Strona 2 z 3
: 10-11-2006, 13:40
autor: byly
Rafał, jak ja czytam takie posty w stylu "w biznesie prywatnym czas to pieniądz", "tam wszystko dzieje się racjonalnie" itd., to tak sobie czysem myślę, że te moje 4 lata w Polsce, kilkanaście lat w Niemczech oraz pare miesięcy w Brukseli to chyba w jakiejś rzeczywistości równoległej się odbywały.
Lubisz słowo SA, weżmy więc za przykład firmę TP SA. Pokaz mi prosze, na którym szczeblu ta firmia działa racjonalnie, bo ja tego nie widze, ani na szczeblu kontatku z klientem, gdzie pracownicy sa tak debilnymi ignorantami, ze nie potrafia wypełnić własnych formularzy (tutaj urzędnicy unijni są przynajmniej profesjonalistami), ani na szczeblu kierowniczym, bo podejmuja decyzje, o ktorych z gory wiadomo, ze nie beda funkcjonowac.
Dodajmy do tego CALY sektor bankowy w Polsce. Jako tlumacz prowadzilem rokowania w imieniu instytytucji niemieckiej ktora obraca w Polsce duzymi w sumie pieniedzmi. Moglbym Ci napisac cala ksiazke o biurokratycznym podejsciu do klienta, moj szef, niemiecki urzednik o 30-letnim stazu pracy w administracji po pierwszym tygodniu w Polsce chcial sie poddac, bo zdawalo mu sie, ze jest w powiesci Kafki a nie w rzeczywistosci wolnorynkowej.
Moje doswiadczenia w Belgii z Coditelem sa jeszcze gorsze niz w TPSA w Polsce, choc wydawalo mi sie, ze gorzej nie mozna. Podobnie bylo z najwieksza firma ubezpieczeniowa w Belgii, ktora przez 3 tygodnie nie byla w stanie przyslac mi prospektu (!), bo wszyscy byli na urlopie a zastepcow sprawa nie wzruszala.
Moim zdaniem, duze firmy prywatne interesuja tylko generowaniem wysokich apanazy dla sczebla kierowniczego oraz dywidend dla akcjonariuszy, co wcale nie znaczy, ze dzialaja one sprawnie albo ze ich dzialalnosc ma w ogole szerszy sens. Dlatego te wszystkie narzekania na adminsitracje uwazam za troche dziwne, ona przeciez nie robi nic innego niz taka firma prywatna, dba o swoje istnienie, niezaleznie od klienta.....
: 10-11-2006, 14:39
autor: MaWi
byly pisze:Moim zdaniem, duze firmy prywatne interesuja tylko generowaniem wysokich apanazy dla sczebla kierowniczego oraz dywidend dla akcjonariuszy, co wcale nie znaczy, ze dzialaja one sprawnie albo ze ich dzialalnosc ma w ogole szerszy sens
Lepiej tego nie mogles ujac! <okok> Dodam jeszcze tyle, ze zycie oraz aktywnosc zawodowa szeregowego pracownika takiej firmy najczesciej niczym sie nie rozni od
modus vivendi szeregowego pracownika unijnego. W zaleznosci od swoich predyspozycji pozamerytorycznych (czyt.: na ile cwanym on jest
) bedzie on albo chomikiem zaiwaniajacym w kolku od rana do nocy w nieustajacym poczuciu niedoczasu i braku satysfakcji zawodowej, albo znajdzie sposob, jak nie robiac nic, dojechac jakos w codziennym kieracie od 9.00 do 18.00 (jak podpowiada moja zona – podobno znana jest sprawa sprzed paru lat, pewnego pracownika francuskiej firmy
prywatnej, ktorego wylali z pracy, po opublikowaniu bestsellerowej ksiazki o tym jak obijac sie w robocie i wyjsc na swoje
).
To sa oczywiscie ekstrema, ale bynajmniej nie odosobnione. Gdyby bowiem bylo inaczej, nie powstawalyby takie komiksy jak "Dilbert" (ktory o ile mi wiadomo nie traktuje bynajmniej o administracji – czy to UE czy jakiejkolwiek innej...) oraz wiele innych pozycji ksiazkowych od beletrystyki po literature fachowa na temat absurdow panujacych w prywatnym biznesie.
: 10-11-2006, 15:34
autor: lestat
Oczywiście, że i w sektorze prywatnym zdarzają się wybitne przykłady braku efektywności, rozdymanej biurokaracji, jednak pozostaje najważniejsza różnica: sposób finansowania.
