Mysle, ze czas na podsumowanie i zamkniecie tego tematu, szczegolnie, ze uganianie sie za reklamami po forum i decydowanie, czy zamieszczajacy danego posta juz przekroczyl granice uczciwosci i dobrego smaku, czy jedzie jeszcze po wlasciwej stronie bandy ani nie przystoja powadze administracji polska.lu ani nie wplywaja pozytywnie na jakze wazny, podniesiony przez kol. z okienka aspekt dobrych relacji pomiedzy uzytkownikami forum.
Moze zaczne od konca, czyli od podsumowania generalnie problemu. Wynurzenia na temat konkretnie tego watku zostawie na deser, bo przeciez moga byc osoby niezainteresowane dalszym zaglebianiem sie w meandry tej konkretnie sprawy. Jak to juz pisalismy w innym watku – administracji polska.lu nie stac na "policje forumowa" ani "wydzial spraw wewnetrznych". Ciagle sledzenie wszystkich watkow – coz te czasy naleza juz do przeszlosci. W koncu i adminowie musza kiedys miec czas na zarabianie na zycie

Dlatego tez ja osobiscie jestem bliski totalnemu odpuszczeniu scigania nie tylko (nie)honororowych dawcow reklam, ale i w ogole wszelkiego spamu. Po co to? Przeciez jak sie okazuje, nikomu z czytajacych to nie przeszkadza, niektorzy nawet sa zainteresowani – bo w koncu to jednak przy okazji spora dawka informacji – rzetelnej, prawdziwej, bo pochodzacej z samego zrodla <roll> .
Przyznaje takze sie do tego, iz nie mamy zadnego (poza ogolnymi zasadami uczciwosci spolecznej i netykieta), spisanego na niedzwiedziej skorze regulaminu. Dlaczego? Bo jak juz go spiszemy, to trzeba go bedzie przestrzegac, chloszczac jesli to konieczne rozga zelazna kazdego kto zasluzy. Tego zas robic nie chce. Bo? Bo po pierwsze – jw. – brak czasu, zeby wszystkim "dogodzic"; rozpatrywac jak w sadzie kazdego posta – czy kogos obrazil, czy jeszcze nie. Czy dany post jest prawda czy oszczerstwem, czy proba wyludzenia powierzchi reklamowej czy waznym dla luksemburskiej Polonii komunikatem. Ze to wszystko nie jest az tak ewidentne – czarne lub biale – macie najlepszy dowod w postaci powyzszej dyskusji. I jak tu byc Salomonem na spolecznej sluzbie??
Jest jeszcze drugi powod, dla ktorego nie spieszy nam sie z regulaminem. Poki go nie ma, oscylujemy gdzies pomiedzy profesjonalizmem (starajac sie zapewnic Wam jak najlepszy dostep do maksimum informacji w jez. polskim) a totalna amatorka – bedac z wiekszoscia z Was na platformie kolezenskiej. Czy widzieliscie kiedykolwiek, by redaktor naczelny portalu internetowego "bratal sie" z czytelnikami? pytal ich o zdanie? w ogole bral udzial w dyskusjach na portalowych forach?? U nas jest inaczej i to sobie bardzo cenie. Spotykamy sie, rozmawiamy, jestesmy kumplami, kolegami, czasem nawet przyjaciolmi wielu z Was. Czy nie dlatego, ze nie ma miedzy nami dystansu/bariery/granicy formalnej w postaci regulaminu, zasad, ktorych przestrzeganie zmusiloby mnie/nas do trudnych decyzji personalnych? Czy nie jest tak, ze wchodzac na sciezke zawodowstwa wiecej stracimy niz zyskamy? Czy tego w koncu chcemy? To pytanie raczej powinienem postawic sobie niz Wam, tak wiec pozostawie je tutaj bez odpowiedzi. Niech fakt, iz spowiadam sie Wam otwarcie z powyzszych rozterek, bedzie najlepszym dowodem tego, jak bardzo jestescie mi bliscy jako wspolnota.
Podsumowujac watek ogolny – polska.lu jest tworem specyficznym, na swoj sposob niepowtarzalnym – z jednej strony to po prostu gazeta, wiec powinna bronic zaciekle swojego najcenniejszego dobra – powierzchni reklamowej. Z drugiej to forum, a wiec wspolnota wirtualna, gdzie relacje miedzyludzkie ksztaltuja sie zupelnie inaczej niz w realu, bo na typowych forach ludzie partycypujacy w dyskusjach sa dla siebie anonimowi, co z jednej strony daje duza latwosc w eskalowaniu emocji (w koncu duzo latwiej jest komus "wygarnac" w wirtualu, niz kiedy patrzymy mu prosto w oczy). W spolecznosci wirtualnej takze administrowanie jest duzo prostsze niz w realu; latwo przeciez kliknac komus "bana" niz spierac sie z nim w bezposredniej dyskusji twarza w twarz. Na polska.lu jednak jest inaczej. Polska.lu to nie sa wirtualne jednostki! To zywi ludzie, z krwi i kosci, ktorzy sie znaja, spotykaja ze soba na codzien, umawiaja, maja wspolne sprawy, znajomosci, interesy. To NIE JEST spolecznosc wirtualna. Za kazdym razem, kiedy widzicie jakas reakcje administracji (lub czesciej – jej brak) pomyslcie takze o tym aspekcie. Tym jakze waznym spostrzezeniem odszedlem chyba jednak od tematu watku, pora wiec wracac do "ad remu".
