Czy my też tak już mówimy?
Moderator: LuxTeam
Czy my też tak już mówimy?
Przeczytałam ciekawy artykuł tu:
http://wiadomosci.onet.pl/1386841,2679,kioskart.html
Czy my też tak mówimy? Myślę, że zaczynamy tworzyć swoją mieszankę. Chodzi sie do pracy z badżem, oddaje dziecko do garderi , kupuje na soldach. To takie pierwsze z brzegu.
Moje dzieci zaczynają zastępować nowe dla nich słowa różnymi odpowiednikami i robią to zupełnie naturalnie. Nie mają zajęć wyrównawczych tylko ratrapaż, zapisują coś w agendzie itp.
Jeszcze wiecej takich zmian zauważam u dzieci w szkole polskiej. i to nie tylko w słownictwie, ale i w pisaniu. Najczęstsze blędy to pisanie francuskich koncówek w polskich słowach np. o=aux, ę=in lub pomijanie litery "h" w czytaniu.
Mozecie się pobawic w wymienianie takich przykładów.
http://wiadomosci.onet.pl/1386841,2679,kioskart.html
Czy my też tak mówimy? Myślę, że zaczynamy tworzyć swoją mieszankę. Chodzi sie do pracy z badżem, oddaje dziecko do garderi , kupuje na soldach. To takie pierwsze z brzegu.
Moje dzieci zaczynają zastępować nowe dla nich słowa różnymi odpowiednikami i robią to zupełnie naturalnie. Nie mają zajęć wyrównawczych tylko ratrapaż, zapisują coś w agendzie itp.
Jeszcze wiecej takich zmian zauważam u dzieci w szkole polskiej. i to nie tylko w słownictwie, ale i w pisaniu. Najczęstsze blędy to pisanie francuskich koncówek w polskich słowach np. o=aux, ę=in lub pomijanie litery "h" w czytaniu.
Mozecie się pobawic w wymienianie takich przykładów.
Danka
Roamawiałam z wieloma nauczycielkami i doszłam do wniosku, że często dzieci, które tułają się po swiecie z rodzicami nie maja własnego języka.
Mówią dobrze w kilku, ale ciekawe w którym myslą? Czy to w ogóle jest jakiś wyznacznik języka ojczystego?
Jest wśród nas kilka osób, których dzieci mówią kilkoma językami. Często rodzice mówią do dziecka w różnych językach, a ono odpowiada w którym mu wygodnie. Zastanawiam się jak dziecko to sobie kojarzy. Czy zastanawia się nad faktem, którym językiem mówi, czy robi to odruchowo?
Mówią dobrze w kilku, ale ciekawe w którym myslą? Czy to w ogóle jest jakiś wyznacznik języka ojczystego?
Jest wśród nas kilka osób, których dzieci mówią kilkoma językami. Często rodzice mówią do dziecka w różnych językach, a ono odpowiada w którym mu wygodnie. Zastanawiam się jak dziecko to sobie kojarzy. Czy zastanawia się nad faktem, którym językiem mówi, czy robi to odruchowo?
Danka
Nie potrafię powiedzieć jak będzie z moim dzieckiem
bo jesteśmy tu jeszcze za krótko, ale u nas w domu będziemy mówić do Patryka tylko po polsku, mimo że sami dobrze komunikujemy się łącznie w 3 innych językach
tzn. po angielsku, francusku i niemiecku.
W związku z wykonywaną pracą i obowiązującym i powszechnie używanym językiem angielskim, wiemy natomiast że trudno jest uniknąć anglicyzmów... szczególnie, że czasem po polsku trzeba coś powiedzieć na około
Ale postanowiliśmy z tym walczyć i w domu mówić tak bardzo po polsku jak tylko jest to możliwe
Zresztą ten problem istniał jeszcze w Polsce...
A co do słówek francuskich stopniowo przenikających do naszych rozmów... to trudno jest czasem znaleźć jedno dobre tłumaczenie np. dla takiego "garderie", tak żeby za pierwszym razem wszyscy załapali w rozmowie o czym mowa... bo można powiedzieć "przechowalnia"
, "świetlica", ale chyba ani jedno ani drugie nie do końca oddaje dokładny sens... chyba że się mylę...
I jeszcze kwestia tego w jakim języku myślą dzieci wielo-języczne... Wydaje mi się, że w tym języku, którego najczęściej mają okazję używać... czyli w naszej perspektywie wysłania dzieci do szkół obcojęzycznych można się spodziewać, że nie będzie to, niestety, język polski...
