Dlaczego Rumunon da się, a Polakom nie?
A to na Festiwalu był tylko Soyka? Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Poza tym Festiwal prezentuje kulturę polską. I tak jak ty nie masz obowiązku uczestniczyć w koncertach, tak szczęśliwie organizator nie musi sprowadzać byle badziewia ku uciesze gawiedzi ("Niezbyt wyszukane", cóż za eufemizm). Zresztą sala na koncercie Soyki była pełna i bez twojej szanownej osoby. Mawi podał tego artystę jako przykład. Tylko miejcie ludzie litość i przestańcie marudzić, że nie ma tego czy tamtego i że może by tak ktoś coś, bo smutno się robi.
Coś mi mówi, że skończę jak gabrjel w dyskusji o ortografii. Więc lepiej sobie odpuszczę, zanim mnie rozjadą sprzecznymi argumentami, uogólnieniami na zmianę z detalizmem; schowam się w budzie, puszczę sobie rzeczony (z innego wątku) „Klan”, włączę „Czter osiemnastki” i będę kulturalnie i intelektualnie gnić.
Żeby nie było – bardzo się cieszę, że na Soyce był komplet. I mam szczerą nadzieję, że na wielu innych wydarzeniach w ramach festiwalu również. Mam nadzieję, że festiwal jako całość był udany i pomógł promować polską kulturę wśród obcokrajowców, a rodakom dostarczył odrobiny polskości. Mam także nadzieję, że za rok też się odbędzie i za dwa lata, i tak jeszcze przez dziesięciolęcia (i to nie jest ironia).
Nie odpuszczę tylko tego: „kazdy ma prawo uwazac, ze to wlasnie jemu i tylko trzeba dogodzic” oraz „przestańcie marudzić, że nie ma tego czy tamtego i że może by tak ktoś coś”. Ja naprawdę nic nie wymagam. Może i gdzieś w ciszy sobie marzę, że chciałbym takiego czy innego wykonawcę, ale nic od nikogo nie wymagam. I nie marudzę na głos, że jest taki a nie inny wykonawca. Soyka tylko posłużył za przykład artysty, którego nie lubię, oczywiście nie jedyny, ale wciąż – przykład.
Żeby nie było – bardzo się cieszę, że na Soyce był komplet. I mam szczerą nadzieję, że na wielu innych wydarzeniach w ramach festiwalu również. Mam nadzieję, że festiwal jako całość był udany i pomógł promować polską kulturę wśród obcokrajowców, a rodakom dostarczył odrobiny polskości. Mam także nadzieję, że za rok też się odbędzie i za dwa lata, i tak jeszcze przez dziesięciolęcia (i to nie jest ironia).
Nie odpuszczę tylko tego: „kazdy ma prawo uwazac, ze to wlasnie jemu i tylko trzeba dogodzic” oraz „przestańcie marudzić, że nie ma tego czy tamtego i że może by tak ktoś coś”. Ja naprawdę nic nie wymagam. Może i gdzieś w ciszy sobie marzę, że chciałbym takiego czy innego wykonawcę, ale nic od nikogo nie wymagam. I nie marudzę na głos, że jest taki a nie inny wykonawca. Soyka tylko posłużył za przykład artysty, którego nie lubię, oczywiście nie jedyny, ale wciąż – przykład.
Czy mógłbyś doprecyzować, jaki jest cel tego pytania? Mam wrażenie, że jest to przykład zastosowania dialetyki eystycznej (chyba argumentum ad hominem, dla ścisłości). Ale może to tylko moje wrażenie.IronBone pisze:To może zdradź mi, na czym byłeś podczas ostatnich 3 tygodni festiwalu, zapewne było i dla ciebie coś tam interesującego i się wybrałeś.
