Problem - czy ktoś może pomóc?
Moderator: LuxTeam
Problem - czy ktoś może pomóc?
Mam problem z restauracją, która znajduje się bezpośrednio pod moim mieszkaniem. Najpierw remontował ja nowy właściciel. Prace trwały od Marca, huk był duży ponieważ robili wszystko od podszewki. Najpierw było to w normalnych godzinach, w ciągu dnia. W Maju mieli otworzyć, więc im bliżej terminu otwarcia, pozwalali sobie na coraz wcześniejsze przyjazdy i kończyli po nocy. Można było to jeszcze znieść, próbując zrozumieć że oni też chcą to szybko otworzyć. W końcu było otwarcie. Myśleliśmy że to koniec tych huków do nocy. Ale nie. Dalej się tłuką, coś instalują, są głośno. Nie byłoby nic w tym dziwnego gdyby to było w ciąu dnia, ale przyjeżdzają o 6 rano i wiercą, tłuką się. Weczorami są bardzo głośno (mowa o personelu bo pod nami jest kuchnia), nawet do pierwszej w nocy. Przy małym dziecku jest to dość uciążliwe.
Stąd moje pytania, czy ktoś wie od której do której jest cisza nocna w Luxemburgu? I w jakich godzinach można takie prace wykonywać? Może ktoś miał podobny problem i może podsunąć pomysł jak to załatwić. Nie wiem czy powinnam zgłosić to do komuny? Czy oni są w stanie coś z tym zrobić? Czy poprostu dzwonić na policje?
Będę wdzięczna za rady . Pozdrawiam wszystkich.
Stąd moje pytania, czy ktoś wie od której do której jest cisza nocna w Luxemburgu? I w jakich godzinach można takie prace wykonywać? Może ktoś miał podobny problem i może podsunąć pomysł jak to załatwić. Nie wiem czy powinnam zgłosić to do komuny? Czy oni są w stanie coś z tym zrobić? Czy poprostu dzwonić na policje?
Będę wdzięczna za rady . Pozdrawiam wszystkich.
juz mozesz szukac nowe lokum bo wiesz dlaczego dawniejsi to opuscili
nie wprowadzaj sie tez do czegos blisko glownej drogi lub lini kolejowej bo bedzie problem z zatrzymaniem ruchu
mozesz zawsze sie dowiedziec w gminie
a z policja to roznie bywa
szczegolnie jesli ty polka a wlaciciel restauracji tubylec (lux)
<bezradny>
nie wprowadzaj sie tez do czegos blisko glownej drogi lub lini kolejowej bo bedzie problem z zatrzymaniem ruchu
mozesz zawsze sie dowiedziec w gminie
a z policja to roznie bywa
szczegolnie jesli ty polka a wlaciciel restauracji tubylec (lux)
<bezradny>
Ja mialem kiedys problem z halasliwymi sasiadami. Problemu co prawda nie rozwiazalem (a raczej rozwiazalem wyprowadzajac sie, ale to i tak mialem w planach), ale przy tej okazji dowiedzialem sie jaka jest procedura. Masz dwie drogi – albo przez wlasciciela twojego lokum, albo bezposrednio przez policje. Z wlascicielem restauracji nie ma sensu sie ukladac. Wydaje mi sie, ze nic nie wskorasz (choc oczywiscie moge sie mylic). Jesli wybierzesz droge przez wlasciciela zajmowanego przez ciebie mieszkania, to musisz mu wyslac list polecony zawierajacy zazalenie oraz prosbe o podjecie dzialan. Jesli on takowych nie podejmie, masz prawo do okreslonych roszczen (np. natychmiastowego zerwania umowy najmu lub innych, bardziej polubownych). Pamietaj w tym przypadku, ze w Luksemburgu wszystko zalatwia sie za pomoca listow poleconych. Cokolwiek ustalasz "na gebe", to tak, jakbys w ogole nie ustalala.
