Sluchajcie, no wiec ja jednak postanowilem (a, niech bedzie, trudno – chocby "na glupa") pojsc dzis do lasu, i...
I jest tak, ze co prawda grzybow troche jest (w tym nawet znalazlem kilka prawdziwkow), ale – tak jak sugerowal digilante (nie znam sie, wiec nie wiem, czy tym razem byl to sarkazm czy nie, ale strzelam, ze nie byl
) – wiekszosc albo juz totalnie zjedzona przez robale, albo przez slimaki albo przez inne grzyby (czyli plesnie). Wydlubalem z mchu kilka mlodych (a wiec jeszcze niezauwazonych przez robale i inne paskudztwo) podgrzybkow; ba znalalem nawet jednego dosc roslego borowika, ale musialem o niego stoczyc walke ze slimakiem. Musialem wrecz tej bestii wyrwac borowika z paszczy. Normalnie nie dziele sie karma ze skorupiakami, ale coz... bylem zdesperowany; w koncu to juz naprawde ostatnie grzyby w tym roku. Ostatecznie, po spenetrowaniu lasow w promieniu 2 rzutow beretem wokol domu udalo mi sie nazbierac jakis 1 durszlak roznej masci grzybow o stopniu nadawalnosci sie do spozycia (nie w sensie czy sa trujace czy nie, ale na ile zostaly juz zjedzone przez innych przedstawicieli lokalnej fauny i flory) gdzies miedzy 5 a 7 w 10-stopniowej skali.
Czyli w sumie na jajecznice z grzybami jutro na sniadanie bedzie jak w sam raz. Czyli na zakonczenie sezonu wystarczy.
***
Odkrylem tez zreszta cala plantacje grzyba, ktorego juz zdazylem nawet zidentyfikowac no i mam w tej sprawie dylemat a zatem i pytanie do tych, co nie boja sie zadnego grzyba i niejednego juz w zyciu zjedli.
Otoz chodzi o osobnika zwanego maslaczkiem pieprzowym (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%9Blaczek_pieprzowy ); zalaczam zdjecie 1 zabranego z lasu w celach badawczo-rozpoznawczych egzemplarza.
W internecie roznie o tym pisza; podobnie roznie w 3 posiadanych przeze mnie atlasach grzybow. Generalnie, ze grzyb ten trujacy nie jest, ale pieprzny mocno, przez co raczej nie smakuje. Niektorzy uzywaja go ponoc jako przyprawe (po uprzednim wysuszeniu); chodza tez sluchy, ze po ugotowaniu grzyb traci pieprzny animusz i jest juz calkiem zjadliwy. No, ale czy w ogole smakuje? I czy jest sens go jesc?
Pytam nie bez kozery, bo w okolicznych lasach jest tego talatajstwa jeszcze nadal cale krocie i raczej nie chwyta sie tego zadna zaraza (widac slimaki i robale nie lubia kuchni pikantnej).
No i teraz pytanie: czy ktos zna jakis sensowny przepis, po zastosowaniu ktorego grzyb ten mozna by zjesc i przezyc bez wypicia Wisly (wzglednie Sury)? Zaznaczam, ze ja generalnie lubie ostre potrawy i nawet w tajskiej restauracji jestem w stanie sie najesc i wyjsc z niej z zyciem.
Czy moze lepiej zostawic to-to w spokoju i niech sobie rosnie dalej w lesie?... <roll>