: 23-04-2014, 20:18
Pozny co prawda przyczynek do tej goracej dyskusji ale chyba go wrzuce:
Otoz, w poprzedni weekend goscilem w Alicante w Hiszpanii, gdzie pojechalem nie tylko po poludniowe slonce i po turkusowy zapach Mare Nostrum , glownie po to, by odwiedzic mojego luksemburskiego przyjaciela, ktory konczy w Alicante swoj roczny kontrakt belfra w miejscowej szkole europejskiej.
Na codzien gosc jest psorem matematyki w liceum klasycznym (ogolnoksztalcacym) w Wiltz. Jest on bardzo nietypowym przedstawicielem Education Nationale bo pierwsze 15 lat swojej kariery spedzil jako inzynier i naukowiec w dziedzinie nauk technicznych, ma doktorat z jednej z najbardziej prestizowej uczelni we Francji i jest z wyksztalcenia fizykiem, co gwaratuje wielostronnosc sadow. W wieku lak 40 lat (mid-life crisis?) stwierdzil, ze uwielbia uczyc dzieci i mlodzierz i sie byl przebranzowil. Taki prawdziwy nauczyciel z powolania a nie z okolicznosci czy koniunktury. Tyle o gosciu.
Miedzy sangria a tapas zapytalem sie go, jak wyglada od srodka taka europejska szkola (a konkretnie ta w Alicante) w porownaniu do liceum luksemburskiego.Jako ze kolega zna z autopsji oba realmy, jego obserwacje moge uwazac za dosc miarodajne i obiektywne.
Szkola w Alicante to 50% procent dzieci expatow i 50% dzieci miejscowej elity, ktora za nia dosc sporo placi.
Pozytywna strona, klasy sa bardzo male, na ogolo 10-cio osobowe. Poziom halasu dwukrotnie wyzszy niz w Luksemburgu lub w Niemczech - psor daje wyklad, a dzieci sobie dyskutuja ... Nic to nie ma wspolnego z poziomem teroru psora, bo w tej szkole tak juz jest - dixit kilku niemieckich profesorw wprowadzajacych mojego kumpla w arkana sztuki wykladowczej w Alicante. Najwiekszy problem - i jest to faktycznie problem, strasznie spolaryzowany poziom. Otoz, z braku europejskich technikow i zawodowek, WSZYSTKIE dzieci, bez wzgledu na poziom, laduja w tej samej klasie. I tak, jest dwojka uzdolnionych dzieci, w ktore psor chcialby sie wiecej zainwestowac, ale rownoczesnie jest kilkoro dzieci na poziomie okropnie niskim, w normalnym systemie szkolnym, kwalifikujacym ich conajwyzej do zawodowek lub tutejszych modulaire. Serge ma w klasie dziewczynke, ktora w wieku lat 12 nieopanowala jeszcze tablicyki mnozenia w zakresie do stu (dyskretnie uzywa palcow przy liczeniu). Te biedne dzieci sa na sile pchane do matury ogolnoksztalcacej, ktore MAJA ZDAC, bo inaczej nie wypada. Nota bene, w ubieglym roku wybuchl skandal, bo jedno dziecko nie zdalo matury, co psuje szkole reputacje, nie zdalo, mimo, ze matury sa sprawdzane wylacyniena miejscu, przez dwoch szkolnych nauczycieli ...
Inny minus, to natarczywosci i codzienne wizyty rodzicow, ktorzy sa nizadowoleni, ze dziecko dostalo 5 na 10 (czyli banie) i powinno dostac 10/10 za sama obecnosc na klasowce.
Miejscowa pani dyrektor (Hiszpanka) tez ma swoj szyk: wszystkie dyrektywy skierowne do personelu uczacego sa wylacznie po hiszpansku, a wiekszosc nauczycieli nie zna hiszpanskiego wcale, badz w stopniu slabym.
Generalna opinia mojego przyjaciela jest taka, ze porownujac te szkole (te w Alicante!) do zupenie sredniego liceum w Wiltz, obiektywnie dzieci sie uczy duzo gorzej, duzo mniej wymaga, dzieci byc moze maja wiecej "fun" (sam klimant i morze robia swoje!), ale dzieci nie umieja zasuwac i nie uczy sie ich meritokracji - czyli jak sobie sam tego nie wypracujesz, to bedziesz goofno mial.
