11 września 2001. Gdzie wtedy byliśmy?
Moderator: LuxTeam
- ogrodniczka
- Posty: 857
- Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
- Lokalizacja: Kraków/Bridel
Tego dnia wlasnie mialam podjac nowa prace w restauracji w Sundasky, Ohio, ale kiedy przyszlam na miejsce wszyscy siedzieli przed telewizorem i ogladali ten "wypadek". Tego samego dnia wieczorem wszscy goscie wyjechali i nie bylo mowy o pracy... Dwa dni nie dzialaly telefony, udalo mi sie wyslac maila do rodziny, ze wszystko ok (czyli ze no NYC jade dopier dnia nastepnego) okolo 4 po poludniu, czyli 22 czasu polskiego. A w Nowym Jorku, dwa dni po zamachach bylo bardzo spokojnie. Czulo sie napiecie, spowodowane w sumie jedynie rykiem samolotow wojskowych nad miastem (gdyz pasazerskie nie lataly wcale). Palono swiece na ulicach i Amerykanie arabskiego pochodzenia organizowali wiece solidarnosci z ofiarami zamachow w Central Parku, odciajac sie jedoczesnie od tych wydazen. Metro kursowalo normalnie, jedynie stacja "Wall street" nie dzialala i czuc bylo niewyobrazalny wrecz swad spalenizny... Zrobilam zdjecia plonacego Manhattanu, zadne nie wyszlo, coz...
Ja siedzialem w pracy i ciezko bylo w to uwierzyc, zwlaszcza ze co by tu mowic, mialem okazje byc na jednym z budynkow w przeszlosci - no nie wierzylem ze moze im sie cos stac.
Druga sprawa to martwilem sie o kumpla co mial wracac z USA. Kilka dni pozniej mielismy jeden egzamin, no i miala to byc praca "zbiorowa" <mrgreen>
PS.
Kumpel nie dolecial, egzamin zdalem
Druga sprawa to martwilem sie o kumpla co mial wracac z USA. Kilka dni pozniej mielismy jeden egzamin, no i miala to byc praca "zbiorowa" <mrgreen>
PS.
Kumpel nie dolecial, egzamin zdalem
A ja byłam na wczasach w Chorwacji i paławiłam się w błogiej nieświadomości. Rano 12-go , tuż po 8.00, rozdzwoniła się komórka i znajomi zaczeli przekazywac nam wieści. Dośc chaotycznie. W Stanach był mój brat.
Pojechaliśmy do Puli w poszukiwaniu kawiarenki internetowej. Szliśmy starożytnymi, kamiennymi uliczkami w tłumie ludzi i z niedowirzaniem patrzyliśmy na zdjęcia w chorwackich gazetach na stoiskach z prasą.
Pamiętam to jak z scenę z jakiegoś filmu...
Ogrodniczka ma racje, pewne momenty zapadają w pamięc, ale tylko nieliczne ( z tych nie dotyczących ważnych chwil prywatnych) są tak wyraźnie podpisane datą i godziną.
Z mojego życia przypominam sobie chyba tylko dwie : 11 września właśnie i pewien grudniowy poranek bez teleranka.
Pojechaliśmy do Puli w poszukiwaniu kawiarenki internetowej. Szliśmy starożytnymi, kamiennymi uliczkami w tłumie ludzi i z niedowirzaniem patrzyliśmy na zdjęcia w chorwackich gazetach na stoiskach z prasą.
Pamiętam to jak z scenę z jakiegoś filmu...
Ogrodniczka ma racje, pewne momenty zapadają w pamięc, ale tylko nieliczne ( z tych nie dotyczących ważnych chwil prywatnych) są tak wyraźnie podpisane datą i godziną.
Z mojego życia przypominam sobie chyba tylko dwie : 11 września właśnie i pewien grudniowy poranek bez teleranka.
JJ
Oczywiście, że wypadki i różne kataklizmy zabierają tysiące ofiar niemal każdego dnia. Taki jest jednak świat i jesteśmy z takimi rzeczami po prostu oswojeni.
To czy Ameryka sprowokowała takie czy inne postawy to sprawa do dyskusji , bo opinii na ten temat są setki . To polityka.
Moim zdaniem 11 września jest pamiętny dlatego, że był zaskoczeniem.
Wydarzenia polityczne biegły sobie takim a nie innym utartym torem. Gdzieniegdzie wybuchał mniejszy lub więszy konflikt zbrojny, w innym miejscu była susza i głód, politycy krzyczeli , firmy robiły interesy, notowania giełdowe rosły lub spadały , ludzie pracowali , uczyli się etc.
I nagle zdarzyło się coś co było niespodziewane, streszne , ale przede wszystkim było to coś co niosło za sobą niewidome wtedy konsekwencje .
Chyba dlatego ten dzień jest pamiętny , bo zmieniał w mniejszy lub większy sposób, jakiś tam utarty porządek świata. Więszośc ludzi tak gwałtownych zmian nie lubi, a nawet się ich obawia. Nigdy przecież nie wiadomo czy wyjdą na dobre.
To czy Ameryka sprowokowała takie czy inne postawy to sprawa do dyskusji , bo opinii na ten temat są setki . To polityka.
Moim zdaniem 11 września jest pamiętny dlatego, że był zaskoczeniem.
Wydarzenia polityczne biegły sobie takim a nie innym utartym torem. Gdzieniegdzie wybuchał mniejszy lub więszy konflikt zbrojny, w innym miejscu była susza i głód, politycy krzyczeli , firmy robiły interesy, notowania giełdowe rosły lub spadały , ludzie pracowali , uczyli się etc.
I nagle zdarzyło się coś co było niespodziewane, streszne , ale przede wszystkim było to coś co niosło za sobą niewidome wtedy konsekwencje .
Chyba dlatego ten dzień jest pamiętny , bo zmieniał w mniejszy lub większy sposób, jakiś tam utarty porządek świata. Więszośc ludzi tak gwałtownych zmian nie lubi, a nawet się ich obawia. Nigdy przecież nie wiadomo czy wyjdą na dobre.
JJ