zzz pisze:Coś mi mówi, że skończę jak gabrjel w dyskusji o ortografii.
Tak sie moze zdarzyc, to prawda. Bo uzywasz dokladnie tej samej dialektyki co gabrjel, ktory popelniajac sam bledy ortograficzne wytykal je innym. Poslugujac sie dosadnym (acz prostym, a przeciez takie sa najlepsze) przykladem:
Wyobrazmy sobie czlowieka, ktory rzuca niedopalki papierosow na chodnik, a na forum publicznym potepia tych, co sikaja w bramach. Przylapany na goracym uczynku (czyli na rzucaniu niedopalkow na trotuar), argumentuje, ze rzucanie niedopalkow jest znacznie mniej szkodliwe, podajac liczne argumenty od spoleczno-kulturowych po sanitarno-epidemiologiczne, oraz powolujac sie na uzus (znacznie wiecej ludzi rzuca niedopalki, niz sika po bramach). Ergo – sikania po bramach nalezy zabronic, a sprawcow srogo ukarac, natomiast na rzucanie niedopalkow popatrzec z przymruzeniem oka i temat zbagatelizowac.
A jak sie to ma do twojej wypowiedzi? No, wlasnie tak, ze ty stawiasz teze i udowadniasz ja jedynym slusznym argumentem (tzn. "skoro ja tak uwazam, to tak wlasnie jest"), a teza ta brzmi nastepujaco: koncert Michala Tokaja, Beaty Szalwinskiej, Stanislawa Soyki czy zespolu Chemia nie moze uzurpowac sobie prawa do bycia "impreza narodowa", bo jest to repertuar zbyt wyszukany i elitarny i dlatego nie mamy prawa wymagac od Polakow, by masowo na taki koncert przyszli. Mamy natomiast prawo wymagac od ludzi, by podjeli patriotyczny czyn przyjscia na jakies-tam "Cztery osiemnastki", bo jest to kultura przystepna dla kazdego, wiec, ze zacytuje:
zzz pisze:jak ktoś nie pójdzie, to powiemy, że jest „typowa polska maruda” i jego problem.
Wiesz, ja nie do konca rozumiem, jakimi kryteriami sie kierujesz w doborze tego, co jest "kultura narodowa", a co dekadencyjnym modernizmem zepsutych elit, ale nie ukrywam, ze ja bym znacznie chetniej na festiwalu uslyszal wlasnie taka "dekadencje" i sztuke elitarna. Tymczasem na festiwalu byla, w moim przekonaniu, WYLACZNIE muzyka popularna czyli dla mas. Mamy wiec rozne wyobrazenie o tym, co to sa "MASY" i akurat w tym wzgledzie chetnie przyznam sie do bledu – tak, mea culpa, zyje z glowa w chmurach, za duzo od Polakow wymagam.
Wracajac wiec na ziemie. Ja nie musze sluchac na festiwalu tej i tylko tej muzyki, ktora lubie najbardziej, bo festiwal robie nie dla siebie, tylko dla innych. To w zalozeniu powinno byc wydarzenie KOMERCYJNE (a wiec zapewnic, ze wplywy z biletow pokryja co najmniej koszty organizacji imprezy). Tak nie jest i oczywiscie nurtuje mnie pytanie, dlaczego tak nie jest, a raczej – a nawet bardziej – kogo zaprosic tu do Luksemburga, zeby taki sukces finansowy odniesc.
Ty proponujesz "Cztery osiemnastki". Nie mam pojecia, kto to jest, ale powiem szczerze do bolu – gdybym mial pewnosc, ze tu w Luksemburgu, na taki koncert przyjdzie 450 osob, to bym sie chwile nie zastanawial, ba, nawet nie chcialbym sluchac ich demo. Po prostu za chwile koncert "Czterech osiemnastek" stalby sie faktem.
Rzecz jednak w tym, ze to ty uwazasz, ze taki zespol przyciagnie tu tlumy. Ty i tylko ty. Ktos jeszcze? Moze ty, paczka twoich kolegow oraz innych trzech gosci, ktorych znasz z forum (albo z realu). No, to juz mamy jakies 10-15 osob. A pozostale 435? Pozostale 435, to sa ci, ktorzy tak samo nie przyjda na "Cztery osiemnastki", jak ty nie przyszedles na Soyke, czy Chemie, bo po prostu nie lubia, nie chca i nie uwazaja, ze to jest jakikolwiek "obowiazek patriotyczny", zeby przychodzic. I slusznie.
Przy okazji – porownywanie sytuacji Polakow, polskich imprez i polskich sklepow w Luksemburgu do tych w Polsce jest niestety wysoce nietrafione i szkodliwe dla zrozumienia sedna sprawy. W Polsce, tak na twarog z Wloszczowej jak i na "Cztery osiemnastki" znajdzie sie na obszarze wielkosci Wielkiego Ksiestwa Luksemburga co najmniej 10 000 chetnych (nawet jesli pozostale 490 000 mieszkancow tego obszaru deklaruje szczera niechec do obu tych produktow). W Polsce mozna na tych 10 000 fanow budowac wszystko – polskie sklepy, polskie festiwale. Czy mam ci tlumaczyc, jak wyglada ta sama sytuacja w Luksemburgu, czy sam sobie to wylozysz, jak kawe na lawe?
Wniosek? Jedyny sluszny. Brak popytu zawsze i nieuchronnie prowadzi do jednego – znikniecia towaru z rynku. Czy jest to sztuka miesa, czy sztuka muzyczna – bez znaczenia. Nie ma odbiorcy, nie ma sztuki. Tak, wiec, ze raz jeszcze podkresle
Dlatego wlasnie Rumunom da sie, a Polakom nie