Każda firma prywatna finansuje swoje działania, w tym wewnętrzną biurokrację i brak ewektywności z pieniędzy, które zarobi. Administracja publiczna finansowana jest z pieniędzy obywateli i firm. Ty jako klient decydujesz gdzie wydasz swoje pieniądze, a będzie to firma która najlepiej zaspokoi Twoje oczekiwania. Nie podoba Ci się obsługa w banku, idziesz do innego. Wyjątkiem są monopole, które w moim mniemaniu nie różnią się praktycznie niczym od administracji publicznej jeśli chodzi o styl działania.
Jeśli firma "olewa" klientów to na otwrtym rynku bankrutuje. Z administarcją tak nie jest. Pieniądze są przydzielane z rozdzielnika budżetowego, awanse i podwyżki określają spejcalne zarządzenia, co powoduje dość znaczne ograniczenie ambicji pracowników. W niektórych urzędach dość ciężko wylecieć z roboty, nawet jak dość wyraźnie manifestuje się "nic-nierobienie", ponieważ takie są wewnętrzne regulacje. Urzędniczy brak efektywności i biurokrację finansują wszyscy a nikt nie ponosi za to konsekwencji. Pewnie trzeba to zaakceptować co nie oznacza, że problem nie istnieje. Niestety jesteśmy zmuszani do utrzymywania coraz większej armii pracowników administracji i nie mamy bezpośredniego wpływu na jej efektywność.
Jest też jasna strona admnistracji lub jej braku: raje podatkowe. Prawie nic od państwa nie dostajesz ale równie mało mu dajesz.
: 10-11-2006, 16:02
autor: MaWi
Oczywiscie bardzo dziekuje za przedstawienie w sposob barwny wyidealizowanego wizerunku firmy prywatnej i dzialajacych w niej mechanizmow. Rzeczywistosc bywa jednak (nie zawsze, ale tez i nie marginalnie!) troche inna.
Otoz jesli dzieki obrotowi firma osiaga zysk umozliwiajacy satysfakcjonujace apanaze dla jej managementu (a poziom satysfakcji dla statystycznej wiekszosci zawsze wyznacza kompromis pomiedzy zadowoleniem ze statusu materialnego a blogostanem nic nie robienia, bowiem niewiele kto dalby sie zarznac w pracy chocby za obietnice zlotych gor), to nawet jesli mozna by w niej wiele usprawnic, generujac tym wieksze zyski, nielatwo bedzie uruchomic w firmie potencjal do przeprowadzenia takich zmian. Powiem wiecej – nawet gdy firma zaczyna "robic bokami", w pierwszej kolejnosci pod obstrzal ida szeregowi pracownicy – zwieksza sie im zakres obowiazkow, dokonuje redukcji i przesuniec, bywa jednak ze niewynikajacych z logicznych z punktu widzenia poprawy sytuacji przeslanek, a biorac za wzglad kwestie personalne czy pozamerytoryczne. Poza tym, w ostatecznosci pozostaje "kreatywna ksiegowosc" i rozne takie sztuczki, pozwalajace uniknac koniecznosci... zwyczajnego wziecia sie do roboty (coz... biznesmen tez czlowiek
)
I zeby bylo jasne – to co napisalem powyzej, to nie jest beletrystyka. To jest pobiezna (acz prawdziwa) analiza funkcjonowania jednej z dobrze mi znanych warszawskich firm. Firm prywatnych, niebedacych monopolista na swoim rynku, bynajmniej. Firm na tyle malych, ze powinna sie liczyc z kazdym inwestowanym groszem i kazda decyzja w sprawach strategii finansowej. A jednak... a jednak szefostwo firmy robi rozne bardzo dziwne z punktu widzenia biznesplanu i polityki kadrowej posuniecia, a statek plynie. Bo produkt oferowany sprzedaje sie na tyle dobrze, ze zapewnia safysfakcjonujacy poziom wynagrodzenia dla managementu. A ze mogloby byc lepiej? A po co lepiej, skoro im juz jest dobrze? <mrgreen>
: 10-11-2006, 16:04
autor: byly
lestat pisze:Oczywiście, że i w sektorze prywatnym zdarzają się wybitne przykłady braku efektywności, rozdymanej biurokaracji, jednak pozostaje najważniejsza różnica: sposób finansowania.
