Luksemburg-przemyślenia po przeprowadzce

Wszelkie dyskusje typu OffTopic

Moderator: LuxTeam

Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

MaWi pisze:jak bamaza - na zsylce?
Tak gwoli scislosci - nigdzie nie powiedzialam(chyba...), ze zostalam tu "zeslana" - wrecz przeciwnie - przyjechalam z wlasnej woli, widzac tu szanse na poprawienie swojego bytu....i tak sie stalo, chociaz z biegiem czasu sytuacja sie cokolwiek zmienia i z roznych powodow, o ktorych sie rozpisywac tu nie bede - odwrotu nie mam. I stad - musze lubic to co mam...i tak do emerytury...na szczescie juz nie tak odleglej! ;)
Ostatnio zmieniony 05-09-2013, 11:02 przez bamaza42, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

marcin pisze:mam nieodparte wrazenie, ze cos czego tu nie widze na tych czesto pustych ulicach, cos co ciezko ujac w slowa, cos o czym caly czas pisze ogrodniczka i cos co nie jest tylko sentymentalnym wspomnieniem naszej mlodosci
Marcin, ja mysle ze nawet wiem o czym mowisz, ale po prostu nie sadze, zebys znalazl "to" tam, w dzisiejszych K-cach czy Krakowie...
ogrodniczka pisze: duzym miescie uniwersyteckim nastolatki spedza wieczory w klubach i studenckich knajpach - na Kazimierzu w Alchemii, w Kolorach, w Starej Zajezdni na koncercie jazzowym. Przebierac w imprezach i miejscach jak w ulegalkach
Nie, no, sluchajcie... Jesli o warunkach do rozwoju spolecznego ma swiadczyc jakosc knajp, w ktorych przesiaduja nastolatki, i jakosc granej tam muzy, to.... no to musze Ci przyznac racje: Krakow bije Luks (i Katowice przy okazji) na glowe.

Ja przesiedzialem cala mlodosc w raczej poslednich katowickich knajpach i jakos z perspektywy czasu nie wydaje mi sie, by to doswiadczenie mailoby byc jakos szczegolnie bardziej wartosciowe czy ksztaltujace gdyby w tle saczyl sie Miles albo Herbie, a sciany byly pomalowane w ostatniej dekadzie. Natomiast gdyby przy stoliku siedzieli ludzi z roznych krajow, kregow kulturowych, z roznymi doswiadczeniami zyciowymi, to kto wie?
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Post autor: MaWi »

marcin pisze:No dobra, uwazam, ze napisales nie na temat.
Marcin, a czy przed napisaniem swojego postu podjales wysilek odnalezienia, jaki jest temat tego watku? PRAWDZIWY temat, a nie edukacyjne dylematy, w ktore temat ten zdryfowal? Temat: edukacja dzieci - bardzo wazna sprawa, ale skoro staje sie on "kijem do bicia" na tych, co im w Luksemburgu dobrze (mimo iz dzieci posiadaja), to chyba cos tu nie tak...

Ja zatem pozwolilem sobie wrocic z OFF-topicow na chwile do watku glownego (zarysowanego wstepnie przez autorke tematu tutaj: http://www.polska.lu/viewtopic.php?p=60014#60014 , ale rozwinietego tak naprawde w dyskusje o naturze filozoficzno-egzystencjalnej przez kol. ogrodniczke o tu: http://www.polska.lu/viewtopic.php?p=60493#60493 , ze zacytuje fragment, dla tych, ktorym sie nie chce klikac na linka:
ogrodniczka pisze:Wracam po paru tygodniach , a tu znowu tylko sprzedam-oddam...
Rozwija się wątek nt życia w Luksemburgu. Czytam, włosy stają mi dęba gdy dowiaduję się, że daleko-stąd mieszkała w NY a teraz na północy Luksa. Ja - zwolenniczka krowy za oknem -
będąc w NY 1 dzień w ubiegłym tygodniu kryłam się w Central Parku przed zgiełkiem ulic.
Trudno mi sobie wyobrazić większy szok.
Zaczynam jednak patrzeć krytycznie na wydawałoby się gloryfikowany przeze mnie i ukochany Luksemburg. Zaczynam dostrzegać, że jakoś mało się tu dzieje. Niby nic złego w moim dotychczasowym światopoglądzie ale jednak zaczyna mi czegoś brakować. Myslę o dzieciach, jak będą wyglądać ich relacje ze znajomymi gdy będą nastolatkami. Dokąd będą chodzić? Do Boos Cafe? Do White - czy jak się tam zwie ten klub... Do portugalskich knajp?
Natarczywie zaczynają mnie atakować myśli, że brak mi codziennej wymiany dzień dobry i zwykłego bla bla bla z sąsiadami, chociażby na tematy zwykłe i codzienne z wydarzeń krajowych i bolączek. Bariera językowa i kulturowa.
Tak wiec ja swoje NA TEMAT powiedzialem, a teraz to juz sam decyduj, o czym chcesz dalej pisac.
asiunia
Posty: 608
Rejestracja: 19-01-2007, 00:08
Lokalizacja: stad

