Polska sekcja w szkole europejskiej
Polska sekcja w szkole europejskiej
Mam pytanie do rodzicow dzieci,ktore chodza do polskiej sekcji w szkole euroejskiej. Czy sa panstwo zadowoleni z poziomu, sposobow nauczania? Czy byl to dobry wybor? Czy dzieci chetnie chodza do szkoly? Niebawem, czeka nas wybor szkoly. Rozwazam taka opcje ale chcialabym wiedziec czy ta sekcja dobrze funkcjonuje.
Re: Polska sekcja w szkole europejskiej
Moze dobrze byloby sprecyzowac, w jakim wieku jest dziecko, bo szkola europejska, jak wiadomo, dzieli sie na podstawowa i srednia, a w kazdej ucza inni nauczyciele i jest inna sytuacja.
Mam 2 dzieci. Starsze jest w Szkole Europejskiej w szkole podstawowej w sekcji polskiej. Wiele slyszalam o slynnej wielojezycznosci uczniow EE. Moze przyjdzie to z czasem. Jak na razie wciaz widze u dziecka bariere jezykowa: 1 lekcja dziennie jezyka obcego to zdecydowanie za malo, by czulo sie swobodnie: moje dziecko unika wszelkich zajec dodatkowych w innym jezyku niz jezyk polski. Dlatego tez mlodsze najprawdopodobnie pojdzie do lokalnej luksemburskiej podstawowki, bo uwazamy, ze integracja i znajomosc wszystkich 3 jezykow urzedowych jest bardzo wazna.
Tak języki to ważny temat, ale z tego co wiem to absolwenci szkoły europejskiej nie mają z tym wielkiego problemu. Nie jest to też wątek na temat wyższości tej szkoły nad luksemburską, która z musu uczy wielu języków, ale jej poziom ogólny jest dość nisko oceniany, więc dziecko może być biegłe w wielu jezykach, ale może nie mieć nic do powiedzenia. Dochodzi do tego element większego stresu dla dzieci i dla rodziców, bo trzeba sobie zadać pytanie, jak pomóc dziecku w lekcjach uczonych w języku LU? Mankamentów jest więcej, więc trzeba je wziąć wszystkie pod uwagę dokonując wyboru.
Co do EU-szkoły, a PL sekcji w szczególności to uważam, że to dobry wybór. Mam syna który obecnie kończy juz 3 rok w podstawówce, a uprzednio chodził też tam 2 lata do Maternel. Musze przyznac, że szkoła mi się podoba. Najważniejsze jest to, że nie tylko mnie sie podoba, ale i mojemu dziecku.
Jest dostępna całodzienna opieka od rana do wieczora, co nie zawsze jest reguła w szkolu LU, po lekcjach w szkole jest świetna świetlica, gdzie dzieci pod opieka robią lekcje, czyli nie robią ich potem w domu. No i kadra jest fajna. Nauczyciele są naprawdę zaangażowani i to widać po dzieciach. Nie nudzą się, jak są szybszi to mają dodatkowe zadania i robią więcej. Jak rozmawiałem z rodzicami z innych sekcji językowych to podobno PL sekcja ma reputacje tej bardziej ambitnej, gdzie dzieci się bardziej "wyciska", ale czy to prawda to nie wiem, to taka pewnie kolejna urban legend. Jeszcze jedna istotna dla mnie rzecz to język polski. Żadna inna, nawet najlepsza, szkoła weekendowa nie da dziecku takiej bazy językowej, jak codzienne obcowanie w mowie i piśmie. Pisanie jest tu słowem kluczem.
Naturalnie takie pozytywne opinie wynikają z porównań, a ja jako osoba nie związana z systemem edukacji mogę sie oprzeć jedynie na własnym doswiadczeniu sprzed ...wielu lat.
