Jak się żyje w Luksemburgu?
Moderator: LuxTeam
Jak się żyje w Luksemburgu?
Witam serdecznie,
Od 10 lat mieszkam w Paryżu, gdzie znalazłam swoje miejsce na ziemi. Niestety, mój ukochany Żabojad dostał propozycję pracy ("taką, której się nie odmawia"), w Luksemburgu, w związku z czym od nowego roku będziemy musieli się przenieść i co najmniej na 2 lata zamieszkać w Lux City.
Stąd moje, dość obszerne, pytanie : Jak się żyje w Luksemburgu?
Czy miasto jest żywe czy raczej spokojne, czy coś się dzieje pod względem kulturalnym, czy komunikacja jest dobrze ogarnięta (metro?), jacy są ludzie, ile kosztuje kawa, a ile mieszkanie do wynajęcia, - KAŻDA informacja będzie mile widziana!
Z góry strasznie dziękuję,
Jowita
Od 10 lat mieszkam w Paryżu, gdzie znalazłam swoje miejsce na ziemi. Niestety, mój ukochany Żabojad dostał propozycję pracy ("taką, której się nie odmawia"), w Luksemburgu, w związku z czym od nowego roku będziemy musieli się przenieść i co najmniej na 2 lata zamieszkać w Lux City.
Stąd moje, dość obszerne, pytanie : Jak się żyje w Luksemburgu?
Czy miasto jest żywe czy raczej spokojne, czy coś się dzieje pod względem kulturalnym, czy komunikacja jest dobrze ogarnięta (metro?), jacy są ludzie, ile kosztuje kawa, a ile mieszkanie do wynajęcia, - KAŻDA informacja będzie mile widziana!
Z góry strasznie dziękuję,
Jowita
polecam trochę lektury w informatorium po lewej stronie
http://www.polska.lu/portal.php
a później wszystkie watki tutaj
http://www.polska.lu/index.php
http://www.polska.lu/portal.php
a później wszystkie watki tutaj
http://www.polska.lu/index.php
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem,
.. toż to nie piwo !
.. toż to nie piwo !
Re: Jak się żyje w Luksemburgu?
Każdemu inaczej - jednym fajnie, innym źle, jedni będą mówić że to raj na ziemi, inni, że chętnie by stąd uciekli. Nie ma reguły, a odpowiedzi będziesz miała tyle ile osób tu zajrzy i zdecyduje się odpowiedzieć. To zależy od tego jak wygląda Twoje życie w Paryżu. Co robisz, jak żyjesz, czy niedzielę spędzasz przed telewizorem oglądając "Dîner presque parfait", czy co sobotę biegasz na nową wystawę.Jowi pisze: Stąd moje, dość obszerne, pytanie : Jak się żyje w Luksemburgu?
Wiesz daleko nie macie - wsiadasz w TGV, dwie godzinki z kawałkiem i jesteś na miejscu - można pooglądać, posłuchać, pobróbować
Pozdrawiam
m.
stary pisze:polecam trochę lektury w informatorium po lewej stronie
http://www.polska.lu/portal.php
a później wszystkie watki tutaj
http://www.polska.lu/index.php
Stary kurcze wyszukiwarka expres zawsze na czas i w odpowiednim miejscu;)
Paryz jest inny od Lux-a.
Jak kochasz Paryz nie wiem czy Lux ci wpadnie w oko, bo to 2 rozne style zycia czyli przeciwienstwa totalne.Tego czego nie masz w P.masz w Lux tak krotko mowiac.
Ale jak Lulka mowi masz TGV wiec na weekend grzejecie do Paryza by poszalec.
-
- Posty: 25
- Rejestracja: 15-05-2011, 20:58
- Lokalizacja: Strassen
Zgadzam sie z przedmówcą. Paryż do Luksa to mniej więcej tak jak Londyn do Koluszek, wieje nudą generalnie. Chociaż od czasu do czasu coś się ciekawego wydarzy. Dla rodzin z dziećmi może być, bo spokojnie i stabilnie. Ale dla kogoś, kto lubi poczuć że zyje padnie tu z nudów. Wszystko szare i wypicowane, aż do przesady. No i drogo, że hej. My jeśli mamy tylko okazję, to wyjeżdżamy na weekend poza Lux, z tym ,że po 2,5 roku tutaj prawie wszystko w promieniu 600km zaliczyliśmy.