Z rozmów ze znajomymi, którzy mieszkają w USA i tam już mają urodzone dzieci i mają kontakt z lokalną Polonią wynika, że dzieci już tam urodzone nawet jeżeli w domu mówi się po polsku, wstydzą się tego języka... i mówią po angielsku... I bardzo się zastanawiam z czego to wynika i czy nas w przyszłości też to będzie dotyczyło?


W związku z wykonywaną pracą i obowiązującym i powszechnie używanym językiem angielskim, wiemy natomiast że trudno jest uniknąć anglicyzmów... szczególnie, że czasem po polsku trzeba coś powiedzieć na około


A co do słówek francuskich stopniowo przenikających do naszych rozmów... to trudno jest czasem znaleźć jedno dobre tłumaczenie np. dla takiego "garderie", tak żeby za pierwszym razem wszyscy załapali w rozmowie o czym mowa... bo można powiedzieć "przechowalnia"

I jeszcze kwestia tego w jakim języku myślą dzieci wielo-języczne... Wydaje mi się, że w tym języku, którego najczęściej mają okazję używać... czyli w naszej perspektywie wysłania dzieci do szkół obcojęzycznych można się spodziewać, że nie będzie to, niestety, język polski...
Z rozmów ze znajomymi, którzy mieszkają w USA i tam już mają urodzone dzieci i mają kontakt z lokalną Polonią wynika, że dzieci już tam urodzone nawet jeżeli w domu mówi się po polsku, wstydzą się tego języka... i mówią po angielsku... I bardzo się zastanawiam z czego to wynika i czy nas w przyszłości też to będzie dotyczyło?
dag
Ja mam jeszcze taki pomysł, że jednak tu jest bardzo międzynarodowo, procent tubylców jest mniejszy niż w "normalnym" kraju więc te dzieciaki będą musiały się ze sobą integrować, ale nie będzie grupy dominującej jako takiej. A Polskość będzie czymś z czego nasze dzieci będą mogły być dumne.
Chyba że Kaczory....
Chyba że Kaczory....
dag
Sam wyjechalem z polski jak mialem mniej niz 10 lat. Rodzice zawsze dbali ze w domu mowilo sie po polsku. Niestety czym sie dziecko robi starsze tym mniej rozmawia z rodzicami i tym wiecej czasu spedza z dziecmi tubylcow. Wiec polski sie powoli zapomina.
Nie wiem dokladnie ile lat po wyjezdzie z polski mysli i sny przeszly na jezyk angielski - nie wiem bo to byl proces tak naturalny i nie przytomny ze nie mam pojecia kiedy dokladnie to sie stalo.
Po wyjezdzie z polski w 1980, pierwszy czas co powrocilem do kraju to bylo w 1997. Bylem zaskoczony ze mlodziez w polsce mowi jezykiem polskim zamieszanym z angielskim. Z tego co widac to dzieci emigrantow z lat 1980, gdzie rodzice dbali o mowie polskiej w domu, mowia "czystszym" polskim niz polska mlodziez. Moze bo kontekst miedzy jezykami byl tak rozny - w szkole mowilo sie czystym angielskim bo nikt polskiego nie rozumial, a w domu czystym polskim bo rodzice na to patrzyli, a i tak zle mowili po angielsku.
Oprocz rodzicow, jedyne inne zrodlo jezyka polskiego to byly ksiazki sienkiewicza, zeromskiego, itd, wiec tez zrodlo czystego polskiego.
Powiem to ze moji kuzyni do ktorych ciotka mowila po angielsku jak oni tak zaczeli, teraz nie sa w stanie powiedziec jednego zdania po polsku. Wiec rodzice, wiedzcie ze to jest bardzo wazne! Poprawiac dzieci, i nie reagowac na ich slowa az nie powiedza po polsku.
Problem, jak danka pisze, jest jak sie dziecko, lub mlody czlowiek, uczy jezyka trzeciego, czwartego... Po za angielskim (moim pierwszorzednym jezykiem), znam (dobrze czy nie) szesc innych, ale za malo je uzywam aby uzywac je plynnie. Miesza mi sie to wszystko strasznie! Najgorsze jest z jezykami bliskimi siebie - afrykanerski, holenderski, "flemish", i niemiecki sa takie, wiec nie mam szans pamietac ktore slowo nalezy do ktorego.