Każda firma prywatna finansuje swoje działania, w tym wewnętrzną biurokrację i brak ewektywności z pieniędzy, które zarobi. Ty jako klient decydujesz gdzie wydasz swoje pieniądze, a będzie to firma która najlepiej zaspokoi Twoje oczekiwania. Nie podoba Ci się obsługa w banku, idziesz do innego. .
Chyba nie przeczytales dokladnie mojego postu. Otoz ja bylem z moim szefem Niemcem, we WSZYSTKICH powaznych bankach polskich, we wszystkich potraktowano nas podobnie. Podam ci teraz konkretnie przyklad Szczecina, w ktorym pracuje kilkudziesieciu Niemcow na warunkach podobnych do urzednikow unijnych, tzn. wysokie pensje przy niskich kosztach utrzymania w Polsce. Ci ludzie mieli jeden problem: zalozyc konto w banku polskim i wybierac wieksze sumy z bankomatu. Sam osobiscie zwracalem sie w tej sprawie do centrali Deutsche Bank Polska w Warszawie, bowiem szczecinski bankomat wypluwal tylko banknoty o nomilae 50 zl. Wyobraz sobie, ze taki przecietny Niemiec potrzebowal np. 3 tys. zlotych, zeby zaplacic czynsz za dom. W 50-zlotowych banknotach. NIKOGO to nie zainteresowalo. Centrala w Warszawie odpisala mi, ze w ich planach (=gospodarka planowa) bankomat zostanie wymieniony ewentualnie za 1,5 roku i nie widza potrzeby, zeby robic to wczesniej.
Inne banki natomiast w ogole nie chcialy otwierac kont ludziom o wiekszych zarobkach miesiecznych niz 99% miejscowej ludnosci, wlasnie ze wzgledow biurokratycznych.
Wiec nie opowiadaj mi tu, ze taka firma, ktora zle dziala, padnie, bo klienci odejda. Otoz nie odejda, bo nie maja do kogo. A przy tym oplaty bankowe w Polsce sa wyzsze niz w Niemczech. Jakosc natomiast nie!
Podobnie jest z ubezpieczeniami i szeregiem innych podmiotow gospodarczych. One wszystkie maja pracownikow, ktorym tez placa pieniadze a ktorzy sa czesciow zupelnie nieudolni. Ludzie w administracji unijnej sa przynajmniej po jakims konkursie, wiec teorerytcznie jakas elita. Wiec jak od czasu do czasu musza zrobic cos konkretnego, to robia to przynajmnie dobrze.
I z tym sektorem prywatnym nie jest tylko w Polsce tak. W duzym koncernach typu Daimler Benz podobno panuje biurokracja, ktorej nie potrafi sobie wobrazic najbardziej skostnialy biurokrata z administracji publicznej. U nich na dodatek co 2-3 lata kupuje sie kompletnie nowy sprzet komputerowy itd, bo to mozna odciagnac z podatkow.
Ja mam w swoim biurze niemieckim 2 szafy z poczatku lat 70-tych. O nowych nie mam co marzyc. I tylko po znajomosci dostalem monitor LCD, cala reszta pracuje na starych z kineskopem.
Ja duzo tlumaczylem swego czasu dla policji. oni maja czesciowo do dzis tylko stare maszyny do pisana, zadnego komputera
W firmach prywatnych , szczegolnie polskich, czesto najdrobniejszy drybik w maszynerii ma sluzbowy samochod, sluzbowa komorke, sluzbowego laptopa itd itp. Wszystko wlasnie odciagane z podaktow, za to placa potem konsumenci albo w ogole cale spoleczenstwo.
Ale na forach slyszymy bajki, jak to te firmy ogladaja krytycznie kazdy grosz, bo one przeciez musza generowac zysk. Ha, ha, ha....
: 10-11-2006, 16:23
autor: lestat
Widać mamy całkiem inne doświadczenia. Ja pracuje w dużym koncernie w Warszawie oraz jestem członkiem rady nadzorczej małej spółki. Koncern zachowuje się jak każdy inny. Ma wydatki, które nie zawsze są uzasadnione, ale wydaje "własnoręcznie" zarobione pieniądze. Nikt im ich nie daje, więc niech robią to co chcą.
Druga z kolei firma jest dość mała i tam kalkuluje się wiele wersji nim wyda się jakieś pieniądze. Wiem coś bo sam ich kontroluję i żądam wyjaśniej jak coś przegną. Oni również wydają tylko to co zarobią.