Post autor: asiunia »

To ja tez jeszcze nie skonczylam. Na temat czy nie, ale napisze:)
Oczywiscie nikogo przekonywac do niczego nie bede, ale jako, ze prawie cale dorosle zycie w Luxemburgu spedzilam i jakis tam bagaz doswiadczen nosze to Wam jeszcze cos opowiem :)

Tak jak wiekszosc naszych pociech (moje rowniez) - moj maz tez chodzil tu do szkoly europejsckiej. Rodzice jego nie pracowali w instytucjach wiec dostal sie tam tylko dletego, ze jak byly zapisy to jego ojciec stal pol nocy w kolejce, zaplacil slono i sie dostal. Z perspektywy czasu patrzac - chyba warto bylo. Ze szkoly wyszedl z doskonale opanowanymi trzema jezykami obcymi, jego przyjaciele i znajomi rowniez. Wszyscy sie gdzies porozjezdzali na studia. A pozniej duza czesc z jego przyjaciol wrocila do Luxemburga by poswiecic sie pracy zawodowej. Przyjaznie i znajomosci utrzymuja sie do dzis ze wszystkim, ktorzy sa w Luxie. I powiem Wam tak, znam ich wszystki (Ty Bama tez znasz jednego), odwaznie moge stwierdzic, ze wszyscy z nich wyszli, ze tak powiem, na ludzi. Nikt sie nie stoczyl nikt sie nie spaczyl i co wazniejsze.... nikt sie nie udusil! Lekarze, adwokaci, tlumacze, prawnicy, fajni ludzie o szerokich horyzontach i zainteresowaniach. Lubie ich.
Ja takich przyjazni w Polsce nie man, ale to niuans.
To tylko taka krotka wzmianka na poparcie mojej tezy, ze aby wyjsc na ludzi nie potrzebny do tego Krakow ;))) I wierze gleboko w to, ze z tych naszych wszyskich dzieciakow po szkole europejskiej tez jakas gromadka na ludzi wyjdzie:)

P.S. Boisko w Sandweiler juz dawno nie wystarcza, ale autobusy w Luxie to jeszcze jezdza (na wypadek gdyby ktos o tym nie wiedzial). Od 12 roku zycia dziecka skonczyla sie u nas mama-tata-taxowka. Chcesz jechac do Rodange? Prosze bardzo, jedz se. Slucham? Do kolezanki do Junlinster? Prosze bardzo. I jezdzi. Ja autobusow nie lubie, syn lubi. Ja w Rodange nie bylam w calym moim zyciu, syn byl:) Wszyscy szczesliwi i zadowoleni:)
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Felo, a najlepiej zeby w pubie siedzial slon :)

Nie badz swietszy od papieza. Tak, kultura poza nauka i sala wykladowa to kultura muzyczna, spoleczna, mlodziezowa. Nie mow ze nie rozumiesz. Krakow jest international. Zareczam, ze porozmawiasz w paru jezykach. Notabene 5 km od mojego domu jest ISK czyli bratnia szkola ISL.