Tymofiejka pisze:Hmmmm.....
Jak z dzieciakami to super, spokojnie, dosść prowincjonalnie, bezpiecznie
Jak szukasz rozrywek , nocnych klubów, tętniàcego życiem miasta to kicha....
A metra nie ma..... Bo i po co.....dziura i tyle...
Ale ja zawsze chciałam na prowincję więc pod Lux jest mi dobrze
I to blad, bo dzieje sie tu bardzo duzo jak na prowincje i czesto nie wiadomo na co sie zdecydowac, bo tyle jest do zrobienia i zobaczenia...max pisze:My jeśli mamy tylko okazję, to wyjeżdżamy na weekend poza Lux
choc niekoniecznie jest to miesce dla osob co co weekend chca pojsc do nowego klubu
tak czy siak zapraszamy na weekendowy rekonesans
dag
Właśnie, rzadko się zdarza, żebyśmy spędzali weekend w domu i niekoniecznie musimy jechać poza granice Księstwa.dslonce pisze:I to blad, bo dzieje sie tu bardzo duzo jak na prowincje i czesto nie wiadomo na co sie zdecydowac, bo tyle jest do zrobienia i zobaczenia...
Mawiają, że tylko nudnym ludziom nudnomax pisze:Ale dla kogoś, kto lubi poczuć że zyje padnie tu z nudów. Wszystko szare i wypicowane, aż do przesady.
Ja też przeniosłam się po kilku latach z Paryża do Lux ze względu na zmianę pracy...
Po roku mieszkania na luksemburskiej prowincji (Larochette jest magicznym miejscem;)
plusy i minusy pozostawienia Paryża:
+ ceny i metraż mieszkań czyli zamieniłam moją klitkę na ponad 100 metrowe wygodne mieszkanie, a czynsz taki sam jak w Paryżu
+ ceny w knajpach są o wiele przystępniejsze, a jedzenie smaczniejsze
+jest cicho i spokojnie można odpocząć od wielkomiejskiego życia i tłumów w metrze
+jeśli chcę iść do kina to nie muszę stać w kolejce i generalnie jest "luźniej"
+bez problemu radze sobie znając francuski (nie znam luks i niem)
+pensje są wyższe niż w Paris (to w sumie może zależeć od branży)
+w końcu mogłam kupić sobie rower i relaksować się jazdą zamiast walczyć o życie
+największym atutem jest natura, ja mieszkam w tutejszej szwajcarii czy jak to tam zwą i jest fenomenalnie
+dobre połączenia z Paryżem, do Polski też jakoś się doleci
+ludzie są sympatycznie, uśmiechy mniej wymuszone niż w Paris, mniejsza obojętność
- kocham Paryż, jestem emocjonalnie związana z tym miastem i przez miesiąc po przyjeździe do Lux płakałam, że chce wracać .....zwyczajnie się tęskni za poprzednim domem
- w porównaniu do Paryża wieje tu nudą i uważam, że to nie jest dobre miejsce dla wielbicieli wielkich miast. Można przyjechać tu na rok, dwa i odpocząć, co sama czynię
-kiepski wybór win w sklepach (w porównaniu z Paris)
-kiepskie piekarnie
-problemem mogą być języki obce, jest ich tu sporo, ale jak wspomniałam ja sobie radzę z francuskim
-krajobraz społeczny - niesamowity kult pieniądza, wyrachowanie, przeliczanie,brak ambicji , brak zaufania, skąpstwo. Nie wszyscy oczywiście, ale z moich obserwacji wynika, że najlepiej tu się załapać na państwową posadę za grubą kasę i się specjalnie nie przemęczać. Deprymujące strasznie!
