Luksemburg-przemyślenia po przeprowadzce

Wszelkie dyskusje typu OffTopic

Moderator: LuxTeam

daleko_stad
Posty: 15
Rejestracja: 08-06-2012, 11:34
Lokalizacja: z daleka :)

Post autor: daleko_stad »

anwi pisze:Też mieszkam daleko na północy. Ale w zasadzie cały Luksemburg to zadupie, więc nie ma zupełnie problemu z dojechaniem gdziekolwiek maksymalnie w godzinę (krócej zdecydowanie niż na drugi koniec NY czy chociażby Warszawy). Ten argument do mnie nie trafił :)
W Warszawie mieszkam 20 minut rowerkiem od centrum, zresztą w ogóle przez większość czasu (o ile nie padał śnieg i nie było ekstremalnie zimno) poruszałam się rowerem. Przesiadłam się tu do samochodu i przytyłam 11 kg <mrgreen>

Co do mojego gustu, to generalnie można powiedzieć, że lubię rockowe klimaty i sporo elektroniki i jazzu. O ile jazzu tu jest rzeczywiście pod dostatkiem, o tyle z rockiem jest większy problem (a lubię mocniejszego rocka, trochę punkowych klimatów, stoner rock - objawieniem ostatniego czasu jest dla mnie Graveyard). W Rockhal i Den Atelier byłam parę razy. Dosyć regularnie sprawdzam strony moich ulubionych zespołów i niestety, ale jakoś upodobały sobie wszystkie sąsiadujące kraje, a Luksemburg omijają :)
Awatar użytkownika
anwi
Posty: 965
Rejestracja: 26-09-2006, 08:37
Lokalizacja: Gdzie psy ...szczekają

Post autor: anwi »

A to rzeczywiście pech, chociaż i rockowe, i punkowe, i metalowe koncerty w Atelier odbywają się stosunkowo często. I całkiem niezłe kapele tutaj grywają. ;) Na moje ulubione kapele najczęściej się nie załapuję, bo bilety są wyprzedawane na pniu ;)
Na Dalekiej Północy bez samochodu rzeczywiście trudno się obejść, ale rekompensują to świetne trasy do wędrówek w Ardenach i w sąsiednim Eiflu. Tras rowerowych też nie brakuje :) Pozdrawiam
Awatar użytkownika
bamaza42
Posty: 4441
Rejestracja: 26-09-2006, 15:57
Lokalizacja: Gdansk/Luxembourg

Post autor: bamaza42 »

daleko_stad pisze:nieograniczone możliwości chodzenia np na zajęcia muzealne dla dzieciaków. Tu pewnie też coś takiego jest, no ale siłą rzeczy w trochę innej skali
Możliwości sa owszem, w innej skali, zapewne nie mozna powiedziec, ze nieograniczone, ale sa! Z tego co wiem (a na 200% nie wiem o wszystkich mozliwosciach, bo dziecko mi wyroslo), takie zajecia dla dzieci organizuje Mudam i Muzeum Historii Naturalnej na Grundzie, i Filharmonia....to tylko kilka znanych mi przykladow... AnWi juz dawno stwierdzila tutaj przy okazji innej dyskusji, ze mozliwosci w Lux jest wiele, trzeba tylko sie zainteresowac, bo moze nie na kazdym slupie wszystkie sa obwieszczane, poszukac - wiele jest zrodel informacji na temat tego, co sie gdzie dzieje, no i przede wszystkim - wyjsc z domu!
daleko_stad pisze:co do sposobu spędzania czasu młodzieży w Luksemburgu Knajpy, kluby i kawiarnie mają to do siebie, że można tam pójść i niekoniecznie pić alkohol, wbrew pozorom można też np. iść na koncert, wystawę czy cokolwiek innego
No wiec z tego co widac w miescie Luksemburg i w dzien, i wieczorami i nocami, mlodziez, tak, dzieci tez (13-14 lat) masowo spedza czas w knajpach/barach/klubach, tych nocnych tez...
Ale sadzac po ilosci klubow sportowych w kraju i miescie Luksemburg, chyba nie tylko...? Poza tym kazde chyba miasto/gmina ma swoje centrum kulturalne, gzdie tez cos sie "dzieje".... Tak wiec chyba nie jest tak zle?...
misio
Posty: 1969
Rejestracja: 26-09-2006, 18:09
Lokalizacja: Z Doliny

