bamaza42 pisze:A tak a propos Gdanska - tam jest zawsze bardzo rygorystyczna i do tego niezbyt przyjemna kontrola....nie wiem jak miales teraz, MaWi
Wiesz co, u mnie zazwyczaj ta kontrola bezpieczenstwa przebiega dosyc niesztampowo, bo ja woze ze soba przerozne dziwne zabawki w bagazu podrecznym, ktore wzbudzaja w panach straznikach granicznych wiecej emocji niz moje kragle, zachecajace do obmacywania, kszalty.
Najmniej dziwnym sprzetem sa dwa laptopy z rysunkiem zdekompletowanego jablka na klapie. Bardzo czesto musze je otwierac a nierzadko nawet uruchamiac, zeby pokazac, ze nie sa to atrapy. Kiedys zapytalem z czego wynika ta specjalna troska pod adresem moich zlomiakow, no i pan od rentgena powiedzial mi, ze apple laduje w te kompy cos takiego, co przypomina na ekranie przeswietlacza syntex (czy sentex, czy jak mu tam). No, ale to jest juz pewna rutyna, wiec nie ma sie co wiecej rozpisywac.
Znacznie wiecej zainteresowania wzbudzaja inne gazdety – pudeleczka i skrzyneczki wyposazone w niezliczone ilosci suwaczkow i pokretel, diod i wyswietlaczy cyfrowych do zludzenia przypominajacych znane z filmow sensacyjnych zegary montowane na bombach zegarowych. Do tego najczesciej cala platanina kabli (tak, takie w kolorze czerwonym, ktorych sie zwyczajowo nie przecina przy rozbrajaniu bomb na filmach tez mam <mrgreen> ). Cale to badziewie przejezdza przez magiczna wszystkowidzaca komnate rtg i zaczyna sie zabawa
Z reguly udaje mi sie oczarowac panow straznikow opowiesciami o licznych niezwykle wyszukanych zastosowaniach tego osprzetu i obie strony wychodza z tego spotkania ukontentowane nowymi doswiadczeniami
Tym razem na kontroli granicznej w Gdansku bylo podobnie. No, moze z tym wyjatkiem, ze jednak obmacywanki mnie nie ominely, bo pan od macania, w odroznieniu od pana od przeswietlania walizek nie byl w ogole zainteresowany czy to co mam w bagazu to bomba, wehikul czasu czy cyfrowa maszyna do zawiazywania sznurowadel. Zainteresowany byl on jedynie macaniem. Coz... moze po prostu takie ma dyrektywy. A moze wyraza w ten sposob swoj hedonistyczny poglad na zycie... Ja tam nie wnikam
Tak wiec wymacany, jakos dolecialem do Luxa.
A na fali tego, co napisal kol. Borys, ciekaw jestem, czy jak sie zaplaci pelna cene za bilet regularnymi liniami, to ma sie gwarancje niemacania? No, bo skoro juz mowimy o komforcie i cenie jaka warto za ten komfort zaplacic... (oczywiscie zartuje <mrgreen> )