sorry, dzis brak polskich czcionek
Dla mnie nie ma to znaczenia czy scisle trzymamy sie watku czy sobie skaczemy. Fajnie sie rozmawia.
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

asiunia pisze:I wierze gleboko w to, ze z tych naszych wszyskich dzieciakow po szkole europejskiej tez jakas gromadka na ludzi wyjdzie:)
Z duzym zaangazowaniem rodzicow - pewnie tak. Nie, nie twierdze i nigdy nie twierdzilam, ze szkola mialaby zastapic rodzicow, wrecz przeciwnie - wg mnie to na rodzicach bedzie zawsze spoczywal obowiazek wychowania , szkola ma (hmmm...powinna!) w tym procesie pomoc, wzbogacic, itp... Niezaprzeczalna wartoscia szkoly europejskiej jest wielokulturowosc, ale - po pierwsze - wydaje mi sie, ze to akurat mozna powiedziec o kazdej szkole w Luksemburgu (specyfika miejsca), a po drugie - asiunia, smiem twierdzic, ze SE, do ktorej chodzil Twoj maz i jego przyjaciele i obecna SE - to jakby dwie rozne instytucje - niby ta sama baza, ale funkcjonuje juz zupelnie inaczej...

PS. No i jedna z rzeczy, ktora sprawia, ze mie sie nie podobalo w SE - to nie wina szkoly w tym wypadku, ona ma inne rzeczy "na sumieniu" - to wlasnie stosunek rodzicow do wychowania wlasnych dzieci (roznice kulturowe?) - gdzies od wieku lat 13-14 - odnioslam wrazenie, ze w bardzo wielu przypadkach kolegow/kolezanek mojej corki - rodzice tak za bardzo swoimi dziecmi nie byli juz zainteresowani - dostarczali "niezbedne" gadzety, dawali pieniadze (czesto sporo) i tu najwyrazniej ich rodzicielski obowiazek byl spelniony....Ale nie wiem, moze teraz sie tak wlasnie wychowuje, moze ja jestem jakas starej daty, albo wypaczona dorastaniem w PL za komuny?....

PS2. No i niby ta szkola taka miedzynarodowa, wielokulturowa, ale narodowe interesy sa bardzo pilnowane i lobbowane przez kilka nacji, jak UK i FR... Troche sie napatrzylam i nasluchalam, bedac aktywnym czlonkiem stowarzyszenia rodzicow...
Ostatnio zmieniony 05-09-2013, 11:49 przez bamaza42, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

marcin pisze:My tu o edukacji i rozwoju spolecznym nasto-pociech, ty o kraju miodem i mlekiem plynacym.
MaWi (dzieki za wsparcie ;0) napisal w szerszym kontekscie, ale uwazam, ze jak najbardziej na temat:
MaWi pisze:w Polsce jestescie w samym centrum waszego kulturowo-jezykowego konktekstu. Jak ryba w wodzie, jak ogorek w sloju, jak sledz w zalewie. Obojetnie, czy jest to w Mszanie czy w Warszawie. Tymczasem wy w Luksemburgu - jestescie kompletnie wyjeci z nawiasu. Bariera jezykowa to jedno, ale nie wylacznie. Bariera kulturowa, mentalna, spoleczna.
Zawezajac z powrotem kontekst i wracajac do moich wczesniejszych rozwazan: niezasymilowany imigrant (rodzic czy dziecko, bez znaczenia) nie ma szans dostrzec, a co dopiero wykorzystac w pelni szans rozwojowych oferowanych przez ten kraj tutejszym zasymilowanym nastolatkom... Wydaje mi sie, ze nasze postrzeganie rzeczywistosci jest po prostu obciazone i trzeba miec tego swiadomosc, zeby nie wyciagac pochopnych wnioskow...
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

szans rozwojowych...
pod warunkiem ze luksemburski system szkolny nie zrobi na sile z Twojego dziecka tokarza.
marcin
Posty: 360
Rejestracja: 03-10-2006, 13:05
Lokalizacja: z lasu