Post autor: misio »

daleko_stad pisze:
anwi pisze:I co cię powstrzymuje, żeby i tutaj podobnie spędzać czas?
To, że mieszkam na totalnym zadupiu, to raz ;) A dwa niestety to, co jest dostępne, nie zawsze trafia w mój gust. Mój tutejszy mężczyzna też ma trochę z tym problem i żeby docierać na koncerty, które nas interesują, musimy jednak ruszać się poza Luksemburg. Nie wiem, może ja z kolei jakaś ślepa i głucha jestem, ale moi znajomi obcokrajowcy (nie tylko Polacy) mają często ten sam problem.
Na zadupiu mówisz??? A w NY to pewnie mieszkałas na manhattanie? Ja obstawiam Passaic.
daleko_stad
Posty: 15
Rejestracja: 08-06-2012, 11:34
Lokalizacja: z daleka :)

Post autor: daleko_stad »

Na zadupiu mówisz??? A w NY to pewnie mieszkałas na manhattanie? Ja obstawiam Passaic.[/quote]

Przejrzałeś mnie, tak naprawdę mieszkałam w przyczepie w Alabamie i Manhattan widziałam tylko na pocztówkach :D A tak serio, to nie wiem dlaczego mieszkanie na Manahttanie czy w ogóle w mieście wydaje Ci się takie nieprawdopodobne.. I naprawdę ciężko nazwać mieszkanie w małej wiosce na północy Luksemburga mieszkaniem w metropolii <mrgreen> Mój osobisty Luksemburczyk też tak mówi i jakoś nikt się nie obrusza, trochę dystansu w życiu się przydaje czasem :)
IronBone
Posty: 552
Rejestracja: 20-03-2009, 20:23
Lokalizacja: Luksemburg/Kraków

Post autor: IronBone »

Po tych wszystkich rozważaniach to ja się zastanawiam jak w ogóle rozwijają się dzieci w Kłaju,czy Nowej Słupi, o Brzezinkach nie wspominając.
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

eee coś mnie to nie przekonuje. Pewnie wina jest we mnie bo jestem tym typem co to siedzi w domu i narzeka. Wynika z niektórych wpisów, że Luksemburg to serce kulturalne BeNeLuxu.
Mnie idzie o zwykłe miejsca, w których spotykają się na co dzień młodzi ludzie (nastolatki).
Jakoś nie widzę miejsca spotkań w muzeach i filharmonii.
Co robią tutaj nastolatki?
Kto ma takiego na stanie niech pisze.
Co robi młodzież z przysłowiowym Kłaju? Sama pochodzę z małego miasta.
Pewnie dyskoteki, knajpa na rynku jako miejsce spotkań (trzeba mieć 4 złote na herbatę), snują się po mieście. Jak które mądrzejsze to wyrwie się na studia. Inni do pracy lub garnuszek u rodziców, ciąża i leci...
Awatar użytkownika
anwi
Posty: 965
Rejestracja: 26-09-2006, 08:37
Lokalizacja: Gdzie psy ...szczekają

Post autor: anwi »

ogrodniczka pisze:eee coś mnie to nie przekonuje. Pewnie wina jest we mnie bo jestem tym typem co to siedzi w domu i narzeka. Wynika z niektórych wpisów, że Luksemburg to serce kulturalne BeNeLuxu.
Stolicą kulturalną Beneluksu może i nie jest, ale naprawdę nie rozumiem stwierdzenia, że wieje tutaj nudą. Oczywiście, każdy ma inne oczekiwania, nad gustami wszak nie dyskutujemy, jednak oferta kulturalna jest tutaj naprawdę szeroka. A do tego bliskość Francji, Niemiec, Belgii czy nawet i Holandii sprawia, że wyskoczyć gdzieś na interesującą imprezę nie jest trudno. Nie mam czasu na nudę :)
A jeśli chodzi o młodzież - naprawdę potrzeba mnóstwa knajp i dyskotek, żeby fajnie spędzać czas z przyjaciółmi? Eee, coś mnie to nie przekonuje ;) A na studia wyjeżdża się przecież jak najdalej od rodziców...
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

