Luksemburg-przemyślenia po przeprowadzce

Wszelkie dyskusje typu OffTopic

Moderator: LuxTeam

Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

ogrodniczka pisze:Moje dzieci chodzą do ISL
No widzisz, jak to mowia, da liegt der Hund begraben ;)

To teraz wyobraz sobie, ze jestes Chinka, a Twoje dzieci chodza do szkoly amerykanskiej w Krakowie. Z kursem plecionkarstwa dla nich tez nie bedzie latwo, co? Problem nie w Luksemburgu, w malomiasteczkowosci. Problem w niedostatecznym stopniu asymilacji... Ktory jest rzecz jasna latwiejszy do obejscia w NY czy Londynie (w takim NY, zaloze sie, sa kursy plecionkarstwa prowadzone po hiszpansku - kwestia skali po prostu), ale nie mieszajmy przyczyn z okolicznosciami lagodzacymi ;)
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Prawda jak zwykle stoi po środku. Ja mimo wszystko pozostanę w przekonaniu, że moje niedługo nastoletnie dzieci będą mieć większe możliwości spotkań i rozrywki w Krakowie niż w Luksemburgu. Będzie im łatwiej bo bez barier kulturowych, językowych i do tego w Krakowie - mieście tętniącym życiem.
...und da ist der Hund begraben.
Tętniące życiem miasto.
Wprawdzie z krzywymi chodnikami, kurzem i zgiełkiem komunikacyjnym - ale kto z młodych o to dba?
asiunia
Posty: 608
Rejestracja: 19-01-2007, 00:08
Lokalizacja: stad

Post autor: asiunia »

felo pisze:da liegt der Hund begraben
Oraz tu:
ogrodniczka pisze:Jak do tej pory czynnik pochodzenia z tego samego kraju (przynajmniej dla moich dzieci) odgrywa najistotniejszą rolę.
Bo tak jak dla moich chlopakow to czynnik pochodzenia i jezyka nie odgrywa zadnej roli. Wsiadaj na rower jada na boisko gdzie mlodziez w kazdym wieku sie spotyka i gadaja z kazdym (kto mowic potrafi). Wszystko jedno w jakim jezyku. Dogaduja sie zawsze i z kazdym.
P.S. Nie wiem czy 13-latka mlodzieza juz nazywac mozna, jesli tak to taki moj trzynastolatek wspolnie z rowiesnikami (lub prawie rowiesnikami) czas wolny poza domem spedza nastepujaco:
boisko, boisko, boisko, boisko, korty tenisowe, boisko, boisko, kino, Makdonald, basen, boisko, boisko, boisko, boisko.....
Boisko nie dlatego, ze jakies zaczarowane jest i ciagnie jak narkotyk, albo ze nie ma nic innego do roboty jak nuda. Tylko dlatego, ze na boisku zawsze sie kogos spotka. Zawsze. Jak nie do pogrania to do pogadania. Mlodziez w najrozniejszym wieku. Uwielbiam patrzec jak w pilke gra grupka dzieciakow/mlodziezy w przedziale 8-18 lat, mieszanka jezykowa i kazdy ma miejsce na wspolnym boisku. Wszyscy razem. Niczym na Orliku w Polsce (pol zycia spedzam w Polsce na Orlikach).
I zeby mi nie bylo, ze w wiosce majacej ok 3300 mieszkancow, tylko boisko istnieje. Nie. Jest szkola plastyczna, muzyczna, tenis, balet, squash, fussball, fitnesstudio, kontrol techniczna pojazdow oraz.... sklep rybny. Jak rowniez niedaleko wiezienie. Rozumiem, ze to wszstko i jeszcze wiecej na tacy poda Ci Krakow, ale takie Kobylki Dolne? ;))
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

