Polskie produkty już nie długo w Luksemburgu!
Moderator: LuxTeam
Polskie produkty już nie długo w Luksemburgu!
Szanowni użytkownicy,
zastanawiam się nad otworzeniem polskiego sklepu w Luksemburgu (od 15 lat prowadzę markety w Polsce) i chciałbym się dowiedzieć, czy byłoby zainteresowanie polską żywnością. Czy są już tego typu sklepy? Wiem, że jakiś czas temu przyjeżdżał sklep "na kółkach".
Jakie produkty najchętniej by Państwo kupowali i w jakich miastach jest największe skupisko Polonii? Czy są Państwo zainteresowani produktami ekologicznymi?
Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi
zastanawiam się nad otworzeniem polskiego sklepu w Luksemburgu (od 15 lat prowadzę markety w Polsce) i chciałbym się dowiedzieć, czy byłoby zainteresowanie polską żywnością. Czy są już tego typu sklepy? Wiem, że jakiś czas temu przyjeżdżał sklep "na kółkach".
Jakie produkty najchętniej by Państwo kupowali i w jakich miastach jest największe skupisko Polonii? Czy są Państwo zainteresowani produktami ekologicznymi?
Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi
w lukseburgu przebywa ok 4000 osób z polskim obywatelstwem, wiec sie zastanów czy taki biznes ma racje bytu, bo z obserwacji wiem iz poza polakami to mało kto będzie chciał kupowac polskie produkty. niemniej jeżeli byś przyciągnoł 2000 ludzi..to moze nie market ale sklep możesz otwierać ale tak jak zaznaczył misio... jak naród zobaczy ceny (co logiczne że nie moga być takie same jak w polsce, z powodu transportu, innych podatków oraz kosztów) to długo nie pociagniesz, niestety mamy genetycznie zakodowaną niechęc do wydawania wiekszej ilości kasy.. <mrgreen>
Problemem w Luksemburgu jest nie brak potencjalnych klientow takiego polskiego sklepu w ogolnosci, ale zroznicowanie ich preferencji co do asortymentu. Dlatego tez uwazam, ze duzy gracz na tym rynku mialby wieksza szanse niz maly sklep obwozny. Jesli na polce w takim sklepie stac bedzie musztarda kilku roznych firm (i nie wylacznie sarepska), kabanosy czy krakowska nie tylko jednego sortu, twarog roznego rodzaju (a wiec i chudy i poltlusty i tlusty, ale tez od kilku producentow) itd. itp. to szansa ze taki sklep przyciagnie klientow jest. Poza tym z cala pewnoscia sklep taki bedzie musial powalczyc troche o stalych klientow i renome; na to trzeba miec pewien zapas finansowy, bo na etapie rozkrecania takiego biznesu czesciej bilans miesiaca wykazywac bedzie strate niz zysk. W koncu – jest tez niestety prawda, ze Polak w Luksemburgu nie bedzie chcial w polskim sklepie kupowac za luksemburskie ceny. Moze nie musza to byc ceny polskie, ale lepiej jesli wlasciciel takiego sklepu nastawiony bedzie na male zyski z kazdego towaru, liczac na zwiekszajacy sie popyt i liczbe klientow, niz na to, ze skoro Luksemburg jest krajem bogatym, to mozna sprzedawac towary stosujac przelicznik 1 zl = 1 eur. To niestety jest bledne myslenie (m.in. zreszta dlatego, ze Polacy nie stanowia bynajmniej najbogatszej grupy spolecznej w Wielkim Ksiestwie – czego bynajmniej nie trzeba sie wstydzic – wrecz przeciwnie; uswiadomic sobie raczej, ze czesciej do takiego polskiego sklepu przyjezdzac beda klienci mala toyota, skoda czy oplem niz astonem martinem, porsche czy bentleyem
Natomiast nie do konca popieram poglad, ze sklep Eurasia jest konkurencja dla polskiego handlu w Luksemburgu; w odroznieniu od podobnego rodzaju placowek w Niemczech, "ruski sklep" w Luksemburgu praktycznie nie sprzedaje zadnych towarow polskich, a z produktow rosyjskich, ktore zadowolilyby klienta polskiego (przy tym sa niedostepne w sklepach luksemburskich) wymienilbym doslownie kilka produktow (np. krakowsko-podobna kielbasa, ogorki kiszone, cos w rodzaju oscypkow, ale nie polskie, tylko slowackie, twarog dosc podobny do tego z Piatnicy). Nie maja ani zuru w plynie ani w zurku w torebce, nie maja musztardy sarepskiej, poza w/w pseudo-krakowska nie maja calego asortymentu typowych dla polskiego sklepu wedlin, nie ma kawy zbozowej, grzybkow w occie, ze slodyczy brak jest polskich krowek, michalkow, typowych polskich batonow (jak np. grzeski czy prince polo) i... dlugo by jeszcze wymieniac. Dlatego tez niespecjalnie sklep ten moglby konkurowac ze sklepem polskim.