Jeśli ja płacę duże podatki to mam być z tego zadowolony? Wydaje więcej na utzrymanie wszelkiej administracji niż inni i mam być z tego powodu zadowolony? Sorki ale ja się tak nie bawię. Jeśli jest możliwośc ograniczenia wypływu pieniędzy z tytułu podatków, legalna i zgodna z prawem (koszty uzyskania przychodu, odpisy podatkowe, zwolnienia) to mam zamiar z nich skorzystać.
Sorry ale nie mów mi, że nie możesz sobie wybrać banku czy inne firmy. Jak masz duże pieniądze to zakładasz konto w ING lub innym dużym ciwilizowanym banku i wybierasz pieniądze w dowolnym bankomacie bez prowizji (pow. 100 tyś pln ulokowane w ING).
: 10-11-2006, 16:35
autor: MaWi
lestat pisze:Widać mamy całkiem inne doświadczenia
Odpowiedz na to jest tu: "Rzeczywistosc bywa jednak (nie zawsze, ale tez i nie marginalnie!) troche inna"
Oczywiscie, ze jest wiele prywatnych firm dzialajacych sprawnie i zarzadzajacych racjonalnie swoimi pieniedzmi. Ja tylko pisalem, ze nie jest to jedynie obowiazujacy standard i proponowalem (podobnie jak kolega byly), zeby moze odidealizowac nieco obraz private businessu, bo az tak idealnie to nie jest, jak sie wielu wydaje. Zreszta w druga strone jest podobnie – jest i zawsze bedzie wiele glosow przeciwko administracji i nie mam watpliwosci, ze niemal w kazdym urzedzie znajda sie przyklady na poparcie tej tezy. Jednak to nie jest 100%. Jest rownie duzo (a moze nawet wiecej) przykladow administracji dzialajacej sprawnie, bez zarzutu, a takze przyklady urzednikow, ktorzy po prostu wykonuja dobrze swoja robote.
Oczywiscie pozostaje pytanie czy administracja potrzebna jest w ogole? Wersja pierwsza odpowiedzi brzmi: skoro istnieje od zawsze to widac musi istniec
Wersja druga: sprobujmy sobie zrobic symulacje, jak dzialaloby spoleczenstwo bez administracji. No i policzmy co z tego wyjdzie. Ja nie jestem dobrym strategiem; po prostu zyje, obserwuje i pisze co o tym mysle. Ale Wy – geniusze managementu, glowy nie od parady, laureaci przodujacych eMBiAyow, chyba nie powinniscie miec problemu z takim zadaniem?
: 10-11-2006, 16:49
autor: byly
lestat pisze:Widać mamy całkiem inne doświadczenia.Sorry ale nie mów mi, że nie możesz sobie wybrać banku czy inne firmy. Jak masz duże pieniądze to zakładasz konto w ING lub innym dużym ciwilizowanym banku i wybierasz pieniądze w dowolnym bankomacie bez prowizji (pow. 100 tyś pln ulokowane w ING).
No widze, ze nie potrafisz zrozumiec pewnych rzeczy. My bylismy we
wszystkich duzych bankach polskich. Problem byl w tym, ze ci Niemcy dostawali pensje na konto niemieckie a nie polskie, wiec oficjalnie nie mieli zadnych wplywow. Nikt z nikt nie chcial lokowac 100 tys. zl w Polsce, bo takie sumy im byly tam niepotrzebne. Ale chcieli miec na zwyklym koncie osobistym pare tysiecy zlotych, ktorymi mozna by bylo nieburokratycznie obracac. I to nie bylo mozliwe, bo banki polskie - przynajmiej wtedy - nie tylko nie byly w stanie
wyobrazic sobie potrzeb expatow, ale i na nie zareagowac. Jest to dla mnie ewidetny przyklad ociezalosci, o ktora oskarza sie z reguly administracje publiczna.
Jeszcze ciekawsza byla historia z kontem sluzbowym: moj szef mowi dyr. banku, ze to sa pieniadze panstwowe a nie przeznaczone na spekulacje, wiec odsetki graja niewielka role, wazne zeby w kazdej chwili mozna bylo nimi dysponowac a dyr. banku, ze wyplaty wiekszych kwot trzeba zglaszac 3 dni z gory pisemnie.
Rozmawialismy ze soba jak gluchy z niemym. Ale te banki to byl tylko przyklad. Podobnie jest w innych galeziach polskiego sektoru prywatnego (przy czym w Belgii jest jeszcze gorzej, o ile mialem mozliwosc zauwazyc), gdzie duzo sie
mowi o podejsciu do klientu, ale takowego sie nie
praktykuje.