Mam nadzieję, że mnie nie obrażasz . Chciałem po prostu zapytać , czy coś z festiwalu ci do gustu przypadło i czy w nim uczestniczyłeś? Był jazz, śpiewana poezja, muzyka chóralna, polskoludowy blues, cięższy rock, muzyka poważna, polskie jedzenie, prezentacja polskich filmów - dość szerokie spektrum. A może po prostu czekasz ciągle na serki z Włoszczowy. Ja mam właśnie takie wrażenie, że większość z naszych współrodaków właśnie na nie cały czas czeka.zzz pisze:Czy mógłbyś doprecyzować, jaki jest cel tego pytania? Mam wrażenie, że jest to przykład zastosowania dialetyki eystycznej (chyba argumentum ad hominem, dla ścisłości). Ale może to tylko moje wrażenie.IronBone pisze:To może zdradź mi, na czym byłeś podczas ostatnich 3 tygodni festiwalu, zapewne było i dla ciebie coś tam interesującego i się wybrałeś.
Tak sie moze zdarzyc, to prawda. Bo uzywasz dokladnie tej samej dialektyki co gabrjel, ktory popelniajac sam bledy ortograficzne wytykal je innym. Poslugujac sie dosadnym (acz prostym, a przeciez takie sa najlepsze) przykladem:zzz pisze:Coś mi mówi, że skończę jak gabrjel w dyskusji o ortografii.
Wyobrazmy sobie czlowieka, ktory rzuca niedopalki papierosow na chodnik, a na forum publicznym potepia tych, co sikaja w bramach. Przylapany na goracym uczynku (czyli na rzucaniu niedopalkow na trotuar), argumentuje, ze rzucanie niedopalkow jest znacznie mniej szkodliwe, podajac liczne argumenty od spoleczno-kulturowych po sanitarno-epidemiologiczne, oraz powolujac sie na uzus (znacznie wiecej ludzi rzuca niedopalki, niz sika po bramach). Ergo – sikania po bramach nalezy zabronic, a sprawcow srogo ukarac, natomiast na rzucanie niedopalkow popatrzec z przymruzeniem oka i temat zbagatelizowac.
A jak sie to ma do twojej wypowiedzi? No, wlasnie tak, ze ty stawiasz teze i udowadniasz ja jedynym slusznym argumentem (tzn. "skoro ja tak uwazam, to tak wlasnie jest"), a teza ta brzmi nastepujaco: koncert Michala Tokaja, Beaty Szalwinskiej, Stanislawa Soyki czy zespolu Chemia nie moze uzurpowac sobie prawa do bycia "impreza narodowa", bo jest to repertuar zbyt wyszukany i elitarny i dlatego nie mamy prawa wymagac od Polakow, by masowo na taki koncert przyszli. Mamy natomiast prawo wymagac od ludzi, by podjeli patriotyczny czyn przyjscia na jakies-tam "Cztery osiemnastki", bo jest to kultura przystepna dla kazdego, wiec, ze zacytuje:
Wiesz, ja nie do konca rozumiem, jakimi kryteriami sie kierujesz w doborze tego, co jest "kultura narodowa", a co dekadencyjnym modernizmem zepsutych elit, ale nie ukrywam, ze ja bym znacznie chetniej na festiwalu uslyszal wlasnie taka "dekadencje" i sztuke elitarna. Tymczasem na festiwalu byla, w moim przekonaniu, WYLACZNIE muzyka popularna czyli dla mas. Mamy wiec rozne wyobrazenie o tym, co to sa "MASY" i akurat w tym wzgledzie chetnie przyznam sie do bledu – tak, mea culpa, zyje z glowa w chmurach, za duzo od Polakow wymagam.zzz pisze:jak ktoś nie pójdzie, to powiemy, że jest „typowa polska maruda” i jego problem.
Wracajac wiec na ziemie. Ja nie musze sluchac na festiwalu tej i tylko tej muzyki, ktora lubie najbardziej, bo festiwal robie nie dla siebie, tylko dla innych. To w zalozeniu powinno byc wydarzenie KOMERCYJNE (a wiec zapewnic, ze wplywy z biletow pokryja co najmniej koszty organizacji imprezy). Tak nie jest i oczywiscie nurtuje mnie pytanie, dlaczego tak nie jest, a raczej – a nawet bardziej – kogo zaprosic tu do Luksemburga, zeby taki sukces finansowy odniesc.