Natomiast nie do konca popieram poglad, ze sklep Eurasia jest konkurencja dla polskiego handlu w Luksemburgu; w odroznieniu od podobnego rodzaju placowek w Niemczech, "ruski sklep" w Luksemburgu praktycznie nie sprzedaje zadnych towarow polskich, a z produktow rosyjskich, ktore zadowolilyby klienta polskiego (przy tym sa niedostepne w sklepach luksemburskich) wymienilbym doslownie kilka produktow (np. krakowsko-podobna kielbasa, ogorki kiszone, cos w rodzaju oscypkow, ale nie polskie, tylko slowackie, twarog dosc podobny do tego z Piatnicy). Nie maja ani zuru w plynie ani w zurku w torebce, nie maja musztardy sarepskiej, poza w/w pseudo-krakowska nie maja calego asortymentu typowych dla polskiego sklepu wedlin, nie ma kawy zbozowej, grzybkow w occie, ze slodyczy brak jest polskich krowek, michalkow, typowych polskich batonow (jak np. grzeski czy prince polo) i... dlugo by jeszcze wymieniac. Dlatego tez niespecjalnie sklep ten moglby konkurowac ze sklepem polskim.
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
dołaczając do mawi-ego - może połączenie sklepu z częścią gastronomiczną jest pomysłem na przyciągnięcie klienteli? Jak nie kupia to może zjedzą: sałatki, zupy, kanapki i inne przekąski.....
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
sceptycznie do tego podchodze
Wydaje mi sie, ze to juz nie sa czasy, gdy przyjazd kogos z Polski byl wielkim wydarzeniem dla emigrantow, i kazdy przywieziony kabanos byl na wage zlota. Teraz kazdy ma okazje wpasc do PL od czasu do czasu, przyjezdzaja tez rodzice i znajomi. Poza tym, towary z Polski nie sa znowu tak egzotyczne jak z Afryki czy Azji. Oprocz kilku wedlin czy serow, wszystko da sie samemu zrobic na miejscu...nie wroze w zwiazku z tym swietlanej przyszlosci sklepikowi polskiemu.
- kajapapaja
- Posty: 1875
- Rejestracja: 26-09-2006, 07:35
- Lokalizacja: Opole
Re: sceptycznie do tego podchodze
a jednak nacje skandynawskie, tudziez wsypiarskie od długich lat maja w Luksemburgu swoje sklepy, które z powodzeniem funkcjonują i staja się popularne również wśród innych nacji.....simmo pisze:Wydaje mi sie, ze to juz nie sa czasy, gdy przyjazd kogos z Polski byl wielkim wydarzeniem dla emigrantow, i kazdy przywieziony kabanos byl na wage zlota. Teraz kazdy ma okazje wpasc do PL od czasu do czasu, przyjezdzaja tez rodzice i znajomi. Poza tym, towary z Polski nie sa znowu tak egzotyczne jak z Afryki czy Azji. Oprocz kilku wedlin czy serow, wszystko da sie samemu zrobic na miejscu...nie wroze w zwiazku z tym swietlanej przyszlosci sklepikowi polskiemu.
===============================
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
"Education is an admirable thing, but it is well to remember from time to time that nothing that is worth knowing can be taught." - Oscar Wilde
===============================
eurokraci.eu
A ja wlasnie mam dokladnie odwrotne doswiadczenia; otoz kiedys, a wiec jak czlowiek sie jeszcze nie "odpępowił" od Ojczyzny, jechalo sie tam na kazde ferie szkolne (ktorych w Luksemburgu jest chyba ze 20 roznych rodzajow w ciagu jednego roku). A juz Wielkanoc i Boze Narodzenie spedzic w Polsce – to byl patriotyczny obowiazek! Oczywiscie z kazdego takiego wyjazdu przywozilo sie caly bagaznik kabanosow, musztard sarepskich (bo tutejsza diżońska jakos nie smakuje...), ogorkow malosolnych, grzybkow w occie (bo tutejsze w zalewie slonowodnej smakuja jak meduza). No ale z czasem czlowiek przywykl, ze choc ojczyzna – nadal w Polsce – to dom juz tu – w Luksemburgu. I z czasem te wyjazdy po kabanosy (przy okazji oczywiscie!) staly sie coraz rzadsze i rzadsze. A i znajomi oraz rodzina – wszyscy oni juz po 10 razy zobaczyli Luksemburg przez te 10 lat naszego tutaj pobytu i to juz dla nich nie az taki wielki "szpan" se do Luxa do bliskich przyjechac (wiec bynajmniej juz nie tak czesto, jak to drzewiej bywalo, bywaja).simmo pisze:Teraz kazdy ma okazje wpasc do PL od czasu do czasu, przyjezdzaja tez rodzice i znajomi.
Tak wiec z uplywem lat staly doplyw towarow z Polski via prywatny export/import stal sie coraz rzadszy i nie ukrywam, ze obecnie to ja akurat zaopatruje sie znacznie czesciej w polskie produkty u lokalnych sprzedawcow niz woze je (lub otrzymuje od przyjezdnych) z Polski.
Bylbymż jedynym takim przypadkiem, czy jednak jest tu wiecej Polaków, ktorzy juz nie kazdy weekend spedzaja w Polsce? <mrgreen>
Podpisuję się pod pytaniem kolegi bnbn1, dlaczego ten sklep powinien być unikany?bnbn1 pisze:a dlaczego powinien byc unikany ?Kulunka pisze:Misiem się nie przejmuj, bo to znany sknera, inna sprawa, że takich placówek raczej ubywa, niż przybywa, co o czymś świadczy. Sporą konkurencję stanowi też ruski sklep w Gare, pewnie ciągle się tam kupuje, choć w zasadzie powinien być unikany.