-klaustrofobiczne miejsce
Właściwie wielu minusów nie widzę....Lux to fajne miejsce na chwilę. Po Paryżu odpoczywa mi się fenomenalnie. W sumie hej przygodo, warto zaryzykować, zawsze możne ruszyć dalej w drogę
PS. mam nadzieję, że nie obraziłam nikogo tymi minusami życia w Lux
Po roku mieszkania na luksemburskiej prowincji (Larochette jest magicznym miejscem;)
plusy i minusy pozostawienia Paryża:
+ ceny i metraż mieszkań czyli zamieniłam moją klitkę na ponad 100 metrowe wygodne mieszkanie, a czynsz taki sam jak w Paryżu
+ ceny w knajpach są o wiele przystępniejsze, a jedzenie smaczniejsze
+jest cicho i spokojnie można odpocząć od wielkomiejskiego życia i tłumów w metrze
+jeśli chcę iść do kina to nie muszę stać w kolejce i generalnie jest "luźniej"
+bez problemu radze sobie znając francuski (nie znam luks i niem)
+pensje są wyższe niż w Paris (to w sumie może zależeć od branży)
+w końcu mogłam kupić sobie rower i relaksować się jazdą zamiast walczyć o życie
+największym atutem jest natura, ja mieszkam w tutejszej szwajcarii czy jak to tam zwą i jest fenomenalnie
+dobre połączenia z Paryżem, do Polski też jakoś się doleci
+ludzie są sympatycznie, uśmiechy mniej wymuszone niż w Paris, mniejsza obojętność
- kocham Paryż, jestem emocjonalnie związana z tym miastem i przez miesiąc po przyjeździe do Lux płakałam, że chce wracać .....zwyczajnie się tęskni za poprzednim domem
- w porównaniu do Paryża wieje tu nudą i uważam, że to nie jest dobre miejsce dla wielbicieli wielkich miast. Można przyjechać tu na rok, dwa i odpocząć, co sama czynię
-kiepski wybór win w sklepach (w porównaniu z Paris)
-kiepskie piekarnie
-problemem mogą być języki obce, jest ich tu sporo, ale jak wspomniałam ja sobie radzę z francuskim
-krajobraz społeczny - niesamowity kult pieniądza, wyrachowanie, przeliczanie,brak ambicji , brak zaufania, skąpstwo. Nie wszyscy oczywiście, ale z moich obserwacji wynika, że najlepiej tu się załapać na państwową posadę za grubą kasę i się specjalnie nie przemęczać. Deprymujące strasznie!
-klaustrofobiczne miejsce
Właściwie wielu minusów nie widzę....Lux to fajne miejsce na chwilę. Po Paryżu odpoczywa mi się fenomenalnie. W sumie hej przygodo, warto zaryzykować, zawsze możne ruszyć dalej w drogę
PS. mam nadzieję, że nie obraziłam nikogo tymi minusami życia w Lux
Irja28, uwazam, ze super analiza porownawcza i z wiekszoscia Twoich uwag totalnie sie zgadzam (szczegolnie z tymi, ktore moga sie wydac zaskakujace – ze np. w Luksemburgu jest... taniej, oczywiscie pod pewnymi wzgledami). Frapuje mnie tylko jedna uwaga:
Nie rozumiem niestety tego zupelnie. Chyba, ze masz jakas specyficzna, rozna od slownikowej, definicje klaustrofobii. Ja akurat widze to totalnie odwrotnie – mnie luksemburskie pejzaze, bezkresne przestrzenie zielone (Luksemburg wg oficjalnych statystyk sklada sie z ponad 85% terenow zielonycH) po prostu uskrzydlaja. Larochette jest zreszta jednym z takich miejsc. Tymczasem w Paryzu, niezaleznie od tego, ze tez mnie zachwyca, czuje sie wlasnie jak ptak w klatce - totalna klaustrofobia. No, ale to juz jak kto sam uwaza...irja28 pisze:-klaustrofobiczne miejsce
Ta klaustrofobia to tak metaforycznie bardziej...bardziej odnosi się do ludzi niż do otoczenia naturalnego.
Ja się osobiście duszę przebywając z autochtonami i nie kupuje tutejszej wizji świata. Oczywiście bezpieczeństwo, dobrobyt etc są ważne, ale w Lux to jest prawie jak religia. Może ja jako niedzieciata osóbka, aczkolwiek w już słusznym wieku, nie rozumiem tej mantry....