Post autor: marcin »

dobrze, ze zacytowales fragment postu. Ja w nim odnajduje mysl przewodnia :
" Myslę o dzieciach, jak będą wyglądać ich relacje ze znajomymi gdy będą nastolatkami. Dokąd będą chodzić? Do Boos Cafe? Do White - czy jak się tam zwie ten klub... Do portugalskich knajp? "
i nie widze w niej by ktos lal cie kijem samobijem siegajacym polnocnych kresow i sielanki wiejsko-miejskiego zycia gdzie dochod na osobe przewyzsza 1000 krotnie lub wiecej dochody w Somalii...

cos co dla jednego jest oczywista zaleta dla innego bedzie najoczywistsza wada

na koniec przyklad z zycia wziety, nie zwiazany z Luksem, ale jakze bliski naszej dyskusji. No i do Bieszczad Luksemburg byl jeszcze nie porownywamy, wiec MaWi masz kolejny punkcik na mapie ;)

W 2006 roku pojechalem w Bieszczady, w najmniej zaludnione okolice, gdzie zima glodne wilki schodza z gor na lowy. Mieszkalem u prawdziwego Bieszczadnika - takiego co w latach 70 jako zbuntowany hippis pojechal z jednego wielkich i gloryfikowanych przez nas miast Polski. tacy hippi-bieszcadnicy byli przez PRL i MO ostro traktowani a oni jednak zakladali swoje "wioski" i czesc z nich zostala tam to dzis. Jest nawet o nich ksiazka i "moj" Bieszczadnik tez w niej jest wymieniony - nawet jest jego zdjecie i jego "chaty"
http://www.empik.com/bieszczady-w-prl-u ... ,ksiazka-p

Otoz moj bieszczadnik po niemal 15 latach niemal indianskiego zycia w lesie bez pradu itp, ostatkowal sie, ozenil, zbudowal hacjednde i prowadzi gospodarstwo agroturystyczne (na priv podam dane jak ktos chce). Dla niego Bieszczady to miejsce bez ktorego nie wyobraza sobie innego zycia. Dla jednych koncert jazzowy, dla niego mgla nad szczytami i mzawka w dolinach, dla jednych wypad do kina, dla niego przeprawa koniem przez dzika Soline, itp, itd. O Bieszczadach i zaletach takiego zycia mowilby wiecej niz MaWi pisal postow wychwalajacych pewne male miasteczko w srodkowej Europie. Do czego zmierzam ? Otoz z jego zwiazku ma dwojke potomstwa, nastolatka i male dziecko i mialem okazje pogadac troche z tym mlodym chlopakiem. Dla niego komputer i internet, ktory mial od niedawna to byla brama na swiat. Marzyl, wrecz plakal jak bardzo chcialby WYRWAC sie z tego ponurego zadupia. Cos co dla ojca bylo rajem na ziemi, dla niego bylo wiezieniem i odliczal dni, gdy wyjedzie wreszcie w swiat. Pisze o tym dlatego, ze czasem my rodzice patrzymy na potrzeby dzieci przez pryzmat naszych upodoban, czesto zwiazanych z naszym zyciem oraz wiekiem. Warto to miec na uwadze.

A teraz grzecznie nadstawiam tylek i oczekuje srogiego lania za porownanie Bieszczad do Luksemburga. Przyznacie, ze tego jeszcze nie bylo :) A ty MaWi dostaniesz lanie na kolejnym brydzu !!!
MaWi
Posty: 3662
Rejestracja: 18-09-2006, 16:41

Post autor: MaWi »

Marcin, bardzo dobrze, ze mi swoim postem przypomniales, bo mialem to jeszcze dopisac, ale jakos mi wypadlo (coz, czlowiek sie starzeje i glowa juz nie ta ;) ).

