego ich humorom...aleksandra12b pisze:Nie wiem czemu takie wyrosly - ale sa straszne dzikusy.
- aleksandra12b
- Posty: 112
- Rejestracja: 27-12-2007, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
NO, to cale szczescie, ze uprzedasz - wspolczuje potencjalnemu opiekunowi....
Moj kot to Pan Kotek, wykastrowany biedaczek, co by mi "terytorium" nie znaczyl, jest stworzeniem niezmiernie towarzyskim (ci, co u mnie byli i widzieli, moga, mysle potwierdzic...). Jak pies wita przy drzwiach - nie tylko domownikow, ale rowniez jak ktos do drzwi dzwoni - jest przy nich pierwszy Chodzi za mna po domu czesto przy nodze jak pies i zawsze najchetniej przebywa w tym samym pomieszczeniu co my, czesto sie przytulajac, a czasem tylko z dystansu. Obcych z zainteresowaniem (jak pies) obwachuje, fszystkim fachowcom, co przychodza w domu cos zrobic, patrzy na rece i sprawdza zawartosc skrzynki z narzedziami... No i jest przez nas okropnie zepsuty i rozpieszczony - je tylko najdrozsza karme (i wylacznie sucha - innej nie tknie!), uwielbia zolty serek, najchetniej holenderska Goude "Jong", oraz serki plesniowe typu Brie, a takze chetnie wylizuje pudelka po jogurcie owocowym - a szczegolnie lubi truskawkowy i moreleowy, no i okropnie kusi go zapach oliwek, ale nigdy nie pokusil sie o ich zjedzenie - konczy sie na oblizywaniu...
A jesli chodzi o hotel - to pisalam, ze w tym, gdzie przebywa obecnie moj kot (po raz 6 juz chyba...), sa tez indywidualne boksy, gdzie moze sobie przebywac kot, ktory nie lubi towarzystwa innych kotow...
Moj kot to Pan Kotek, wykastrowany biedaczek, co by mi "terytorium" nie znaczyl, jest stworzeniem niezmiernie towarzyskim (ci, co u mnie byli i widzieli, moga, mysle potwierdzic...). Jak pies wita przy drzwiach - nie tylko domownikow, ale rowniez jak ktos do drzwi dzwoni - jest przy nich pierwszy Chodzi za mna po domu czesto przy nodze jak pies i zawsze najchetniej przebywa w tym samym pomieszczeniu co my, czesto sie przytulajac, a czasem tylko z dystansu. Obcych z zainteresowaniem (jak pies) obwachuje, fszystkim fachowcom, co przychodza w domu cos zrobic, patrzy na rece i sprawdza zawartosc skrzynki z narzedziami... No i jest przez nas okropnie zepsuty i rozpieszczony - je tylko najdrozsza karme (i wylacznie sucha - innej nie tknie!), uwielbia zolty serek, najchetniej holenderska Goude "Jong", oraz serki plesniowe typu Brie, a takze chetnie wylizuje pudelka po jogurcie owocowym - a szczegolnie lubi truskawkowy i moreleowy, no i okropnie kusi go zapach oliwek, ale nigdy nie pokusil sie o ich zjedzenie - konczy sie na oblizywaniu...
A jesli chodzi o hotel - to pisalam, ze w tym, gdzie przebywa obecnie moj kot (po raz 6 juz chyba...), sa tez indywidualne boksy, gdzie moze sobie przebywac kot, ktory nie lubi towarzystwa innych kotow...
- aleksandra12b
- Posty: 112
- Rejestracja: 27-12-2007, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa
Ha! no to masze koty jednak maja cos wspolnego! Jeden z moich dal by sie pokroic za zolty ser - i koniecznie trzeba mu dawac po kawaleczku prosto do pyszczka dodatkowo gustuje w Rochfort (inne plesniowe raczej nie). Oliwki chetnie zjada, aczkolwiek nie w duzych ilosciach...