Trzeba mieć na uwadze, że szkoła europejska została stworzona z myślą o udostępnieniu i odwzorowaniu systemu edukacji z danego kraju za granicą. Teoretycznie więc dziecko ze szkoły w PL powinno bez problemu kontynuowac edukację w szkole EU, a potem np.: wrócić do PL i dalej sie uczyć w polskiej szkole. To założenie pewnie powoduje, że intergacja różnych narodowości nie jest zbyt daleko posunięta i języki obce są takowoż traktowane.
Osobiście uważam, że jeżeli jesteście zatrudnieni w strukturach UE możecie wysłać dziecko do lokanej szkoły i zobaczyc jak dziecko i wy dajecie sobie radę. Jak będą problemy zawsze można przenieść dziecko do szkoly europejskiej, w drugą stronę przenosiny mogą być bolesne.
Pozdrawiam i życzę udanego wyboru, bo to jeden z tych wyborów co będą miały wpływ na resztę życia naszego dziecka.
Rafał
Co do EU-szkoły, a PL sekcji w szczególności to uważam, że to dobry wybór. Mam syna który obecnie kończy juz 3 rok w podstawówce, a uprzednio chodził też tam 2 lata do Maternel. Musze przyznac, że szkoła mi się podoba. Najważniejsze jest to, że nie tylko mnie sie podoba, ale i mojemu dziecku.
Jest dostępna całodzienna opieka od rana do wieczora, co nie zawsze jest reguła w szkolu LU, po lekcjach w szkole jest świetna świetlica, gdzie dzieci pod opieka robią lekcje, czyli nie robią ich potem w domu. No i kadra jest fajna. Nauczyciele są naprawdę zaangażowani i to widać po dzieciach. Nie nudzą się, jak są szybszi to mają dodatkowe zadania i robią więcej. Jak rozmawiałem z rodzicami z innych sekcji językowych to podobno PL sekcja ma reputacje tej bardziej ambitnej, gdzie dzieci się bardziej "wyciska", ale czy to prawda to nie wiem, to taka pewnie kolejna urban legend. Jeszcze jedna istotna dla mnie rzecz to język polski. Żadna inna, nawet najlepsza, szkoła weekendowa nie da dziecku takiej bazy językowej, jak codzienne obcowanie w mowie i piśmie. Pisanie jest tu słowem kluczem.
Naturalnie takie pozytywne opinie wynikają z porównań, a ja jako osoba nie związana z systemem edukacji mogę sie oprzeć jedynie na własnym doswiadczeniu sprzed ...wielu lat.
Trzeba mieć na uwadze, że szkoła europejska została stworzona z myślą o udostępnieniu i odwzorowaniu systemu edukacji z danego kraju za granicą. Teoretycznie więc dziecko ze szkoły w PL powinno bez problemu kontynuowac edukację w szkole EU, a potem np.: wrócić do PL i dalej sie uczyć w polskiej szkole. To założenie pewnie powoduje, że intergacja różnych narodowości nie jest zbyt daleko posunięta i języki obce są takowoż traktowane.
Osobiście uważam, że jeżeli jesteście zatrudnieni w strukturach UE możecie wysłać dziecko do lokanej szkoły i zobaczyc jak dziecko i wy dajecie sobie radę. Jak będą problemy zawsze można przenieść dziecko do szkoly europejskiej, w drugą stronę przenosiny mogą być bolesne.
Pozdrawiam i życzę udanego wyboru, bo to jeden z tych wyborów co będą miały wpływ na resztę życia naszego dziecka.
Rafał
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
to jeszcze ja dodam swoje trzy grosze...
Stan na dziś: syn w 3 klasie podstawówki, córa w 2 klasie szkoły średniej (secondaire, czasami zwana przez Polaków gimnazjum). Wielojęzyczność? Oczywiście tak, ale nie kosztem znajomości języka ojczystego. I zauważam coraz częściej, że nawet będąc w polskiej sekcji dzieci mają braki językowe. Ale nie wynika to z niskiego poziomu nauczania języka ojczystego, ale raczej z faktu przebywania w międzynarodowym towarzystwie....
