Adrenalina
: 09-11-2006, 09:33
Komentarz jaki znalazłem na stronie http://emigracyjny.blog.polityka.pl do artukułu Konkurs, napisany przez pewnego wykształconego rodaka.
dukovitch pisze o życiu urzędników unijnych:
2006-11-06 o godz. 18:28
bardzo ciekawe spostrzezenia autorki artykulu. zycie europejskiego urzedasa…
zalosne, ze tacy ludzie bardzo czesto decyduja o ksztalcie unijnych norm prawnych albo implementuja rozne bzdury w zycie, poniewaz tak zostalo ustalone w “biurach”…
piekny opis tego, jacy ci ludzie sa w rzeczywistosci!
zastanawia mnie, czy autorka, tak samo jak i jej znajomi, zdaja sobie sprawe jaka bezproduktywna i marnotrawna prace wykonuja.
jakimi sa smiesznymi i miernymi czlowieczkami o malym mozgu i jeszcze mniejszym horyzoncie jezeli chodzi o ambicje.
sam, jako absolwent nauk politycznych w berlinie i wroclawiu, mialem szanse popracowac w roznego rodzaju biurokratycznych organach, gdzie ludzie marnuja zycie jako skryby nad jakimis projektami, ktore trafiaja tylko do szuflad lub co najwyzej do wiadomosci innych tworow administracyjnych. przecietny obywatel UE nie wie o tym nic.
jest to taka “sztuka dla sztuki”. dorabianie nadbudowy do bazy, ktora nie istnieje.
na dodatek ludzie ci sa spolecznymi pijawkami… ksztalca sie, ksztalca, wszystko na koszt podatnikow tylko po to, by zycie stalo sie bardziej zbiurokratyzowane i skomplikowane, tylko po to, zeby ich praca nabrala jakis sens.
a sensu tych prac nie ma - konkurs na urzednika od numerkow dla krow? konkurs na jakiegos tlumacza, co za pare tysiecy euro tlumaczy te sterty innych smieci co reszta urzedasow produkuje?
samonakrecajacy sie balagan i chaos.
jestem ciekaw, czy ktoras z tych osob w zyciu miala jakas stycznosc z czyms co nazywa sie gospodarka?
pieniadzem? (poza tym co dostaje na konto od podatnika)
zyskiem?
zatrudnieniem innych?
tworzeniem miejsc pracy?
placeniem podatkow z wlasnych, ciezko zarobionych pieniedzy, np. z wlasnej dzialalnosci gorspodarczej?
z zaciaganiem kredytow dla swojej dzialalnosci?
z odpowiedzialnoscia za wlasne przedsiewziecia finansowe?
z KREATYWNOSCIA i JAKIMKOLWIEK PODSTAWOWYM ZMYSLEM EKONOMICZNYM?
odpowiedz brzmi NIE.
smutne, bo ludzie ci sa systemowymi pasozytami, ktorych ambicja jest tylko zdac 1 egzamin w jakims konkursie, ktory nic dla nikogo nie znaczy, poza nimi samymi (zalosne do potegi), tylko po to by dostac stala “ciepla posadke” do konca swoich dni…
ciekawe kto stworzyl wszystkie zdobycze cywilizacji?
urzednicy???
jeszcze sie o tym nie slyszalo.
zalosne, ze zycie urzedasa/biurwy moze byc tak pasjonujace, jakby to wynikalo z relacji autorki. te nerwy przy konkursie?
ta zazdrosc? ta rywalizacja o marnotrawienie cudzych pieniedzy i zajecie pasozytniczego miejsca w drabinie spolecznej?
smutne, ze ludzie ci nie maja zadnej moralnosci by poczuc, ze jest to asocjalne, a na dodatek szkodliwe.
pozostawiam do namyslu.
pozdr z sektora NIE-publicznego
dukovitch
I JAK ADRENALINKA????????? <aparat>
dukovitch pisze o życiu urzędników unijnych:
2006-11-06 o godz. 18:28
bardzo ciekawe spostrzezenia autorki artykulu. zycie europejskiego urzedasa…
zalosne, ze tacy ludzie bardzo czesto decyduja o ksztalcie unijnych norm prawnych albo implementuja rozne bzdury w zycie, poniewaz tak zostalo ustalone w “biurach”…
piekny opis tego, jacy ci ludzie sa w rzeczywistosci!
zastanawia mnie, czy autorka, tak samo jak i jej znajomi, zdaja sobie sprawe jaka bezproduktywna i marnotrawna prace wykonuja.
jakimi sa smiesznymi i miernymi czlowieczkami o malym mozgu i jeszcze mniejszym horyzoncie jezeli chodzi o ambicje.
sam, jako absolwent nauk politycznych w berlinie i wroclawiu, mialem szanse popracowac w roznego rodzaju biurokratycznych organach, gdzie ludzie marnuja zycie jako skryby nad jakimis projektami, ktore trafiaja tylko do szuflad lub co najwyzej do wiadomosci innych tworow administracyjnych. przecietny obywatel UE nie wie o tym nic.
jest to taka “sztuka dla sztuki”. dorabianie nadbudowy do bazy, ktora nie istnieje.
na dodatek ludzie ci sa spolecznymi pijawkami… ksztalca sie, ksztalca, wszystko na koszt podatnikow tylko po to, by zycie stalo sie bardziej zbiurokratyzowane i skomplikowane, tylko po to, zeby ich praca nabrala jakis sens.
a sensu tych prac nie ma - konkurs na urzednika od numerkow dla krow? konkurs na jakiegos tlumacza, co za pare tysiecy euro tlumaczy te sterty innych smieci co reszta urzedasow produkuje?
samonakrecajacy sie balagan i chaos.
jestem ciekaw, czy ktoras z tych osob w zyciu miala jakas stycznosc z czyms co nazywa sie gospodarka?
pieniadzem? (poza tym co dostaje na konto od podatnika)
zyskiem?
zatrudnieniem innych?
tworzeniem miejsc pracy?
placeniem podatkow z wlasnych, ciezko zarobionych pieniedzy, np. z wlasnej dzialalnosci gorspodarczej?
z zaciaganiem kredytow dla swojej dzialalnosci?
z odpowiedzialnoscia za wlasne przedsiewziecia finansowe?
z KREATYWNOSCIA i JAKIMKOLWIEK PODSTAWOWYM ZMYSLEM EKONOMICZNYM?
odpowiedz brzmi NIE.
smutne, bo ludzie ci sa systemowymi pasozytami, ktorych ambicja jest tylko zdac 1 egzamin w jakims konkursie, ktory nic dla nikogo nie znaczy, poza nimi samymi (zalosne do potegi), tylko po to by dostac stala “ciepla posadke” do konca swoich dni…
ciekawe kto stworzyl wszystkie zdobycze cywilizacji?
urzednicy???
jeszcze sie o tym nie slyszalo.
zalosne, ze zycie urzedasa/biurwy moze byc tak pasjonujace, jakby to wynikalo z relacji autorki. te nerwy przy konkursie?
ta zazdrosc? ta rywalizacja o marnotrawienie cudzych pieniedzy i zajecie pasozytniczego miejsca w drabinie spolecznej?
smutne, ze ludzie ci nie maja zadnej moralnosci by poczuc, ze jest to asocjalne, a na dodatek szkodliwe.
pozostawiam do namyslu.
pozdr z sektora NIE-publicznego
dukovitch
I JAK ADRENALINKA????????? <aparat>