Wracajac do odpisow podatkowych, bo sie oburzasz, dlaczego na to zwrocilem uwage. Wez sobie takie koncerny energetyczne, najnowesze biura, marmury, wlasnie te najnowsze komptuery. A za czyje pieniadze? Moje konsumenta. Jakby jakis urzad mial marmury i drogie wykladziny, zaraz by zostal obsmarowany przez jakas gazeta. W firmach prywatnych jest to normalka. Bo tam przeciez wszyscy oszczednie obchodza sie z pieniadzem - owszem, swoim, ale nie klienta. To drobna roznica.
: 10-11-2006, 17:05
autor: lestat
Ale dlaczego aż tak kategorycznie: być ale nie być dla administracji? Raczej zapytajmy się ile tej administracji potrzebujemy? Co powoduje, że armia urzędników się powiększa? Czy to ogół decyduje? Otóż nie. Administarcja jest samonapędzającym się mechanizmem. Jej rozrost wynika z woli jej samej. Kluczowym słowem jest reorganizacja, jednak tutaj jest problem. Reorganizacja jest dość opacznie rozumiana w kręgach administracji. Najczęściej oznacza tworzenie kolejnych stanowisk, komórek, działów, departamentów. W śald za tym idą nowi kierownicy i dyrektorzy pionów itp. Tyle ile prac napisano o administarcji prazentując jej "walety i zady" tyle poglądów. Można rozprawiać o administracji publicznej w nieskończoność i nigdy nie dojść do porozumienia. Każda ze stron będzie słuchała argumentów drugiej lecz nigdy ich nie zaakceptuje. Konkluzja: pat
Lepiej zająć się czymś dużo przyjemniejszym, jak na ten przykład opróżnianiem szlanego kufelka z bursztynowym płynem, piwem powszechnie zwanym
: 10-11-2006, 17:19
autor: lestat
byly pisze:
Wracajac do odpisow podatkowych, bo sie oburzasz, dlaczego na to zwrocilem uwage. Wez sobie takie koncerny energetyczne, najnowesze biura, marmury, wlasnie te najnowsze komptuery. A za czyje pieniadze? Moje konsumenta. Jakby jakis urzad mial marmury i drogie wykladziny, zaraz by zostal obsmarowany przez jakas gazeta. W firmach prywatnych jest to normalka. Bo tam przeciez wszyscy oszczednie obchodza sie z pieniadzem - owszem, swoim, ale nie klienta. To drobna roznica.
Widzę, że również nie czytasz uważnie. Koncerny energetyczne to w dużej mierze monopoliści, których napiętnowałem za ich praktyki. Czy w administracji jest konkurencja? Czy masz wybów w jakim urzędzie coś załatwisz? Decyduje adres zameldowania lub jakieś inne warunki. Pracowałem w administracji i już dziękuje. Nigdy więcej.
Kończąc temat banków. Jeśli wynagrodzenie otrzymujesz na konto w innym kraju niż przebywasz, to możesz korzystać z kart swojego macierzystego banku. Większość ludzi akceptuje prowizje za wypłaty z bankomatów lub często bank może z nich zrezygnować (można to załatwić nawet w Niemczech).
Nie oburzam się i nie mam zamiaru nikogo obrażać. Temat należy do grupy tematów drażliwych i nie posiadających końca. Nie lepiej go porzucić i powrócić do rzeczy przyjemnych.
Spółka Akcyjna....
: 10-11-2006, 17:49
autor: Rafal
Drogi Były!
Musze się przyznać iż mam silną wiarę w SA i ustrój zwany kapitalizmem, w którym SA mogły się wykształcić i rozwinąć do globalnych rozmiarów i w ten sposób udowodnić przewagę prywatnej własności nad wszeliki innymi systemami zarządzania.
Jak każdy system również i kapitalizm ma swoje wady i takowe posiada jego sztandarowy produkt jakim jest Spółka Akcyjna. Cytując W.Churchila z kapitalizmem jest jak z demokracja, mówił on bowiem że demokracja jest najgorszym z możliwych systemów politycznych, ale najlepszym jaki dotąd wypróbowano.
Twoje przykłady nt TP SA pominę milczeniem bo to nie jest firma działająca w warunkach wolnej konkurencji, tylko twór mający korzenie i sposób funkcjonowania w realnym socjaliźmie, co uwidacznia sie nie tylko na poziomie usług dla ludności, ale przede wszystkim we współpracy z biznesem (zdanym na ich usługi z powodu monopolistycznej pozycji w niektórych typach świadzonych usług).