Syn szlifuje dodatkowo francuski na podwórku z kolegami (tez różnych narodowości, chodzących do różnych szkół) i na zajęciach dodatkowych, typu piłka nożna. Córa po angielsku rozmawia już biegle z kolegami i koleżankami ze szkoły z innych sekcji, czyta literaturę młodzieżową po angielsku i jak ma do wyboru oryginał angielski lub polskie tłumaczenie - oczywiście wybiera oryginał. W szkole średniej zajęcia w języku polskim obejmują ok 50% lekcji, a im bliżej matury tym mniej.
Szkoła europejska jest bardzo dobrym wyborem, przygotowującym dzieci nie tylko do studiów w kraju ojczystym, ale w każdym innym kraju europejskim.
Stan na dziś: syn w 3 klasie podstawówki, córa w 2 klasie szkoły średniej (secondaire, czasami zwana przez Polaków gimnazjum). Wielojęzyczność? Oczywiście tak, ale nie kosztem znajomości języka ojczystego. I zauważam coraz częściej, że nawet będąc w polskiej sekcji dzieci mają braki językowe. Ale nie wynika to z niskiego poziomu nauczania języka ojczystego, ale raczej z faktu przebywania w międzynarodowym towarzystwie....
Syn szlifuje dodatkowo francuski na podwórku z kolegami (tez różnych narodowości, chodzących do różnych szkół) i na zajęciach dodatkowych, typu piłka nożna. Córa po angielsku rozmawia już biegle z kolegami i koleżankami ze szkoły z innych sekcji, czyta literaturę młodzieżową po angielsku i jak ma do wyboru oryginał angielski lub polskie tłumaczenie - oczywiście wybiera oryginał. W szkole średniej zajęcia w języku polskim obejmują ok 50% lekcji, a im bliżej matury tym mniej.
Szkoła europejska jest bardzo dobrym wyborem, przygotowującym dzieci nie tylko do studiów w kraju ojczystym, ale w każdym innym kraju europejskim.
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Rzeczywiscie, nie jest to latwa sprawa z tymi jezykami. Nasza sytuacja jest tym bardziej skomplikowana,ze juz teraz w domu corka ma do czynienia z trzema roznymi jezykami. Zdecydowanie jednak mowi najlepiej po polsku. Wazny jest tez fakt,ze polska sekcja jest w Kirchberg, gdzie pracuje moj maz. Byloby poprostu latwiej jechac w jednym kieunku niz zawozic dziecko do Mamer,gdzie bedzie sekcja dunska. Dlatego ciesza mnie pozytywne opinie o szkole.
Panie Rafale,rzeczywiscie to jedna z najtudniejszych decyzji jaka musimy podjac za nasze dziecko.
Aaa...dzieki bardzo za wszytkie komentarze
Panie Rafale,rzeczywiscie to jedna z najtudniejszych decyzji jaka musimy podjac za nasze dziecko.
Aaa...dzieki bardzo za wszytkie komentarze
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
mały komentarz co do języków. Zapisujac dziecko do szkoły podstawowej trzeba wybrać drugi język jakiego dziecko będzie sie uczyć, poczynając już od 1 klasy - są to EN, FR lub DE.brahms pisze:Rzeczywiscie, nie jest to latwa sprawa z tymi jezykami. Nasza sytuacja jest tym bardziej skomplikowana,ze juz teraz w domu corka ma do czynienia z trzema roznymi jezykami. Zdecydowanie jednak mowi najlepiej po polsku. Wazny jest tez fakt,ze polska sekcja jest w Kirchberg, gdzie pracuje moj maz. Byloby poprostu latwiej jechac w jednym kieunku niz zawozic dziecko do Mamer,gdzie bedzie sekcja dunska
Kolejny język obcy dochodzi w 2 klasie gimnazjum (L3), a potem w klasie 4 lub 5 (L3) plus łacina.
