Atelier (po polsku!) z polską książką dla najmłodszych
Atelier (po polsku!) z polską książką dla najmłodszych
Stowarzyszenie "Il etait une fois – bibliotheque multiculturelle" ( http://www.iletaitunefois.lu/ ), to organizacja, której celem jest przybliżanie dzieciom w Luksemburgu literatury z całego świata. Co ciekawsze, spotkania z książką proponowane przez to stowarzyszenie odbywają się najczęściej w języku owej książki, co szczególnie dla małych dzieci jest niezwykle ważnym elementem przybliżającym im ich literaturę ojczystą.
Tym razem animatorzy proponują dzieciom polskim lekturę książki Pan Kuleczka Wojciecha Widłaka połączoną z zajęciami plastycznymi i dramowymi, oczywiście w języku polskim.
Miejsce spotkania: biblioteka dziecięca przy 6, rue Tony Bourg, Luxembourg-Gasperich. Data: 28. stycznia 2012. Godzina 16.30.
A oto oryginalne ogłoszenie ze strony internetowej stowarzyszenia "Il etait une fois": http://www.iletaitunefois.lu/cgi-bin/ap ... mme&page=0
[right]Serdecznie zapraszamy![/right]
Tym razem animatorzy proponują dzieciom polskim lekturę książki Pan Kuleczka Wojciecha Widłaka połączoną z zajęciami plastycznymi i dramowymi, oczywiście w języku polskim.
Miejsce spotkania: biblioteka dziecięca przy 6, rue Tony Bourg, Luxembourg-Gasperich. Data: 28. stycznia 2012. Godzina 16.30.
A oto oryginalne ogłoszenie ze strony internetowej stowarzyszenia "Il etait une fois": http://www.iletaitunefois.lu/cgi-bin/ap ... mme&page=0
[right]Serdecznie zapraszamy![/right]
- Załączniki
-
- pan-kuleczka-spotkanie_wojciech-widlak.jpg (17.04 KiB) Przejrzano 5487 razy
~–~–~–~–~
Redakcja
Redakcja
Mamy też kilka informacji uzupełniających. Pierwsza: warto zarezerwować sobie (a raczej swojemu dziecku) wcześniej miejsce na tych warsztatach wysyłając zgłoszenie na adres e-mail info@iletaitunefois.lu lub dzwoniąc pod numer 29 86 86 90. Udział w atelier jest płatny i kosztuje 5 euro.
Zajęło mi chwilę zanim "załapałem", że Ubjcieck Widtak = Wojciech Widłak 
Może warto poprosić obsługę portalu www.iletaitunefois.lu o korektę nazwiska autora?

Może warto poprosić obsługę portalu www.iletaitunefois.lu o korektę nazwiska autora?
"It is better to keep your mouth shut and appear stupid than to open it and remove all doubt."
Mark Twain
Mark Twain
Mysle, ze to wcale nie takie proste, skoro nie udalo sie tego dokonac osobie, ktora prowadzi te warsztaty, a ktora sama zwrocila na to uwage. Ja na przyklad takze juz mam pod tym wzgledem swoje doswiadczenia; niedawno wyszla plyta CD tu w Luksemburgu z utworem spiewanym przez moj chor. Dostalem przed wydaniem do korekty okladke, na ktorej zarowno tytul jak i nazwisko kompozytora bylo zmasakrowane totalnie. Nanioslem odpowiednie poprawki i odeslalem. Kilka dni temu dostalem egzemplarze plyty w pieknych okladkach. I jak myslicie, co znalazlem na nich? Takie oto cus:wilqs72 pisze:Może warto poprosić obsługę portalu www.iletaitunefois.lu o korektę nazwiska autora?
Wactaw z Szamotut: Piesn o nanodzemiu Pariskim
Mam czasem wrazenie, ze ten kraj, poliglotow, gdzie frustracje wzbudza, ze kierowca, sprzedawczyni w sklepie czy pan w okienku na poczcie wlada 3, a czesto nawet 4 jezykami (poczas gdy w Polsce magister, doktor a i profesor wladajacy wiecej niz 2 jezykami to juz ktos!), jest jednoczesnie krajem ludzi kompletnie zamknietych na "innosc" jezykowa. Czy mozecie sobie wyobrazic, pracuje z zespolem Luksemburczykow od trzech niemal lat i w tym zespole nadal sa tacy, ktorzy nie sa w stanie poprawnie ani wymowic, ani nawet napisac mojego imienia (a bynajmniej nie jest to Grzegorz czy Szczepan

