Wczoraj minister finansów Luc Frieden przedstawił w Parlamencie propozycje budżetu państwa na rok 2013. Nikt nie spodziewał się cudów, to jednak, co usłyszeli deputowani, wzbudziło liczne kontrowersje i falę krytyki. Na początek – deficyt budżetowy. Pojęcie w Luksemburgu jeszcze kilka lat temu nieznane, obecnie stało się faktem. Planowany przez min. Friedena deficyt na nadchodzący rok wynieść ma 1,3 miliarda euro, co odpowiada 2,8% luksemburskiego PKB. Spowodowany będzie on przede wszystkim wzrostem wydatków państwa na transport publiczny (+15 mln euro) oraz form pomocy socjalnej i dodatków związanych z posiadaniem dzieci (+66 mln euro). Także dalsza rozbudowa Uniwersytetu Luksemburskiego obciąży w znacznym stopniu budżet państwa; tu wydatki wzrosną o ponad 40 mln euro.
Wobec powyższych planów konieczna wydaje się być reforma podatków; te w 2012 r. przyniosły o 270 mln mniej zysków w stosunku do przewidywań. Jednocześnie wydatki publiczne okazały się wyższe o 230 mln.
W nadchodzącym roku nie obędzie się nie tylko bez oszczędności ale także konieczne będą podwyżki. Wg propozycji ministra Friedena zdrożeje przede wszystkim komunikacja – tak autobusowa jak i kolejowa. Premia Car-e dla kupujących samochody o niskiej emisji spalin, zostanie utrzymana wyłącznie za zakup samochodów w pełni elektrycznych. Zamrożona zostanie indeksacja emerytur, a kolejna indeksacja płac zostanie uruchomiona dopiero w październiku 2013 r. Wzrośnie natomiast akcyza na alkohol i wyroby tytoniowe.
Powyższe propozycje cięć spotkały się już przy pierwszym czytaniu z niezadowoleniem i krytyką Izby Deputowanych. Czy i w jakiej formie przyjęty zostanie "dietetyczny" budżet na rok 2013 pozostaje więc póki co zagadką.