Luksemburg tańszy od Warszawy?
Luksemburg tańszy od Warszawy?
Wg "Dziennika":
W znanym z dobrobytu księstwie Luksemburg cena obiadu w przyzwoitej restauracji, według najnowszych danych "The Genuine Restaurant”, jest dziś prawie o połowę niższa niż w polskiej knajpce o porównywalnym standardzie. Jeszcze mniej, bo tylko jedną trzecią rachunku, zażądają od nas za ten sam posiłek w Brukseli. Nic dziwnego, że zarówno Luksemburg, jak i Bruksela znalazły się w rankingu Mercera o kilka pozycji za Polską.
http://www.dziennik.pl/gospodarka/artic ... rlina.html
W znanym z dobrobytu księstwie Luksemburg cena obiadu w przyzwoitej restauracji, według najnowszych danych "The Genuine Restaurant”, jest dziś prawie o połowę niższa niż w polskiej knajpce o porównywalnym standardzie. Jeszcze mniej, bo tylko jedną trzecią rachunku, zażądają od nas za ten sam posiłek w Brukseli. Nic dziwnego, że zarówno Luksemburg, jak i Bruksela znalazły się w rankingu Mercera o kilka pozycji za Polską.
http://www.dziennik.pl/gospodarka/artic ... rlina.html
hmmm... tak na goraco z pobytu w Polsce. W Warszawie wszystko drogie jak cholera. Ja nie wiem czy tam ludzie maja portfele z gumy, ale za byle zarcie budkowe placilam po 50 zl. Raz w KFC zostawilam 120 zlotych!!!! Za jakis tam ich kubelek cos tam. Myslalam, ze sie przewroce. Ogolnie nie jadam w takich przybytkach, ale akurat musialam.
W restauracji starajacej sie byc restauracja staropolska, zostawilam zbyt duzo jak na wrazenie smakowe jakich mialam okazje doswiadczyc.
W Wilanowie zjadlam dobrze za 200 stowy, za 4 osoby. Smacznie, porcje akurat. Bylam zadowolona. Ale to byla restauracja z czasow PRL. Kuznia chyba sie to nazywalo.
Za to w Bielsku-Bialej za 100 zlotych nie dalam rady z mezem zjesc deski grilowej, ktora wazyla 80 dkg roznego miesiwa+pieczone ziemniaczki+suroweczki jak u babusi. Az mi bylo zal to zostawic. nastepnym razem wezme pol porcji.
Jakby ktos byl przejazdem i chcial dobrze w Bielsku zjesc, to polecam Rogata i Wrzosowa Chate.
Wiec rzeczywiscie Wawa wypadal cholernie drogo z Lux-ville. Tutaj w Krowkarni moge wciagnac boskiego steka za 20 euro. A w stolicy niestety nie, bo po pierwsze nie potrafia stekow robic i nie maja z czego ich zrobic. A jesli juz jest to 100 zl nie moje za osobe.
W restauracji starajacej sie byc restauracja staropolska, zostawilam zbyt duzo jak na wrazenie smakowe jakich mialam okazje doswiadczyc.
W Wilanowie zjadlam dobrze za 200 stowy, za 4 osoby. Smacznie, porcje akurat. Bylam zadowolona. Ale to byla restauracja z czasow PRL. Kuznia chyba sie to nazywalo.
Za to w Bielsku-Bialej za 100 zlotych nie dalam rady z mezem zjesc deski grilowej, ktora wazyla 80 dkg roznego miesiwa+pieczone ziemniaczki+suroweczki jak u babusi. Az mi bylo zal to zostawic. nastepnym razem wezme pol porcji.
Jakby ktos byl przejazdem i chcial dobrze w Bielsku zjesc, to polecam Rogata i Wrzosowa Chate.
Wiec rzeczywiscie Wawa wypadal cholernie drogo z Lux-ville. Tutaj w Krowkarni moge wciagnac boskiego steka za 20 euro. A w stolicy niestety nie, bo po pierwsze nie potrafia stekow robic i nie maja z czego ich zrobic. A jesli juz jest to 100 zl nie moje za osobe.
Krakow
W Krakowie na Rynku kawa moze kosztowac 12-15 zl-4,5 euro a za 2 porcje lodow i 2 male wody -50 zl.Wejscie na basen kryty , byle jaki i absolutnie nie ciekawy (w Myslenicach-nad Raba) 3 os ,1 godz z minutami-80 zl.Zastanawiam sie jak inni rodacy sobie radza z takimi smiesznymi zarobkami a cenami z kosmosu????
Katerina the Great.....in Lux
Borys pisze:Lepiej mu nie mowic gdzie te steki....
Niestety w Krowkarni nie zjemy steka amerykanskiego czy argentynskiego. Sorry, raczej te owe nieszczesne 200 g. Ale dobrze zrobiony filecik "niefalszywy" <rotfl>
Krowkarnia to La Boucherie w Rynku Glownym. Po 4 latach pokochalam krwiste zywe miesko w wydaniu francuskim <lunch> Tak czy siak, cenowo bardziej przystepny niz w Wawce.
Ja zawsze dostaje TO, CO zamawiam, bo wiem co zamawiam. I wiem jak chce miec to przyrzadzone. Kelnerzy wyjatkowo kumaja o co mi biega. A ze sa to kelnerzy francuscy, to ja sie dostosowuje do nich, a i oni do mnie... i ja jestem zadowolona i oni tez sa usmiechnieci. I jest super. Zadne cuda. A na talerzyku krwisty filecik palce lizac. Z reguly nie trzymam sie sztywno karty, zdarza sie, ze i kucharz do mnie wyskoczy, bo i zamowienie czasami go zaskoczy.
Tylko w jednym miejscu mam problem: kantyna w KE <mrgreen>
Tylko w jednym miejscu mam problem: kantyna w KE <mrgreen>
Minka, ale tu nie chodzi o dostanie czegos przyzadzonego tak jak chcesz. Z tym to normalnie nie ma problemu. Ja uwielbiam befsztyk z sosem czosnkowo-pikantnym, wiec tez sie kilka razy pytaja aby potwierdzic. Problem jest jakosc miesa (szczegolnie befsztyku) w wielu restauracjach, i generalnie w Europie. Ja raczej chodze rzadziej ale za to na dobry argentynski 500 gramowy kawal miecha.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.