Co do banków i Twoich perypetii z założeniem konta lub instalacją bankomatu. Z pozoru to godne pożałowania zachowanie, ale czy oby na peno banki zachowały się nieracjonalnie? Hmm.. ja na ich miejscu też bym tak zrobił, bo to się opłaca! Jeżeli 99% klientów jest zadowolonych i nie wymagają nowego bankomatu/nowego produktu bankowego to jaki jest sens wydawac dziesiątki lub setki tysięcy złotych na nowe urządzenia, zmianę procedur (software) żeby umilić życie garstce niemców? Jaka może być prowizja z ich operacji bankowych? To się nie opłaca. Jestem pewien, że jeżeli tych niemców pojawi się kilka tysięcy to wtedy bank z przyjemnością postawi im bankomat z niemieckim menu i nawet uruchomi infolinie dla ich wygody, ale to musi mieć sens i ekonomiczne uzasadnienie.
Pozwól, że nie bede omawiał twojego przykładu o starych szafach i nowych komputerach bo nie wydaje mi sie ze na takim przykładzie można cokolwiek uogólniać. Przypuszczam, że stara szafa gdzies w niemieckim biurze jest tak samo reprezentatywna jak czeste wymiany komputerów w amerykańsko-niemieckiej(!) korporacji.(tak na marginesie duże firmy nie kupują sprzętu tylko go leasingują, wieć koszty z tytułu sprzętu IT są stałe w każdym momencie, a wymiana jest częścią usługi).
Na koniec, aby nie zaostrzać dyskusji i nie być źle zrozumianym powiem tylko, że jako audytor widziałem baardzo wiele firm od środka i mimo że moge podawać mase przykładów korupcji, przekrętów, kradzieży, upadków, bankructw lub zwykłej głupoty właścicieli lub zarządów w dalszym ciągu uważam prywatną własność za najefektywniejszy sposób zarządzania. Nie patrzcie na indywidualne przypadki tylko na rezultat netto. Rządy administracji w postaci gospodarki centralnie planowanej cwiczyliśmy przez 40 lat. Jaki był wynik netto tego eksperymentu?
Nie zanudzam już dłużej i pozdrawiam.
bez odbioru
Rafal
: 10-11-2006, 18:24
autor: byly
Krociotki, zeby nie zanudzac, powroce do przykladu banku.
Otoz przyjmujac zalozenie, ze jeden Niemiec mialby na tym koncie i tak przecietnie wiecej pieniedzy niz 5 przecietnych polskich klientow, mozna by sie zastanowic, jaki klient powinien byc wazniejszy. Tym bardziej, ze Deutsche Bank Polska akurat nie jest potentanem na rynku klientow indywidualnych a tu latwo by mogl sciagnac dzesiatki zamoznych klientow.
Najbardziej absurdalne jest jednak to, ze niemiecki Deutsche Bank oferuje swoim klientom bezplatne pobieranie pieniedzy w bankomatach zagranicznych filii DB, czyli np. w Deutsche Bank Polska. Wiec akurat ten szczecinski oddzial i tak musial za darmo wyplacac klientom pieniadze, w tych 50-zlotowych banknotach. Sam to przerabialem, ile to papierkow, jak wyplacasz 2 tys. zlotych. I tak jeden z pracownikow musial w kolko na nowo napelniac zapasy w tym bankomacie. czy nie lepiej bylo zaoferowac takim klientom od razu konta osobistego z udogodnieniami? Ale to byl zbyt skomplikowany skok myslowy dla dyrektora tego banku. I to mnie najbardziej zaszokowalo, bo wyraznie zauwazylem, ze on byl zdolny tylko do schematycznego myslenia. On sie bal nowego, jak stara gwardia komunistyczna.
I na koniec jedna ciekawa uwaga Niemcow-starych biurokratów po kilkuletnim pobycie w Polsce: niemiecka biurokracja i ociezalosc to pryszcz w porownaniu z nieufnoscia/brakiem elastycznosci i ociezaloscia polskich firm prywatnych.......
: 11-11-2006, 10:33
autor: misio
Oj byly gucio sie znasz a opowiadasz
No to ci powiem. Wpierw o Expatach a potem o DB...
