ogrodniczka pisze:Tylko Goederd w City Concorde...Ostatnio klapki Bossa przecenione ze 160 na 50.
Trzeba było najpierw o nr buta zapytać - bo teraz może będziecie konkurować do tej samej pary <mrgreen>
A jeśli chodzi o zakupy butów to polecam Trier - moja żona kiedyś 6 par jednego dnia kupiła
ogrodniczka pisze:Tylko Goederd w City Concorde...Ostatnio klapki Bossa przecenione ze 160 na 50.
No to chyba musze czesciej zagladac do City Concorde....bo w sumie bardzo nie lubie tego centrum handlowego - nie wiem dlaczego, ale po prostu nie podoba mi sie....a ten sklep to wydawal mi sie zawsze jakis koszmarnie drogi, a i fasony nie rzucaly mnie na kolana....ja odwiedzam od czasu do czasu kilka sklepow w centrum, tzn tym w okolicy dworca i czasem tam cos wyszperam...a tak w ogole - to upodobalam sobie takie marki jak Rieker czy Ecco (i jeszcze cos tam...) - moze malo " a la mode", cool, ale za to zawsze wygodne i nie rujnuja stop....
Żona Borysa moja krew! Muszę mężowi pokazać tę informacje o 6 parach...znaczy, że nie ma żony (czyli mnie) wariatki...
Ecco ok - raj dla stopy, ale gracji to w nich nie ma niestety. Sama mam ze dwie pary.
Co do rujnacji stóp - fakt, czasami trafi się jakieś "zgniłe jabłko"przeoczone w sklepie podczas mierzenia, ale jak uwiera lekko to rzadko noszę i na krótkie dystanse. Bozia ładne stopy dała i dbam. Ostatnio będąc na wakacjach przyglądałam sie plażowym elegantkom. Wiele miało pokoślawione stopy z odciskami - wąskie noski...
hm..nowy wątek się narodził - "słabostki i wariacje"
ogrodniczka pisze: Słyszę, że około 40 EUR za godzine pracy ogrodnika. Zamawiałm jednego, a przyszły 3 osoby do obcięcia tylko 6 m żywołotu!!!
Kosztowało 413 EUR. Byli 2, 5 godz.
Policzyli 3 godziny pracy ogrodnika (pewnie zaokrąglili), 6 godzin pracy pomocników, dodatkowo pracę urządzenia do cięcia żywopłotów 1,5 godziny i wywiezienie odpadów zielonych).
Ale chyba nie wycinali Ci takich numerów:
"Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości."
Nie badzcie tacy grzeczni i ukladni: jak faktura kosmicznie zawyzona (vide przypadek trzech obrzempalcow-ogrodnikow i tych marnych 6 metrow zywoplotu) to NIE PLACIC od razu, tylko protestowac (najlepiej na pismie) doputy dopuki faktura nie jest do zaakceptowanie. Prawo jest po waszej stronie: macie mozliwosc reklamacji, z ktorej nalezy kozystac, a rozdete faktury to nic innego jak falszerswo na pismie. Nikt wam komornika za zwloke w zaplaceniu nie przysle.
Dziala to ze wszystkimi uslugodawcami (mam do tej pory kilka niezaplaconych, jawnie zawyzonych faktur z budowy mojego mieszkania z przed ... 8 lat ). Nie dziala to natomiast z "uslugami" z komuny (zmiana licznikow, itp) oraz z poczta. Zachecam tez was wszystkich do wykupienia karty czlonkowskiej w Luksemburskiej unii konsumentow (ULC): niewiele kosztuje, a daje prawo do darmowych porad prawnych wlasnie w takich spornych sytuacjach. I na koniec: wszelkie prace ogrodnicze, dekoracyjne, itp, zadac devis na pismie: ile ludziogodzin, jakie dodatkowe koszty, itp. Nic na buzie z uslugodwcami, ktorych sie nie zna i do ktorych sie ma juz jako-takie zaufanie. Tylko papier, black on white.
Podżegasz Waść, ale....ziarno na podatny grunt padło.