I tylke. Mam nadzieje, ze w Europejskiej szkole na Kirschbergu wyglada to lepiej.
Otoz, w poprzedni weekend goscilem w Alicante w Hiszpanii, gdzie pojechalem nie tylko po poludniowe slonce i po turkusowy zapach Mare Nostrum , glownie po to, by odwiedzic mojego luksemburskiego przyjaciela, ktory konczy w Alicante swoj roczny kontrakt belfra w miejscowej szkole europejskiej.
Na codzien gosc jest psorem matematyki w liceum klasycznym (ogolnoksztalcacym) w Wiltz. Jest on bardzo nietypowym przedstawicielem Education Nationale bo pierwsze 15 lat swojej kariery spedzil jako inzynier i naukowiec w dziedzinie nauk technicznych, ma doktorat z jednej z najbardziej prestizowej uczelni we Francji i jest z wyksztalcenia fizykiem, co gwaratuje wielostronnosc sadow. W wieku lak 40 lat (mid-life crisis?) stwierdzil, ze uwielbia uczyc dzieci i mlodzierz i sie byl przebranzowil. Taki prawdziwy nauczyciel z powolania a nie z okolicznosci czy koniunktury. Tyle o gosciu.
Miedzy sangria a tapas zapytalem sie go, jak wyglada od srodka taka europejska szkola (a konkretnie ta w Alicante) w porownaniu do liceum luksemburskiego.Jako ze kolega zna z autopsji oba realmy, jego obserwacje moge uwazac za dosc miarodajne i obiektywne.
Szkola w Alicante to 50% procent dzieci expatow i 50% dzieci miejscowej elity, ktora za nia dosc sporo placi.
Pozytywna strona, klasy sa bardzo male, na ogolo 10-cio osobowe. Poziom halasu dwukrotnie wyzszy niz w Luksemburgu lub w Niemczech - psor daje wyklad, a dzieci sobie dyskutuja ... Nic to nie ma wspolnego z poziomem teroru psora, bo w tej szkole tak juz jest - dixit kilku niemieckich profesorw wprowadzajacych mojego kumpla w arkana sztuki wykladowczej w Alicante. Najwiekszy problem - i jest to faktycznie problem, strasznie spolaryzowany poziom. Otoz, z braku europejskich technikow i zawodowek, WSZYSTKIE dzieci, bez wzgledu na poziom, laduja w tej samej klasie. I tak, jest dwojka uzdolnionych dzieci, w ktore psor chcialby sie wiecej zainwestowac, ale rownoczesnie jest kilkoro dzieci na poziomie okropnie niskim, w normalnym systemie szkolnym, kwalifikujacym ich conajwyzej do zawodowek lub tutejszych modulaire. Serge ma w klasie dziewczynke, ktora w wieku lat 12 nieopanowala jeszcze tablicyki mnozenia w zakresie do stu (dyskretnie uzywa palcow przy liczeniu). Te biedne dzieci sa na sile pchane do matury ogolnoksztalcacej, ktore MAJA ZDAC, bo inaczej nie wypada. Nota bene, w ubieglym roku wybuchl skandal, bo jedno dziecko nie zdalo matury, co psuje szkole reputacje, nie zdalo, mimo, ze matury sa sprawdzane wylacyniena miejscu, przez dwoch szkolnych nauczycieli ...
Inny minus, to natarczywosci i codzienne wizyty rodzicow, ktorzy sa nizadowoleni, ze dziecko dostalo 5 na 10 (czyli banie) i powinno dostac 10/10 za sama obecnosc na klasowce.
Miejscowa pani dyrektor (Hiszpanka) tez ma swoj szyk: wszystkie dyrektywy skierowne do personelu uczacego sa wylacznie po hiszpansku, a wiekszosc nauczycieli nie zna hiszpanskiego wcale, badz w stopniu slabym.
Generalna opinia mojego przyjaciela jest taka, ze porownujac te szkole (te w Alicante!) do zupenie sredniego liceum w Wiltz, obiektywnie dzieci sie uczy duzo gorzej, duzo mniej wymaga, dzieci byc moze maja wiecej "fun" (sam klimant i morze robia swoje!), ale dzieci nie umieja zasuwac i nie uczy sie ich meritokracji - czyli jak sobie sam tego nie wypracujesz, to bedziesz goofno mial.
I tylke. Mam nadzieje, ze w Europejskiej szkole na Kirschbergu wyglada to lepiej.