W tamtym czasie oferta dla ex-patow dopiero pojawiala sie na Polskim rynku. Pisales, ze byles w KAZDYM duzym banku. A byles w Citi? No chyba nie, a szkoda bo Citi ma najlepsza oferte dla expatow (zaraz po nim jest Fortis). Mozna sobie zalozyc konto miedzynarodowe i wyplacac w BANKOMATACH gotowke w 3 walutach, w PLN, USD i EUR. Oczywiscie do reki sie dostanie PLN - bo to teren Polski - ale zostanie ona przeliczona. Dawniej mozna bylo faktycznie wyplacic kase o nominale do 100pln, tzn taki byl najwiekszy banknot jaki wypadal z maszynki. Nie bylo i nie ma natomiast zadnych limitow. Mozesz brac tyle ile masz zapewnione w umowie z bankiem. Oczywiscie w okienku mozesz brac ile chcesz, byle mieli tyle w kasie
W wiekszosci duzych miast (Wawa, Krakow, Wroclaw itp...) Citi ma teraz 2 bankomaty obok siebie. 1 dla Polskich klientow, a 2 obok, dla expatow. Wiem bo widzialem takich kilka. Roznia sie tylko nominalami banknotow w jakich wyplacaja kase.
DB Bank. DB Bank nie zajmuje sie drobnica, a tacy Niemcy dla niego to drobnica. Nawet w niemczech nie zajmuja sie takimi. Oczywiscie konto mozna zalozyc, ale oplaty sa takie ze sie nie oplaca, no chyba ze naprawde masz duzo kasy. To jest jedna sprawa. Druga, to ze DB ma doskonala oferte Private Wealth Management, no ale zeby tu sie zalapac to trzeba miec naprawde duuuuzo na koncie. Nie kazdy ex-pat pod to podpada, ale sporo jednak tak.
Bankomaty. Sluchaj, Polska to biedny kraj, wiekszosc ludzi i tak nie wyplaca gotowki powyzej 200-300 zl. Ilu jest expatow? a ilu jest zwyklych obywateli? Czy ty jako szef banku budowal byc bankomaty dla kilkuset expatow, czy jednak zalezaloby ci na kilkumilionach potencjalnych klientach? Takie jest orawo rynku!
Zakladanie konta. W czasie do ktorego sie odnosisz mozna bylo zalozyc konto dla takich Niemcow. Wystarczylo ze mieli odpowiednie dokumentu Polskie, umowe o prace etc. Zakladano im konta w PLN z subkontem w EUR, USD czy co tam chcieli. Wiem, bo pracowalem kiedys w kanceralii w dziale Coroprate Advisory. I wlasnie sie takimi sprawami zajmowalismy, a ze byl to moj poczatek kariery to robilem to wlasnie ja.
Aha, czy ty nie wspomniales (sorry, leniwy dzis jestem i nie chce mi sie sprawdzac), ze nie chciwli ci zalozyc konta bez umowy o prace? A gdzie mozna teraz takie konto zalozyc? W Luxie np. nie mozna.
: 11-11-2006, 10:52
autor: byly
hehe, ciagle sie jeszcze nie rozumiemy.
Czasy, o ktorych mowie, to czasy przedakcesyjne. Polska nie byla wtedy czlonkiem unii europejskiej, wiec nie bylo w ogole zadnych ofert dla expatow.
Bylismy w
Banku PKO SA
Banku Slaskim
BRE Banku
Deutsche Bank Polska
Nordei
i Raffeisenbanku (city jeszcze tam chyba nie bylo wtedy).
- co do umowy o prace. Czy np. konsul niemiecki pracujacy w ambasadzie niemieckiej i otrzymujacy swoja pensje na konto niemieckie musi przedkladac "umowe o prace"? Jesli tak, to co taka zagraniczna umowa daje bankowi? Chyba nic. My tam bylismy na prawach dyplomatycznych i nikt z nas nie mial polskiej umowy o prace, bo bylismy oddelegowanymi national experts. Teraz pewnie powiesz, ze w zadnym kraju by taka osoba konta nie zalozyla.
A jak jest z parlamentarzystami polskimi w Brukseli albo delegatami do Komitetu Regionow? Ani pracy nie maja w Belgii, ani nawet miejsca zamieszkania, a ING otwiera im "na gebe" konto, bo mimo wszystko widzi w tym jakis interes prawda?
- co do Deutsche Bank w Niemczech. Nie do konca masz racje. Ja jestem zwyklym urzedniczyna i mam tam konto osobiste, jest troche drozsze moze niz jakas Sparkassa, ale absolutnie nie horrendalnie drogie. Za to mam mozlwiowsc bezplatnego pobierania pieniedzy z bankomatow tzw. Cash Group, to jest 5 najwiekszych bankow niemieckich, co jest bardzo wygodne, bo wystarczy isc na slepo przez 5 min w dowolnym wiekszym miescie niemieckim i znajdziesz taki bankomat.