Mnie takze i to dokladnie z tych samych powodow, ktore podajesz. Ale tak jest i trudno cos na to poradzic. Nie jestem ani jezykoznawca ani specjalista od fonetyki, ale mam na to swoja wlasna teorie, ze "s-z" w luksemburskiej swiadomosci jeykowej nijak sie nie laczy ani kojarzy z fonetycznym "sz", ktoremu wg tutejszych standardow znacznie blizej do pisanego "sch" itp. Mysle ponadto, ze zbitka takich spolglosek jak "s" i "z" czy "c" i "z" jest dla luksemburskiego oka tak ezgotyczna, ze jedyne co wywoluje to protest a nie chec skojarzenia tegoz z jakakolwiek, nawet znana jednostka fonetyczna.Borys pisze:A to mnie w sumie dziwi, przeciez w jezyku luksemburskim sa przynajmniej dwa roznie fonteycznie brzmiace "sz".MaWi pisze:Jednoczesnie na prozno Luksemburczykowi tlumaczyc jak wymowic polskie "sz" ...
A ja mysle, ze to Ub takze ma pewne uzasadnienie, tylko trzeba spojrzec w szerszym kontekscie. W pismie odrecznym oraz w niektorych czcionkach ozdobnych, tzw. "pisankach", "U" posiada ogonek, ktory laczy sie z pionowa kreska w literze "b". Tworzy to w praktyce 3 pionowe kreski polaczone ogonkami, skad do litery W, szczegolnie w formie pisanej nie drukowanej, juz bardzo blisko. Pozostaje jeszcze oczywiscie brzuszek litery "b", ktoremu jednak bardzo blisko do litery "o", szczegolnie, jesli odbierze sie temu "b" pionowa kreske, oddajac ja literze "W". Oczywiscie tutaj zachodzi proces odwrotny – "Wo" przeobraza sie w "Ub", ale mysle, ze z powodow dokladnie takich jak wyzej opisane (czy raczej - dokladnie odwrotnych).stary pisze:Może to spisali nie wzrokowo tylko jakimś programem skanującym który nie zna polskich liter co by wyjaśniało: ł=t ale Ub =Wo to <hm> trzeba zmienić program albo okularywilqs72 pisze: Ubjcieck Widtak
Nb. Wlasnie w luksemburskich wiadomosciach spikerka wymienila imie i nazwisko obecnego przewodniczacego Parlamentu Europejskiego. W wolnej transkrypcji fonetycznej zabrzmialo to "Dżersy Buzek" (dobrze, ze chociaz Buzek pozostal Buzkiem a nie Buckiem


A wracając do tematu. Na pytanie o osobę która poprowadzi te warsztaty mamy już odpowiedź. Osoba ta nazywa się Magdalena Wiejak. Można będzie z całą pewnością liczyć na to, że będą one nie tylko po polsku, ale że zamiłowanie do poprawności językowej tak w piśmie jak i w wymowie będzie jednym z ważniejszych elementów tego popołudnia w luksemburskiej bibliotece dziecięcej 

~–~–~–~–~
Redakcja
Redakcja
Pozwole sobie sie nie zgodzic... moje obecne nazwisko pisane przez Polakow.. jeszcze nie zdazylo sie zeby zostalo napisane poprawnie - nawet przy wypisywaniu swiadectw ze szkoly - maz zawsze mial bledy w nazwisku na wszystkich szkolnych dyplomach itp. a teraz nasz syn tez juz tego doswiadczyl chociazby z bledem wypisane nazwisko ukonczenia pierwszej klasy w szkole polskiej... Za to z Lux urzedow/szkol itp. zawsze jest napisane poprawnie...MaWi pisze: A poniewaz nie wiedza jak to wymowic, wiec kalecza wymowe, po czym "przepisuja" to, co sami mowia i tak tworza sie lapsusy przy zapisie polskich imion i nazwisk.
Moje wrazenie jest dokladnie odwrotne, ze Polacy pisza co im sie wydaje ze uslyszeli