Do policji oczywiscie nie musisz pisac poleconych (choc mozesz). Wystarczy, ze wezwiesz ich w godzinach, kiedy panowie na dole juz nie maja prawa robic halasu. Za pierwszym razem policja ich upomni. I tak do trzech razy sztuka. Wiecej chyba raczej nikt nie probuje. Policja (poki co) w Luksie nie jest na tyle skprumpowana, by nawet na poczynania "pobratymca" Luksemburczyka przymykac oko. Oni (policja) takze wszystko musza raportowac, a trzykrotne zazalenie obywatela (obojetne czy jest Capverdianem czy Polakiem), jesli nie zostanie skierowane na odpowiednia droge (np. sadowa), jest dla policji swojego rodzaju golem samobojczym.
Szczegolnie, ze w odroznieniu od mojego przypadku (co moze potwierdzic chocby moj przedmowca) Twoj przypadek jest raczej prosty i ewidentny.
W ogole – ze pozwole sobie na dygresje – to "lokalsi" nie maja takich dziwnych przyzwyczajen do tolerowania tego typu zachowan dluzej niz dzien lub dwa. To w nas tkwi jakis dziwny kompleks, ze skoro jestesmy tu "w gosciach" to musimy siedziec jak myszy pod miotla. Ja nie jestem za tym, zeby pyskowac i rozrabiac bez uzasadnienia, ale – wierz mi – gdyby twoje mieszkanie zajmowal Luksemburczyk (albo Niemiec czy Francuz) sprawa bylaby zalatwiona jeszcze w marcu. Dowod? Zapytaj zb567, co sie stalo z halasami "odsasiedzkimi" po naszej wyprowadzce <roll>
Do policji oczywiscie nie musisz pisac poleconych (choc mozesz). Wystarczy, ze wezwiesz ich w godzinach, kiedy panowie na dole juz nie maja prawa robic halasu. Za pierwszym razem policja ich upomni. I tak do trzech razy sztuka. Wiecej chyba raczej nikt nie probuje. Policja (poki co) w Luksie nie jest na tyle skprumpowana, by nawet na poczynania "pobratymca" Luksemburczyka przymykac oko. Oni (policja) takze wszystko musza raportowac, a trzykrotne zazalenie obywatela (obojetne czy jest Capverdianem czy Polakiem), jesli nie zostanie skierowane na odpowiednia droge (np. sadowa), jest dla policji swojego rodzaju golem samobojczym.
Szczegolnie, ze w odroznieniu od mojego przypadku (co moze potwierdzic chocby moj przedmowca) Twoj przypadek jest raczej prosty i ewidentny.
W ogole – ze pozwole sobie na dygresje – to "lokalsi" nie maja takich dziwnych przyzwyczajen do tolerowania tego typu zachowan dluzej niz dzien lub dwa. To w nas tkwi jakis dziwny kompleks, ze skoro jestesmy tu "w gosciach" to musimy siedziec jak myszy pod miotla. Ja nie jestem za tym, zeby pyskowac i rozrabiac bez uzasadnienia, ale – wierz mi – gdyby twoje mieszkanie zajmowal Luksemburczyk (albo Niemiec czy Francuz) sprawa bylaby zalatwiona jeszcze w marcu. Dowod? Zapytaj zb567, co sie stalo z halasami "odsasiedzkimi" po naszej wyprowadzce <roll>
Właśnie to mnie dziwi, że sąsiedzi nie reagują, a z tego co się orientuje to oprócz jednej włoskiej rodziny reszta to luksemburczycy. Wyjątkiem jest sąsiad który zrobił im awanture po tym jak zatarasowali wjazd do garażu skrzynkami z wodą mineralną i winem. Ale nawet on nie reaguje na hałasy mimo iż jego balkon wychodzi na tą samą stronę. Dzięki MaWi, podjade jutro do komuny i zobacze czy oni są wstanie coś wskórać, jak nie to pisze list do właściciela mieszkania.MaWi pisze:W ogole – ze pozwole sobie na dygresje – to "lokalsi" nie maja takich dziwnych przyzwyczajen do tolerowania tego typu zachowan dluzej niz dzien lub dwa. To w nas tkwi jakis dziwny kompleks, ze skoro jestesmy tu "w gosciach" to musimy siedziec jak myszy pod miotla. Ja nie jestem za tym, zeby pyskowac i rozrabiac bez uzasadnienia, ale – wierz mi – gdyby twoje mieszkanie zajmowal Luksemburczyk (albo Niemiec czy Francuz) sprawa bylaby zalatwiona jeszcze w marcu. Dowod? Zapytaj zb567, co sie stalo z halasami "odsasiedzkimi" po naszej wyprowadzce