asiunia pisze:Bo tak jak dla moich chlopakow to czynnik pochodzenia i jezyka nie odgrywa zadnej roli.
Absolutnie nie negujac dalszej tresci Twojego posta - tu nie moge nie zauwazyc, ze akurat Twoje chlopaki od poczatku mieli ulatwiony "start" na miejsckim/wiejskim boisku, wynoszac z domu jeden z uzywanych na tych boiskach jezykow... Co nie neguje absolutnie faktu, ze dzieciaki (ale uwaga! - wlasnie dzieciaki, a nie mlodziez) wlasnie nie maja barier jezykowych... koleżanka "biała" może tu pewnie przytoczyć historię swoich własnych dzieci, bawiących się na podwórku w towarzystwie (o ile dobrze pamiętam) szwedzko/angielskim, gdzie każdy komunikował sie w swoim języku i zabawa byla pyszna! ;)
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Dziewczyny, czy Wy myślicie, ze ja bym nie chciała by moje dzieci chciały charatnąć w gałę z lokalesami? Czasami syn to robi ale tylko wyciągnięty przez innego polskiego kolegę, który tak kocha piłkę, że jest ona ponad podziały językowe.
Co innego kopać piłkę a co innego pogadać po piłce. Poza tym, jeżeli dzieciak nie chce kopać piłki to już jakiś nienormalny jest?
Wspomniany, kochający futbol chłopak gra w luksemburskim klubie już drugi rok. Kocha piłkę ale koledzy lokalesi nie kochają jego (bariera językowa czyli nieznajomość luksemburskiego). Nie dostał się do ich kręgu, piłkę podadzą ale nic więcej.Więc nie porównujmy gruszki z jabłkiem.
Z drugiej strony jak już masz lat 13-17 lat to masz w nosie i warsztaty plastyczne, i straż pożarną i całą wieś ze sklepem rybnym. I orlika powoli też. Ich świat staje się szerszy.
Niemniej cieszę się, że Wasze dzieci tak świetnie się znajdują.
Jak sięgnę pamięcią, wszystkie dzieci moich znajomych (z rodziców obojga Polaków niechodzące do szkoły luksemburskiej) miały ten problem z asymilacją.
To cecha tego kraju, że żyje się tutaj paralelnie. Dotyczy to i dorosłych i dzieci. Od każdej reguły są oczywiście wyjątki. Szczere gratulacje dla tych, którym się to udało.
asiunia
Posty: 608
Rejestracja: 19-01-2007, 00:08
Lokalizacja: stad

Post autor: asiunia »

Nie ma tu mowy o gruszkach z jablkami. Dopytywalas sie jak mlodziesz spedza czas to Ci napisalam jak moja mlodziez spedza czas. I napisze jeszcze dobitniej. Boisko to nie tylko miejsce do kopania, ale glowne miejsce spotkan mlodziezy wiejskiej. Na boisko laza rowniez ci, ktorzy nie kopia wcale bo nie lubia lub nie potrafia. Boisko integruje i uczy, miedzy innymi jezyka. Moje dzieci w Polsce sa jak obcokrajowcy, jezyk tez kalecza, przez co nie raz i nie dwa zostali wysmiani, ale na orlika i tak lataja, bo to im sie (z domu) kojarzy z fajnym miejscem.
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

ogrodniczka pisze:To cecha tego kraju, że żyje się tutaj paralelnie. Dotyczy to i dorosłych i dzieci.
No a Ty swoje ;) To nie cecha Luksemburga, tylko cecha getta (to slowo ma niezamierzony przeze mnie pejoratywny wydzwiek, ale uzywam go z braku lepszego). Obojetne czy europejsko-urzedniczego, czy ekspatowsko-ISLowego, czy jakiegokolwiek innego w jakimkolwiek innym miejscu na swiecie... Te getta to, owszem, istotny element lokalnego krajobrazu, ale nadal nie jest to "mainstream"...

A za zycie w getcie trzeba zaplacic okreslona cene. I nie musisz tlumaczyc, ze czasem nie da sie po prostu inaczej - swietnie to rozumiem. Na pocieszenie powiem Ci, ze za pelna asymilacje/integracje tez placi sie cene. Jak to w zyciu, nie ma idealnego rozwiazania. Emigrujac zawsze cos tracisz...
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