Otoz smiem twierdzic, ze dziecko polskie w dowolnym systemie edukacyjnym w Luksemburgu jest dokladnie tak samo wyjete z kontekstu, jak Polak, opisywany w wyzej zalaczonej przeze mnie tezie. Jest jak wol w karecie wzglednie - sliwka w kompocie. Dlatego tez porownywanie, czy naszemu polskiemu dziecku bedzie tu w szkole tak samo dobrze, jak w szkole w Mszanie, uwazam za niedorzeczne, a udowadnianie tego, ze bedzie mu trudniej (ergo: gorzej) za swoisty rodzaj retorycznej masturbacji. No, ale coz - kazdy lubi co innego :)

Powiem wiecej – jesli was to pocieszy – luksemburskiemu dziecku, ktore (z cala pewnoscia wbrew swojej woli) – trafilo do chocby nawet najlepszej szkoly w Polsce bedzie rownie trudno i bedzie tym rownie sfrustrowane. Ba, moze bedzie mialo nawet trudniej, bo ani nie znajdzie tam wsrod dzieci w szkole/na podworku swoich luksemburskich "kompatriotow" (o co tu w Luksemburgu polskim dzieciom jest znacznie latwiej), ani nie bedzie mialo szans na alternatywna edukacje w swoim jezyku lub chociaz kontakt z tymze (czego polskie dzieci w Luksemburgu, dzieki takim inicjatywom, jak Polskie Przedszkole, czy Szkola Polska, czy cykliczne imprezy typu Dzien Dziecka w Heisdorf lub dzialalnosc niektorych asbli tu, maja pod dostatkiem).

Tak wiec wybacz - porownywanie sytuacji dzieci polskich w Luksemburgu do tych samych dzieci w Polsce uwazam za niedorzecznosc. Tej tezy nie trzeba udowadniac wyjezdzajac z Polski. To mozna sobie wyobrazic nie ruszajac tylka sprzed telewizora w Mszanie czy w Krakowie. Jedyne pytanie, jakie nalezalo sobie postawic wyjezdzajac z kraju z dziecmi powinno brzmiec - czy majac swiadomosc sytuacji, w jaka "pakuje" swoje dziecko fundujac mu obcy nie tylko jezykowo, ale i kulturowo oraz mentalnie system edukacyjny, jestem gotow/gotowa zrekompensowac mu roznice oraz podjac wysilek, by straty dziecka z tego tytulu byly jak najmniejsze? Przy wlasciwym podejsciu do sprawy nie tylko minusy tej sytuacji przestaja byc dokuczliwe, ale nagle zaczynaja pojawiac sie plusy... No, ale nie kazdemu sie te plusy objawia. Jedynie wybranym ;) Wysylajac dziecko na emigracje musimy miec swiadomosc, ze bierzemy odpowiedzialnosc takze za nie. Niestety dla Polaka-rodzica oznacza to szok spoleczny, bo z tego co widze (i co przewinelo sie w tym watku juz co najmniej 2-3 razy) w Polsce standard wychowania dzieci polega na tym, ze dziecko powinna wychowac nam szkola, wzglednie podworko. Tu niestety sie to nie sprawdza, bo dziecko idzie do szkoly – i ani me ani be w jezyku urzedowym, po czym wychodzi na podworko i tu niestety znowu to samo ani me ani be. A rodzic chcialby, zeby bylo jak w Polsce. No i depreszka gotowa...

To tyle. Bo wlasnie wlaczyla mi sie czerwona lampka z napisem "stary, daj se spokoj, przeciez i tak nie przekonasz tych, co sa przekonani, ze sa nieprzekonywalni". No a ja ostatnio takich czerwonych lampek nie lekcewaze. Wiec w tym temacie (i w tym watku) – Addi! :)

A co do brydza – wiecej niz chetnie. Szczegolnie, ze jesli jeszcze pamietasz, to ostatnio akurat kierunek lania byl zgola odwrotny <mrgreen>

PS. Porownanie Luksemburga do Bieszczad co najmniej tak samo nietrafione, jak porownywanie sytuacji Polaka w Luksemburgu do tego samego Polaka (i jego dzieci) w Polsce. Dlaczego? Marcinie, zbyt jestes inteligentny, bym mogl cie obrazac wykladaniem "kawa na lawe" uzasadnien. Sam sobie znajdziesz; jestem o to spokojny.
marcin
Posty: 360
Rejestracja: 03-10-2006, 13:05
Lokalizacja: z lasu

Post autor: marcin »

Ja w Rodange nie bylam w calym moim zyciu, syn byl:)
asiunia, nie bylas w Rodange ? Tylko nie pisz, ze nie jechalas tez koleja parowa do Fond de Gras ?