POlecam strone szkoły: www.euroschool.lu, a ponadto szczegółowy informator, juz dostępny na rok szkolny 2012/2013 http://www.euroschool.lu/luxschool/stor ... _EN_vd.pdf
A przede wszytskim, jesli masz jeszcze jakies pytania czy watpliwosci - pytaj. jest tu mnostwo osob chetnych do pomocy
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
Małe uzupełnienie - trzeci język obcy nie jest obowiązkowy (LI - język ojczysty, LII - pierwszy język obcy, LIII - drugi język obcy, LIV - trzeci język obcy). Podobnie jest z łaciną i klasyczną greką - to są przedmioty do wyboru.kajapapaja pisze:Kolejny język obcy dochodzi w 2 klasie gimnazjum (L3), a potem w klasie 4 lub 5 (L3) plus łacina
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
Z reguły nie wchodzę na wątki o szkolnictwie, szczególnie jeżeli dotyczą nauki w szkole europejskiej ponieważ moje dzieci nie chodzą do SE wiec nie mam podstaw do oceny.
Niemniej, szczerze radzę przeczytać raz jeszcze post Rafała i raczej nie posyłać dzieci do szkoły luksemburskiej. Szkoła ta owszem nauczy języków (ale inna szkoła również), natomiast Twoje dziecko może być w przyszłości skazane na edukację, której sobie dla niego nie życzysz. W szkole luksemburskiej najwyższa instancją jest nauczyciel i tylko on ma prawo kierować Twoje dziecko do tej czy innej szkoły wyższej. Twoje dziecko jeżeli nie będzie wybitne ma szanse być skierowanym do nauki zawodu, a nie do kształcenia ogólnego, do którego podciąga się - czasem na siłę - rodowitych Luksemburczyków. Znam przykłady sąsiadów luksemburskich i bośniackich.. i jak narazie moje obserwacje układają się w całość. Jeżeli się gruntownie mylę, to tylko dobrze..dla dzieci.
Moje dzieci chodziły rok do szkoły luksemburskiej - to był najgorszy rok ich życia.
To obszerny temat, nie chce mi się go rozwijać. Mam znajomych, których dzieci chodzą do luksemburskich szkół i są zadowoleni. Jeżeli jednak ja miałabym wybór, a koszty nie grałyby roli (nie dla wszystkich SE jest bezpłatna) - posłałabym dziecko do SE lub do ISL, z której jestem bardzo zadowolona - ale tam edukacja jest w jęz. angielskim.
Sprzedałabym ostatnia koszulę by dziecko mogło się uczyć w ISL.
W luksemburskiej szkole uznane za "może opóznionego w rozwoju" - dziś po 3 latach pracy jego i nauczycieli w ISL zbiera bardzo! dobre noty jak: meeting expectations i exceeding expectations.
Z językiem polskim o dziwo tez nie ma problemu - szkoła weekendowa i chyba poprzez czytanie po polsku (choć chętniej wybiera angielskie książki). U córki jest problem z pisaniem po polsku ale one jest dopiero w 2 klasie.
Zbadaj te tematy gruntownie zanim podejmiesz decyzję...
Niemniej, szczerze radzę przeczytać raz jeszcze post Rafała i raczej nie posyłać dzieci do szkoły luksemburskiej. Szkoła ta owszem nauczy języków (ale inna szkoła również), natomiast Twoje dziecko może być w przyszłości skazane na edukację, której sobie dla niego nie życzysz. W szkole luksemburskiej najwyższa instancją jest nauczyciel i tylko on ma prawo kierować Twoje dziecko do tej czy innej szkoły wyższej. Twoje dziecko jeżeli nie będzie wybitne ma szanse być skierowanym do nauki zawodu, a nie do kształcenia ogólnego, do którego podciąga się - czasem na siłę - rodowitych Luksemburczyków. Znam przykłady sąsiadów luksemburskich i bośniackich.. i jak narazie moje obserwacje układają się w całość. Jeżeli się gruntownie mylę, to tylko dobrze..dla dzieci.
Moje dzieci chodziły rok do szkoły luksemburskiej - to był najgorszy rok ich życia.