ogrodniczka pisze:Dziewczyny, czy Wy myślicie, ze ja bym nie chciała by moje dzieci chciały charatnąć w gałę z lokalesami?
Wiesz co, i tu sie chwile zastanowilam..... Bo jezeli Twoje dzieci nie bardzo chca/potrafia sie integrowac w srodowisku luksemburskim, to mysle, ze Twoje rozwazania powrotu do Krakowa sa calkiem na miejscu... Tu sie podziele moim doswiadczeniem - moje dziecko przyjechalo do Lux w wieku 11 lat, a wiec juz w wieku, kiedy jakies wyrazne roznice pomiedzy dziecmi (np. jezykowe) zaczynaja tworzyc bariery. Do tego Szkola Europejska - swoiste getto.... Od poczatku nie bylam w stanie namowic mojego dziecka na uczestniczenie w jakichkolwiek zajeciach dla dzieci/mlodziezy, choc oferta- i w szkole, i w miescie jest bogata. Od poczatku bylo: "NIE, bo nie znam jezyka, bo sie nie dogadam, bo sie wstydze..." itp. Skonczylo sie nie najlepiej - tzn. zaden niby powazny problem - dziecko bez trudu zdalo wlasnie mature, nie wpadlo w narkotyki ani alkoholizm (o ile mi wiadomo ;) ), wlasnie jedzie na jakies studia....ale jak patrze, jak jej mija czas/zycie, to mi strasznie zal i sama siebie o to obwiniam. Najchetniej siedzi w domu, albo przed ekranem telewizora, albo komputera, a jak to zablokuje, to z iPhonem...no albo ewentualni spi....wychodzi czasem z jakimis znajomymi (z getta oczywiscie) do barow wieczorem, czasem do kina - i to wszystko! Jestem przerazona i czuje sie czasem winna, bo gdybym nie wyjechala te (prawie) 8 lat temu, moze to wszystko wygladaloby inaczej?... Probowalam zainteresowac wieloma rzeczami - ma rower, rolki, na tenis prowadzilam, na basen - nie, "bo to nudne"...
Twoje dzieci sa mlodsze, ale jezeli obserwujesz poczatki podobnych zachowan, to moze faktycznie czas rozwazyc powrot do Krakowa, zanim Twoje dzieci, jak moje skoncza na FB jako glownej i dominujacej aktywnosci pozaszkolnej?... :(
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Bamazo, Serce Ty moje! Ty mnie rozumiesz bo doświadczasz właśnie tego co mnie gryzie.
Myślę, że nie powinnaś się czuć winna zaistniałej sytuacji ponieważ w piramidzie życiowych potrzeb - zapewnianie komfortowych rozrywek swojemu dziecku powinno mieć mniejszy udział niż zapewnianie codziennego bytu i wykształcenia.
Dużo w tej sytuacji zależy od samego dziecka, od jego charakteru i zdolności integracyjnych.

Oczywiście nie pogodzimy wszyscy naszych punktów widzenia, choć miło jest jeżeli je nawzajem szanujemy nie starając się forsować "jedynie słusznych" własnych przekonań.
My rozważamy...
Zgadzam się z Felo, (tak - getto to nie jest dobra nazwa), że zawsze płaci się cenę za integrację lub...jej brak. Przed przeprowadzką robimy często analizę za i przeciw kierując się tylko wypadkowa finansową. Na miejscu przekonujemy się jakie niespodzianki (szczególnie dla dzieci) czyhają. Tak wybraliśmy i próbujemy sie dostosować. Jedni osiągają sukces, inni złączeni pępowina tęsknoty za krajem, rodziną, "tętniących życiem miasta" , pierogami etc. męczą się.
Są rzeczy, które są ponad nas, kształtujące nasz byt i trzeba się dostosować i tyle. Tu mam pracę, tu dzieci chodzą do luksemburskiej szkoły - tu zostanę.

Asiuniu, obawiam się, że się nie rozumiemy.
Zrozum, że są dzieci, które nie pójdą z własnej woli na boisko bo:
a)nie lubią kopać piłki
b) mają zahamowania w komunikacji, a nieznajomość języka zwiększa ich obawy.