[center]
* * *[/center]
Przechodzac do wspominanej kwestii uczciwosci, chcac nie chcac musze sie powolac na przyklad, ktory stal sie zarzewiem obecnej dyskusji. Otoz moze dodac pikanterii sprawie fakt, iz dwukrotnie proponowalismy autorowi powyzszego watku wspolprace na zasadzie zamieszczenia platnej reklamy na pierwszej stronie portalu (miast desantowania forum). Ze znanych tylko sobie powodow tzw. "pan Piotrus" na takie propozycje nabieral za kazdym razem, jako ten karp swiateczny, wody w usta. Coz... moze to taki polski sposob prowadzenia biznesu? "Po coz za cos placic, skoro mozna to miec za darmo"? Mozna, ale czy wypada?
Ja potrafie zrozumiec (choc nie akceptuje) tok myslenia takich osob. Sa to bowiem takie postawy, wg ktorych placi sie jedynie za cos namacalnego – co mozna zmierzyc i zwazyc. Czy jednak da sie w ten sposob sklasyfikowac (oszacowac) czyjs czas? Ile kosztuje czyjs pomysl, kreatywnosc, zaangazowanie? Dla jednych sa to wartosci bezcenne dla innych... bezwartosciowe. Tu nie o cennik jednak chodzi (choc i takim dysponujemy). Tu chodzi o w/w uczciwosc. W koncu bowiem, to nie my przyszlismy do p. Piotrusia, ale on do nas. Na przyklad tutaj:
http://www.polska.lu/viewtopic.php?p=18541#18541 (post ten zamiescil on jako reklame na forum, bez pytania nas o zgode. Po braku jego odpowiedzi na nasza propozycje zamiany tego na reklame na stronie glownej, post... zostawilismy dla, powiedzmy, "dobra relacji spolecznych", przesuwajac go jedynie do "Katalogu uslugodawcow"). Powiem wiecej – mozliwa jest przeciez nawet koncepcja umieszczenia za niewielka oplata "sklepiku wirtualnego" P. Wlazly na polska.lu. Odwiedzalibyscie go? Ulatwilby on Wam zycie? Wydaje mi sie, ze tak. Wtedy, zamiast atakowac od czasu do czasu tzw. "waznymi komunikatami" na forum, mialby on miejsce nie tylko na reklame, ale tez i na podobne akcje. Miejsce zarezerwowane tylko dla siebie i jego klientow, gdzie nikt nie umieszczalby komentarzy, ze tu ktos na czyms zarabia. Placi, to i zarabia. Zarabia – to i placi.
Business is business. Mozliwe jest wszystko i z naszej strony jest pelna otwartosc wspolpracy na zasadach, co do ktorych nie potrzeba zadnych regulaminow. Uczciwosc bowiem, jak mi sie zdaje, obowiazuje wszystkich niezaleznie od tego czy maja to na pismie czy nie.
To moze tyle w tym temacie. Poniewaz dalsza dyskusja zdecydowanie wykracza poza zagadnienie karpia swiatecznego, pozwalam sobie niniejszym zamknac ten temat. Jesli ktos czuje, ze musi zabrac w niej jeszcze glos – zapraszam do otworzenia nowego watku, czy to w Cafe Luxembourg, czy w Polance czy w Zagadnieniach techniczno-administracyjnych. Mozna tez pisac w tej sprawie czy to do mnie na priva, czy na poczte LuxTeamu. Mam nadzieje, ze temat zostal dostatecznie wyjasniony, bo wracanie do niego za kazdym razem tylko niepotrzebnie zageszcza atmosfere na forum. Tak jak pisalem powyzej – ja mam juz dosyc udowadniania, ze polska.lu to nie tylko platforma, ktora stworzona jest do wspierania dzialalnosci Polakow w Luksemburgu, ale takze platforma, ktora
warta jest tego, by ja wesprzec. Mam dosyc tlumaczenia tego, glownie dlatego, ze brak zrozumienia z drugiej strony zawsze sprowadza mnie do roli dziada zebrzacego pod kosciolem, wzglednie akwizytora probujacego wcisnac cos, co przeciez nikomu do niczego nie jest potrzebne. To moj ostatni glos w tej sprawie. Amen.