To jeszcze wtrace jedna uwage dla "kurazu". Ja tez bylem zdziwiony, ze przez rok naszego zamieszkania pod tamtym adresem nikt z sasiadow nie reagowal (sasiada bezposrenio mielismy tylko jednego, oczywiscie oprocz sprawczyni halasow, ale owe halasy bylo slychac nierzadko po nocach na calej ulicy!). No, wiec jak po kilku miesiacach zaczalem sie bardziej interesowac sprawa, to sie dowiedzialem, ze sasiad (Luksemburczyk, jak najbardziej), od siedmiu lat walczy o zalatwienie tej sprawy – z policja, wlascicielem, rodzina halasujacej pani. Bezskutecznie (przyklad jest aczkolwiek bardzo nieadekwatny do podawanego przez ciebie, bo tu nie chodzilo o zdrowa na ciele i umysle ekipe remontowa, ale o osobe chora psychicznie, o czym zreszta dowiedzielismy sie dopiero po jakims czasie...).kinia2008 pisze:Właśnie to mnie dziwi, że sąsiedzi nie reagują, a z tego co się orientuje to oprócz jednej włoskiej rodziny reszta to luksemburczycy
Nie jest tak, wiec ze ludzie nie reaguja. Czesto sprawa niestety musi poczekac (vide upierdliwosc, na ktora powolywal sie jespere), a czasem rzeczywiscie nie jest prosta. Co nie oznacza, ze trzeba sie od razu zniechecac lub nie robic nic.
Wspolczuje!
Ja mialam taka sama sytuacje a nawet gorsza.Mieszkalam nad kafejka pedalsko-lesbijska(nie wiem jak sie to pisze) i caly czas bylo glosno.Ale to tak glosno jakbym u siebie sluchala na caly regulator.Mieli co kazdy weekend pozwolenie na biala noc tz.otwarte do 3 nad ranem.Potem wychodzili przez godzine,oczywiscie halasujac.Sikali nam w przedsionku klatki i jeszcze gorszy syf robili.Byli to Francuzi.Policje wzywalam co noc a nawet trzy razy w nocy.Za trzecim razem policja kazala mi zlozyc skarge na nich(porte plainte).Nie bylam w tym sama chodzilysmy z sasiadka ale nic nie pomagalo.Policja caly czas kazala nam skladac zazalenie a oni pisali raporty i potem to szlo do sadu.Po trzech latach walki z nimi(nawet 3 razy w sadzie bylam skladac zeznania)wygralismy.Jak sie okazalo potem robili rozne przekrety i poszli siedziec do paki.HUURRAA!!!Teraz jestesmy spokojni bo na dole mamy sklep z granitem.Jestem dumna ze nawet szary Polaczek w Luxembourgu moze wygrac w sadzie taka sprawe.Warto byc wytrwalym.Powodzenia
-
- Posty: 85
- Rejestracja: 23-05-2008, 19:54
- Lokalizacja: Pacanów / Kraków
a ja bedac kiedys na policji zapytalam tez jak to jest z cisza nocna w Luksemburgu. Otrzymalam informacje, iz obowiazuje ona od 22.00 do 6.00 przy czym moze to byc jeszcze dodatkowo regulowane przez gmine.
Na policji mozna tez sprawdzic czy w przeszlosci podobne problemy sie zdazaly i czy ktos zaklocenia ciszy zglaszal.
Powodzenia!
Na policji mozna tez sprawdzic czy w przeszlosci podobne problemy sie zdazaly i czy ktos zaklocenia ciszy zglaszal.
Powodzenia!