Ciesz się, że masz ten kłopot z głowy.
zzz
Posty: 382
Rejestracja: 15-11-2011, 10:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zzz »

Trochę idąc na skróty, wynika z tego taki wniosek, że wysłanie dziecka do publicznej szkoły ułatwi mu integrację ze środowiskiem, a co za tym idzie podniesie jakość jego życia. Ale jak tu dzieci wysłać do luksemburskiej szkoły, kiedy słyszy się tyle złych opinii na jej temat (np. na forum)? Czyli mogę dla dziecka wybrać albo trudno dzieciństwo w "getcie" w postaci ISL czy Szkoły Europejskiej albo trudne dzieciństwo w szkole publicznej?
asiunia
Posty: 608
Rejestracja: 19-01-2007, 00:08
Lokalizacja: stad

Post autor: asiunia »

Ja doskonale Ciebie rozumiem i wiem, ze dzieci sa rozne i nie zawsze jest latwo i nie zawsze jest tak jak by sie chcialo. Niemniej jednak chcialam Ci podkreslic, ze jak dzieciaki chca/potrafia to maja duzo mozliwosci. Nie tylko w duzym miescie ale i na zabitej wiosce, nie tylko w Polsce ale i w Luxemburgu.
A pierogow to mi faktycznie brak. I kielbasy. :)
Borys
Posty: 1332
Rejestracja: 14-07-2007, 20:17
Lokalizacja: OBYWATEL EUROPY

Post autor: Borys »

zzz pisze:Ale jak tu dzieci wysłać do luksemburskiej szkoły, kiedy słyszy się tyle złych opinii na jej temat (np. na forum)?
Te zle opinie slyszysz w zdecydowanej wiekszosci od ludzi ktorzy nie maja stycznosci z luksemburska szkola.
To tak jak z samochodami, wszystkie najgorsze te co ich nie mamy, a te co mamy to same idealy nie psujace sie. Ewentualnie na szkodliwosc LPG dla silnikow samochodowych uslyszymy od tych co tego LPG nie maja.
Ura Bura Szef Podwóra
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

W samo sedno, Borysie, sam bym tego lepiej nie ujal :)
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Ludzie - skąd to słowo getto się przyplątało? W Polsce ono też egzystuje w odniesieniu do miejsc zamieszkania o wyższym standardzie lub takowych szkół i jest wypowiadane przez ludzi których po prostu na takie getto nie stać.
Niefortunnym jest nazywanie ISL gettem, bo to bardzo dobra szkoła. Będę ja żegnać z żalem, bo jeżeli nie mogę z powodów finansowych przepchnąć dziecka przez cały cykl nauczania, to lepiej znależć punkt w którym przesiadka do polskiego systemu będzie najmniej bolesna z zachowaniem języka angielskiego, którego polska szkoła nigdy bardzo dobrze nie nauczy.
Mając mandat od Borysa na wypowiadanie się o szkole, do której moje dziecko uczęszczało pisze co następuje:
Moje dziecko będąc w szkole luksemburskiej doznało wszystkiego co najgorsze. Całe szczęście miałam możliwość przeniesienia do ISL opłacanego przez pracodawcę.
Zgadzam się z Borysem , że powinniśmy wypowiadać opinie wówczas gdy nasze dziecko miało kontakt z taką a taką szkołą. Choć pewnie wydzwięk może być różny. Mój negatywny, innych osób - pozytywny. Poza tym są rzeczy, których po prostu nie wiemy - jak to w przyszłości zadziała.

To, jak się znajdują w szkole zależy również od samych dzieci, nie tylko od systemu.
System może dać o sobie znać w latach pózniejszych.
Wiele też zależy od nauczyciela. Rosyjska ruletka.
Awatar użytkownika
Biała
Posty: 190
Rejestracja: 27-10-2006, 20:27
Lokalizacja: Oetrange/Szczecin

Post autor: Biała »

bamaza42 pisze:ale jak patrze, jak jej mija czas/zycie, to mi strasznie zal i sama siebie o to obwiniam. Najchetniej siedzi w domu, albo przed ekranem telewizora, albo komputera, a jak to zablokuje, to z iPhonem...

Skąd ja to znam? ;) Moja nastolatka w domu też tak spędza czas, problem jest tutaj w odległosciach. Do koleżanek ma od 10 do 20 km, autobus w naszej wsi jeździ na Kirchberg co 2 godz. a w godzinach szczytu co godzinę :D Potem musiałaby sie jeszcze przesiadać, bo prawie wszystkie koleżanki mieszkają poza miastem. Pozostaje taxi - mama, ale to nie to samo. Dziewczyny nie mogą ot tak spontanicznie wpadać do siebie. Zawsze są potrzebni rodzice do transportowania, to wymaga wcześniejszego planowania i tym samym utrudnia kontakty.
Ola
ODPOWIEDZ