O luksemburskim festiwalu poezji napiszemy więcej, kiedy już będzie ona blisko. Już teraz jednak chcielibyśmy zachęcić Was do przyjścia na spotkania z poetami z całego świata, które mieć będą miejsce w Luksemburgu w Abbaye de Neumunster, w Galerii Simoncini oraz w Kulturfabrik w Esch/Alzette. Chcąc Wam przybliżyć twórczość Adama Wiedemanna, publikujemy poniżej jeden z jego wierszy, nb. napisany podczas jego pobytu w... Luksemburgu niemal 25 lat temu. Autor przeczyta ten wiersz podczas tegorocznej Wiosny Poetów wraz z jego tłumaczeniem na jęz. francuski autorstwa Agnieszki Wierzchuckiej.
[center]* * *[/center]
- Dopiero pod prysznicem w upiornie pustej (zalanej
światłem jarzeniówek) wspólnej łazience uzyskałem pewność,
że należało ten dzień zakończyć rozmową po francusku
z tym chłopakiem kaleką, który swoim zjawieniem się w kuchni
zakłócił nasze cowieczorne liczenie pieniędzy i przeciąganą w nieskończoność herbatę.
Bo tymczasem, to zupełnie bez sensu, skonał tu na moich rękach
Naruz Hosnani (a ty, Larry, jak tam, żyjesz jeszcze? i twój jedyny sweter
zapinany na zamek błyskawiczny, czyżby leżał już tylko
w mojej szafce na stare czasopisma [a ta szafka?!]),
a, doprawdy, ta śmierć, po której poszedłem się wykąpać,
zmyć z siebie ten deszcz, jeszcze belgijski, wcale nie musiała
nastąpić właśnie tutaj, tkwi teraz we mnie zupełnie niepotrzebna,
całkiem jak ja, siedzący tutaj teraz, nie porównany z nikim
w kalectwie (mojego języka), mój pokój już cały sapie
i pojękuje przez sen, i jakie prawdziwe jest teraz właśnie to,
co mnie ominęło; gdzieś na progu widoczności ciągle jeszcze
zmieniają się światła.
[center]* * *[/center]
- A peine sous la douche dans le vide terrifiant d’une salle de bains commune (noyée
dans une lueur fluorescente) j’ai eu la certitude,
qu’il fallait terminer cette journée par une conversation en français
avec ce garçon invalide dont l’apparition dans la cuisine
a perturbé nos comptes de chaque soirée et notre thé infiniment prolongé.
Et pourtant, c’est absolument insensé, Naruz Hosnani s’est éteint ici
dans mes bras (et toi, Larry, ça va ? tu es encore en vie ? et ton seul pull
à fermeture éclair, serait-il déjà rangé
dans mon étagère pour vieux magazines [et cette étagère ?!],
et, en effet, cette mort après laquelle je suis allé prendre mon bain,
me laver de cette pluie, encore belge, elle n’a pas du tout pu
se produire exactement ici, coincée maintenant en moi et totalement inutile,
tout comme moi, assis maintenant ici, semblable à personne d’autre
en invalidité (de mon langage), ma chambre entière halète déjà
et gémit dans son sommeil, et à quel point c’est bien réel
ce qui m’a échappé ; quelque part sur le seuil de l’apparence
les lumières changent encore et toujours.