bamaza42 pisze:byly, Ty chyba miales okropnego pecha...ja w Polsce nigdy nie mialam problemu, ze czegos nie ma w aptece....jak nie bylo w danej chwili, to mila pani magister zapraszala na dzien nastepny... A leki, o ktorych mowisz, to sa leki bezreceptowe, ktore mozna kupic w PL nie tylko w aptece...
Ja widze, ze tu jest duzy problem polegajacy na nastawieniu, dlatego sie nie rozumiemy. Lezszek nie rozumie pewnych mechanizmow luksemburskich (czy niemieckich, bo bylyby podobne) a ja nie rozumiem polskich.
Otoz Bamaza, nie, nie mialem pecha, bo w kazdej aptece BYLY te lekarstwa, ale najwyzej po 2 opakowania, a ja chcialem 3-5. Jakbym chcial 15 i by nie mieli, to bym zrozumial, ale w Polsce w aptekach jest zawsze najbardziej minimalny z mozliwych zapasow. I to mi sie nie podoba jako klientowi.
Poza tym nie zmienia to faktu, ze drogich lekow-oryginalow po prostu czesto nie ma na rynku.
No i piszesz "to mila pani magister zapraszala na dzien nastepny". Otoz ja jestem rozwydrzonym klientem (Lezszek pisal o tym jak przyjaznym dla klienta jest rynek polski) i nie chce przychodzic na drugi dzien, tylko chce miec od razu. Tak jak ktos inny chce miec krople zoladkowe w Luksemburgu niedziele o godz. 20
bez doplaty, bo nie chce czekac do poniedzialku.
I wracajac do argumentu lezska z Nissanem: w Polsce rynek farmaceutyczny jest ukierunkowany na "klienta oszczednego", natomiast w Lukseburgu na klienta wymagajacego, bo luksemburczykowi czy niemcowi w odroznieniu od Polaka kasa chorych zwraca nieporownywalnie wiecej pieniedzy za zakup lekarstwa.
I ja po prostu stwierdzilem, ze jako osoba pwiedzmy "zamozna" na warunki polskie, nie odczuwalem by apteki polskie byly specjalnie przyjazne dla takiego klienta jak ja, bo ja bylem dla nich zbyt niszowym produktem. Nie mniej nie wiecej.
Dla luksemburskich aptekarzy osoby narzekajace na doplate sa prawdopodbnie tez niszowym produktem i nik sie dlatego nimi nie przejmuje