Ty proponujesz "Cztery osiemnastki". Nie mam pojecia, kto to jest, ale powiem szczerze do bolu – gdybym mial pewnosc, ze tu w Luksemburgu, na taki koncert przyjdzie 450 osob, to bym sie chwile nie zastanawial, ba, nawet nie chcialbym sluchac ich demo. Po prostu za chwile koncert "Czterech osiemnastek" stalby sie faktem.
Rzecz jednak w tym, ze to ty uwazasz, ze taki zespol przyciagnie tu tlumy. Ty i tylko ty. Ktos jeszcze? Moze ty, paczka twoich kolegow oraz innych trzech gosci, ktorych znasz z forum (albo z realu). No, to juz mamy jakies 10-15 osob. A pozostale 435? Pozostale 435, to sa ci, ktorzy tak samo nie przyjda na "Cztery osiemnastki", jak ty nie przyszedles na Soyke, czy Chemie, bo po prostu nie lubia, nie chca i nie uwazaja, ze to jest jakikolwiek "obowiazek patriotyczny", zeby przychodzic. I slusznie.
Przy okazji – porownywanie sytuacji Polakow, polskich imprez i polskich sklepow w Luksemburgu do tych w Polsce jest niestety wysoce nietrafione i szkodliwe dla zrozumienia sedna sprawy. W Polsce, tak na twarog z Wloszczowej jak i na "Cztery osiemnastki" znajdzie sie na obszarze wielkosci Wielkiego Ksiestwa Luksemburga co najmniej 10 000 chetnych (nawet jesli pozostale 490 000 mieszkancow tego obszaru deklaruje szczera niechec do obu tych produktow). W Polsce mozna na tych 10 000 fanow budowac wszystko – polskie sklepy, polskie festiwale. Czy mam ci tlumaczyc, jak wyglada ta sama sytuacja w Luksemburgu, czy sam sobie to wylozysz, jak kawe na lawe?
Wniosek? Jedyny sluszny. Brak popytu zawsze i nieuchronnie prowadzi do jednego – znikniecia towaru z rynku. Czy jest to sztuka miesa, czy sztuka muzyczna – bez znaczenia. Nie ma odbiorcy, nie ma sztuki. Tak, wiec, ze raz jeszcze podkresle Dlatego wlasnie Rumunom da sie, a Polakom nie
Nie, nie obrażam (a przynajmniej nie świadomie) Dobrze, że zapytałem, zanim przeszedłem do kontrofensywy. Pewnie po prostu źle odczytałem Twoje pytanie jako pytanie z podtekstem. W takich kanałach komunikacji łatwo jest źle odczytać komunikat, więc wolałem się upewnić.IronBone pisze:Mam nadzieję, że mnie nie obrażasz
Z chęcią poszedłbym na pokaz filmów w Ancien Cinema, ale niestety mój cykl dobowy mówi, że w ciągu tygodnia (tzn. nie w weekendy) takie imprezy są trochę za późno. Może masz rację, że czekam na taki serek wiejski, który może nigdy nie nadejdzie. Więc może będzie tak, że albo polubię Soykę, albo będę mógł posłuchać na żywo jedynie nie-polskiej muzyki. Ale takie serki w Lux też się zdarzają. Jak chociażby Kult w 2011, o ile dobrze pamiętam. Inny serek to niedawny koncert Hey. Więc są takie wydarzenia, które idealnie trafiają w moje potrzeby. I zgaduję, że pewnie oba te koncerty nie odbyłyby się, gdyby nie MaWi.