Z tego powodu bardzo podziwiam ludzi ktorzy mowia po francusku i luksembursku "czysto".
A co do wstydu to mysle ze to jest jakby "kolo"... Najpierw jest fajnie byc dzieckiem "innym" od tych tubylcow, wiec jest sie dumnym. Potem chce sie byc takim samym jak wszyscy inni, najbardziej w latach 13 do 20 mysle, wiec nie jest sie dumnym. A po drugie to jest tez czas kiedy sie uczy o historii, o komunie, ze polska i polacy zawsze ostatni wychodza bo nie moga sie nigdy razem dogadac i sami sobie podkopuja. A teraz w koncu jestem bardzo dumny bo nareszcie komuna opadla, polska w EU, i moze cos z tego wyjdzie... (ale z tego co czytam o polskiej polityce, to moze i tak nic z tego nie wyjdzie...)
Jezeli kogos tymi slowami obrazilem, to jak najbardziej przepraszam.
Nie wiem dokladnie ile lat po wyjezdzie z polski mysli i sny przeszly na jezyk angielski - nie wiem bo to byl proces tak naturalny i nie przytomny ze nie mam pojecia kiedy dokladnie to sie stalo.
Po wyjezdzie z polski w 1980, pierwszy czas co powrocilem do kraju to bylo w 1997. Bylem zaskoczony ze mlodziez w polsce mowi jezykiem polskim zamieszanym z angielskim. Z tego co widac to dzieci emigrantow z lat 1980, gdzie rodzice dbali o mowie polskiej w domu, mowia "czystszym" polskim niz polska mlodziez. Moze bo kontekst miedzy jezykami byl tak rozny - w szkole mowilo sie czystym angielskim bo nikt polskiego nie rozumial, a w domu czystym polskim bo rodzice na to patrzyli, a i tak zle mowili po angielsku.
Oprocz rodzicow, jedyne inne zrodlo jezyka polskiego to byly ksiazki sienkiewicza, zeromskiego, itd, wiec tez zrodlo czystego polskiego.
Powiem to ze moji kuzyni do ktorych ciotka mowila po angielsku jak oni tak zaczeli, teraz nie sa w stanie powiedziec jednego zdania po polsku. Wiec rodzice, wiedzcie ze to jest bardzo wazne! Poprawiac dzieci, i nie reagowac na ich slowa az nie powiedza po polsku.
Problem, jak danka pisze, jest jak sie dziecko, lub mlody czlowiek, uczy jezyka trzeciego, czwartego... Po za angielskim (moim pierwszorzednym jezykiem), znam (dobrze czy nie) szesc innych, ale za malo je uzywam aby uzywac je plynnie. Miesza mi sie to wszystko strasznie! Najgorsze jest z jezykami bliskimi siebie - afrykanerski, holenderski, "flemish", i niemiecki sa takie, wiec nie mam szans pamietac ktore slowo nalezy do ktorego.
Z tego powodu bardzo podziwiam ludzi ktorzy mowia po francusku i luksembursku "czysto".
A co do wstydu to mysle ze to jest jakby "kolo"... Najpierw jest fajnie byc dzieckiem "innym" od tych tubylcow, wiec jest sie dumnym. Potem chce sie byc takim samym jak wszyscy inni, najbardziej w latach 13 do 20 mysle, wiec nie jest sie dumnym. A po drugie to jest tez czas kiedy sie uczy o historii, o komunie, ze polska i polacy zawsze ostatni wychodza bo nie moga sie nigdy razem dogadac i sami sobie podkopuja. A teraz w koncu jestem bardzo dumny bo nareszcie komuna opadla, polska w EU, i moze cos z tego wyjdzie... (ale z tego co czytam o polskiej polityce, to moze i tak nic z tego nie wyjdzie...)
Jezeli kogos tymi slowami obrazilem, to jak najbardziej przepraszam.
Out of sorrow entire worlds have been built, out of longing great wonders have been willed.
pracuje z kilkoma rdzennymi, znaja po 5 - 6 jezykow. Spytalam sie kiedys ich w jakim jezyku snia. Bo gdzies tam przeczytalam, ze to jest odpowiedzi, ktory jezyk jest ten pierwszy. I wiecie, te osoby mialy duzy problem, zeby mi odpowiedziec. Zastanawialy sie i najnormalniej w swiecie nie wiedzialy. Po dluzszym namysle, jedna powiedziala, ze po francusku, druga ze po luksembursku.
