Strona 2 z 2
: 10-03-2008, 20:41
autor: digilante
A czy ja mowie ze nie jest mile widziany? Na 100% sie z toba zgadzam... BO juz wiemy ze te zwierzaki o ktorych czytamy to swinie. No.
: 10-03-2008, 20:43
autor: MaWi
Digi, ze zapytam prowokacyjnie, pozostawiajac cie z tym pytaniem sam na sam:
a czytujesz angielskie przeklady poezji Dalekiego Wschodu. Np. Haiku Ezry Pounda czy R.H. Blytha? Jak sie maja do oryginalow i czy powinny sie miec, tak po inzyniersku, jak 1:1?
: 10-03-2008, 20:48
autor: digilante
MaWi <!> Zaszokowales mnie takim pytaniem. Tos nie wiesz ze inzynier nie czyta poezji? (i to pewnie wlasnie dla tego!) <mrgreen>
: 10-03-2008, 20:54
autor: digilante
Dodam jeszcze, bo nie jestem az taki ignoramus i sie cos od zony nauczylem, ze takie krotkie poematy (bo nie wsystkie sa w formie Haiku) z dalekiego wschodu to sie w ogole raczej nie da przetlumaczyc na nasze jezyki, bo, kazdy ich jeden znak ma wiecej niz jedno znaczenie. Z tego powodu szanowani poeci mogli tak to napisac ze w ich dwu liniowy poemat mozna wczytac piec znaczen... czyli jezeli tlumaczyc na zachodni jezyk to by z jednego poematu trzeba zrobic kilka.
: 10-03-2008, 21:18
autor: MaWi
Digilante, to byl oczywiscie przyklad ekstremalny. Wiadomo na czym zasadza sie haiku – wlasnie na wieloznacznosci symboliki znakow pisma japonskiego. Poezja chinska oczywiscie tez ma tu swoje (duzo starsze, oczywiscie) tradycje.
Rzecz w tym, ze w poezji swiata zachodniego, by nie powiedziec szerzej – w literaturze swiata zachodniego wieloznacznosc oraz symbolika kontekstow to takze sila napedowa, ktorej nie wolno lekcewazyc. Wiadomo, ze nie kryje sie ta wieloznacznosc w sposobie odczytywania pojedycznych znakow (lub ich kombinacji), ale kryje sie na przyklad w skojarzeniu jednego slowa z innym, obok ktorego stoi, albo z takim, o ktorym tworca w ogole nie pisze, ale ktore przywodzi nam na mysl.
No i tu jestesmy z powrotem u Marqueza na podworku. W jezyku oryginalu, jak tez i w angielskim przekladzie slowo "cholera" nie ma takiej konotacji (chyba, ze sie myle?) jak to samo slowo w jez. polskim. Milosc i cholera w jez. polskim brzmia jak kwiatek do kozucha lub wol do karety, a ta sama milosc i zaraza brzmia antonimicznie (przynajmniej w zabarwieniu emocjonalnym) – wprowadzaja juz na starcie pewien frapujacy dysonans. Dla mnie to akurat jeden z lepszych przykladow kreatywnosci tlumacza, moze dlatego tak mi zalezy, bys zrozumial kontekst.
Jesli chcesz, moge nawet podjac sie wytlumaczyc ci to w logice Boole'a, tylko bede chyba musial troche posiedziec nad algorytmem