MaWi, czyli wychodzi na to, że w większości kwestii się zgadzamy. A najbardziej zgadzamy się w tym, że prawa rynku są nieubłagane i nikt nie będzie bez końca dokładał do żadnej imprezy kulturalnej, jeśli nie zobaczy jakichś efektów - materialnych lub niematerialnych, nie zawsze chodzi tylko o zysk.
Tylko proszę o jedno - nigdy nie zapraszaj do Lux "Czterech osiemnastek"! Może mój przekaz był za mało ironiczny, ale nigdy przenigdy nie chciałem zasugerować, że jest to warte słuchania. I niech Cię przypadkiem coś nie podkusi, żeby tego szukać na youtube, bo zostaje trauma na całe życie. Serio Może akurat będzie to sukces finansowy (jak majteczki w kropeczki w Chinach), ale trzymajmy się oficjalnej wersji, że ja Cię do tego nie namawiam.
Tak w ogóle widzę, że to chyba nie był jedyny mój przekaz, w którym za słabo podkreśliłem jego ironiczny charakter. Ale teraz uważam za bezcelowe wracanie do każdej z poruszanych kwestii i robienie adnotacji typu „ironiczne / nieironiczne”. Natomiast akurat w tej jednej (pisząc o „Czterech osiemnastkach”) miałem na myśli tylko i wyłącznie to, że jako przykład podałeś nację bułgarską, która przy każdym wydarzeniu (niezależnie od tego czy to dumki czy coś innego) ma „sold out”. Pisałeś wcześniej (a propos koncertu Hey), że za niektórymi wykonawcami trzeba się nieźle nachodzić, żeby zgodzili się wystąpić w Lux. Biorąc te dwa postulaty pod uwagę, ironicznie zaproponowałem hipotetyczne rozwiązanie, żeby zaprosić wykonawcę mniej opornego. A reakcja na ewentualnych nieobecnych „jak ktoś nie pójdzie, to powiemy, że jest typowa polska maruda” było zwyczajnie aluzją do tego, jak odnosisz się do tych, którzy nie poszli na festiwalowy koncert lub inne polonijne wydarzenie – „Bo zla pogoda. Bo dobra pogoda. Bo nie dzis”
Więc podsumowując: za Kult dziękuję - tak, za „Cztery osiemnastki” – też dziękuję, ale wolę nie. Może znajdą się inni chętni?
zzz, ustalmy na koniec (bo temat chyba sie wyczerpuje wraz z tym, jak dochodzimy zgodnie do wspolnych wnioskow), ze ja absolutnie sie na Polakow nie obrazam za to, ze nie przychodza na moje koncerty. To jest ich prywatna sprawa. Moja sprawa natomiast (i to niestety tez prywatna) jest taka, ze ich nieprzyjscie na moj koncert oznacza po prostu dziure w budzecie imprezy. No i co dalej? Oto jest pytanie. A odpowiedz chyba sam jestes w stanie sobie wymyslic. Czyste prawa rynku + po prostu zdrowy rozsadek. Nie ma w tym zadnych emocji, szukania winnych, etc. No, tak po prostu jest i tak po prostu bedzie. Warto przy tym pamietac, ze to jednak ludzie, ci nasi wlasnie kochani Polacy, "glosuja" swoimi nogami (przychodzac lub nie) oraz swoimi pieniedzmi (kupujac bilety lub nie) za tym, czy w Luksemburgu maja sie odbywac polskie imprezy kulturalne i czy ma tu byc polski sklep, polska restauracja, i nie-wiem-co-jeszcze-polskie. Czysta demokracja: glosuja na "TAK" – jest, glosuja na "NIE" – nie ma, a jak bylo, to znika. Czy cos jest w tym "ukladzie spolecznym" niejasne czy zaskakujace? Mam nadzieje, ze nic, a ci, ktorzy zaglosowali tak czy inaczej zrobili to ze swiadomoscia wagi ich glosu i konsekwencji ich wyboru. Jesli tak, to wszystko jest jasne, proste, oczywiste i tego sie trzymajmy.