No nie "ujedziem" z wzajemnym przekonywaniem się pisząc "ogólnie". Ja myślę bardziej o 13-17 latkach - zanim wyjadą na studia. Oczywiście żaden rozsądny rodzic nie będzie dostosowywał życia rodziny do potrzeb rozrywkowych nastoletniego dziecka. Jednak zawsze istnieje nostalgiczne porównanie do naszego życia jako dziecka. Nawet z kluczem na szyi było bardziej bogate niż komfortowe życie moich dzieci - dowożonych na każdą zabawę z kolegami, z wymyślnymi tortami, w halach do zabawy, laser gamesach, z nowymi grami komputerowymi, konsolami itp.
Należy oddać Luksemburgowi, że ma świetnie rozwinięta sferę sportową. Za niewielkie pieniądze (reszta sponsorowana przez cheque service) dzieci uczestniczą w życiu sekcji sportowych w swoich miejscach zamieszkania.
Szkoda, gdy dzieci (np. moje) zacięcia sportowego nie mają.
No ale jak już pojawia się pierwszy pryszcz, nie masz kolegów z ulicy a tylko rozsypanych po mieście lub okolicznych wsiach to jak tu się kurna spotkać bez kurateli starych? Na wieczorze poezji Willi'ego Goergena?

A tak z drugiej strony to szukam trochę na siłę potwierdzenia, że mój potencjalny powrót do Krakowa byłby dobry dla mnie i rodziny więc wszystkie te rozważania o Luksemburgu są trochę naciągane i stronnicze:). Wyszukuje problemy na wyrost. Lubię się czasami pooszukiwać.
Ale o tym, że miejsce jest specyficzne to chyba nikogo nie muszę przekonywać.
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

ogrodniczka pisze:Mnie idzie o zwykłe miejsca, w których spotykają się na co dzień młodzi ludzie (nastolatki).
facebook.com - zarowno w KRK, NY, jak i w Klaju ;-)

A swoja droga, to chetnie bym uslyszal, w jakich to miejscach w "realu" spedzaja Waszym zdaniem swoj wolny czas wielkomiejskie nastolatki, ktorych to miejsc nie uswiadczy sie w Luksemburgu...

P.S. @ogrodniczka - zeby nie bylo, ze jestem negatywnie nastawiony: staly dostep do lodow na Starowislnej bylby dla Ciebie i rodziny bezsprzecznie dobry ;-)
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

Tak, lody (waniliowe) ze Starowiślnej biją na łeb wszystko co do tej pory jadłam w branży lodowej.
A swoją drogą dlaczego? że gderliwa jestem? ;)
Wielkomiejskie nastolatki? Ja Tobie nie powiem bo nastolatką przestałam być już dawno ale...jak nigdy sobie nie daję "ucinać ręki a konto czegoś" tak w tym wypadku jestem przekonana, że gdzie jak gdzie, ale duże miasta szczególnie uniwersyteckie mają wiele takich miejsc do zaoferowania. Ja jestem już zbyt zramolała by je znać, szczególnie gdy od 7 lat mieszkam z Luksemburgu.
Nawet sprawdzając krakowską wakacyjna ofertę dla dzieci zostałam zbombardowana ofertą warsztatów plastycznych, ceramicznych, plecionkarskich, jazdy konnej, zajęciami w Mocaku czy nawet Muzeum Narodowym. Te wszystkie dzieła poniewierają mi się po domu no bo jak wyrzucić?:)
Nawet po wyjściu z restauracji Pod Baranem o 22 giej, ja grzecznie pojechałam do domu a znajomi na Coce Music Festival i bawili się setnie.
Ja tutaj nie udowadniam wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą ale nadal czekam na info dokąd chodzą i gdzie się spotykają w Luksie nastolatki?
Muszę przecież znależć wytłumaczenie, że powrót do Krakowa to nie zsyłka i nie koniec świata ;)