Jedna z tych osob mieszka we Francji, tuz przy granicy z Luksem, wszyscy w okolicy mowia po luksembursku. Ona w domu mowi do mamy po luksembursku, jej siostra po francusku, a matka odpowiada im po niemiecku (jest z Niemiec, ale tez przy granicy z Luksem) lub po francusku. Babcia tez cos tam po swojemu. Wiec siedza tak sobie w kuchni przy stole i .... sobie gadaja. Pelna jazda.
Polacy to taki narod, ktory wyjatkowo chetnie zaprzestaje pielegnowania "polskosci". Mi osobiscie pewne zachowania sie nie podobaja, ale to raczej kwestia mojego wlasnego widzimisie. Sama zasmiecam jezyk polski francami, czesto robie to bezwiednie. A czasami swiadomie, bo jak mowie swietlica, to ludzie robia wielkie oczy, a jak mowie garderie, to wiedza o co chodzi :>
DSlonce, a Ty masz mieszane malzenstwo?
Jedna z tych osob mieszka we Francji, tuz przy granicy z Luksem, wszyscy w okolicy mowia po luksembursku. Ona w domu mowi do mamy po luksembursku, jej siostra po francusku, a matka odpowiada im po niemiecku (jest z Niemiec, ale tez przy granicy z Luksem) lub po francusku. Babcia tez cos tam po swojemu. Wiec siedza tak sobie w kuchni przy stole i .... sobie gadaja. Pelna jazda.
Polacy to taki narod, ktory wyjatkowo chetnie zaprzestaje pielegnowania "polskosci". Mi osobiscie pewne zachowania sie nie podobaja, ale to raczej kwestia mojego wlasnego widzimisie. Sama zasmiecam jezyk polski francami, czesto robie to bezwiednie. A czasami swiadomie, bo jak mowie swietlica, to ludzie robia wielkie oczy, a jak mowie garderie, to wiedza o co chodzi :>
DSlonce, a Ty masz mieszane malzenstwo?
Hmm... wstydza? Moje malzenstwo jest mieszane, w zwiazku z czym w domu tez mowimy w kilku jezykach. Tj. ja do dzieci po polsku, tata po francusku, natomiast z mezem rozmawiamy po niemiecku bo jest to moj najlepszy jezyk. Starszy syn tak mniej wiecej do trzeciego roku zycia, mowil tylko po polsku i po francusku bo tylko w tych jezykach sie do niego zwracalismy. Ale niemiecki slyszal codziennie, mimo iz nikt w tym jezyku do niego nie mowil. I co ciekawego? Jak juz stawal sie coraz wiekszy i "madrzejszy" to zaczal sie wtracac w nasze rozmowy i to wlasnie po niemiecku. Coraz czesciej i wiecej mowil do nas po niemiecku, az do tego stopnia, ze teraz praktycznie tylko tak mowi. Tzn, ja do niego po swojemu, tata po francusku, a on notorycznie odpowiada po niemiecku. I nie robi tego zeby nas wkurzac, tylko po prostu ten jezyk stal sie jego najlepszym jezykiem i dziecko idzie na latwizne.dslonce pisze:Z rozmów ze znajomymi, którzy mieszkają w USA i tam już mają urodzone dzieci i mają kontakt z lokalną Polonią wynika, że dzieci już tam urodzone nawet jeżeli w domu mówi się po polsku, wstydzą się tego języka...
A co do wstydu - ja bym to tego nie nazywala w ten sposob, bo czy taki cztero, piecio czy szesciolatek to wie co to w ogole znaczy? Jak sie spotykam z moja najlepsza przyjaciolka (polka), ktora do swoich dzieci tez tylko po polsku mowi - to nasze dzieci i tak gadaja sobie po luxembursku. I napewno nie dlatego, ze sie wstydza polskiego tylko dlatego, bo tak im jest wygodnie i latwiej i czesc.
I ja szczerze mowiac sie tym tak bardzo nie stresuje. Dla mnie wazne jest to zeby moje dzieci polski znaly w stopniu komunikatywnym, tak zeby sie w Polsce zawsze mogly dogadac, ale nie wymagam, zeby byl to ich najlepszy jezyk bo i tak nie bedzie. Wkoncu urodzily sie tutaj, tu jest ich dom i ojczyzna, a Polska to dla nich kraj na wakacje, jak Francja czy inne katki...