Drugi kot... bardzo nieoryginalnie zjada to co zlowi... oraz oczywiscie Sheba Creation, najlepiej prowansalska... <mrgreen>
Drugi kot... bardzo nieoryginalnie zjada to co zlowi... oraz oczywiscie Sheba Creation, najlepiej prowansalska... <mrgreen>
Nie doczytal sie Zielony z Okiem, ze kotek nie ma juz tego-owego sprzetu ? Znaczy, ze jest to transseksualista a nie transanimalista ! Jak sie nie wie co jest co, to sie zaglada do Slofnika Popapranej Polszczyny, a nie nabija posty i to w dodatku z bledami semantycznymi !MaWi pisze:Bamaza, czy twoj kot nie jest czasem transanimalista?
Wiem, że koty maja różne natury, ale może też troche zależy od wychowania (o ile kota można wychować) i treningu. Nasz kot doskonale czuje się w samochodzie i zwiedził z nami pół Europy. 2 razy musielismy go zostawic pod opieką zaprzyjaźnionych osób (co dwa dni wizyta w naszym domu), tylko dlatego, że raz nie chciano kota w hotelu, a drugim razem robiliśmy objazdówkę po gorącym kraju i kot mógłby nie znieść siedzenia w rozgrzanym samochodzie.
Kiedy jednak ją przygarnęliśmy wcale nie było tak wesoło. Pierwsza jazda samochodem do weterynarza skończyła się śladami pazurów na kurtce męża. Później było szukanie kota po domu (zawsze zdążyła się schować) i wpychanie siłą do klatki. Kiedy w klatce siedziała od pewnego czasu spokojnie, jeździła przy otwartych drzwiach, a teraz jeździ bez klatki zajmując miejsce pod siedzeniem. Całą drogę siedzi cicho, bez jedzenia i picia oraz korzystania z kuwety - co nas trochę stresuje, ale nie da się jej do tego zmusić. Wyłania się spod siedzenia miaucząc, dopiero kiedy czuje znajome zapachy domu. Ważna też sprawa, że w ogóle nie wymiotuje, co się czesto zdarza innym kotom.
Wywieziona w różne miejsce szybko się oswaja z otoczeniem i nie ma żadnych problemów. Zdarzyło się jej zniknąć na obcym terenie, ale zawsze się znalazła.
Nie wiem, czy to samo dałoby się zrobić z każdym kotem, ale myslę, że trochę treningu spowodowanego koniecznością mogło by dac rezultaty.
Żeby nie było, że mamy takiego kochanego kotka, muszę się przyznać, że opóźniła nasz wyjazad z Polski o kilka godzin, ponieważ tak jej się podobało, że zaszyła się skutecznie na strychu. Wyszła dopiero kiedy rozsiedliśmy się zrezygnowani przy pysznym polskim serniku, pewnie mysląc, że wyjazd odłożony
Kiedy jednak ją przygarnęliśmy wcale nie było tak wesoło. Pierwsza jazda samochodem do weterynarza skończyła się śladami pazurów na kurtce męża. Później było szukanie kota po domu (zawsze zdążyła się schować) i wpychanie siłą do klatki. Kiedy w klatce siedziała od pewnego czasu spokojnie, jeździła przy otwartych drzwiach, a teraz jeździ bez klatki zajmując miejsce pod siedzeniem. Całą drogę siedzi cicho, bez jedzenia i picia oraz korzystania z kuwety - co nas trochę stresuje, ale nie da się jej do tego zmusić. Wyłania się spod siedzenia miaucząc, dopiero kiedy czuje znajome zapachy domu. Ważna też sprawa, że w ogóle nie wymiotuje, co się czesto zdarza innym kotom.
Wywieziona w różne miejsce szybko się oswaja z otoczeniem i nie ma żadnych problemów. Zdarzyło się jej zniknąć na obcym terenie, ale zawsze się znalazła.
Nie wiem, czy to samo dałoby się zrobić z każdym kotem, ale myslę, że trochę treningu spowodowanego koniecznością mogło by dac rezultaty.
Żeby nie było, że mamy takiego kochanego kotka, muszę się przyznać, że opóźniła nasz wyjazad z Polski o kilka godzin, ponieważ tak jej się podobało, że zaszyła się skutecznie na strychu. Wyszła dopiero kiedy rozsiedliśmy się zrezygnowani przy pysznym polskim serniku, pewnie mysląc, że wyjazd odłożony
Danka
- aleksandra12b
- Posty: 112
- Rejestracja: 27-12-2007, 13:29
- Lokalizacja: Warszawa