To obszerny temat, nie chce mi się go rozwijać. Mam znajomych, których dzieci chodzą do luksemburskich szkół i są zadowoleni. Jeżeli jednak ja miałabym wybór, a koszty nie grałyby roli (nie dla wszystkich SE jest bezpłatna) - posłałabym dziecko do SE lub do ISL, z której jestem bardzo zadowolona - ale tam edukacja jest w jęz. angielskim.
Sprzedałabym ostatnia koszulę by dziecko mogło się uczyć w ISL.
W luksemburskiej szkole uznane za "może opóznionego w rozwoju" - dziś po 3 latach pracy jego i nauczycieli w ISL zbiera bardzo! dobre noty jak: meeting expectations i exceeding expectations.
Z językiem polskim o dziwo tez nie ma problemu - szkoła weekendowa i chyba poprzez czytanie po polsku (choć chętniej wybiera angielskie książki). U córki jest problem z pisaniem po polsku ale one jest dopiero w 2 klasie.
Zbadaj te tematy gruntownie zanim podejmiesz decyzję...
Z kierowaniem na siłę do szkół zawodowych nie-Luksemburczyków też się już tutaj spotkałam. I bynajmniej nie chodziło o dziecko nieuzdolnione, a wręcz przeciwnie. O posądzaniu o niedorozwój umysłowy dzieci, które po prostu nie mówiły/nie rozumiały po niemiecku czy luksembursku („bo są tutaj już 3 miesiące i ciągle nie mówią po niemiecku!!”) też już słyszałam.
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
Sąsiad Luksemburczyk, lat kilkanaście, w głowie pstro, zawsze złe wyniki w nauce, ledwo naciągane "trójczyny" - przeciągany z klasy do lasy został skierowany do... liceum. W tymże liceum znowu kolejne szanse, kolejne fory i same pały. Sam się przeniósł to technikum.
Kształcenie w liceach jest już na przyzwoitym poziomie, ale trzeba się tam dostać. A jeżeli ma o tym decydować nauczyciel i narodowość a nie wyniki w nauce to ja dziękuje za taki system.
Stanowiska urzędnicze będą zawsze obsadzane rodowitymi Luksemburczykami. Mnie osobiście ten trend nie dziwi bo oni tak żyją od lat i muszą wygodnie posadowić swoich obywateli. Ktoś z rodziny w gminie, ktoś w Policji, ktoś w ministerstwie, ktoś w intratnej formie budowlanej. A Ty Polaku, Bośniaku, Włochu buduj nam, przepychaj toalety, koś trawniki...To rodzaj takie subtelnego ekonomicznego feudalizmu.
Luksemburczyk przyjdzie zawsze do firmy luksemburskiej - widzę takie postępowanie u mojego landlorda.
Dlatego jestem za kształceniem w duchu europejskości lub international.
Kiedyś czytałam artykuł, że dzieci z takich szkól (Dzieci Europy) zatracają swoją tożsamość, są zagubione, oderwane od macierzy...
Dla mnie prawo Pitagorasa zawsze będzie takie samo - czy powiedziane po polsku czy angielsku. Decydujące znaczenie ma tylko literatura polska i historia. W tych tematach trzeba dziecku pomóc a jak ma szerokie horyzonty wypracowane przez szkolę to i z tym sobie poradzi. Bardzo ważna jest integracja z innymi narodowościami - a to na przerwach czy wspólnych zajęciach w SE lub na co dzień w klasach w ISL. Dzieje się to przy jednoczesnym zaakcentowaniu własnych narodowych korzeni.
Pomoże to dzieciom w wypracowaniu myślenia,że wszyscy jesteśmy tacy sami i nie będą powielali kompleksów Polaka z PRL-u któremu zawsze się wydawało, że jest gorszy od reszty Europy - przez brak języków, podróży, technologii i pieniędzy...
Kształcenie w liceach jest już na przyzwoitym poziomie, ale trzeba się tam dostać. A jeżeli ma o tym decydować nauczyciel i narodowość a nie wyniki w nauce to ja dziękuje za taki system.
