Gdzie parkowac w Paryzu?
Moderator: LuxTeam
P+R - wyglada nico inaczej : skrzyzowania drog narodowych wiodacych do Paryza z périphérique, czyli obwodnica, to sa tzw. "porte" - od strony Ardenow (jadac przez Sedan, Soissons) "porte de la Villette" od strony autostrady "porte de Bercy" - tam sa parkingi, bezplatne ale i nie strzezone - na wlasne ryzyko. Zostawialam tam auto wiele razy, moze mialam szczescie, ale nic mi sie nie stalo. Stad jest juz metro do centrum.
pozdrawiam
pozdrawiam
"Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza." Albert Einstein
Dzieki wszystkim za info. Parkowanie w Disneyland dziala, i to dobrze. Placi sie 8 Euro przy wjazdzie, a wyjazd jest bez kontroli wiec moznaby tam zostawic auto na miesiac za to 8 Euro. Koszt RERu z Disneyland do Paryza 6 iles za osobe, wiec caly ten zachod z parkowaniem wychodzi razem na okolo 32 Euro. Za ta sama cene niektore podziemne strzezone parkingi w miescie maja promocje weekendowe... Wiec w sumie na jedno by wyszlo, choc fajnie jest nie pchac sie autem w serce Paryza.
Czemu ja to dzis pisze, a nie jutro po powrocie z Paryza... bo wrocilismy. Raczej ucieklismy. To co chcielismy zobaczyc zobaczylismy, a chodzenie po tym oszczanym, osr-nym, smietnisku jakos nie bylo romantyczne. Kupy psie i ludzkie mozna obejsc, gory smieci mozna ignorowac, ale zapachy ludzkiego szczania ktore wypelniaja ci nos w kazdym Arrondissement nie da sie ominac.
Bamazo - przechodzi to moje pojecie jak "biali" ludzie moga w takim srodowisku zyc. Wiem ze myslisz za czarni to brudasy i lenie, ale to relatywne. Mysle ze mieszkance Paryza mogli by pobic naszych Afrykanskich czarnych w akurat tym sporcie.
Czemu ja to dzis pisze, a nie jutro po powrocie z Paryza... bo wrocilismy. Raczej ucieklismy. To co chcielismy zobaczyc zobaczylismy, a chodzenie po tym oszczanym, osr-nym, smietnisku jakos nie bylo romantyczne. Kupy psie i ludzkie mozna obejsc, gory smieci mozna ignorowac, ale zapachy ludzkiego szczania ktore wypelniaja ci nos w kazdym Arrondissement nie da sie ominac.
Bamazo - przechodzi to moje pojecie jak "biali" ludzie moga w takim srodowisku zyc. Wiem ze myslisz za czarni to brudasy i lenie, ale to relatywne. Mysle ze mieszkance Paryza mogli by pobic naszych Afrykanskich czarnych w akurat tym sporcie.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
<mrgreen> Dokładnie jak pamietam jak byłem pierwszy raz w Paryżu podczas moich studiów (tak z 15 lat temu) to zapamietałem właśnie oprócz pieknych zabytków, ten smród, bałagan i wszechobesny brudBorys pisze:Duze miasto - duzo szczochow.
Male miasto - malo szczochow.

Calkowicie sie z toba zgadzam i mam nadzieje, ze nie wziales tego zbyt osobiscie do siebie....ja zostalam wychowana w zupelnie innym srodowsku i jak pisalam - to sa stereotypy, zapewne dla wielu krzywdzace - choc jak na razie nie udalo mi sie spotkac przykladow, ktore by je obalily....a jedynie potwierdzajace....digilante pisze:Bamazo - przechodzi to moje pojecie jak "biali" ludzie moga w takim srodowisku zyc. Wiem ze myslisz za czarni to brudasy i lenie, ale to relatywne. Mysle ze
...a sprobuj Francuzowi/ Paryzaninowi powiedziec, ze jego miasto jest brudne i "waniajace".... <bije> <rotfl>
Bamaza - no problem, przyrzekam; tylko wlasnie pomyslalem sobie ze w tych czasach globalizacji, to raczej juz nie chodzi tyle o rasizm, bo mi to naprawde nie przeszkadza jakiego koloru sasiad ma skore, czy wlosy, czy cokolwiek. Raczej mozna myslec o "kulturyzmie" zamiast rasizmie. Wiec, nie chodzi ze sasiad jest z glebokiego Amazonu, tylko raczej aby mial podobna kulture, zachowanie, sposob zycia, absymy oboje mogli razem wspolzyc.
