nie zamieniac tego watku w dyskusje o tym kto ma lepiej/gorzej
popieram - na zawiści niczego się nie zbuduje. Dyskusja zaczęła się od tego, co można by zmienić na lepsze, a skończyła się wypominaniem niezasłużonych, zdaniem niektórych, przywilejów... Szkoda.
To, że urzędnicy UE mają stosunkowo dobre warunki pracy i płacy, wypłacanej z unijnej kasy, do której zresztą odprowadzają podatek dochodowy, ma odbierać im prawo do krytykowania czegokolwiek w tym państwie? Dziwne założenie...
Nie wiemy ponadto, czy i jakie sa ustalenia miedzy Unia a Luksemburgiem w sprawie rownego traktowania wszystkich rezydentow. A ze nie wiemy, to pracownik instytucji rownie dobrze moze sie zastanawiac, czy jest dyskryminowany bo przelicznik stosowany dla celow cheque-service jest dla niego niekorzystny, czy moze raczej powinien sie cieszyc, ze Luksemburg pozwala mu za darmo edukowac dzieci w lokalnych szkolach, chociaz powyzsze ustalenia wcale mu tego nie gwarantuja. W kazdym razie zakladac a priori, ze skoro nie placi podatku dochodowego w Luksie, to cos tam mu sie nie nalezy, to jednak nie wypada. Nie wiemy, wiec nie ma o czym gadac... No chyba ze ktos wie, to niech napisze ;-)
a ja wiem, bo pytałam Ministerstwo ds. Rodzin i tutejszego Rzecznika Praw Obywatelskich. Owszem, są ustalenia dyskryminujące urzędników UE w sprawie cheque-services. Niestety nie mają one formy umowy publikowanej w Dzienniku Ustaw albo chociaż na stronie internetowej. O fakcie zawarcia tego porozumienia nie wiedzą - albo udają, że nie wiedzą - ani urzędnicy działu kadr Komisji, ani szeregowi pracownicy luksemburskich urzędów. Skoro tak skrzętnie się go ukrywa, to chyba o czymś świadczy.
Nie neguję faktu, że państwo luksemburskie nie ma obowiązku w ogóle niczego nie dawać urzędnikom UE. Szkoda tylko, że jasno o tym nie informuje, tworząc złudzenie równego traktowania. Luksemburskie przepisy prawne teoretycznie przyznają równe prawa (do niektórych świadczeń) wszystkim mieszkańcom Luksemburga, niezależnie od tego, gdzie pracują, czy w ogóle pracują, i czy są uczciwymi podatnikami
. Dopiero z tajnych wytycznych wynika interpretacja niekorzystna dla urzędników UE.
Ja na przestrzeni kilku lat i kilkorga dzieci obserwuję zmianę podejścia w tzw. polityce prorodzinnej - świadczenia, które kiedyś były wypłacane automatycznie, teraz wymagają mnóstwa formalności, dosyłania papierów, których nikt nie jest w stanie wystawić, świadczenia są inaczej wyliczane itd. Mimo że w miedzyczasie nie zmieniły się przepisy. Ok, Lux zorientował się, że urzędnikom rodzi się dużo dzieci
i państwa nie stać na taką hojność wobec nich, jak wobec własnych rezydentów. Ale niech powiedzą to wprost, po co wprowadzają ludzi w błąd. Tak się nie robi w państwie prawa.
Jestem zresztą przekonana, że Luksemburg ma zysk netto z obecności instytucji UE. Inaczej po co zabiegałby o utrzymanie dotychczasowej liczby urzędników (a Komisja dawno chciała stąd wyprowadzić wszelkie dyrekcje nietłumaczeniowe, a tłumaczeniowe stopniowo też). Co więcej, Luksemburg zabiega o siedziby kolejnych instytucji. Tylko dla prestiżu? Nie sądzę.
Na koniec ciekawostka z kategorii przywileje eksterytorialności: niektórzy pracownicy UE (kontraktowi) mają płace niższe od minimalnej pensji w Luksemburgu.... Oni też nie mają prawa protestować przeciwko zawyżonym stawkom za usługi medyczne?