O wymowie sie nie wypowiadam, bo to inna historia

dag
Po prostu twoj przypadek jest szczegolny, bo masz nazwisko, ktore dla Polaka moze kojarzyc sie z kilkoma innymi podobnymi nazwiskami (do tego te podobne chyba naleza do nieco bardziej popularnych w Polsce). Tymczasem Luksemburczykowi nie kojarzy sie z niczym, wiec tez i nie pomyli sie w sposob, w jaki myla je Polacy. Co najwyzej totalnie przekreci lub zmasakruje. A ze nie przekreca i nie masakruje? Moze masz szczescie do Luksemburczykow, ktorzy uwaznie czytaja, wzglednie maja swiadomosc, ze poprawnosc w pismie i wymowie jesli chodzi o nazwiska jest wyrazem szacunku dla osob je noszacych.
A co do wymowy - z tytulu wykonywanego przeze mnie zawodu mam troche do czynienia z ta problematyka. Wlasnie udalo mi sie nauczyc luksemburski chor (rdzennie luksemburski - ani jednego obcokrajowca) jak sie wymawia tekst koledy "Lulajze Jezuniu". Trwalo to rok. Kilka podejsc, wzloty i upadki, ale w koncu sie udalo. Latwo nie bylo w kazdym razie. A wiecie co sprawilo im najwiekszy problem (a bylo dla mnie wielkim zaskoczeniem)? Przyswojenie sobie, ze polskie "j" wymawia sie po niemiecku a nie po francusku. Bylem pewien, ze Luksemburczykowi wystarczy powiedziec, ze "Jezuniu" wymawia sie tak samo jak niemieckie slowo "je". Tymczasem kazdy Luksemburczyk, choc potrafi bezblednie wymowic po niemiecku "je" (czy "ja", czy "Jahr" wzglednie po luksembursku – "Joer"), uporczywie wymawial "Żezuniu, moża perełko"). To już wytlumaczenie jak sie wymawia polskie "ł" przyszło mi latwiej. Moze dlatego, ze "ł" jest dla nich totalna abstrakcja a "j" nie wiedziec dlaczego kojarzy sie znacznie bardziej z francuskim niz z niemieckim sposobem tegoz wymowy. I to sa bardzo, bardzo ciekawe doswiadczenia!
A co do wymowy - z tytulu wykonywanego przeze mnie zawodu mam troche do czynienia z ta problematyka. Wlasnie udalo mi sie nauczyc luksemburski chor (rdzennie luksemburski - ani jednego obcokrajowca) jak sie wymawia tekst koledy "Lulajze Jezuniu". Trwalo to rok. Kilka podejsc, wzloty i upadki, ale w koncu sie udalo. Latwo nie bylo w kazdym razie. A wiecie co sprawilo im najwiekszy problem (a bylo dla mnie wielkim zaskoczeniem)? Przyswojenie sobie, ze polskie "j" wymawia sie po niemiecku a nie po francusku. Bylem pewien, ze Luksemburczykowi wystarczy powiedziec, ze "Jezuniu" wymawia sie tak samo jak niemieckie slowo "je". Tymczasem kazdy Luksemburczyk, choc potrafi bezblednie wymowic po niemiecku "je" (czy "ja", czy "Jahr" wzglednie po luksembursku – "Joer"), uporczywie wymawial "Żezuniu, moża perełko"). To już wytlumaczenie jak sie wymawia polskie "ł" przyszło mi latwiej. Moze dlatego, ze "ł" jest dla nich totalna abstrakcja a "j" nie wiedziec dlaczego kojarzy sie znacznie bardziej z francuskim niz z niemieckim sposobem tegoz wymowy. I to sa bardzo, bardzo ciekawe doswiadczenia!
Ostatnio zmieniony 01-01-1970, 01:00 przez MaWi, łącznie zmieniany 1 raz.