Ale żeby nie było, że niby lobbuje za tym czy tamtym.
Nasz forumowa znajoma z Polska.lu wróciła w tym roku do Polski i do dużego miasta nawet. I jak do tej pory narzekała na stagnację jej życia gospodyni domowej w Luksemburgu ( na co i ja cierpię), tak teraz napomyka o tym, że w markecie to tylko jabłka marki jabłka (bez rozbicia na odmiany), że ze śmietnika znika wszystko co wyrzuca z domu podczas remontu, że bieda i szarość.
I wracamy do punktu wyjścia nad rozważaniami z tytułu wątku.
A co do facebooka i jego znaczenia w życiu współczesnej młodzieży- to nadaje się ten temat na osobny wątek.
Tylko wspomnę, że podczas ostatniej podróży przez wiele lotnisk, Wa-wa , NY, Vegas, po koniec świata w Honolulu - rzuciło mi się w oczy, że ewolucja powinna pójść w kierunku wyrośnięcia osobnej kończyny dostosowanej do trzymania iPhone'a.
zzz
Posty: 382
Rejestracja: 15-11-2011, 10:21
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: zzz »

ogrodniczka pisze:I jak do tej pory narzekała na stagnację jej życia gospodyni domowej w Luksemburgu ( na co i ja cierpię), tak teraz napomyka o tym, że w markecie to tylko jabłka marki jabłka (bez rozbicia na odmiany), że ze śmietnika znika wszystko co wyrzuca z domu podczas remontu, że bieda i szarość.
To może potwierdzać zasłyszane kiedyś powiedzenie - "Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Pewnie niektórzy z nas, trochę z tęsknoty i z sentymentu, trochę ze zmęczenia i znudzenia przebywaniem w Lux, myślą sobie, że życie w PL pozbawione jest tych wszystkich wad, które ma życie w Lux. W międzyczasie z tych samych powodów zapominamy o tych aspektach życia, które w PL nam się nie podobały, mamy jakąś taką cichą nadzieję, że podczas naszej nieobecności wszystkie niedogodności życia w PL się jakoś same "naprawiły".

A potem właśnie znowu zauważamy, że "bieda i szarość" albo coś innego. Mnie wystarczy jak spędzę w ciągu roku tydzień czy dwa przy okazji świąt w kraju. To mnie od razu leczy z doszukiwania się wyższości życia w PL nad życiem w Lux. Przypominają mi się te wszystkie argumenty, dla których właśnie zdecydowałem się wyjechać z PL. Ba, czasem wystarczy, że obejrzę wiadomości w telewizji i już mi przechodzi ochota na powrót. Może za dużo telewizji oglądam...

Nie mówię, że wracający do kraju popełniają jakiś niewybaczalny błąd czy coś :) Po prostu czasem może się wydawać, że powrót będzie odpowiedzią na wszystkie nasze potrzeby, które nie mogły być zaspokojone w Lux. A po powrocie może się okazać, że nie byliśmy świadomi innych potrzeb, które w PL zaspokojone być nie mogą.
gabrjel
Posty: 1654
Rejestracja: 10-01-2008, 11:22
Lokalizacja: profil nieaktywny

Post autor: gabrjel »

Czytam Was wszystkich od początku...

I od połowy ogrodniczkę i wszystkich jej dokazujących. <mrgreen>

Ja jakoś takich dylematów nie mam, jestem tu prawie 6 lat. Postawiłem sobie określone cele na każdy rok i określone cele na kolejne 10 lat.
Wychodzi i zgodnie z planem.
Nie muszę podejmować decyzji czy wracać czy nie, bo wiem że na starość na 99% wrócę (o ile wcześniej LuxSłużba zdrowia nie wyśle mnie na tamten świat) do Polski.
Nie ciągnie mnie też tak mocno do kraju na stałe, bo jestem tam raz w miesiącu i tak od początku. Z wyboru a nie powinności.

Z perspektywy czasu mogę wysnuć wnioski iż Luksemburg uspokaja, jest wręcz otępiającą pigułką w złotym sreberku. Na samym początku zachowywałem się jak atomowy lodołamacz krusząc lody i zdobywając nowe obszary - teraz nie włączam kierunkowskazów, zdarza mi się przestrzegać limitów prędkości nawet z Borysem normalnie czasami pogadam.
Może to reakcja na pracę, wszędobylski stres (pracuję/pracowałem w zespole szybkiego reagowania dla DRP dla 9 banków) i niekompetencja południowych sąsiadów, lub trzymanie się zasad tych ze wschodu.

