Domokrążcy itd
: 23-04-2013, 21:26
Witam szacowne forumowe grono,
po 5 latach spędzonych w Wielkim Księstwie sądziłem, że co nieco już wiem jak sprawy tu działają. Nic bardziej mylnego. Mianowicie w ciągu ostatnich dwóch tygodni spotkały mnie dwie przezabawne sytuacje, obie odbyły się przez domofon w rezydencji, w której dane mi mieszkać.
Scenka 1.
Ok. 14-15 w piątkowe popołudnie, akurat wolne miałem więc siedziałem w domostwie. Po szybkim ustaleniu, że mówię po polsku (moje nazwisko raczej łatwo się zdradza) przeszliśmy do sprawy. Chodziło o kwestie filozoficzno-religijne, z naciskiem na te drugie. Próbowałem grzecznie spławić rozmówcę, lecz ten dopiero po dictum acerbum, że równie prawdopodobny jest dla mnie latający czajniczek wokół Ziemii poddał się i poszedł w diabły.
Scenka 2.
Dzisiaj, ok. 18. Tu natychmiast mowa ojczysta, bez wstępów w lokalnych językach. Chodziło o kwestię co sądzę na temat emigracji, czy życie poza granicami rodzimego kraju jest lepsze czy nie itd. Jako, że byłem w trakcie obiadu nie miałem zbyt wielkej chęci na pogaduchy; Pani wydawała się przemiła, ale ani temat nie bardzo mnie interesował, ani nie bardzo byłem w nastroju. Tak czy siak, zapytała, czy jak przyjdzie w przyszłym tygodniu z mężem ok. 18 żeby pogawędzić to czy nie będzie za późno. Współczesną gwarą internetową, WTF?!
----
I teraz moje pytanie: czy to normalne? Szczerze przyznam, obie sytuacje i w Polsce by mnie zaskoczyły, ale tutaj, przeprowadzane w rodzimym języku są jeszcze bardziej z kosmosu. A może któraś z osób, która odwiedziła me skromne progi czyta to forum i wytłumaczy mi co jest grane? W obu scenkach byłem zbyt zaskoczony i wyrwany z kontekstu żeby zapytać o co w ogóle chodzi, niestety.
Ukłony, pozdrowienia,
Roggit.
po 5 latach spędzonych w Wielkim Księstwie sądziłem, że co nieco już wiem jak sprawy tu działają. Nic bardziej mylnego. Mianowicie w ciągu ostatnich dwóch tygodni spotkały mnie dwie przezabawne sytuacje, obie odbyły się przez domofon w rezydencji, w której dane mi mieszkać.
Scenka 1.
Ok. 14-15 w piątkowe popołudnie, akurat wolne miałem więc siedziałem w domostwie. Po szybkim ustaleniu, że mówię po polsku (moje nazwisko raczej łatwo się zdradza) przeszliśmy do sprawy. Chodziło o kwestie filozoficzno-religijne, z naciskiem na te drugie. Próbowałem grzecznie spławić rozmówcę, lecz ten dopiero po dictum acerbum, że równie prawdopodobny jest dla mnie latający czajniczek wokół Ziemii poddał się i poszedł w diabły.
Scenka 2.
Dzisiaj, ok. 18. Tu natychmiast mowa ojczysta, bez wstępów w lokalnych językach. Chodziło o kwestię co sądzę na temat emigracji, czy życie poza granicami rodzimego kraju jest lepsze czy nie itd. Jako, że byłem w trakcie obiadu nie miałem zbyt wielkej chęci na pogaduchy; Pani wydawała się przemiła, ale ani temat nie bardzo mnie interesował, ani nie bardzo byłem w nastroju. Tak czy siak, zapytała, czy jak przyjdzie w przyszłym tygodniu z mężem ok. 18 żeby pogawędzić to czy nie będzie za późno. Współczesną gwarą internetową, WTF?!
----
I teraz moje pytanie: czy to normalne? Szczerze przyznam, obie sytuacje i w Polsce by mnie zaskoczyły, ale tutaj, przeprowadzane w rodzimym języku są jeszcze bardziej z kosmosu. A może któraś z osób, która odwiedziła me skromne progi czyta to forum i wytłumaczy mi co jest grane? W obu scenkach byłem zbyt zaskoczony i wyrwany z kontekstu żeby zapytać o co w ogóle chodzi, niestety.
Ukłony, pozdrowienia,
Roggit.