byly pisze:Mimo wszystko uwazam, ze Ksiestwo Liechtensteinu brzmi troche dziwnie.
Dziwnie czy nie dziwnie, z logiki jezyka polskiego jednoznacznie wynika, ze krolestwo/ksiestwo jest [kogo? czego?] wiec forma dopelniaczowa jest tu jak najbardziej na miejscu. Brak odmiany w przypadku Liechtensteinu mogl wynikac z zupelnie innego zagadnienia poruszanego na tym forum kilka dni temu, tzn. odmieniac czy nie odmieniac obcojezyczne nazwy wlasne? No, i pewnie Liechtenstein jakis czas temu nie odmienialo sie, a obecnie sie odmienia, wiec dawniejsze "Jade do Ksiestwa Liechtenstein" brzmi teraz "Jade do Ksiestwa Liechtensteinu". A, ze niektorych to razi (obraza?

), to juz wiemy z zupelnie innego watku, i chyba niestety nic sie na to nie da poradzic.
Jako odtrutke polecam uzyc kilkakrotnie w towarzystwie sformulowan typu "Jade do Hannover", "wiesz, jak ostatnio bylem w Hannover... etc.". Jesli dodatkowo zaopatrzymy wymowe nazwy jednego z wiekszych miast niemieckich w charakterystyczne "r", z cala pewnoscia narazimy sie na uwagi typu – "patrz pan, ledwo wyjechal z Polski, a juz gastarbajtera swiruje"

I w tym momencie my znienacka strzelamy – przeciez Hanno
ver to ten sam przypadek co Den
ver, no i co – mam powiedziec "Jade do Denveru?", albo "bylem w Denverze?".
No i co powiecie o jez. polskim na takie dictum? Miec zasady – OK. Tylko jakie? <mrgreen>