Ja w Rodange bylem i gralem. Trzeba uwazac, zeby nie kopnac za mocno pilke, bo moze poleciec az do Francji ;) Boisko niestety kartoflisko, gorsze niz w Lipnach (dzielnica Swietochlowic-mekka kiboli Ruchu). Twoi synowie nie maja czego zalowac, ze nie grali w Lipinach, tam po zmroku bez kosy nie ma sensu sie pojawiac, chyba, ze tylko po to zeby zobaczyc kogo sie strzec jak sie pojdzie opalac na plaze w Gdynii..

Tak MaWi, kierunek lania wkoncu trzeba zmienic.

Koncze juz, bo jeszcze ktos ode mnie poprosi o zwrot podatku. Napisalem wiecej postow niz przez ostatnie 4 lata. To chyba przez te wakacje ...

Dz All & Addi
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

ogrodniczka pisze:pod warunkiem ze luksemburski system szkolny nie zrobi na sile z Twojego dziecka tokarza
Nie dam sie na dluzsza mete wciagnac w role forumowego obroncy lokalnego systemu edukacyjnego, ale skoro prowokujesz...

Na pytanie, czy system, ktory nakazuje - przynajmniej tymczasowo - kontynuowac edukacje na poziomie technicznym dzieciom:

- nie dajacym sobie rady w szkole podstawowej, ale majacym rodzicow z przerostami ambicji, ktorzy nie potrafia realistycznie ocenic mozliwosci wlasnego dziecka

- rodzicow, ktorzy przyjechali do Luksa z dzieckiem zdolnym i pracowitym, ale nie mowiacym ani me ani be w zadnym z jezykow wykladowych, ktorym wydaje sie, ze ten problem jest problemem szkoly, a nie ich i ich dziecka, i ze psim obowiazkim szkoly jest znalezc sposob na zapewnienie wyksztalcenia ogolnoksztalcacego takiemu dziecku tylko dlatego ze "jest bystre"

... jest systemem uczciwym i racjonalnym, odpowiadam: moim zdaniem owszem.
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

marcin pisze:Koncze juz, bo jeszcze ktos ode mnie poprosi o zwrot podatku. Napisalem wiecej postow niz przez ostatnie 4 lata. To chyba przez te wakacje ...
W rzeczy samej to rowniez moj case. Koncze wiec, wstydu oszczedze.

Swoja droga, to mielismy isc na piwo. Miala byc Valellunga, ale w swietle tego, co napisano powyzej, to moze jednak BOOS? Moze slon jakis bedzie, albo zyrafa? <mrgreen>
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

felo - nie mialam bezposredniej stycznosci ze szkola luksemburska, ale slyszalam od tych, ktorzy i owszem takawa stycznosc maja, ze ten system - choc z gruntu uczciwy i racjonalny, daje szkole, a wlasciwie pojedynczym nauczycielom niestety zbyt duza swobode i dowolnosc w podejmowaniu takich decyzji. Wiele tu zalezy wiec od iuczciwosci i obiektywnosci samego nauczyciela, a jako, ze jest tylko czlowiekiem - zgodzisz sie, ze niestety roznie moze z tym byc. Tak wiec slyszalam o przypadkach, gdzie na poziom techniczny, jakby automatycznie kierowane byly wszystkie dzieci imigrantow, niezaleznie od koloru skory, pochodzenia, zdolnosci, itp...
Awatar użytkownika
wilqs72
Posty: 749
Rejestracja: 26-09-2006, 08:45
Lokalizacja: Zittig

Post autor: wilqs72 »

felo pisze:Moze slon jakis bedzie, albo zyrafa?
albo chociaż osły ;)
"It is better to keep your mouth shut and appear stupid than to open it and remove all doubt."
Mark Twain
ODPOWIEDZ