Dziekuje wszystkim za opinie! Jestem pewny ze 99 procent ludzi w rosji to inteligentni, kulturalni, i przyjazni. Niestety, jak zwykle chodzi o ten jeden procent co psuje wszystko dla innych.
Oczywiscie ze w Volgogradzie i Moskwie uzywalibysmy publiczny transport, ale miedzy tymi dwoma miastami jest tez co zobaczyc i na to by sie przydalo auto.
Moji dwaj koledzy to oboje maja wiecej niz dwa metry wysokosci i oboje reprezentowali RPA w sporcie, wiec z nimi bym sie czul bezpiecznie w najciemniejszej uliczce. Ale niestety z tego co piszecie tu, i tego co generalnie przeczytalem na internecie, to wyglada ze lepiej by bylo zostawic moja zone w domu. W sumie wstyd. Tyle czasu spedzilem w azji i doznalem tylko i wylacznie goscinnosc. W luksemburgu tez sie zdarza - ostatnio potencjalny pracodawca powiedzial mi zonie w oczy "Nie masz co szukac pracy w sektorze finansowym. Wy jestescie narod plotkarzy nadajacych sie tylko do restauracji."
I tak dochodzimy do tematu stereotypow. Trudny temat, politycznie niepoprawny, ale niezbedzny dla naszego przezycia. Sam nasz mozg jest skonstruowany aby, na takim niskim poziomie, myslec tylko i wylacznie w stereotypach. Jak wiesz ze nowy typ jablka jez tez jablkiem? Jak wiesz ze masz sie trzymac daleko od kazdego lwa, a nie probowac zapoznac sie z nimi bo "ten moze byc inny"
Fakt jest ze jezeli nosisz prawie takie same geny jak ludzie w rejonie gdzie mieszkasz, i tam wychowales sie, w tych szkolach, w tym systemie, z ta religia, to jestes czescia tego stereotypu. Patrzac na statystyki o Polsce, czy jest to grzech powiedziec ze sredni polak to inteligentny katolik? (inne rasy / kultury powiedzialy by moze ze to jest oksymoron, na przyklad).
Mysle ze choc wszystcy z nas mysla w stereotypach, wazne jest abysmy byli o tym swiadomi i probowali jak najczesciej podchodzic do nowej sytuacji otwartymi ramionami, gotowi kwestionowac nasze z gory wyriobione opinie.
Bamazo, ze masz jakies tam "preconceptions" jak to mowimy po angielsku, to masz, i wszystcy mamy i koniec. Ale szkoda ze przez to raczej masz troche strachu jezdzic po swiecie i zbierac piekne (tak, i nie piekne) doswiadzczenia. W koncu to ty przez to doznajesz straty.
W Chinach, jak sie kupuje bilety na autobus lub pociag, to w cenie jest tez ubezpieczenie. Raz jak bylem w Cheng-du i kupowalem bilet na miedzymiastowy autobus do Jiu-zhai-gou, nagle zamiast tam 2 euro, to pani przy okienku chce 20 euro. Oczywiscie od razu pomyslalem ze chce mnie oszukac. A ona cos tam, cos tam, "prosze placic i isc bo jest kolejka". W koncu podchodzi biznesmen w krawacie i tlumaczy mi pieknym i dowcipnym angielskim "Cena sie zgadza prosze Pana, musisz zaplacic wiecej za ubezpieczenie, bo Twoje zycie jest duzo wiecej warte niz nasze."
Stereotyp sie nie sprawdzil.
Borys - mialem tutaj wlasnie odpowiedziec na Twoja opinie ze "w D nam sie powywracalo od mieszkania w tym Luksemburskim dobrobycie, i dlatego ucieklismy z Paryza". Masz racje! Jak mieszkalem w RPA, i codziennie spotykalem sie z ryzykiem smierci za komorke lub 10 euro, to bylem nieustraszony. Nawet naprawde planowalem wyjazd na wakacje do Iranu aby zobaczyc jak tam jest. Latalem tu i tam, rano Chicago, wieczorem Shanghai, moze z 50, 60 lotow rocznie, i nigdy sie niczego nie balem. A teraz po dwoch latach w tym dobrobycie, wyjazd do Iranu jakos wyglada niebezpiecznie. Jak lecialem ostatnio do Londynu to po raz pierwszy w zyciu mysl mi przyszla "A co jak ten samolot spadnie?" Az sie zaskoczylem jakie to ja durnoty wymyslam...
Ponownie dzieki wszystkim za opinie.