Prawdziwki z Auchan
Moderator: LuxTeam
Prawdziwki z Auchan
Jak juz mowa o grzybach...
Zainwestowalem 20 euro w pol kilo prawdziwkow z Auchana, czyli z Rumunii wedlug opisu.
Rozczarowanie niestety. Duzo robali wiec wiekszosc rurek wywalilem, i totalnie bez smaku. Nie lubie jak ludzie kwicza na forum ze tamto siamto z polski najlepsze, ale w tym wypadku nie ma porownania ze smakiem polskich kupionych od jakiejs tam babci przy drodze.
Zainwestowalem 20 euro w pol kilo prawdziwkow z Auchana, czyli z Rumunii wedlug opisu.
Rozczarowanie niestety. Duzo robali wiec wiekszosc rurek wywalilem, i totalnie bez smaku. Nie lubie jak ludzie kwicza na forum ze tamto siamto z polski najlepsze, ale w tym wypadku nie ma porownania ze smakiem polskich kupionych od jakiejs tam babci przy drodze.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
A ja zamowilem 3 trufle burgundzkie w Cactusie i jedna z nich wlasnie skonsumowalem ..... i tez kicha. 1/5 aromatu trufli burgundzkiej, ktore w zeszlym roku sprowadzilem bezposrednio z Wloch, a cena ta sama. Zastanawiam sie wlasnie, jak dlugotrrwale przechowywanie grzybow (przypadek hipermarketow), negatywnie wlpywa na ich smak.
Natomiast, do prawdziwkow "prosto od kury" zbieranych w tutejszych lasach, zadnych zastrzezen nie mam.
Natomiast, do prawdziwkow "prosto od kury" zbieranych w tutejszych lasach, zadnych zastrzezen nie mam.
A skoro temat wyrosl, jak grzyb po deszczu - mam pytanie do bardziej niz ja zaawansowanych grzybiarzy: czy jest jeszcze sens w tym roku chodzenia po lesie w poszukiwaniu grzybow? Czy moze sens to jest, ale na grzyby juz po prostu za zimno?xtheo7 pisze:Natomiast, do prawdziwkow "prosto od kury" zbieranych w tutejszych lasach, zadnych zastrzezen nie mam.
Szcerze mowiac, to dawno w nie bylem. Prawdziwkow bym sie juz raczej nie spodziewal, ALE jest szansa na trompettes de la mort (dzwieczna, polska-swojska nazwa to lejkowiec dety http://pl.wikipedia.org/wiki/Lejkowiec_d%C4%99ty ). otoz, lejkowce dete rosna do pierwszych przymrozkow, zwlaszcza w miejscach bardzo wilgotnych. Z tym, ze trzeba je lubic, bo maja b.intensywny i dosc specyficzny zapach, a sos z nich jest calkowicie czarny ... jak znalazl na czarna polewke
Wlasnie wrocilam z pobliskiego lasu. Wybralam sie na kanie ale tych niestety ani widu ani slychu. Przynioslam za to czernidlaki kolpakowate, rownie smaczne.
Co do prawdziwkow z Auchana to w zeszlym tygodniu pan je zachwalajacy wykrzykiwal ze sa z Portugalii. Ja z kolei zainwestowalam 6 euro w boczniaki mikolajkowe ale jeszcze nie mialam okazji ich przyrzadzic.
Co do prawdziwkow z Auchana to w zeszlym tygodniu pan je zachwalajacy wykrzykiwal ze sa z Portugalii. Ja z kolei zainwestowalam 6 euro w boczniaki mikolajkowe ale jeszcze nie mialam okazji ich przyrzadzic.
Sluchajcie, no wiec ja jednak postanowilem (a, niech bedzie, trudno – chocby "na glupa") pojsc dzis do lasu, i...
