Przewidywany termin porodu był trochę późniejszy (23.06), ale dzidziuś oraz jego mama zdecydowali się na wcześniejsze rozwiązanie. Akcja była prawie jak w amerykańskim filmie - o godz. 14:15 z piskiem opon (niestety nie opanowałem jeszcze dostatecznie zawracania na ręcznym) podjechaliśmy pod klinikę Dr Bohler na Kirchberg-u, a o 14:42 mały Julek zamiast u mamy w brzuchu był już u mamy na brzuchu.
Poniżej kilka zdjęć, niestety jakość nie najlepsza, bo oczywiście tata zabrał aparat, ale nie sprawdził stanu naładowania baterii