Piast, AnWi - ponownie, wszystko jest relatywne; czy to w czasach komuny w latach 1970-tych jak tam mieszkalem, czy w 1990-tych, czy teraz po powrocie z Wroclawia, Polska zawsze byla raczej / relatywnie czysta. Nie mowi to tylko o serwisie higienicznym w miastach, ale tez o generalnej kulturze Polakow. Rodzice nigdy nie tolerowali zadnego smiecenia, najmniejszy papierek trzeba bylo trzymac az sie znajdzie kosz. I koniec.
W Londynie bylem ostatnio, i tez, relatywnie jest czysto. Przez trzy dni lazilem wszedzie i ani razu nie bylem zgorszony brudem lub malymi prezencikami na chodniku. Wszystkie wieksze rejony swiata mam za pasem, oprocz Australii, Indii i Rosji, i nigdy nie bylem tak zgorszony nie higienicznym srodowiskiem jak teraz w Paryzu, i nigdy do tej chwili nie ucieklem z zaplanowanych wakacji.
Rozmawialismy tez o tym z zona, i mysle ze nie mozna wykluczyc faktu ze po pobycie w Luksemburgu czlowiek sie zmienia.... (kontynuowane na watku o wyjazdzie do Rosji... (wieczorem napisze tam dalej))
Piast, AnWi - ponownie, wszystko jest relatywne; czy to w czasach komuny w latach 1970-tych jak tam mieszkalem, czy w 1990-tych, czy teraz po powrocie z Wroclawia, Polska zawsze byla raczej / relatywnie czysta. Nie mowi to tylko o serwisie higienicznym w miastach, ale tez o generalnej kulturze Polakow. Rodzice nigdy nie tolerowali zadnego smiecenia, najmniejszy papierek trzeba bylo trzymac az sie znajdzie kosz. I koniec.
W Londynie bylem ostatnio, i tez, relatywnie jest czysto. Przez trzy dni lazilem wszedzie i ani razu nie bylem zgorszony brudem lub malymi prezencikami na chodniku. Wszystkie wieksze rejony swiata mam za pasem, oprocz Australii, Indii i Rosji, i nigdy nie bylem tak zgorszony nie higienicznym srodowiskiem jak teraz w Paryzu, i nigdy do tej chwili nie ucieklem z zaplanowanych wakacji.
Rozmawialismy tez o tym z zona, i mysle ze nie mozna wykluczyc faktu ze po pobycie w Luksemburgu czlowiek sie zmienia.... (kontynuowane na watku o wyjazdzie do Rosji... (wieczorem napisze tam dalej))
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
No tak , w dupach Wam sie poprzewracalo od tego dobrobytu...digilante pisze:
Rozmawialismy tez o tym z zona, i mysle ze nie mozna wykluczyc faktu ze po pobycie w Luksemburgu czlowiek sie zmienia.... (kontynuowane na watku o wyjazdzie do Rosji... (wieczorem napisze tam dalej))
Niskie podatki, fajni znajomi, nigdzie nie jest daleko, ksiaze ma fajowe urodzinki

Przyzwyczaja sie tacy do dobrobytu a pozniej pojada w gosci do sasiedniej stolycy , ktos se siurnie i juz sa sceny ... No wiesz co Digi ...
A teraz juz na powaznie , cos jest na rzeczy z tym przyzwyczajaniem sie do obecnie panujacych tutaj warunkow.
A w sprawie siurow :
Z Bonnevoie idac na dworzec korzystam z kladki nad torami. Przy zejsciu po stronie dworca jest taka wneka, tam z tej wneki wydobywa sie "rzeczka" szczyn oddawanych tam przez smietanke LU (kloszardy , junkie i inne takie) jak tamtedy przechodze to noz mi sie w kieszeni otwiera i do glowy przychodza bardzo radykalne pomysly...