A dla porzadku odkryje jeszcze rabka tajemnicy handlowej – wierz mi, ze ani koncert Kultu (ktory przyciagnal do Atelier prawie 500 osob) ani koncert Heya (na ktory do Melusiny przyszlo ok. 320 osob) w czysto biznesowym ukladzie nawet sie nie zwrocil. Czyli innymi slowy – skonczyl sie deficytem. Bo wiesz, to niestety jest uklad naczyn polaczonych – im wieksza gwiazde zapraszasz, tym na wieksza publicznosc mozesz liczyc, ale tez i koszty organizacyjne takiego koncertu (a wiec nie tylko honoraria, ale hotel na odpowiednim poziomie, "wypasiony" rider techniczny, etc.) znacznie wzrastaja. Tak wiec fajnie, ze na Heya czy Kult przyszlo tyle osob, ale to nadal nie jest klucz do sukcesu takich imprez. Gdzies tam "czaruje" spora liczba Polakow w Luksemburgu. Ponoc jest ich ponad 3000! Zakladam, ze po odjeciu starcow, oseskow, matek karmiacych oraz tych, ktorzy nawet jak sie wszedzie trabi w mediach o polskiej imprezie, to i tak powiedza, ze "szkoda, ze nie wiedzieli wczesniej...", i tak zostanie jakies co najmniej 500-700 osob. Ale jak sie potem organizuje dla tych trzech tysiecy impreze, to ilosc nia naprawde zainteresowanych brutalnie demaskuje rzeczywistosc, ktora niestety autorka tego tematu bardzo trafnie zdefiniowala. Nie bede po raz kolejny cytowac, zeby nie zanudzic na smierc...
A dla porzadku odkryje jeszcze rabka tajemnicy handlowej – wierz mi, ze ani koncert Kultu (ktory przyciagnal do Atelier prawie 500 osob) ani koncert Heya (na ktory do Melusiny przyszlo ok. 320 osob) w czysto biznesowym ukladzie nawet sie nie zwrocil. Czyli innymi slowy – skonczyl sie deficytem. Bo wiesz, to niestety jest uklad naczyn polaczonych – im wieksza gwiazde zapraszasz, tym na wieksza publicznosc mozesz liczyc, ale tez i koszty organizacyjne takiego koncertu (a wiec nie tylko honoraria, ale hotel na odpowiednim poziomie, "wypasiony" rider techniczny, etc.) znacznie wzrastaja. Tak wiec fajnie, ze na Heya czy Kult przyszlo tyle osob, ale to nadal nie jest klucz do sukcesu takich imprez. Gdzies tam "czaruje" spora liczba Polakow w Luksemburgu. Ponoc jest ich ponad 3000! Zakladam, ze po odjeciu starcow, oseskow, matek karmiacych oraz tych, ktorzy nawet jak sie wszedzie trabi w mediach o polskiej imprezie, to i tak powiedza, ze "szkoda, ze nie wiedzieli wczesniej...", i tak zostanie jakies co najmniej 500-700 osob. Ale jak sie potem organizuje dla tych trzech tysiecy impreze, to ilosc nia naprawde zainteresowanych brutalnie demaskuje rzeczywistosc, ktora niestety autorka tego tematu bardzo trafnie zdefiniowala. Nie bede po raz kolejny cytowac, zeby nie zanudzic na smierc...
Fantastyczne spojrzenie na temat, szerokie, przemyślane, precyzyjnie ujęte w słowa, czapki z głów. Całe szczęście, że wreszcie ktoś po tych infantylnych, zdawkowych wypowiedziach zzz/MaWi'ego celnie ujął istotę problemu. Jestem pod wrażeniem.misio pisze:Bo Polacy sa wysrani - sorry za slowo. Nie ma takiego drugiego wysranego narodu na świecie. Polak jak przeliczy na złotówki to nie ma bata żeby kupił. Taka prawda - niestety.