Luksemburg to całkowicie inny świat, nie wiem czy uda się go porównać do jakiegokolwiek innego kraju. Nie mogę powiedzieć czy mi się podoba czy nie, ale tak jest jak się do pewnych rzeczy przyzwyczaiło i zaakceptowało, i przestało zwracać na nie uwagę.

Tak naprawdę przypomniałem sobie stwierdzenie znajomego z pracy (w 2008 roku), "jeśli zostaniesz tu dłużej jak 2-3 lata, to zostaniesz w Luksemburgu".
"Bądź uroczy dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości."
Awatar użytkownika
felo
Posty: 277
Rejestracja: 19-10-2006, 13:52
Lokalizacja: Kopstal

Post autor: felo »

ogrodniczka pisze:(waniliowe)
Borowkowe rule!
ogrodniczka pisze:A swoją drogą dlaczego? że gderliwa jestem?
Nie, po prostu mnie to zaintrygowalo... Staram sie wyobrazic sobie siebie w roli nastolatka i probuje wymyslec, jakich sposobow na spedzanie czasu mogloby mi brakowac w Luksemburgu, ktorych to brak nie doskwieralby mi w duzym miescie i... no i nie bardzo mi wychodzi ;-) Zeby byla jasnosc: mam na mysli wzglednie "mainstreamowego" nastolatka. Odwolujac sie do przypadkow niszowych mozna udowodnic kazda teze...
ogrodniczka pisze:warsztatów plastycznych, ceramicznych, plecionkarskich, jazdy konnej, zajęciami w Mocaku czy nawet Muzeum Narodowym
Sadzisz, ze w Luksemburgu na takie atrakcje nie masz szans? OK, nie wiem jak bedzie z plecionkarstwem (patrz wyzej: przypadki niszowe) ;-)
ogrodniczka pisze:dokąd chodzą i gdzie się spotykają w Luksie nastolatki?
No dobra, moze Cie zaskocze, ale w te same miejsca, gdzie gros wielkomiejskich nastolatkow: do knajp, klubow, Macow/Subwayow, kin, do kogos "na chate", do parku na lawke na browar lub szisze ;-) Skupiam sie na aspekcie czysto towarzyskim, czyli abstrahuje od zajec sportowych, artystycznych i innych hobby...

Tak naprawde, to jedyne rzeczywiste ograniczenie jakie dostrzegam, to ze by moc w pelni i nieskrepowanie korzystac z oferty atrakcji proponowanych przez Luksemburg, trzeba jednak znac porzadnie lokalne jezyki (przynajmniej luksemburski i francuski), a to w przypadku dzieciakow edukowanych poza system lokalnym jest problematyczne...
Awatar użytkownika
ogrodniczka
Posty: 857
Rejestracja: 10-08-2007, 15:49
Lokalizacja: Kraków/Bridel

Post autor: ogrodniczka »

:)
Tak, jest dużo racji w tym co piszesz.
Skupmy się na końcowym (kluczowym dla mnie) zdaniu. Moje dzieci chodzą do ISL. Szkoła celowo miesza roczniki i każdego roku dzieciaki mają nowego nauczyciela i nowych kolegów. Pozwala to z biegiem lat większe spectrum w portfolio znajomych.
Niemniej te kręgi uczniowskie - luksemburskie - Szkoły Europejskiej i ISL nie mają punktów wspólnych. W związku z tym na wspólne plecionkarstwo nie ma szans.
Jak do tej pory czynnik pochodzenia z tego samego kraju (przynajmniej dla moich dzieci) odgrywa najistotniejszą rolę.
Nie ma to jak polski Brat Łata.
Myslę, że z wiekiem to się będzie zmieniać i z braku laku będą się otwierać na miedzynarodowe znajomości (boje się nadużywać słowa przyjażnie) o ile dzieciaki pozostaną w tym kręgu szkolnym.

Ale nie zostaną, bo matka za rok lub dwa wraca na waniliowe:) Chyba powoli dojrzewam do tej decyzji.
I tu również ukłon w stronę Polskiej Szkoły w Luksemburgu, dzięki której taki powrót do polskiego systemu edukacji będzie możliwy.
ODPOWIEDZ