Nie daj sie zrobic w ba-LoL-na!
: 31-07-2008, 14:10
Co jakis czas temat dostawcow internetu w Luxie "nabiera rumiencow" w postaci kolejnych dyskusji nt. "ktory z luksemburskich monopolistow internetowych oferuje gorsze uslugi" Nie chce podlaczac sie pod jedna z kilku dawniejszych dyskusji, ale swiadomie, offtopikowo ( ) nabije temu zagadnieniu jeszcze jeden watek.
Wlasnie zegnam sie z LOL po 4-letniej przygodzie pelnej przeroznych, nieraz mrozacych krew w zylach, sytuacji. Choc zegnam sie zupelnie bez sentymentu (a moze wlasnie dlatego), moj byly dostawca internetu postanowil mnie jeszcze na koniec nie tyle usciskac serdecznie, co raczej kopnac w d...., tak bym utrwalil sobie na dobre moj i tak juz wyrobiony poglad na temat poziomu uslug i traktowania klienta przez Luxembourg On-Line.
Co konkretnie sie wydarzylo? Otoz moj kontrakt (ktory chcialem rozwiazac jeszcze w marcu, pisemnie i poleconym listem wysylajac gdzie trzeba, a na ktory dostalem odpowiedz, ze choc nie obowiazuje mnie juz zadna umowa lojalnosciowa, to oni maja w swoich przepisach cos takiego, ze musze sie z nimi jeszcze pomeczyc prawie 4 miesiace, chce tego czy nie)... Tak wiec moj kontrakt ma wygasnac dzis o polnocy. Literalnie – mam wypowiedzenie do konca lipca. Tymczasem juz dzis od rana moj modem nie mryga, a LOL milczy.
Milczy nie tylko "elektronicznie" (a wiec nie ma sygnalu DSL), ale milczy takze doslownie – moj mail z protestem na ten temat wyslany z samego rana do wszystkich swietych w LoL (helpdesk, support, customers oraz imiennie agent, z ktorym podpisywalem umowe) trafil w LoL w proznie (ktora zapewne ma na imie "kosz na smieci"). To zreszta nie pierwszy raz kiedy tak sie dzieje – juz poprzednio w przypadku dlugotrwalych blakoutow (powyzej 48 godzin) moje chocby pytanie "co sie stalo" oraz "kiedy bedzie mozna sie znowu spodziewac wizyty PT. internetu w moim domu" spotykalo rownie entuzjastyczne milczenie ze strony "Dzialu Obslugi Klienta" tejze firmy.
Jesli wiec moge Wam cos poradzic – radze jedno – dobrze sie zastanowic, zanim powierzycie 24 miesiace swojego wirtualnego zycia tym ADSL-rozbojnikom.
Przy okazji zrozumialem (i rozszyfrowalem!) nazwe ich firmy – LoL. Luxembourg On-Line to tylko "chłyt marketingowy". Prawdziwe rozwiniecie tego skrotu to – Loud on Laugh – oczywiscie z naiwnych klientow, ktorzy dali sie zlapac na lep zapewnien o ich solidnosci.
Wlasnie zegnam sie z LOL po 4-letniej przygodzie pelnej przeroznych, nieraz mrozacych krew w zylach, sytuacji. Choc zegnam sie zupelnie bez sentymentu (a moze wlasnie dlatego), moj byly dostawca internetu postanowil mnie jeszcze na koniec nie tyle usciskac serdecznie, co raczej kopnac w d...., tak bym utrwalil sobie na dobre moj i tak juz wyrobiony poglad na temat poziomu uslug i traktowania klienta przez Luxembourg On-Line.
Co konkretnie sie wydarzylo? Otoz moj kontrakt (ktory chcialem rozwiazac jeszcze w marcu, pisemnie i poleconym listem wysylajac gdzie trzeba, a na ktory dostalem odpowiedz, ze choc nie obowiazuje mnie juz zadna umowa lojalnosciowa, to oni maja w swoich przepisach cos takiego, ze musze sie z nimi jeszcze pomeczyc prawie 4 miesiace, chce tego czy nie)... Tak wiec moj kontrakt ma wygasnac dzis o polnocy. Literalnie – mam wypowiedzenie do konca lipca. Tymczasem juz dzis od rana moj modem nie mryga, a LOL milczy.
Milczy nie tylko "elektronicznie" (a wiec nie ma sygnalu DSL), ale milczy takze doslownie – moj mail z protestem na ten temat wyslany z samego rana do wszystkich swietych w LoL (helpdesk, support, customers oraz imiennie agent, z ktorym podpisywalem umowe) trafil w LoL w proznie (ktora zapewne ma na imie "kosz na smieci"). To zreszta nie pierwszy raz kiedy tak sie dzieje – juz poprzednio w przypadku dlugotrwalych blakoutow (powyzej 48 godzin) moje chocby pytanie "co sie stalo" oraz "kiedy bedzie mozna sie znowu spodziewac wizyty PT. internetu w moim domu" spotykalo rownie entuzjastyczne milczenie ze strony "Dzialu Obslugi Klienta" tejze firmy.
Jesli wiec moge Wam cos poradzic – radze jedno – dobrze sie zastanowic, zanim powierzycie 24 miesiace swojego wirtualnego zycia tym ADSL-rozbojnikom.
Przy okazji zrozumialem (i rozszyfrowalem!) nazwe ich firmy – LoL. Luxembourg On-Line to tylko "chłyt marketingowy". Prawdziwe rozwiniecie tego skrotu to – Loud on Laugh – oczywiscie z naiwnych klientow, ktorzy dali sie zlapac na lep zapewnien o ich solidnosci.