Pieniądze w życiu są ważne, ale ludziom od nadmiaru odbija, a przekłada się to najmocniej na relacje międzyludzkie. Słucham znajomych i opowieści o ich związkach i przyjaźniach....brzmi to zazwyczaj bardziej jak opis transakcji handlowej niż uczuć. Ludzie tu wszystko przeliczają, czy warto, czy się opłaca, czy nie stracę, nie ryzykują, nie ufają...przykre to, bo w końcu no risk no fun
Mój partner, który pochodzi właśnie z Lux i spędził tu całe życie zawsze powtarza, że to był główny powód jego "ucieczki z raju"....teraz mu się nie dziwię.
Ja się osobiście duszę przebywając z autochtonami i nie kupuje tutejszej wizji świata. Oczywiście bezpieczeństwo, dobrobyt etc są ważne, ale w Lux to jest prawie jak religia. Może ja jako niedzieciata osóbka, aczkolwiek w już słusznym wieku, nie rozumiem tej mantry....
Pieniądze w życiu są ważne, ale ludziom od nadmiaru odbija, a przekłada się to najmocniej na relacje międzyludzkie. Słucham znajomych i opowieści o ich związkach i przyjaźniach....brzmi to zazwyczaj bardziej jak opis transakcji handlowej niż uczuć. Ludzie tu wszystko przeliczają, czy warto, czy się opłaca, czy nie stracę, nie ryzykują, nie ufają...przykre to, bo w końcu no risk no fun
Mój partner, który pochodzi właśnie z Lux i spędził tu całe życie zawsze powtarza, że to był główny powód jego "ucieczki z raju"....teraz mu się nie dziwię.
no, to nie wiem czy w tej metaforze nie za daleko odbiegajaca od swojego oryginalnego znaczenia, ktore jednak posiada. Akurat w tym konkretnym zestawieniu – Paryz vs. Luksemburg, slowo klaustrofobia tak pasuje do Luksemburga, jak wol do karety...irja28 pisze:Ta klaustrofobia to tak metaforycznie bardziej...
A co do postrzegania ludzi – ja akurat zyje w zupelnie innej spolecznosci, choc raptem kilkanasscie kilometrow od Larochette. Gdybym przeczytal ten opis, ktorym ty definiujesz swoich sasiadow, nigdy bym nie uwierzyl, ze moze sie on odnosic do Luksemburczykow (a juz na pewno nie do tych, ktorych znam). Warto wystrzegac sie uogolnien. Sami dalibysmy wszystko, by wymazac panujacy w Europie stereotyp Polaka – zlodzieja i pijaka, tymczasem chetnie dopinamy roznym narodom "łatki" i przypisujemy im cechy na podstawie pobieznej znajomosci kilku, no, moze kilkunastu przedstawicieli danego narodu. A zupelnie przy okazji – budujesz swoja definicje Luksemburczyka na podstawie obserwacji spolecznosci w ktorej mieszkasz? Bo, jak rozumiem, "autochtonem" nazywasz mieszkancow Larochette?
MaWi, wspominałam w PS o tym żeby się nikt nie obrażał, przecież nie wszyscy tu żyjący ludzie tacy są. Mam tu znajomych zupełnie innych niż opisałam, ale wielu z nich niestety wpisuje się w kanon. Nie pisałam o mieszkańcach Larochette. To głównie Portugalczycy, nie mam z nimi dużego kontaktu, poza sąsiadami którzy są gadatliwi (ale nic z ich gadania nie rozumiem sympatyczni i grilują sardynki na balkonie, jak w ostatni weekend
Większość osób o których mówię to bardzo sympatyczni ludzie, ale widzę jak kasa niszczy im życie...pewnie tak samo jak młodym ludziom w Polsce.Może to nie jest luksemburskie zjawisko tylko ogólnoświatowe, że konsumpcja robi ludziom z mózgów sito...a w tak małym kraju i to dość zamożnym widać to wyraźniej.
Większość osób o których mówię to bardzo sympatyczni ludzie, ale widzę jak kasa niszczy im życie...pewnie tak samo jak młodym ludziom w Polsce.Może to nie jest luksemburskie zjawisko tylko ogólnoświatowe, że konsumpcja robi ludziom z mózgów sito...a w tak małym kraju i to dość zamożnym widać to wyraźniej.