I jest tak, ze co prawda grzybow troche jest (w tym nawet znalazlem kilka prawdziwkow), ale – tak jak sugerowal digilante (nie znam sie, wiec nie wiem, czy tym razem byl to sarkazm czy nie, ale strzelam, ze nie byl ) – wiekszosc albo juz totalnie zjedzona przez robale, albo przez slimaki albo przez inne grzyby (czyli plesnie). Wydlubalem z mchu kilka mlodych (a wiec jeszcze niezauwazonych przez robale i inne paskudztwo) podgrzybkow; ba znalalem nawet jednego dosc roslego borowika, ale musialem o niego stoczyc walke ze slimakiem. Musialem wrecz tej bestii wyrwac borowika z paszczy. Normalnie nie dziele sie karma ze skorupiakami, ale coz... bylem zdesperowany; w koncu to juz naprawde ostatnie grzyby w tym roku. Ostatecznie, po spenetrowaniu lasow w promieniu 2 rzutow beretem wokol domu udalo mi sie nazbierac jakis 1 durszlak roznej masci grzybow o stopniu nadawalnosci sie do spozycia (nie w sensie czy sa trujace czy nie, ale na ile zostaly juz zjedzone przez innych przedstawicieli lokalnej fauny i flory) gdzies miedzy 5 a 7 w 10-stopniowej skali.
Czyli w sumie na jajecznice z grzybami jutro na sniadanie bedzie jak w sam raz. Czyli na zakonczenie sezonu wystarczy.
***
Odkrylem tez zreszta cala plantacje grzyba, ktorego juz zdazylem nawet zidentyfikowac no i mam w tej sprawie dylemat a zatem i pytanie do tych, co nie boja sie zadnego grzyba i niejednego juz w zyciu zjedli.
Otoz chodzi o osobnika zwanego maslaczkiem pieprzowym ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%9Blaczek_pieprzowy ); zalaczam zdjecie 1 zabranego z lasu w celach badawczo-rozpoznawczych egzemplarza.
W internecie roznie o tym pisza; podobnie roznie w 3 posiadanych przeze mnie atlasach grzybow. Generalnie, ze grzyb ten trujacy nie jest, ale pieprzny mocno, przez co raczej nie smakuje. Niektorzy uzywaja go ponoc jako przyprawe (po uprzednim wysuszeniu); chodza tez sluchy, ze po ugotowaniu grzyb traci pieprzny animusz i jest juz calkiem zjadliwy. No, ale czy w ogole smakuje? I czy jest sens go jesc?
Pytam nie bez kozery, bo w okolicznych lasach jest tego talatajstwa jeszcze nadal cale krocie i raczej nie chwyta sie tego zadna zaraza (widac slimaki i robale nie lubia kuchni pikantnej).
No i teraz pytanie: czy ktos zna jakis sensowny przepis, po zastosowaniu ktorego grzyb ten mozna by zjesc i przezyc bez wypicia Wisly (wzglednie Sury)? Zaznaczam, ze ja generalnie lubie ostre potrawy i nawet w tajskiej restauracji jestem w stanie sie najesc i wyjsc z niej z zyciem.
Czy moze lepiej zostawic to-to w spokoju i niech sobie rosnie dalej w lesie?... <roll>
I jest tak, ze co prawda grzybow troche jest (w tym nawet znalazlem kilka prawdziwkow), ale – tak jak sugerowal digilante (nie znam sie, wiec nie wiem, czy tym razem byl to sarkazm czy nie, ale strzelam, ze nie byl ) – wiekszosc albo juz totalnie zjedzona przez robale, albo przez slimaki albo przez inne grzyby (czyli plesnie). Wydlubalem z mchu kilka mlodych (a wiec jeszcze niezauwazonych przez robale i inne paskudztwo) podgrzybkow; ba znalalem nawet jednego dosc roslego borowika, ale musialem o niego stoczyc walke ze slimakiem. Musialem wrecz tej bestii wyrwac borowika z paszczy. Normalnie nie dziele sie karma ze skorupiakami, ale coz... bylem zdesperowany; w koncu to juz naprawde ostatnie grzyby w tym roku. Ostatecznie, po spenetrowaniu lasow w promieniu 2 rzutow beretem wokol domu udalo mi sie nazbierac jakis 1 durszlak roznej masci grzybow o stopniu nadawalnosci sie do spozycia (nie w sensie czy sa trujace czy nie, ale na ile zostaly juz zjedzone przez innych przedstawicieli lokalnej fauny i flory) gdzies miedzy 5 a 7 w 10-stopniowej skali.