Za granica moge wyplacac bezplatnie we wszystkich filiach Deutsche Bank oraz w bankach zaprzyjaznionych. Wystarcza 2 podroze zagraniczne w roku i 4-5x wybieranie pieniedzy w zagranicznym bankomacie i juz mi sie zwrawcaja wszystkie oplaty za prowadzenie konta w Niemczech.
Deutsche Bank wprowadzil do "bogatych" (o ile pamietam dla ludzi majacych na koncie powyzej 100.000 euro) osobna "galaz" tzw. private banking, ale chyba w miedzyczasie z tego zrezygnowali.
Ale teraz dochodzimy do innych wnioskow: po akcesji Polski do UE nastapil pewien boom na rynku mieszkaniowym, wielu Niemcow chce sobie kupic jakies mieszkanie/domek letniskowy w ciekawej okolicy. Przez takie a nie inne zachowanie bankow polskich sprzed 2004 ci ktorych ja znalem, zwrocili sie do swoich bankow niemieckich a nie do bankow polskich o pozyczki
To mialem na mysli piszac o braku elastycznosci. Trzeba bylo w roku 2000 zainwestwoac pare tysiecy zlotych w durny bankomat, owoce by sie zbieralo w 2004 r. Ale W Polsce nikt nie mysli w kategoraich dlugoterminowych, tylko w kategoriach szybkiego zysku. Tak mozna bylo w latach 90-tych, teraz ta koncepcja siada.
: 11-11-2006, 11:10
autor: misio
Hahaha, czyli wg ciebie expaci sie pojawili w Polsce wraz z wstapieniem Polski do EU? Dobre... <rotfl> Bzdura...
Citibank jest obecny w PL od lat 90tych. Przytocze ci pewien cytat z dobrego zrodla:
"11 października 2000 r. Komisja Nadzoru Bankowego wyraziła zgodę na przeprowadzenie fuzji Citibank (Poland) SA z Bankiem Handlowym w Warszawie SA. Fuzja obu instytucji nastąpiła w marcu 2001, natomiast w listopadzie 2002 r. Bank Handlowy w Warszawie SA wprowadził nowe logo: Citibank Handlowy - wspólny znak dla bankowości komercyjnej i detalicznej. Bank Handlowy w Warszawie SA pozostał statutową nazwą spółki."
I oferty byly dla expatow, ale chyba sami nie wiedzieliscie czego chcecie. Bo jak wytlumaczyc fakt, ze jedni maja takie konta a inni nie? Skonczmy ten temat tu, bo fakty sa faktami.
Teraz sprawa konsula i innych. KAZDY expat ma umowe, z ktorej wynika na jakich zasadach przebywa w danym kraju. Jest to zwykle umowa o prace - nawet z firma w swoim kraju - w ktorym jest stosowny zapis np o tym, ze podatki taki expat placi nie w PL a w kraju pochodzenia lub kraju gdzie ma zawarta umowe. Tak samo maja Polacy, ktorzy wyjezdzaja do pracy w oddzialach firm swoich zagranica. Umowa jest miedzy pracodawca w PL a pracownikiem, a zapisy z umowy sie wykorzystuje przed wladzami kraju 3go, zeby np sie moc zameldowac itp.
Konsul tez musi pokazac stosowne dokumenty!
Pracownicy EU, czy Parlamentarzysci. Te osoby sa traktowane troche inaczej. Im zwykle wystarczy Badge... do wielu spraw. Ale gdyby takie facio czy babka pojechali do UK czy PL czy D to by na nich popatrzyli jak na wariatow i poprosili o... umowe lub stosowny dokument.
I na koniec. Polska to iles tam milionow ludzi, ktorzy biora z bankomatu nie wiecej niz 200-300 zl. Expatow jest malo i ZADEN bank w obecnych czasach ciecia kosztow nie zainwestuje w to zeby uszczesliwic kilkaset osob. Oni maja swoje banki w ktorych maja konta i znaja zasady i jakos zyja.
I na koniec, BARDZO wazne. Nie upieram sie przy swojej racji, nie twierdze nawet, ze ja ją mam a ktos inny nie. Ja tylko podaje pewne fakty. Ocenic je moze kazdy na wlasny sposob <roll>