Firma od faktury za stówe za 30 sek pracy się nie odezwała (pomogę im dzisiaj ponownie móc sie z tego wytłumaczyć). Nie wiem jak ugryżć ogrodników - ponieważ zamawiając usługę nie znałam jeszcze metod liczenia ich pracy i praktyk przyprowadzania pomocników. Mogę ewentualnie " reklamować" doliczenie czasu pracy maszyny oraz wywiezienia odpadów, o czym mnie nie poinformowano. Tak prawdę mówiąc nie poinformowano mnie o niczym - ale i obowiązku takiego nie mieli. Przyjdzie pewnie zapłacic "frycowe" i uważać na przyszłość żadając devis jak radzicie.
Odczuwam również satysfakcję, że po tych akcjach stałam sie ostrożniejsza i np. podczas awarii zmywarki zadzwoniłam do polskiego serwisu, gdzie opisałam symptomy. Wiedziałam, że to jakaś pierdoła ponieważ program zatrzymał się podczas burzy... I co? I naprawiliśmy na telefon. Wystarczyło przechylić zmywarkę pod kątem 45 stopni i wylać wodę spod pływaka. I zmywara ruszyła. Tutejszy fachowiec przybyły pewnie zza Moseli z wianuszkiem asystentów, pewnie skasowałby ze 200 EUR za poważną naprawę.
To samo dotyczy karchera. Całe szczęście ostrzegliście mnie ze wypranie jednego metra kosztuje 14 EUR plus Vat. Kupiłam więc machine na 250 EUR i zrobię to sama - ponieważ koszt prania to koszt maszyny. Czy nie jest przesadą by koszt jednorazowej usługi był równy z kosztom urządzenia?
Wychodzę tu na straszną kutwę.Ale to nie to nie to - to rozsądek i chyba polska przedsiębiorczość.
Orze Polak jak może na obczyżnie...a tu rafy i skały i kipiel
gdyby nie polska przedsiębiorczość to pewnie nic by nie zostało... a tak możemy się pocieszyć zakupami butów, samochodów, budowania się itd... tak jak robią to Portugalczycy którzy wcale nie zarabiają dużo mają BARDZO DUŻO
"Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości."
Zgadzam się z przedmówcą.
Czy zgodzicie się ze mną, że jak naród trochę biedniejszy to i pomysłowy i aktywy bardziej...Czy społecznośc rdzennego Luksemburga, której gośćmi jesteśmy nie jest czasem rozleniwiona lub zagubiona, w każdej ! sprawie sięgając po pomoc z zewnątrz, nie potrafiąc przykręcić przysłowiowej śrubki - bo od tego są specjalni fachowcy.
A może i tak powinno być, wtedy przepływ usług i pieniędzy w społeczeństwie pozwala na godne życie dla każdego obywatela.
W każdym razie - my jako społeczeństwo napływowe (przynajmniej ja) musimy jeszcze raczej pogłówkować i pokombinowac we własnym zakresie.Czy wspominałam, jak moja znajoma chciała skorzystac z usługi mycia podjazdu (1 ścieżki właściwie i wąskiego zjazdu do garażu) karcherem, spryskac go jakims silikonowym środkiem zabezpieczającym przed brudem oraz przykleic dwie poluzowane płytki na podjezdzie? Wiecie jaki koszt?
1 200 EUR.
Jak to Misio napisał - "masz dom , masz wydatki". Ale może troche oleju w głowie też?
ogrodniczka pisze:Czy społecznośc rdzennego Luksemburga, której gośćmi jesteśmy nie jest czasem rozleniwiona lub zagubiona, w każdej ! sprawie sięgając po pomoc z zewnątrz, nie potrafiąc przykręcić przysłowiowej śrubki - bo od tego są specjalni fachowcy.
Jakoś nie sądzę, żeby wszyscy Luksemburczycy płacili wysokie faktury bez mrugnięcia okiem. Nasz obecny sąsiad sam zbudował swój dom, sam go remontuje itd. Właściciele mieszkań wynajmowanych przez nas wcześniej też remontowali sami owe nieruchomości, a przy naprawie jakichkolwiek sprzętów wcześniej pytali o cenę usługi i kalkulowali koszty. Inny znajomy Luksemburczyk sam stawiał swój taras w ogrodzie, budował ścieżkę, zamawiając jedynie materiały, i samodzielnie przycinał żywopłot. Myślę po prostu, że firmy wystawiające wysokie rachunki liczą zwyczajnie na to, że ktoś zapłaci bez zastanowienia. W końcu wielu tutaj przyjezdnych i niemal każdy z nich musi zapłacić frycowe, zanim nauczy się poruszać w tutejszym świecie usług.