Czyli w sumie na jajecznice z grzybami jutro na sniadanie bedzie jak w sam raz. Czyli na zakonczenie sezonu wystarczy.
***
Odkrylem tez zreszta cala plantacje grzyba, ktorego juz zdazylem nawet zidentyfikowac no i mam w tej sprawie dylemat a zatem i pytanie do tych, co nie boja sie zadnego grzyba i niejednego juz w zyciu zjedli.
Otoz chodzi o osobnika zwanego maslaczkiem pieprzowym ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%9Blaczek_pieprzowy ); zalaczam zdjecie 1 zabranego z lasu w celach badawczo-rozpoznawczych egzemplarza.
W internecie roznie o tym pisza; podobnie roznie w 3 posiadanych przeze mnie atlasach grzybow. Generalnie, ze grzyb ten trujacy nie jest, ale pieprzny mocno, przez co raczej nie smakuje. Niektorzy uzywaja go ponoc jako przyprawe (po uprzednim wysuszeniu); chodza tez sluchy, ze po ugotowaniu grzyb traci pieprzny animusz i jest juz calkiem zjadliwy. No, ale czy w ogole smakuje? I czy jest sens go jesc?
Pytam nie bez kozery, bo w okolicznych lasach jest tego talatajstwa jeszcze nadal cale krocie i raczej nie chwyta sie tego zadna zaraza (widac slimaki i robale nie lubia kuchni pikantnej).
No i teraz pytanie: czy ktos zna jakis sensowny przepis, po zastosowaniu ktorego grzyb ten mozna by zjesc i przezyc bez wypicia Wisly (wzglednie Sury)? Zaznaczam, ze ja generalnie lubie ostre potrawy i nawet w tajskiej restauracji jestem w stanie sie najesc i wyjsc z niej z zyciem.
Czy moze lepiej zostawic to-to w spokoju i niech sobie rosnie dalej w lesie?... <roll>
No wiesz, mówią, że te z rurkami pod kapeluszem (a nie z blaszkami) z reguły trujące nie są (czego nie można powiedzieć o borowiku szatańskim na przykład...), ale dałabym sobie spokój z grzybem nie znanym i o wątpliwych walorach smakowych w dodatku.... Ja mam zasadę, że nie zbieram czegoś, czego na 100% nie znam...
Ja generalnie wyznaję tę samą zasadę co Bamaza, z tym że wszelkie grzyby można sprawdzić, czy to w 'pogotowiu grzybowym' (bodajeże w Kokelscheuer) czy też wybierając się na wycieczkę z gminnym przewodnikiem-grzybiarzem. Co do tego, że grzyby tutaj błyskawicznie dopada pleśń i ślimaki jest to niestety bodajże największy problem lokalny. Przypuszczam, że wynika to z ogromnej wilgotności, nie ma też tutaj prawie 'zdrowych' lasów iglastych. Mawi potwierdził moje przypuszczenia, że na północy jeszcze można coś znaleźć, w bardziej południowych rejonach grzyby zniknęły właśnie gdzieś pod koniec września (przynajmniej u mnie).
Warto też pamiętać o prawnych ograniczeniach przy zbieraniu grzybów, które są chyba dużo bardziej surowe niż w Polsce. O limitach wagowych pewnie już każdy słyszał, ale niektórych grzybów zwyczajnie zbierać nie można. Więcej szczegółów tutaj:
http://mycology.lu/recolte/
Polecam zwłaszcza:
http://mycology.lu/recolte/10-conseils- ... sommation/
Uwaga: En nettoyant vos champignons, enlevez la peau du chapeau des Bolets élégants, des Amanites rougissantes et des Agarics ainsi que les tubes ramollis des cèpes et autres bolets.
http://mycology.lu/recolte/
Polecam zwłaszcza:
http://mycology.lu/recolte/10-conseils- ... sommation/
Uwaga: En nettoyant vos champignons, enlevez la peau du chapeau des Bolets élégants, des Amanites rougissantes et des Agarics ainsi que les tubes ramollis des cèpes et autres bolets.