Tak, damsko-męskieminka pisze:DSlonce, a Ty masz mieszane malzenstwo?

A na poważnie to oboje jesteśmy Polakami

Ale zawsze pracowaliśmy w środowisku angielsko-języcznym w związku z czym np. o sprawach zawodowych czasem łatwiej jest mówić używając pewnych "oklepanych" zwrotów angielskich niż się wysilić na znalezienie polskiego odpowiednika.
Za to nigdy nie mówiliśmy w domu po angielsku na zasadzie żeby sobie pogadać.
Ja mówię jeszcze po francusku, a małż-onek po niemiecku

dag
Ja nie pisałam o 4-latkach. Tylko o starszych: nastolatkach.asiunia pisze:A co do wstydu - ja bym to tego nie nazywala w ten sposob, bo czy taki cztero, piecio czy szesciolatek to wie co to w ogole znaczy?
Poza tym zgadzam się z tobą, że dzieci mówią w tym języku, który jest dla nich najprostszy i najczęściej używany. I chyba pewnych rzeczy nie da się uniknąć... ale mi np. bardzo zależy na tym, żeby młody umiał też pisać i czytać po polsku. A do szkoły polskiej raczej tu nie pójdzie, więc mam "bojowe" zadanie!
dag
Wsrod waszych wielu madrych, drogie panie, wypowiedzi padl watek dzieci wstydzacych sie mowic po polsku.
Otoz, ten "wstyd", z polskoscia jak taka nie ma nic do czynienia. To jest wstyd czysto "techniczny". Dzieci wstydza sie (przy innych dzieciach zwlaszcza) mowic po polsku, nie dlatego ze jest to akurat polski, lecz ze jest to jezyk obcy i tym samym inny niz jezyk kolegow z podworka. Nie zampominajmy. ze u dzieci i mlodziezy niezwykle wazny jest unifomizm socjalny, kulturowy i ubraniowy. Wszelkie odstepstwa od tego uniformizmu sa niezadko czestowane szyderstwem. Przypomijcie sobie, drogie panie, ile z was przeklulo sobie uszy, bo wszyskie kolezanki w okolo mialy przeklute uszy, ile z was zaczelo palic, bo cale towarzystwo palilo, itd, itp. Byleby nie byc tym jednym / jedna inna, odmienna.
Jezyk jest jednym z elementow tego uniformizmu i dzieci, od czasu do czasu niechcacy "wrzucajace" w rozmowie slowko z jezyka obcego,czyli jezyka ojczystego swoich rodzicow, czesto naraza sie na kpine innych dzieci. To tez i spodklo moja bratanice, urodzona i wychowana we Francjii. Pod wplywem regularnie destylowanej zlosliwosci innych dzieci, dziewczynka, dzis 12-letnia panna, calkowicie odmawia mowienia po polsku, mimo ze polski znakomicie rozumie, bowiem nadal rodzice polski jezyk kultywuja.
Otoz, ten "wstyd", z polskoscia jak taka nie ma nic do czynienia. To jest wstyd czysto "techniczny". Dzieci wstydza sie (przy innych dzieciach zwlaszcza) mowic po polsku, nie dlatego ze jest to akurat polski, lecz ze jest to jezyk obcy i tym samym inny niz jezyk kolegow z podworka. Nie zampominajmy. ze u dzieci i mlodziezy niezwykle wazny jest unifomizm socjalny, kulturowy i ubraniowy. Wszelkie odstepstwa od tego uniformizmu sa niezadko czestowane szyderstwem. Przypomijcie sobie, drogie panie, ile z was przeklulo sobie uszy, bo wszyskie kolezanki w okolo mialy przeklute uszy, ile z was zaczelo palic, bo cale towarzystwo palilo, itd, itp. Byleby nie byc tym jednym / jedna inna, odmienna.
Jezyk jest jednym z elementow tego uniformizmu i dzieci, od czasu do czasu niechcacy "wrzucajace" w rozmowie slowko z jezyka obcego,czyli jezyka ojczystego swoich rodzicow, czesto naraza sie na kpine innych dzieci. To tez i spodklo moja bratanice, urodzona i wychowana we Francjii. Pod wplywem regularnie destylowanej zlosliwosci innych dzieci, dziewczynka, dzis 12-letnia panna, calkowicie odmawia mowienia po polsku, mimo ze polski znakomicie rozumie, bowiem nadal rodzice polski jezyk kultywuja.