Stanowiska urzędnicze będą zawsze obsadzane rodowitymi Luksemburczykami. Mnie osobiście ten trend nie dziwi bo oni tak żyją od lat i muszą wygodnie posadowić swoich obywateli. Ktoś z rodziny w gminie, ktoś w Policji, ktoś w ministerstwie, ktoś w intratnej formie budowlanej. A Ty Polaku, Bośniaku, Włochu buduj nam, przepychaj toalety, koś trawniki...To rodzaj takie subtelnego ekonomicznego feudalizmu.
Luksemburczyk przyjdzie zawsze do firmy luksemburskiej - widzę takie postępowanie u mojego landlorda.
Dlatego jestem za kształceniem w duchu europejskości lub international.
Kiedyś czytałam artykuł, że dzieci z takich szkól (Dzieci Europy) zatracają swoją tożsamość, są zagubione, oderwane od macierzy...
Dla mnie prawo Pitagorasa zawsze będzie takie samo - czy powiedziane po polsku czy angielsku. Decydujące znaczenie ma tylko literatura polska i historia. W tych tematach trzeba dziecku pomóc a jak ma szerokie horyzonty wypracowane przez szkolę to i z tym sobie poradzi. Bardzo ważna jest integracja z innymi narodowościami - a to na przerwach czy wspólnych zajęciach w SE lub na co dzień w klasach w ISL. Dzieje się to przy jednoczesnym zaakcentowaniu własnych narodowych korzeni.
Pomoże to dzieciom w wypracowaniu myślenia,że wszyscy jesteśmy tacy sami i nie będą powielali kompleksów Polaka z PRL-u któremu zawsze się wydawało, że jest gorszy od reszty Europy - przez brak języków, podróży, technologii i pieniędzy...
Wcale mnie to nie dziwi, że "obsadzają" stanowiska "swoimi". W PL też to się stosuje, od urzędu gminy, po uniwersytet, nawet sprzątaczka ma jakieś koneksje z rektorem
Znam kilka naturalizowanych Luksemburczyków, którzy są na państwowych posadach.
Co do szkół w Lux to mam w rodzinie nauczycielkę i wiem trochę jak sytuacja wygląda od tej strony. Serio? Gdybym miała dzieci nigdy bym ich nie posłała do takiej szkoły. Właściwie nauczycielom to można naskoczyć, nikt ich nie kontroluje i nikt nie ma nad nimi realnej władzy.Bez urazy ale to takie święte krowy, którym właściwie nic nie można nakazać. Nawet wybierany president nic nie może. Inspektor też nic. Są nauczyciele z powołaniem, którym się chce, ale bardzo wielu olewa lekcje i woli robić dodatkowe lekcje wf...i serio nikt ich za to nie wykopie ze szkoły....A najgorsze jest to,że dla tych co się angażują jest dokładnie takie samo wynagrodzenie jak dla leni. Zero konkurencji, motywacji....
Ok, może mam jakiś skrzywiony obraz, nie mam dzieci więc się nie mądruję, to tylko to co zasłyszałam od luksemburskiej nauczycielki.
Znam kilka naturalizowanych Luksemburczyków, którzy są na państwowych posadach.
Co do szkół w Lux to mam w rodzinie nauczycielkę i wiem trochę jak sytuacja wygląda od tej strony. Serio? Gdybym miała dzieci nigdy bym ich nie posłała do takiej szkoły. Właściwie nauczycielom to można naskoczyć, nikt ich nie kontroluje i nikt nie ma nad nimi realnej władzy.Bez urazy ale to takie święte krowy, którym właściwie nic nie można nakazać. Nawet wybierany president nic nie może. Inspektor też nic. Są nauczyciele z powołaniem, którym się chce, ale bardzo wielu olewa lekcje i woli robić dodatkowe lekcje wf...i serio nikt ich za to nie wykopie ze szkoły....A najgorsze jest to,że dla tych co się angażują jest dokładnie takie samo wynagrodzenie jak dla leni. Zero konkurencji, motywacji....
Ok, może mam jakiś skrzywiony obraz, nie mam dzieci więc się nie mądruję, to tylko to co zasłyszałam od luksemburskiej nauczycielki.