Nie bardzo to rozumiem....z borowików zalecają usuwać skórkę z kapelusza...i rurki spod spodu...i blaszki z rydzów???... To ciekawe, bo susz, jaki można kupić w tutejszych sklepach nie jest tych elementów pozbawiony...Kulunka pisze:En nettoyant vos champignons, enlevez la peau du chapeau des Bolets élégants, des Amanites rougissantes et des Agarics ainsi que les tubes ramollis des cèpes et autres bolets.
Myślę, że chodzi o nieścisłości językowe. Bolets elegants to najwidoczniej specyficzna odmiana grzyba:
http://fr.wikipedia.org/wiki/Bolet_%C3%A9l%C3%A9gant
Z kolei co do cepes....
Cèpe est un nom vernaculaire ambigu en français, pouvant désigner plusieurs espèces différentes de champignons. Ce sont principalement des Boletus comestibles mais le mot cèpe est aussi utilisé pour désigner d'autres bolets, notamment au Canada.
Wiem, że w hiszpańskim są setas & cepas, swego czasu pytałem pewnego Hiszpana, na czym polega różnica, ale nie potrafił mi wyjaśnić.
http://fr.wikipedia.org/wiki/Bolet_%C3%A9l%C3%A9gant
Z kolei co do cepes....
Cèpe est un nom vernaculaire ambigu en français, pouvant désigner plusieurs espèces différentes de champignons. Ce sont principalement des Boletus comestibles mais le mot cèpe est aussi utilisé pour désigner d'autres bolets, notamment au Canada.
Wiem, że w hiszpańskim są setas & cepas, swego czasu pytałem pewnego Hiszpana, na czym polega różnica, ale nie potrafił mi wyjaśnić.
Chlopaki i dziewczyny, to troche nie tak. Francuskie "bolety" to worek z cala masa grzybow, ktore po polsku nazywaja sie bardzo roznie. Konkretnie natomiast bolet elegant to zaden borowik, tylko maslak zolty: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%9Bla ... B3%C5%82ty
W w/w tekscie francuskim nie znalazlem tez wymienionych przez bamaze rydzow, sa natomiast pieczarki (Agarics) oraz (sic!) muchomor czerwieniejacy ( Amanite rougissante ; http://pl.wikipedia.org/wiki/Muchomor_c ... ej%C4%85cy ), ktory jak wiele muchomorow jest... jadalny <mniam>
Co do natomiast rurek spod spodu, to jak rozumiem chodzilo bamazie o "tubes ramollis"... hm, przeciez to prawie po polsku jest! chodzi przeciez o tuby zramolałe; takie to ja nie tyle usuwam z grzybow rurkowych, ale wrecz – takich grzybow po prostu nie zbieram. A niech se w lesie zramoleja do imentu!
W w/w tekscie francuskim nie znalazlem tez wymienionych przez bamaze rydzow, sa natomiast pieczarki (Agarics) oraz (sic!) muchomor czerwieniejacy ( Amanite rougissante ; http://pl.wikipedia.org/wiki/Muchomor_c ... ej%C4%85cy ), ktory jak wiele muchomorow jest... jadalny <mniam>
Co do natomiast rurek spod spodu, to jak rozumiem chodzilo bamazie o "tubes ramollis"... hm, przeciez to prawie po polsku jest! chodzi przeciez o tuby zramolałe; takie to ja nie tyle usuwam z grzybow rurkowych, ale wrecz – takich grzybow po prostu nie zbieram. A niech se w lesie zramoleja do imentu!